Felieton "TS". Rafał Górski: Betonowa zmiana?
Z prostych kalkulacji wynika, że gdyby betonowa zmiana weszła w życie, to realny próg wyborczy zostanie podniesiony z 5 proc. do 12-16 proc. Efektem będzie POPiS i brak przedstawicieli innych ugrupowań w PE. Taka zmiana nie będzie zachęcała do uczestnictwa w wyborach tych obywateli, których nie interesuje głosowanie na dwie partie. Może to dotyczyć co trzeciego głosującego. Ciekawe, co PiS ma im do zaproponowania? Mają wyemigrować na księżyc?
Wszystkie ugrupowania trzymające władzę po 1989 roku starały się za wszelką cenę osłabić ducha politycznego Polaków za pomocą Kodeksu Wyborczego. Tego ducha, który decyduje o angażowaniu się w działalność partii politycznych i chodzeniu na wybory.
Z zabetonowaniem wyborczym mamy do czynienia w wyborach samorządowych, gdzie realnie próg wejścia do rady miejskiej wynosi ponad 12 proc. Prawo wyborcze, w szczególności sposób obliczania głosów, powoduje, że oddolne komitety mieszkańców nie mają szans z partyjnymi grupami interesu.
Wiem, co piszę, bo przerabiam to od roku na własnej skórze. Rzuciłem wyzwanie układowi łódzkiemu i próbuję zorganizować lokalny komitet wyborczy do nadchodzących wyborów samorządowych. Kalkulator pokazuje mi, że komitet musi zdobyć minimum 12 proc. głosów, żeby mieć swoich radnych. Przypomnę, że nominalny próg wynosi 5 proc. Co z tego, jeśli praktyka wyborów 2010 i 2014 pokazuje, że małe komitety wyborcze, które przekroczyły próg 5 proc. oddanych głosów, nie brały udziału w podziale mandatów. Przykładowo, w 2010 roku w Poznaniu komitet ruchów miejskich „My, Poznaniacy” zdobył 10 proc. głosów, a mimo to nie miał żadnego radnego. W 2014 roku w Krakowie próg ten przekroczył komitet Kraków Przeciw Igrzyskom. On również nie zdobył ani jednego mandatu radnego.
Zmiana Kodeksu Wyborczego? Tak, ale zmiana, która zadba o interes Ojczyzny i naszych małych Ojczyzn, a nie o interes największych partii.
Rafał Górski
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (34/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.