Edward Wryszcz: Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju

Dziś – odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności. Wczoraj? – Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju. Tak nas uczono w szkole. A w mediach zapewniano, że jesteśmy „postępowym krajem o jednej z najlepszych gospodarek na świecie” – mówi Edward Wryszcz z Piechowic.
 Edward Wryszcz: Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju
/ Edward Wryszcz, fot. Mateusz Wyrwich
Mateusz Wyrwich 

– Mówiono o dobrobycie, ale ja stałem w kolejce po mleko i mleka nie kupiłem. Bo jak szedłem do pracy, mleka jeszcze nie było. Kiedy wracałem, już nie było. A miałem kilkoro dzieci. Nie rozumiałem tego. No, a w 1980 roku okazało się, że ten PRL to wielka blaga. Choć wcześniej słuchałem Radia Wolna Europa i miałem kolegę, nazwałbym go mentorem, który mówił, że to, co piszą w gazetach, to tylko propaganda. Że ten komunizm to wielkie oszustwo. Ale ja nie chciałem w to wierzyć. Uwierzyłem dopiero, gdy w 1981 roku przeczytałem o tym w prasie Solidarności. Kiedy zostałem wybrany do KZ „S”, zacząłem interesować się światem. Rok 1980 uświadomił mi, że trzeba się przyczynić do tego, by Polska była Polską. I od tego czasu zająłem się oświatą – opowiada Edward Wryszcz. 

Cenzura? To niemożliwe 
Rodzice Edwarda Wryszcza pochodzili z Lubelszczyzny. Ojciec „nie kochał” Sowietów, znając ich zbrodnie z czasu napaści na Polskę w latach dwudziestych. Gdy po wojnie przenosił się z rodziną na tzw. Ziemie Odzyskane, zaczepiła ich banda sowieckich żołnierzy, którzy chcieli ukraść im konie i cały dobytek. – Ojciec się bronił i Sowieci wybili mu kolbą niemal wszystkie zęby – wspomina Edward Wryszcz. Osiedlili się po wojnie na pograniczu polsko-niemieckim. Ojciec Edwarda został drwalem w Puszczy Noteckiej. Zamieszkali niemal w lesie, wśród autochtonów. Historia prawdziwa działa się więc niemal za oknem. I jeszcze na kartach „Trylogii”. – Tak, historię przekazywał mi od najmłodszych lat znakomity nauczyciel, jakim był Henryk Sienkiewicz. „Trylogię” kilkakrotnie przeczytałem i bez wątpienia moim wzorcem osobowym był Kmicic – zaznacza pan Edward. W latach sześćdziesiątych, jak wiele dzieci robotników, Edward Wryszcz trafił do szkoły zawodowej. Później do ludowego wojska, gdzie politrucy indoktrynowali na co dzień wojskową młodzież. 

Rozpaczliwe poszukiwanie wiedzy 
Po wyjściu z wojska Edward Wryszcz skończył technikum, już pracując na stanowisku ślusarza – a później był nauczycielem zawodu w Karkonoskich Zakładach Maszyn Elektrycznych „Karelma” w Piechowicach. Założył rodzinę. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte określa jako „czas prywatny”. Owszem, wiedział z Radia Wolna Europa o zbrodni komunistów na Wybrzeżu i Pomorzu. Uważał jednak, że żadnym swoim działaniem nie mógłby tego zmienić. Zachował się więc biernie, jak większość ludzi w kraju. Podobnie było w 1976 roku. – Niewiele rozumia- łem z tego, co się dzieje. Nie zdawałem sobie sprawy ze znaczenia tych manifestacji i strajków – przyznaje. W czasie lipcowych strajków 1980 roku na Lubelszczyźnie, w Świdniku i Lublinie nic nie zapowiadało, że w sierpniu dojdzie do nich w piechowickiej „Karelmie”. Załoga zaczęła organizować się dopiero po podpisaniu Porozumień Gdańskich. W piechowickich zakładach „Karelma” zatrudnionych było ponad tysiąc dwieście osób. Edward Wryszcz pracował tam z żoną Celiną, która podobnie jak on podjęła dzia- łalność w NSZZ Solidarność. – Ludzie stali się bardzo otwarci, choć dzisiaj już wiemy, że niektórzy z nich byli tajnymi współpracownikami. Ale nikt o tym ani wiedział, ani myślał – podkreśla Edward Wryszcz. Wkrótce po ukonstytuowaniu się Związku został wybrany do Komisji Zakładowej Solidarności. Powierzono mu też funkcję redaktora w zakładowym radiowęźle. Tutaj wspomagała go żona. Wspólnie redagowali informacje z Radia Wolna Europa. Także przekazywane z Regionu Jeleniogórskiego i Piechowic. Mówiono też o bieżących wydarzeniach z terenu zakładu. W „wolnych chwilach” zajmowali się również kolportażem miejscowych czy regionalnych gazet NSZZ Solidarność. W dużej ilości także kolportażem książek. Edward Wryszcz, jako pasjonat fotografii, dokumentował również wydarzenia tamtego czasu. – Zacząłem nagle odkrywać, jak wielkie mam braki z zakresu wiedzy historycznej – mówi Edward Wryszcz. – Rok 1980 uświadomił mi, że trzeba by się przyczynić jakoś do tego, aby Polska była Polską. Bo inaczej to ona nam się zmarnuje. Gdy więc dziś podsumowuję te szesnaście miesięcy działania legalnej Solidarno- ści, to widzę je jako moje rozpaczliwe szukanie wiedzy.

Kiedy popsują się telewizory… 
Stan wojenny nie był wielkim zaskoczeniem dla Edwarda Wryszcza. Słyszał już wielokrotnie w „szeptanej propagandzie” o takim zagrożeniu. Choć nazwano to wówczas „stanem wyjątkowym”. Uważano, że władza komunistyczna nie ośmieli się wystąpić przeciwko dziesięciu milionom związkowców. A jeśli już… to na pewno nie przed świętami Bożego Narodzenia. – Nie wiedzieliśmy, co to będzie. Mówiono, że za strajk i działalność związkową może nam grozić kara śmierci, bo zakład jest zmilitaryzowany. Ale nas to specjalnie nie przejęło – wspomina Edward Wryszcz. – Spotkała się nasza KZ „S” w niedzielę po mszy świę- tej i podjęliśmy decyzję, że w zakładzie zorganizujemy włoski strajk. Cisza była taka na warsztatach, że słychać było muchę. Z różnych wydziałów przychodziły informacje, że załogi pozorują pracę. W końcu całą komisję zakładową „S” wezwano do dyrektora. A tam siedział prokurator i jakiś funkcjonariusz SB. Po kolei nas przesłuchiwano, pytając, czy znamy dekret o stanie wojennym. Powiedzieliśmy, że nic nam nie wiadomo, żeby był jakiś stan wojenny. Kilku z nas powiedziało, że im się telewizory popsuły. Kilku z nas wywieźli na posterunek milicji w Piechowicach. Kiedy wychodziliśmy z zakładu, ja trzymałem ręce do tyłu. Poszła fama, że mnie SB skuła, ale to nie była prawda. Z posterunku gdzieś dzwonili, albo udawali, i po kilku godzinach wypuszczali…



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Kolizja z samochodem na torach, opóźnienia i brak wagonów dla osób z niepełnosprawnościami – 2 sierpnia 2025 roku przyniósł szereg utrudnień dla pasażerów PKP Intercity. Spółka wydała komunikat dla podróżnych. Sprawdź, czy utrudnienia dotyczą także twojej podróży.

Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu pilne
Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu

W projekcie budżetu federalnego Niemiec na 2026 rok brakuje wystarczających środków, by spełnić obietnicę przekazania 6 miliardów euro na międzynarodowe finansowanie działań na rzecz klimatu - donosi portal Focus.de.

Polacy zabrali głos ws. Hołowni. Złe wieści dla marszałka Sejmu [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Polacy zabrali głos ws. Hołowni. Złe wieści dla marszałka Sejmu [SONDAŻ]

Z badania SW Research dla dziennika "Rzeczpospolita" wynika, że większość Polaków nie chce, aby Szymon Hołownia był marszałkiem Sejmu do końca kadencji.

We Włoszech kwitną kradzieże kieszonkowe nowej generacji Wiadomości
We Włoszech kwitną kradzieże kieszonkowe nowej generacji

Włoskie służby ostrzegają przed nowym, coraz popularniejszym zjawiskiem przestępczym, które może wkrótce stać się zmorą europejskich miast. Tzw. „kradzieże kieszonkowe 2.0” pojawiły się już m.in. w Sorrento i Rzymie.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Od soboty 2 sierpnia we Wrocławiu rozpoczyna się ważna inwestycja drogowa. Rusza remont nawierzchni w tunelach pod placem Dominikańskim. Kierowcy muszą przygotować się na spore utrudnienia – ruch będzie odbywał się tylko jednym pasem w każdą stronę. To kolejny etap programu „Wrocław na Dobrej Drodze 2025”.

Seria eksplozji na okupowanym Krymie. Zamknięto Most Krymski z ostatniej chwili
Seria eksplozji na okupowanym Krymie. Zamknięto Most Krymski

Okupowanym przez Rosję Półwyspem Krymskim wstrząsnęła w nocy z piątku na sobotę seria eksplozji, w odpowiedzi na którą na kilka godzin zamknięto dla ruchu Most Krymski - poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na wpisy w portalach społecznościowych.

Wiadomo, kto zostanie kapelanem prezydenta Karola Nawrockiego. Padło nazwisko pilne
Wiadomo, kto zostanie kapelanem prezydenta Karola Nawrockiego. Padło nazwisko

Federacja Młodzieży Walczącej poinformowała, że ks. Jarosław Wąsowicz obejmie funkcję kapelana prezydenta RP Karola Nawrockiego. Przedstawiciele organizacji nie kryją dumy i wzruszenia z tego powodu: „To wielki zaszczyt, ważne zobowiązanie i ogromna radość – powód do dumy dla całego naszego środowiska” – podkreślili w swoim komunikacie.

Chłodniejszy sierpień? Na upały się nie zanosi Wiadomości
Chłodniejszy sierpień? Na upały się nie zanosi

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej opublikował najnowsze prognozy długoterminowe dotyczące pogody na sierpień. Ci, którzy liczyli na powrót solidnych letnich upałów, mogą się rozczarować – szanse na temperatury przekraczające 30°C są bardzo niewielkie.

Legendarny zespół zagra w Warszawie. Komunikat dla uczestników i warszawiaków gorące
Legendarny zespół zagra w Warszawie. Komunikat dla uczestników i warszawiaków

W sobotni wieczór na Stadionie Narodowym odbędzie się koncert legendarnej grupy heavy metalowej Iron Maiden. W związku z wydarzeniem, Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie zapowiedział istotne zmiany w organizacji ruchu i funkcjonowaniu komunikacji miejskiej.

Arkadiusz Mularczyk: da się zawalczyć o kwestie reparacji w Parlamencie Europejskim polityka
Arkadiusz Mularczyk: da się zawalczyć o kwestie reparacji w Parlamencie Europejskim

Sprawa reparacji wojennych od Niemiec wciąż wywołuje ogromne emocje, zwłaszcza wśród środowisk konserwatywnych, dla których pamięć o niemieckich zbrodniach na Polakach nie może zostać zamieciona pod dywan w imię poprawności politycznej i pozytywnych relacji z Berlinem.

REKLAMA

Edward Wryszcz: Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju

Dziś – odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności. Wczoraj? – Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju. Tak nas uczono w szkole. A w mediach zapewniano, że jesteśmy „postępowym krajem o jednej z najlepszych gospodarek na świecie” – mówi Edward Wryszcz z Piechowic.
 Edward Wryszcz: Jako młody człowiek widziałem w tym PRL same gołąbki pokoju
/ Edward Wryszcz, fot. Mateusz Wyrwich
Mateusz Wyrwich 

– Mówiono o dobrobycie, ale ja stałem w kolejce po mleko i mleka nie kupiłem. Bo jak szedłem do pracy, mleka jeszcze nie było. Kiedy wracałem, już nie było. A miałem kilkoro dzieci. Nie rozumiałem tego. No, a w 1980 roku okazało się, że ten PRL to wielka blaga. Choć wcześniej słuchałem Radia Wolna Europa i miałem kolegę, nazwałbym go mentorem, który mówił, że to, co piszą w gazetach, to tylko propaganda. Że ten komunizm to wielkie oszustwo. Ale ja nie chciałem w to wierzyć. Uwierzyłem dopiero, gdy w 1981 roku przeczytałem o tym w prasie Solidarności. Kiedy zostałem wybrany do KZ „S”, zacząłem interesować się światem. Rok 1980 uświadomił mi, że trzeba się przyczynić do tego, by Polska była Polską. I od tego czasu zająłem się oświatą – opowiada Edward Wryszcz. 

Cenzura? To niemożliwe 
Rodzice Edwarda Wryszcza pochodzili z Lubelszczyzny. Ojciec „nie kochał” Sowietów, znając ich zbrodnie z czasu napaści na Polskę w latach dwudziestych. Gdy po wojnie przenosił się z rodziną na tzw. Ziemie Odzyskane, zaczepiła ich banda sowieckich żołnierzy, którzy chcieli ukraść im konie i cały dobytek. – Ojciec się bronił i Sowieci wybili mu kolbą niemal wszystkie zęby – wspomina Edward Wryszcz. Osiedlili się po wojnie na pograniczu polsko-niemieckim. Ojciec Edwarda został drwalem w Puszczy Noteckiej. Zamieszkali niemal w lesie, wśród autochtonów. Historia prawdziwa działa się więc niemal za oknem. I jeszcze na kartach „Trylogii”. – Tak, historię przekazywał mi od najmłodszych lat znakomity nauczyciel, jakim był Henryk Sienkiewicz. „Trylogię” kilkakrotnie przeczytałem i bez wątpienia moim wzorcem osobowym był Kmicic – zaznacza pan Edward. W latach sześćdziesiątych, jak wiele dzieci robotników, Edward Wryszcz trafił do szkoły zawodowej. Później do ludowego wojska, gdzie politrucy indoktrynowali na co dzień wojskową młodzież. 

Rozpaczliwe poszukiwanie wiedzy 
Po wyjściu z wojska Edward Wryszcz skończył technikum, już pracując na stanowisku ślusarza – a później był nauczycielem zawodu w Karkonoskich Zakładach Maszyn Elektrycznych „Karelma” w Piechowicach. Założył rodzinę. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte określa jako „czas prywatny”. Owszem, wiedział z Radia Wolna Europa o zbrodni komunistów na Wybrzeżu i Pomorzu. Uważał jednak, że żadnym swoim działaniem nie mógłby tego zmienić. Zachował się więc biernie, jak większość ludzi w kraju. Podobnie było w 1976 roku. – Niewiele rozumia- łem z tego, co się dzieje. Nie zdawałem sobie sprawy ze znaczenia tych manifestacji i strajków – przyznaje. W czasie lipcowych strajków 1980 roku na Lubelszczyźnie, w Świdniku i Lublinie nic nie zapowiadało, że w sierpniu dojdzie do nich w piechowickiej „Karelmie”. Załoga zaczęła organizować się dopiero po podpisaniu Porozumień Gdańskich. W piechowickich zakładach „Karelma” zatrudnionych było ponad tysiąc dwieście osób. Edward Wryszcz pracował tam z żoną Celiną, która podobnie jak on podjęła dzia- łalność w NSZZ Solidarność. – Ludzie stali się bardzo otwarci, choć dzisiaj już wiemy, że niektórzy z nich byli tajnymi współpracownikami. Ale nikt o tym ani wiedział, ani myślał – podkreśla Edward Wryszcz. Wkrótce po ukonstytuowaniu się Związku został wybrany do Komisji Zakładowej Solidarności. Powierzono mu też funkcję redaktora w zakładowym radiowęźle. Tutaj wspomagała go żona. Wspólnie redagowali informacje z Radia Wolna Europa. Także przekazywane z Regionu Jeleniogórskiego i Piechowic. Mówiono też o bieżących wydarzeniach z terenu zakładu. W „wolnych chwilach” zajmowali się również kolportażem miejscowych czy regionalnych gazet NSZZ Solidarność. W dużej ilości także kolportażem książek. Edward Wryszcz, jako pasjonat fotografii, dokumentował również wydarzenia tamtego czasu. – Zacząłem nagle odkrywać, jak wielkie mam braki z zakresu wiedzy historycznej – mówi Edward Wryszcz. – Rok 1980 uświadomił mi, że trzeba by się przyczynić jakoś do tego, aby Polska była Polską. Bo inaczej to ona nam się zmarnuje. Gdy więc dziś podsumowuję te szesnaście miesięcy działania legalnej Solidarno- ści, to widzę je jako moje rozpaczliwe szukanie wiedzy.

Kiedy popsują się telewizory… 
Stan wojenny nie był wielkim zaskoczeniem dla Edwarda Wryszcza. Słyszał już wielokrotnie w „szeptanej propagandzie” o takim zagrożeniu. Choć nazwano to wówczas „stanem wyjątkowym”. Uważano, że władza komunistyczna nie ośmieli się wystąpić przeciwko dziesięciu milionom związkowców. A jeśli już… to na pewno nie przed świętami Bożego Narodzenia. – Nie wiedzieliśmy, co to będzie. Mówiono, że za strajk i działalność związkową może nam grozić kara śmierci, bo zakład jest zmilitaryzowany. Ale nas to specjalnie nie przejęło – wspomina Edward Wryszcz. – Spotkała się nasza KZ „S” w niedzielę po mszy świę- tej i podjęliśmy decyzję, że w zakładzie zorganizujemy włoski strajk. Cisza była taka na warsztatach, że słychać było muchę. Z różnych wydziałów przychodziły informacje, że załogi pozorują pracę. W końcu całą komisję zakładową „S” wezwano do dyrektora. A tam siedział prokurator i jakiś funkcjonariusz SB. Po kolei nas przesłuchiwano, pytając, czy znamy dekret o stanie wojennym. Powiedzieliśmy, że nic nam nie wiadomo, żeby był jakiś stan wojenny. Kilku z nas powiedziało, że im się telewizory popsuły. Kilku z nas wywieźli na posterunek milicji w Piechowicach. Kiedy wychodziliśmy z zakładu, ja trzymałem ręce do tyłu. Poszła fama, że mnie SB skuła, ale to nie była prawda. Z posterunku gdzieś dzwonili, albo udawali, i po kilku godzinach wypuszczali…



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe