Przemytnicze łodzie z imigrantami z Afryki i Azji odbijają od brzegów Libii. Przemytnicy wiedzą, że na morzu imigrantów przejmą czekające na nich liczne statki organizacji pomocowych. A oni sami przez nikogo nie nękani wrócą po następnych. Do tej pory krajem docelowym najczęściej były Włochy, bo ani Malta, ani Francja, ani Hiszpania statków z imigrantami nie wpuszczały do swoich portów. Od początku tego roku do Włoch przybyło tą drogą 13,5 tys. osób.
– Włochy mówią „nie” przemytowi ludzi, mówią „nie” całemu biznesowi nielegalnej imigracji – oświadczył szef włoskiego MSZ Matteo Salvini (Liga Północna). Chodzi o nieprzyjęcie należącego do niemieckiej organizacji pomocowej statku „Aquarius”, na pokładzie którego było 629 imigrantów z 23 państw afrykańskich, m.in. z Erytrei, Ghany, Nigerii i Sudanu, ale także z Afganistanu, Pakistanu czy Bangladeszu. Włosi obiecali dostarczyć na statek zaopatrzenie, ale nic więcej. „To cynizm i nieodpowiedzialność” – działanie nowego włoskiego prawicowego rządu skrytykował Emmanuel Macron, ale oświadczenia, że Francja otwiera dla „Aquariusa” swoje środmiemnomorskie porty nie wydał. UNHCR, wyspecjalizowana agencja ONZ pomagająca uchodźcom, wezwała do natychmiastowego znalezienia rozwiązania, by imigranci szybko i bezpiecznie mogli opuścić statek. Zdumiewające, że wobec zjawiska pisanego pod dyktando przemytniczej mafii, ONZ nie ma skutecznego programu walki z tym procederem. Doraźne apele w sytuacjach kryzysowych prestiżu ONZ nie podnoszą. Rzekłbym nawet, że obniżają.
W ostateczności „Aquariusa” postanowił przyjąć nowy, socjalistyczny rząd Hiszpanii. Oddech ulgi, prezydent Macron pospieszył z zapewnieniem, że pomoże Hiszpanii i przyjmie niektórych pasażerów „Aquariusa”. Ale tylko takich, którzy spełniają kryteria prawa azylowego, co w Hiszpanii sprawdzą agenci francuskich służb. A pozostali? To już problem Hiszpanów, a ci nie protestują. Nawet mnożą problemy, bo właśnie minister spraw wewnętrznych zapowiedział, że zrobi wszystko, by z ogrodzeń granicznych w Ceucie i Melilli, północnoafrykańskich enklaw na granicy z Marokiem, został usunięty drut kolczasty. To jest niehumanitarne, stwierdził hiszpański minister, bo drut powoduje okaleczenia, a on chce w rozsądny sposób traktować osoby, które próbują przeskoczyć ogrodzenie na granicy.
Tymczasem pod naporem konsekwencji podobnego rozsądku w szwach trzeszczy koalicja rządowa w Niemczech. Ostry konflikt między ministrem spraw wewnętrznych Horstem Seehoferem (CSU) a kanclerz Angelą Merkel (CDU) co do kwestii imigracji grozi zerwaniem koalicji. Czy uda się zażegnać kryzys? Pewnie tak. Ale tylko doraźnie. Tak jak doraźne są działania wobec problemu wykreowanego przez europejskich polityków, a rozwiązanie którego ich przerasta.
Mieczysław GilArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (26/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.