„Największy sojusznik PL spotyka się z największym wrogiem PL. Już nie mogę się doczekać komentarzy z obu stron”. Taki ironiczny komentarz na Twitterze umieściła Magda, moja żona, przed spotkaniem prezydentów Trumpa i Putina w Helsinkach, które miało miejsce w zeszły poniedziałek. Po tym wydarzeniu usiedliśmy w naszej kuchni i przy herbacie wywróżyliśmy z fusów, co następuje:
Po pierwsze toczy się Wielka Gra, w ramach której wcześniej czy później dojdzie do wojny USA z Chinami. Niestety polskie elity polityczno-medialne siedzą w pokoju z zabawkami i liczą, że „rodzice” znów za nas zdecydują i jakoś to będzie. Nasza historia powinna nas uczyć – umiesz liczyć, licz na siebie. A liczenie na siebie oznacza, że powinniśmy grać na wielu fortepianach. Trzymać równą bliskość i równy dystans wobec wszystkich aktorów geopolitycznej szachownicy. Polska racja stanu wymaga takiego samego zainteresowania USA, jak i Rosją czy Chinami. Pragmatyka, a nie romantyzm, wskazuje, że warto rozmawiać z Trumpem, jednocześnie warto rozmawiać z Putinem i Li Keqiangiem. Przykładowo nasi rolnicy mogą więcej ugrać na handlu z Rosją i Chinami, a nie z USA, bo trudno, żeby konkurowali z amerykańskim rolnictwem opartym na chemii i GMO. Dziś niestety nasz rząd przyspawał nasze państwo do klamki amerykańskiej. Przykłady? 7 lipca odbyło się spotkanie premierów Chin i Europy Środkowej zwane szczytem 16+1. W mediach cisza, na stronach rządowych cisza. 13 krajów wysłało swoich premierów na to wydarzenie. Premier Morawiecki nie znalazł czasu, zastąpił go wicepremier Gowin. Inny przykład – rząd szumnie zapowiedział projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego i… do dziś nie zapowiedział projektu, który byłby sygnałem dla Chin, że jesteśmy dla nich najważniejszym partnerem w Europie, jeśli chodzi o Nowy Jedwabny Szlak.
Po drugie Trump jest doświadczonym i mądrym graczem, który dba o interesy tych, którzy go wynajęli, czyli wielkich korporacji amerykańskich. Z kolei Putin przerasta o głowę zachodnich liderów, w zakresie myślenia strategicznego. Jak panna na wydaniu, flirtuje i patrzy, kto da jej więcej: USA czy Chiny. Obaj prezydenci dbają o rację stanu swoich państw. Uczmy się od najlepszych i uczmy się na własnych błędach z drugiej wojny światowej – zamiast bronić honoru, brońmy narodu.
Po trzecie czekamy na analizę spotkania w Helsinkach, która zostanie przygotowana przez Centrum Analiz Strategicznych, którego pełnomocnik został powołany 25 kwietnia przez premiera Morawieckiego. Bo jednak co innego wróżenie z fusów łódzkich, a co innego z warszawskich.
Rafał GórskiArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (30/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.