Dr Piotr Łysakowski: EKA 3 - Powojenna młodzież przeciwko komunie
Zawadzki otrzymał trzy lata więzienia z pozbawieniem praw publicznych na jeden roku i przepadkiem całego mienia. Równocześnie uniewinniono go z zarzutu posiadania i przechowywania bez odpowiedniego zezwolenia niemieckiego automatu „ MPi – jak napisano w sentencji wyroku. Co było postawą do wydania go !? Jakie przestępcze czyny popełnił chłopak, którego skazano na pozbawienie wolności ? Czym zawinił !? Dowiadujemy się tego częściowo z uzasadnienia wyroku. Sąd wskazywał w nim, że oskarżony Zawadzki pochodzący z Wasilkowa i uczący się później w Białymstoku w szkole zawodowej był członkiem Związku Harcerstwa Polskiego: „ […] Jesienią 1948 r., gdy Z.H.P. uległ reorganizacji i […] przyjął socjalistyczne wychowanie zrzeszonej w nim młodzieży, do oskarżonego i innych byłych członków Z.H.P. zwrócił się Cybulski Jerzy z propozycją kontynuowania pracy na dotychczasowych zasadach […] nielegalnego związku. Oskarżony i 4 - ch jego kolegów zgodził się na to i na wspólnym zebraniu złożyli przed Cybulskim przysięgę, że będą harcerzami, działającymi według starych założeń i nie zdradzą tajemnicy organizacyjnej, a także obrali sobie pseudonimy. Oskarżony przyjął ps. „ Czarny ”. Po złożeniu przysięgi nie przejawiał już w niczym działalności w ramach nielegalnego harcerstwa, które też wkrótce zostało przez Cybulskiego rozwiązane ”.
Potem, jesienią 1949 roku, na drodze życia Zawadzkiego, który uczył się wtedy w szkole wieczorowej dla dorosłych w Białymstoku pojawił się niejaki Józef Janulis. Przebywając w Wasilkowie zdradził kolegom, oskarżonego później Zawadzkiego, że jest ścigany przez władze, za posiadanie broni bez zezwolenia, członkiem organizacji podziemnej, którą chciałby także uaktywnić w Wasilkowie, właśnie. Po upływie jakiegoś czasu poinformowano o tym oskarżonego. Nie zadeklarował on jednoznacznie swej akcesji do tworzonej struktury, nie odmówił też przystąpienia do niej. Organizacja nie funkcjonowała co powodowało zwiększenie presji ze strony Janulisa. W maju 1950 roku, ponownie, sugerowano stworzenie organizacji mającej walczyć z ustrojem. Padały obietnice dostarczenia broni. Później pojawiły się pierwsze jej egzemplarze: „ […]
Latem 1950 r., Janulis, zgodnie z przyrzeczeniem zaopatrzenia w broń mającej powstać w […] organizacji przywiózł do oskarżonego niezdatny do użytku automat MPi w tym celu, aby oskarżony wyczyścił go ze rdzy, a następnie po dwóch dniach w takim samym stanie zabrał go do Białegostoku, gdzie jakiś jego kolega ślusarz miał dorobić brakujący zamek i sprężynę […] ”. We wrześniu 1951 roku, a więc po upływie prawie roku Zawadzki zupełnie przypadkowo spotkał Janulisa – nie skutkowało to żadnym nielegalnymi, z punktu widzenia władzy, działaniami. Dopiero po siedmiu miesiącach sprawa tajnej organizacji powróciła w rozmowach młodych ludzi. Postanowiono reaktywować grupę niezależnego od władz harcerstwa. Według sentencji wyroku wszyscy, wszyscy tym szczególnie skazany Zawadzki, zdawali sobie sprawę z tego, że: „ […] organizacja ta będzie miała na celu walkę z ustrojem ”. Dalej jednak sąd konstatował coś co musiało wykluczyć poprzednie stwierdzenie: „ Na rozprawie […] podtrzymywał swoje wyjaśnienia ze śledztwa, odnośnie wstąpienia do nielegalnego harcerstwa, założonego przez Cybulskiego oraz do kontaktów z Chrobakiem [ ... ] , wyjaśniając jednakże, że organizacja którą Chrobak miał założyć miała mieć jedynie za cel kontynuowanie pracy harcerskiej według starych wzorów, nie zaś walkę z obecnym ustrojem w Polsce”.
Sąd nie chciał uwierzyć oskarżonemu opierając się w tym przypadku na zeznaniach wspominanego wyżej Chrobaka, który stwierdził w śledztwie, że oskarżony był obecny podczas jego rozmów z Janulisem. Tym samym są uznał, że oskarżony może być i zostaje uznany winnym porozumienia z Janulisem: „ […] w celu obalenia ustroju Państwa Polskiego bowiem taki cel miała zbrodnicza organizacja […] ”. Sąd stwierdził też w uzasadnieniu wyroku, że przestępczych zamiarów Zawadzkiego miało dowodzić także i to, że znając wrogie Polsce Ludowej zamiary Janulisa rozmawiał z nim i to już znaczyło, że popełniał przestępstwo wyczerpując swoim postępowaniem dyspozycje artykułu ( nieczytelne – P.Ł. ). Mimo tych zastrzeżeń ostatecznie zmieniono jednak kwalifikację czynu obniżając zagrożenie karne, gdyż nikt z pojawiających się w sprawie nie wstąpił do związku, który przygotowywał Janulis. Przy wymierzaniu kary brano także pod uwagę młody wiek Oskarżonego ( 15/19 w trakcie „ wrogiej ” działalności ) lat. I małe wyrobienie życiowe, a także to, że jego postępowanie nie przyniosło większych szkód. Jak na sugerowany przez sąd udział oskarżonego w działaniach „ zbrodniczej organizacji „ była to argumentacja nieco nielogiczna. Odpis wyroku został, wkrótce po jego wydaniu, przesłany do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Białymstoku. Towarzysze z bezpieczeństwa zaś w ściśle tajnym raporcie z dnia 30 października 1952 roku informowali, o całkowitym zakończeniu sprawy „ EKA – 3 „. Tak wyglądał koniec tej historii jakich wiele w naszych najnowszych dziejach, fascynującej bo „zamieszany” był w nią jeden w wybitniejszych przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa „Polski Ludowej” Mirosław Milewski, który w tym przypadku zajął się „życzliwie” ( zgodnie z zadaniami wynikającymi z przydziału służbowego ) i fachowo młodzieżą próbującą działać w nielegalnym harcerstwie. Fascynującej także i z tego względu, iż świadoma, jak się zdaje, poziomu zagrożenia młodzież wywodząca się ze środowisk robotniczych działaniami chłopskich objęta działaniami operacyjnym UB zdecydowała się na nie. Świadczy niewątpliwie o poziomie moralnym ich nauczycieli i atmosferze domów rodzinnych, gdzie propagowano idee i opinie zupełnie odległe od tego co proponowała obywatelom „ Polska Ludowa ” właśnie.Dodać do tego należy jeszcze nim cofniemy się do początków całej sprawy, że jeszcze na kilkanaście dni przed ogłoszeniem wyroku, o którym wspominamy na początku niniejszego tekstu trwały zatrzymania związane ze sprawą, w której sądzony był Zdzisław Zawadzki. Miały one na celu, nie tylko, uniemożliwienie działalności i rozbicie powstającej organizacji ale także uniknięcie dekonspiracji osoby, która doprowadziła do ujawnienia jej wobec komunistycznych organów bezpieczeństwa.
Nim przejdziemy do początku tych zdarzeń popatrzmy jeszcze jak przed rozprawą oceniały sprawę organa bezpieczeństwa. Otóż cała sprawa zaistniała niejako przy okazji likwidacji przez UB organizacji „ Młody Las ” podczas której aresztowano wspominanego wyżej Józefa Janulisa. Był on nie tylko członkiem „ Młodego Lasu ” ale też miał być organizatorem innych struktur, do tworzenia których przyznał się w trakcie przesłuchań. Działały one na terenie fabryki „ Przyrządów i Uchwytów ” i Hucie Szkła w Białymstoku. Gdzie Janulis miał zwerbować do antykomunistycznej działalności od pięciu do dziesięciu młodych ludzi. W większości zostali oni szybko aresztowani: „ […] Dotychczas w w/w sprawie zostało aresztowanych i przekazanych do Wydz. Śledczego 10 czł. tejże organizacji ”. W celu lepszego rozpracowania działań młodzieżowego podziemia w obu białostockich fabrykach i w terenie rozpoczęto pracę z informatorem , a jak dzisiaj powiedzielibyśmy „ TW ”, pseudonim „ Bohun ”, który: „ […] rekrutujący się z w/w środowiska dał dalsze wyjścia, a mianowicie zapodał, że Zawadzki Zdzisław w marcu 1952 r. usiłował zorganizować nową nielegalną młodzieżową organizację […] Nowozałożona organizacja stawiła przed sobą zadanie zdobywać jak najwięcej broni i w tym celu planowano rozbrajanie funkcj. U.B., M.O., planowano rozbroić k/ta Straży Przemysłowej w Wasilkowie, oraz […] zamordować sekretarza gminnego Komitetu P.Z.P.R. w Wasilkowie po czym stworzyć bandę rabunkową. Następne zebranie nowozałożonej organizacji nie odbyło się ponieważ jej organizator – Zawadzki został aresztowany ”. Z biegiem czasu wyłapano większą część ludzi mających jakiekolwiek związki z działaniami Janulisa. Niektórych nich UB planowało wykorzystywać później jako swoich agentów. Tak kończyła się sprawa Zdzisława Zawadzkiego syna małorolnego chłopa urodzonego w Wasilkowie dnia 11.10.1932 roku. Jej początek nastąpił zaś dnia 6 marca 1952 roku kiedy to wystąpiono o aresztowanie tego młodego wówczas człowieka. Podstawą do aresztowania stał się „ Wniosek o zezwolenie na areszt pod. ”, który opierał się na oskarżeniu Zawadzkiego o przynależność od roku 1950 do nielegalnej organizacji harcerskiej, złożenie przysięgi w tej organizacji, działanie w niej jako łącznik, przechowywanie automatu „ Mpi ”, posiadanie: „ […] nielegalnie pistoletu systemu > Walter < , lecz co się z tym pistoletem stało dotychczas nie ustalono. Poza tym w Fabryce Przyrządów i Uchwytów zatrudnionych jest jak ustalono dotychczas 4-ch osobników, którzy byli wtajemniczeni w istnieniu i działalności nielegalnej młodzieżowej organizacji. W związku z tym iż w Fabryce […] od dłuższego czasu notowane są wrogie napisy, z których jeden podpisany był skutem ( tak w tekście – P.Ł. ) > E.K.A. 3 < , ( który drogą agentural. Rozszyfrowano Ekspedycyjny Korpus Andersa Nr.3 ), dyrektor Fabryki otrzymał uprzedzający o zamordowaniu anonim, oraz dwukrotnie został pobity aktywista Z.M.P. […].nasuwa się podejrzenie, że na terenie Fabryki […] istnieje nielegalna młodzieżowa organizacja, w której skład wchodzą b. czł. nielegalnej organizacji harcerskiej (szczególnie z terenu Wasilkowa) […] Aresztowanie Zawadzkiego Zdzisława pozwoli na ustalenie dalszych członków nielegalnych organizacji, oraz może dać wyjście w sprawie prowadzonej przez Sekcję II Wydz. IV dot. wrogich napisów, anonimów i faktów pobicia czł. Z.M.P. t.j. rozszyfrować nielegalną organizację istniejącą […] na terenie Fabryki […] ”
Już kilka dni potem, bo 10 marca 1952 roku wydano postanowienie o zatrzymaniu podejrzanego. Tego samego dnia dokonano zatrzymania, na postanowieniu o zarządzeniu rewizji figuruje nazwisko Mirosława Milewskiego. Podczas jej przeprowadzenia nie zakwestionowano, jak się zdaje, niczego istotnego z punktu widzenia śledztwa prowadzonego przez UB. Faktyczne postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec Zawadzkiego podjął dnia 12 marca 1952 roku Wojskowy Prokurator Rejonowy z Białegostoku major Andrzej Wojtowicz podając za przyczynę jego zastosowania to, że: „ […] jesienią 1948 r. […] został zwerbowany do nielegalnej organizacji harcerskiej posługując się pseudonimem > Czarny < - wiosną 1951 r. przez okres kilku dni w pobliżu swojego miejsca zamieszkania bez zezwolenia przechowywał pistolet maszynowy systemu > MPi < „.
Już dwa dni później raportowano o tych zdarzeniach do „ Dyrektora Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Warszawie ”, którym wówczas był pułkownik Józef Różański. Wiedza na temat działalności Zawadzkiego wynikała z zeznań aresztowanych wcześniej Jerzego Cybulskiego, Waldemara Chrobaka i wspominanego już Józefa Janulisa , którzy podczas przesłuchań opisali przynależność i działalność Zawadzkiego w tajnej organizacji harcerskiej oraz fakt przechowywania przez niego pistoletu maszynowego. Cybulski miał przy tym zeznać, że na przełomie 1948 i 1949 roku zorganizował nielegalną organizację harcerską, która miała za zadanie walkę z ustrojem i działania likwidacyjne wobec komunistów. Natomiast Janulis rozszerzał te informacje o stworzenie przez Chrobaka ( wiosną ) 1951 roku nielegalnej organizacji: „ […] na terenie os. Wasilków, następnie dowiedział się, że Chrobak Waldemar zawerbował około 20 członków do nielegalnej organizacji, którą Janulis Józef proponował nazwać > Ośrodek Mobilizacyjny < „.
Wiedzę tę definiowano w efekcie różnych form działań operacyjnych i śledczych prowadzonych przez W.U.B.P., w Białymstoku. Miała ona w ostatecznym efekcie przynieść informacje o całokształcie: „ a) […] przestępczej działalności podejrzanego Zawadzkiego Zdzisława. b) ustalenia źródeł inspiracji nieleg. org. Rekrutującej się z członków dawnego harcerstwa. – c) Zdekonspirowania metod działania tej organizacji i ustalenia wszystkich jej członków, którzy dotychczas przebywają na wolności dla ich likwidacji.- „. Pierwsze oficjalne przesłuchania po aresztowaniu Zawadzkiego rozpoczęły się w połowie kwietnia i szły w kierunku zdefiniowania wyżej określonych kierunków śledztwa. Na pierwszy ogień poszedł wspominany już Waldemar Chrobak. Jako, że zeznawał już wcześniej nasuwa się podejrzenie, że „ zmiękczony ” już we wcześniejszym śledztwie miał uzasadnić formalnie agenturalnie zdobytą przez UB wiedzę. Mówił o uczestnictwie w ZHP i znajomości z Zawadzkim. Potwierdzał też jego udział w nielegalnym harcerstwie nie znaczy to jednak, by starał się obciążać Zawadzkiego jakimiś szczególnymi oskarżeniami - jakkolwiek już sam fakt uczestnictwa w takiej strukturze był już wystarczająco obciążający . Generalnie wyglądało na to, że próbował mówić to co, jak mu się zdawało, śledczy już wiedzą.
Bardzo podobnie zeznawał, kilka dni później, Jerzy Cybulski w sposób wyraźny chroniąc ( na tyle na ile to było oczywiście możliwe w określonej sytuacji ) swoich młodych podopiecznych, różnice pojawiały się tylko w miejscu gdzie wspominano o pozyskiwaniu broni: „ […] Następnie oświadczyłem im iż zdaniem naszym będzie gromadzenie większej ilości broni palnej bez względu na jakość i ilość lecz do jakich celów miała posłużyć tego im nie mówiłem. […] mówiłem im iż o broń mieli postarać się przez wypytywanie się miejscowej ludności i młodzieży kto takową posiada w celu zabrania jej lub kupienia „ . Wśród monotonnie powtarzanych przez śledczych pytań ciągły motyw zdobywania uzbrojenia, pojawiający się w kolejnych zeznaniach był niewątpliwie jednym z istotniejszych. Potwierdzano posiadanie przez Zawadzkiego niemieckiego pistoletu maszynowego, który był jednak, według jego słów, kompletnie niezdatny do użytku . Machina aparatu bezpieczeństwa działała w tej sprawie dość szybko. Dzień pod dniu przesłuchiwano kolejnych aresztowanych w zeznaniach Józefa Janulisa pojawiają się nowe wątki kolportowania przez młodzież odezw skierowanych przeciwko ustrojowi: „ […] stwierdziłem , że jest to odezwa pisana odręcznie przez Chrobaka szkalująca Rząd Polski Ludowej składająca się z dwóch arkuszy papieru na którym była jego adnotacja […] że należy to przepisać maszynowo w 40 – tu egzemplarzach […] Odezwę tę na maszynie odbiłem lecz nie w 40-to egz. Lecz tylko w 9-ciu […] ” . Z kolejnych zeznań wyłania się ( dziś dla nie znających atmosfery terroru tamtych czasów nieco komiczny - wówczas śmiertelnie poważny w obliczu grożącego niebezpieczeństwa ) obraz działań konspiracyjnych młodych ludzi . Tego samego dnia, w którym zeznawał Kraszewski W.U.B.P w Białymstoku zaczął „przyglądać się” ojcu Zawadzkiego , którego kilka dni później przesłuchano. Jego zeznania nie wniosły nic nowego do sprawy. Ojciec chronił syna jak tylko mógł, zobowiązując się przy tym do absolutnego milczenia w kwestiach tego co widział i słyszał podczas pobytu w urzędzie bezpieczeństwa: „ Gdyż za wyjawienie powyższego odpowiadać będę za zdradę tajemnicy Państwowej przed sądem […] ”. Dnia 5 maja przedłużono areszt Zawadzkiemu. Jak widać sprawa wydawała się funkcjonariuszom „ rozwojowa ” a i śledztwo, z ich punktu widzenia, nie łatwe.
Pojawiały się nowe wątki dotyczące broni, która miała być w posiadaniu młodych ludzi, a ich zeznania w tek kwestii zaczynały wzajemnie się wykluczać. Przeprowadzone szybko dodatkowe działania śledcze nie wniosły tu jednak nic do sprawy. Równocześnie, w efekcie działań, tajnego współpracownika „ Bohuna ”, rozszerzono śledztwo na kolejną osobę – Romana Hurynowicza. „ Bohun ” informował „organa” o tym, że wspomniany wyżej Hurynowicz w prywatnej rozmowie powiedział mu, iż jeden z jego znajomych ( Mieczysław Bajtman ), jakiś miesiąc wcześniej chwalił się, że wie gdzie i u kogo można kupić pistolet. Donosiciel w klasyczny sposób zaproponował figurantowi wspólne kupno broni na co ten miał się zgodzić . Pojawił się też donos mówiący o tym ,że nie pojawiający się do tej pory w aktach sprawy Czesław Roszkowski wraz z: „ […] ob.Puszkarow, który pracuje w F-ce Przyrządów i Uchwytów. W/w osoby żyły w przyjaznych stosunkach utrzymywały kontakty z […] Janulisem i Molendo Danutą […] ”. W związku z tym proszono w trybie „ bardzo pilnym ” o przesłuchanie wyżej wymienionych osób w kwestii udziału obu, niedoszłych jeszcze uciekinierów, w nielegalnych strukturach nielegalnych i ich wiedzy na ten temat. Zastanawiano się też czy Janulis wiedział o planach ucieczki przez „ […] ob. Roszkowskiego […] ” i znał przyczyny tych planów.
Dość szybko postanowiono zneutralizować i „ mieć pod ręką ” pojawiających się kilka dni wcześniej w doniesieniach i zeznaniach brata Zawadzkiego, Edwarda, Romana Hurynowicza i Tadeusza Wiatraka, który miał za sobą piękną kartę walki o niepodległość i obrony polskiej ludności a także walk z U.P.A.. Tak się składa, że w ocenie UB wszyscy trzej byli wrogo ustosunkowani do: „ obecnej rzeczywistości ”.
Ostatniego dnia maja 1952 roku oficer śledczy WUBP materiałami Białymstoku Jan Łapiński zaznajomił Zawadzkiego materiałami śledztwa, do których „ podejrzany ” nie wniósł żadnych uwag kwitując to własnoręcznym podpisem. Zamknięto więc śledztwo i sporządzono akt oskarżenia. Akta sprawy przesłano 13 czerwca do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Białymstoku . Sprawa, choć już w innym wymiarze toczyła się jednak dalej. „ Bohun ” w swoim kolejnym doniesieniu wprowadzał do sprawy Stanisława Jakowczyka i wymienianych już wyżej Mieczysława Bejtmana i Romana Hurynowicza. Miało to dla kilku z nich ciężkie konsekwencje. Wkrótce bowiem pojawił się wnioski o aresztowanie Edwarda Zawadzkiego i innych osób pojawiających się w doniesieniach „ Bohuna ”. W odniesieniu do Romana Hurynowicza postanowiono bowiem uczynić z tego ostatniego informatora UB. Podstawą do werbunku miały być tak zwane „ komprmateriały ”. W tym konkretnym przypadku kompromitująca miała być wiedza o działaniach istnieniu nielegalnej organizacji, wtajemniczenie w jej działania, obietnice załatwienia broni i nie przekazanie tych informacji do bezpieki. Do werbunku chciano przystąpić mimo tego, że: „ […] na bazie posiadanych materiałów nie ustalono członkostwa jego w organizacji […] „ nie było też przeszkodą, to że rodzina pozostającego obszarze zainteresowania UB chłopaka miała w oczach „bezpieczeństwa” jak najgorszą opinię: „ […] jest wrogo ustosunkowana do obecnej rzeczywistości, a raczej bandycka, ponieważ ojciec należał do nielegalnej organizacji > AK < i > WiN < był dowódzcą ( tak w tekście – P.Ł. ) grupy dywersyjnej w 1947 ujawnił się, lecz nie ujawnił morderstw o co obecnie jest podejrzany. Ponadto posiada jeszcze zachowany pistolet ”. Celem werbunku miało być dotarcie do autorów wrogich napisów powstających białostockiej Fabryce Przyrządów Uchwytów, obserwacja powstającej organizacji młodzieżowej i osób, które mogły w niej uczestniczyć co miało pozwolić na: „ […] przeprowadzenie aresztów […] ” zdefiniowanie tych, którzy posiadali lub chcieli mieć broń palną. Werbunek miał być przeprowadzony pod pozorem przesłuchania w sprawie chuligaństwa, pijaństwa i demoralizacji załogi występujących na terenie fabryki, z którymi Milicja Obywatelska toczyła walkę. Postanowiono więc, wykorzystać fakt , że: „ […] org. M.O. wzywa dużo świadków to zostanie wezwany […] między innymi wym. Kandydat, gdzie w pierwszym rzędzie kolejno zostaną przesłuchani te trzech na okoliczności huligaństwa ( tak w dokumencie – P.Ł. ) osób zatrzymanych i zostaną zwolnieni do domu, a wspomniany kandydat z K.M.M.O zostanie maszyną dostarczony do tut. Urzędu. […] zostanie przesłuchany w charakterze podejrzanego na zarzuty […] i po udowodnieniu mu winy […] zostanie dokonany werbunek, celem rozpracowania wrogiego elementu z Wasilkowa […] ”, po pozytywnym efekcie działań miała mu być przekazana: „ […] legenda w formie komunikatu że był przesłuchany w K.M.M.O. przez całą noc do godz. 4-ej na okoliczności zatrzymanych za huligaństwo, pijaństwo i demoralizację, ponieważ ktoś im podał że ja często z nimi piłem i mogę dużo powiedzieć, a ja nie mogłem powiedzieć, gdyż nic nie wiedziałem bo znim (tak w tekście – P.Ł.) nie byłem i z tego powodu mnie tak długo trzymali. Powyższą legendą będzie się posługiwać w otoczeniu swych kolegów i w domu […] „ gdyby jednak pojawiły się jakiekolwiek trudności i możliwa współpraca nie dawałaby szans na znalezienie kolejnych dojść do młodych ludzi wtedy należało go zatrzymać i: „ [...] sprawa będzie skierowana na drogę postępowania sądowego poprzez Wydział Śledczy […] „ . Tak jak postanowiono „figurant” został zatrzymany i przesłuchany. W trakcie pierwszego przesłuchania nie przyznał się do niczego co satysfakcjonowałoby śledczych – wszystkiemu zaprzeczył. Pojawiły się też interesujące szczegóły dotyczące ojca młodego człowieka, szczegółowo wyjaśniające jego brak „ sympatii ” do nowego ustroju . W kolejnych, realizowanych tego samego dnia ( a właściwie w nocy ) mówił już więcej, pojawiły się pseudonimy i podano cele organizacji. Można się domyślać jakimi metodami wydobywano te zeznania. Jeśli nawet nie stosowano przemocy fizycznej ( w co wątpię ) to już sam fakt prowadzenia: „ […] intensywnego przesłuchania […] ” przez kilkanaście godzin musiał być dla nieprzygotowanego na to nastolatka dramatycznym i trudnym do zniesienia przeżyciem. W trakcie działań operacyjnych, po planowanym i zrealizowanym zatrzymaniu 18 letniego wówczas Hurynowicza śledczy doszli do wniosku, że werbowanie go, mimo składanych zeznań, nie ma większego sensu bo: „ […] gdy zostanie zwerbowany to nie da żadnych wyjść i werbunek nie będzie celowy […] ”. W związku z tym proponowano aresztowanie zatrzymanego co miało pozwolić: „ […] na udowodnienie Zawadzkiemu […] że był organizatorem nielegalnej organizacji, a tym samym zmocni ( tak w tekście - P.Ł. ) pozycję informatora PS. > Bohun <, który zostanie mocniej wciągnięty do współpracy z Org. U.B. i będzie czuł się więcej odpowiedzialnym. Jednocześnie proponuję zatrzymać ob. Bejtmana […] , celem potwierdzenia zeznań Hurynowicza, a tym samym udowodnienia zawadzkiemu, że był organizatorem nielegalnej organizacji nie tylko członkiem ”. Kolejne zeznania niedoszłego informatora zdawały się iść w kierunku pożądanym przez UB . Wskazywały bowiem aktywną rolę Zawadzkiego w planowaniu mordów na aktywistach partyjnych – dziwne ale po tych, jakby nie było, bardzo poważnych oskarżeniach nie pozostał żaden ślad w akcie oskarżenia przeciwko Zawadzkiemu. Nie dość tego ale informacje o tych pomysłach nie znajdują wyraźnego odbicia w meldunkach „ Bohuna ” znajdujących się aktach, który akurat nie uczestniczył w opisywanej przez Hurynowicza rozmowie mógł jednak mieć jakąś wiedzę na ten temat . Wiedza ta była weryfikowana, na bieżąco przez przesłuchujących funkcjonariuszy. Śledztwo mimo to postępowało krok po kroku na przód.
Przebieg całej sprawy łącznie z próbą werbunku Hurynowicza meldowano dnia 28 czerwca 1952 roku do „centrali” w Warszawie. Skarżono się w nim , że Zawadzki został aresztowany zaraz po założeniu tajnej struktury jako: „ […] czł. nielegalnej organizacji założonej przez Janulisa, a nie jako organizator, o czym do chwili obecnej nie zeznał „. Tak więc jak się zdaje UB w Białymstoku przyznawało się do błędu „w sztuce” jaki było niewątpliwie zbyt szybkie aresztowanie Zawadzkiego. W informacji pojawił się też wątek wspominanego wyżej zabójstwa sekretarza gminnego komitetu PZPR. I informacja o tym, że w przypadku prześladowań ze strony organów bezpieczeństwa młodzież miała zorganizować oddział zbrojny i iść do lasu. Liczono też na owocną współpracę z „ Bohunem ” . Z biegiem czasu w aktach sprawy pojawiały się kolejne wnioski o aresztowania. Wszystkie dotyczyły bardzo młodych ludzi, wynikały one z zeznań zatrzymanych wcześniej w tej sprawie . W tym co wydobywali od nich funkcjonariusze, w trakcie przesłuchań, powtarzał się motyw zdobywania broni i możliwego prowadzenia akcji ekspropriacyjnych. Wynika z nich też naiwność myślenia i chyba, brak konspiracyjnego przygotowania, który możemy eufemistycznie nazwać ekstrawagancją tych , którzy organizowali młodzieżowe podziemie. Powstaje też pytanie na ile opowieści, pojawiające się często w zeznaniach, zeznaniach dotyczące istniejącej podziemnej organizacji były projekcją chęci jej stworzenia przez Janulisa ( to on pojawia się jako ten, który informuje o jej istnieniu ) ? Na ile zaś były wzmacniane i eksponowane przez funkcjonariuszy UB prowadzących przesłuchania po to, by „ zapunktować ” u zwierzchników. Na te pytania bez głębszej analizy wszelkich możliwych materiałów z tego terenu, donosów, czy wzmianek w służbowych dokumentach UB, którego dotyczy niniejszy tekst nie będziemy w stanie odpowiedzieć.
Faktem jest jednak, że dostępnych materiałach odnoszących się do rozpracowania „ E.K.A. 3 ” występuje, jak z nich wynika tylko jeden informator „ Bohun ” co mogłoby wskazywać na niewielki personalny i terytorialny zasięg działania grupy. Dopiero później, pod koniec operacyjnego rozpracowywania Zawadzkiego pojawił się drugi kapuś – „ Nina ”, który do tego momentu w ogóle nie funkcjonował w opisywanej sprawie w jakiejkolwiek formie i faktycznie i jak wynika z akt, nie odegrał w niej szczególnie znaczącej roli znikając z nich równie szybko jak się pojawił. Można pokusić się też o generalną konstatację – w drugiej połowie lipca 1952 roku sprawa „ Zawadzkiego ” jakby „gaśnie” funkcjonariusze starają się więc dorzucać do niej kolejne wątki informując o tym Warszawę. Z jednej strony niewątpliwie chcieli „ wyczyścić ” sprawę do końca i wykazać „ rewolucyjną czujnością ”, z drugiej zaś wygląda to tak jakby szukali uzasadnienia dla swej działalności sięgając po raz kolejny kilka lat wstecz rozszerzając obszar działania na kolejne osoby i sfery: „ Wg. Zeznań Janulisa wynika, że jesienią 1949 r. zawerbował on do nielegalnej organizacji pod nazwą > Ośrodek Mobilizacyjny Okręgu Wileńskiego AK <, ob. Zajewskiego […] w celu walki zbrojnej z obecnym ustrojem […] wg. zeznań aresztowanego Zajewskiego wynika, że Janulis opowiadał dla Zajewskiego i Hryszkiewicza ( tak w tekście – P.Ł. ), że pod pozorem wycieczki ksiądz Carytasu ( tak w tekście – P.Ł. ) z kościoła Rocha w Białymstoku / nazwisko nieznane / jeździł z młodzieżą do Białowieży na wycieczki gdzie przeprowadzał ćwiczenia ponieważ grupa tej młodzieży należała do nielegalnej młodzieżowej organizacji, gdzie nawet przed tym księdzem była składana przysięga na wierność tej organizacji […] ”.
Chcąc udowodnić Zawadzkiemu liczne przewiny i poszerzyć obszar oskarżeń wydawano kolejne nakazy aresztowania. Mieściło się to we wspominanej wyżej logice działania ówczesnych służb tajnych . O postępach śledztwa i możliwych nowych wątkach regularnie i bardzo szybko meldowano do Warszawy. Oczywiste, że skutkowało to ciągłymi zatrzymaniami, powody bywały niejednokrotnie banalne – takie, jak na przykład, przenoszenie poczty. W tym miejscu w zasadzie moglibyśmy wrócić do pierwszych słów powyższego tekstu. Ostateczny efekt działań U.B. to liczni skazani i zamknięta sprawa. Dodajmy jedna z wielu takich. Warto jednak, przy okazji, pokusić się o pewne generalizacje i postawić kilka pytań, postulatów badawczych. Tak więc wydaje się, że pełna historia podziemnego harcerstwa i w ogóle młodzieżowego podziemia czeka na swojego historyka, który szczegółowo będzie chciał ją opisać. Nie będzie to sprawa łatwa – podobnych jak powyższa spraw jest dziesiątki. Nie wszystkie dokumenty ujawnione, nie wszystkie fakty znane. Co ważne i konieczne do wykorzystania, żyją jeszcze niektórzy aktorzy tych zdarzeń, którzy w kapitalny sposób mogliby uzupełnić wiedzę wynikającą z materiałów znajdujących się IPN/ie. Odwracając sprawę trzeba też zająć się całościowo działaniami U.B. wobec młodzieżowego podziemia we wszystkich jego obszarach i wymiarach. Bez pełnej wiedzy o tych właśnie zdarzeniach trudno mówić o pełnym obrazie przełomu lat czterdziestych pięćdziesiątych w Polsce. Przy okazji badania podziemnego ruchu młodzieżowego trzeba postawić pytanie. Jak to się stało, że bardzo młodzi ludzie – w zasadzie wszyscy bohaterowie powyższego tekstu mają w chwili, gdy wpadają w ręce U.B. po kilkanaście lat i pochodzą z prostych rodzin – chcieli angażować się groźną dla nich w walkę przeciwko „Polsce Ludowej”. Tu, by zdefiniować przyczyny tej postawy, potrzebne są bezpośrednie kontakty z nimi. „ Ubeckie „ dokumenty nic nam na ten temat nie powiedzą, lub przedstawią obraz „skażony ideologicznie”. W badanym materiale widać też bardzo wyraźnie nie przygotowanie młodych do konspiracji. Dziecinną wiarę w to, że spotykanie się, gdzieś na drodze, odebrana przysięga uchroni przed inwigilacją a w ostatecznym efekcie wpadką i karą z rąk komunistów. Niezwykle efektywna działalność jednego konfidenta, błyskawicznie przekładająca się na postępowanie bezpieki – w tym przypadku chodzi o „ Bohuna „ - wystarczyła, by zlikwidować cała harcerską konspirację, o której tu wspominamy. Nie krytykuję tu tych młodych ludzi. Stanęli oni bowiem przeciw doskonale przygotowanemu przez sowietów i bezwzględnemu przeciwnikowi. Stosującemu każdą metodę byle tylko osiągnąć zamierzony cel – zniszczenie wroga, a takim byli młodzi angażujący się w ruch harcerski, inny niż ten który „ proponowała” komuna. I tak na przykład chcąc określić autora lub autorów „wrogich napisów” w Fabryce Przyrządów i Uchwytów w Białymstoku sugerowano, by od podejrzewanego przez U.B. o ich wykonywanie Andrzeja Starzyńskiego: „ [...] jeżeli podejrzany nie przyzna się w toku śledztwa [...] uzyska się możliwość pobrania od jego próby pisma z pozycji stojącej na ścianie co zostanie przesłane do Centr. Lab. Ekspertyz. Poza tym ewentualnie w toku śledztwa mogą być uzyskane wyjścia na autorów innych, wrogich napisów.”
Zwracam uwagę na ten fakt, by pokazać, że nawet kwestia tak pozornie błaha jak „wrogie napisy“ była dla U.B. na tyle ważna, by angażować w nią wielkie, jak na ówczesne czasy, środki techniczne. Ci przeciwko, którym te środki stosowano byli uzbrojeni „ tylko „ w naiwną wiarę, że jeśli się ma rację to się zwycięży. Tu leżał głęboki dramat dużej części grup konspiracyjnych po 1944 roku. I to nie tylko grup młodzieżowych. Warte zainteresowania byłyby wzmianki, pojawiające się w kilku zeznaniach, o stosowaniu przemocy fizycznej przez członków nielegalnej organizacji, wobec nieposłusznych kolegów. Zbadanie tego wątku byłoby o tyle interesujące, że mówimy tu przecież o organizacji harcerskiej, a przecież stosowanie przemocy fizycznej to sprawa zdecydowanie odległa od harcerstwa i przyjętych w nim form działania. Czyżby chodziło o zdyskredytowanie uczestników „ EKA – 3 „ i zdobywano te zeznania, jak i inne zresztą, metodami niezgodnymi z prawem, czy może przemoc fizyczna rzeczywiście miała miejsce !?
Ważne byłoby też, w tym kontekście, zdefiniowanie technik przesłuchań jakie stosowały wobec harcerzy „ organa bezpieczeństwa „. Po analizie rewizji wyroków z tzw. sierpniówek, jakie miały miejsce po 1956 roku, i wiedzy wynikającej z analizy innych znanych spraw nie mamy szczególnych wątpliwości jak mogło to wyglądać.
Dobrze byłoby jednak mieć tu bezpośrednie relacje uczestników zdarzeń. Ważne jest też zwrócenie uwagi na fakt błyskawicznego działania aparatu represji i bezpieczeństwa wobec niewielkiej , jakby nie było, grupy młodzieży z Wasilkowa. Łapani i aresztowani ludzie byli bardzo szybko przesłuchiwani. Meldunki o tym szły też natychmiast z Białegostoku do centrali w Warszawie. Nie znaczy to, że nie obywało się tu bez błędów. Nie rzutowały one jednak w sposób istotny na przebieg i zamierzone efekty śledztw.
Zastanawia też niezwykła aktywność w niszczeniu młodzieżowego podziemia, które de facto, w tym przypadku, o którym wspominamy w powyższym tekście nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia dla porządku publicznego Polski Ludowej. Czy chodziło tu o prewencję i likwidowanie w zarodku wszelkich możliwych zagrożeń, czy może o „wylegitymowanie się” przed swoimi przełożonymi aktywnością i skutecznością, a może o jedno i drugie zarazem.
Stoi przed nami wiele pytań na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. Mam nadzieję, że z biegiem czasu i uzyskiwania dostępu do materiałów będziemy mogli zaspokoić naszą ciekawość i uzupełnić wiedzę.
Nim jednak odpowiemy na liczne pojawiające się pytania zakończmy sprawę, którą wyżej się zajmowaliśmy: „ W związku z tym, że sprawa kryptonim > EKA – 3 < została całkowicie zrealizowana i wszyscy członkowie nielegalnej organizacji otrzymali wyroki sądowe, sprawę powyższą kierujemy do wydziału II W.U.B.P. w Białymstoku w celu przekazania jej do archiwum ”.
Piotr Łysakowski
Poniższy tekst oparty jest (głównie) na aktach IPN Bi 015/409 i z nich pochodzi większość cytatów zwartych w artykule (uwzględniłem także akta personalne osób pojawiających się w tekście) – nazwisko konfidenta (Bohun), który doprowadził do rozbicia grupy i aresztowania jej członków zostało przeze mnie zdefiniowane. Tak już zupełnie na marginesie jest wielce interesujące jak potoczyła się dalej donosicielska kariera
„ Bohuna „ i czy był dalej wykorzystywany przez „ UB „. Zadbano bowiem o to, by mógł wyjść ze sprawy „ EKA – 3 „ czysty, we wspominanym w przypisie 59 „ Spisie osób figurujących w sprawie „ znajduje się odręczna adnotacja o wyroku jaki otrzymał ( był to 1 rok w zawieszeniu na 2 lata – czyli najniższa z wymierzonych w tej sprawie kar ) więc można było go nadal efektywnie eksploatować jako ofiarę systemu. Mie wiemy dziś jednak ja sprawa „współpracy” potoczyła się dalej.