Śledztwo ws. niemieckiej, zbrodniczej akcji T4. Dotarliśmy do dokumentów

IPN wszczął śledztwo w sprawie zbrodniczej akcji T4 prowadzonej przez Niemców w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu — programu, w którym podczas II wojny światowej zabijano chorych dorosłych i dzieci. To krok, który ma przywrócić pamięć ofiarom i przerwać dekady powojennej ciszy wokół jednej z najmniej znanych zbrodni nazistowskich. Dotarliśmy do uzasadnienia wszczęcia śledztwa.
Dzieci objęte Akcją T4 ze szpitala w Schonbrunn
Dzieci objęte Akcją T4 ze szpitala w Schonbrunn / Wikipedia domena publiczna

Co musisz wiedzieć

  • IPN wszczął śledztwo w sprawie Akcji T4 w Lublińcu, gdzie podczas II wojny światowej Niemcy zamordowali setki pacjentów szpitala psychiatrycznego – w tym dzieci.
  • Większość lekarzy odpowiedzialnych za te zbrodnie nigdy nie została ukarana, a niemieckie śledztwa z lat 60. zakończyły się umorzeniem mimo licznych dowodów.
  • Celem obecnego postępowania jest przywrócenie pamięci ofiarom i przeciwdziałanie rewizjonizmowi, podkreślając, że zbrodnie przeciwko ludzkości się nie przedawniają.
  • Tomasz Szymborski pisał na naszych łamach o Akcji T4 w artykule "Aktion T4. Niewinni jak niemieccy psychiatrzy"

 

Zbrodnia wojenna

Prokurator pionu śledczego IPN w Katowicach wszczął śledztwo w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości, której dopuścili się Niemcy w latach 1939-45 podczas akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Dotarliśmy do uzasadnienia wszczęcia śledztwa w sprawie akcji T4 w szpitalu w Lublińcu. Obejmuje ono m.in. popełnienie zbrodni nazistowskiej, która stanowiła zbrodnię wojenną oraz zbrodnię przeciwko ludzkości – zabójstw pacjentów szpitala psychiatrycznego w czasie II wojny światowej. Nie wykluczone, że podczas zbrodniczej eutanazji, niemieccy lekarze – psychiatrzy wraz z pomocnikami, zamordowali kilkuset chorych – dzieci i dorosłych.

Przeciwnicy śledztw IPN będą używać argumentu, że takie śledztwo jest niepotrzebne, skoro sprawcy nie żyją. Odpowiedź jest prosta – celem tego śledztwa jest ustalenie prawdy, zadośćuczynienie pamięci ofiar, które nigdy nie doczekały sprawiedliwości, ich rodziny nie doczekały się oficjalnego uznania cierpienia bliskich, a zbrodnia w Lublińcu jest niemal nieznana.

Ważne jest też to, że oficjalne śledztwo i ustalenia prokuratury będą chronić przed rewizjonizmem i negacją zbrodni, a zwolennicy tego nie zakwestionują faktów ustalonych przez prokuraturę. To sygnał, że zbrodnie przeciwko ludzkości nie przedawniają się, a Polska nie zapomina o ofiarach niemieckich zbrodniarzy, także w lekarskich kitlach.

 

Śledztwa i mataczenia

W Polsce do tej podejmowano dwie próby postawienia przed sądem sprawców zbrodni Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Pierwsza – to śledztwo prowadzone przez polskie organy ścigania i Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w latach 60. ub. wieku. Materiały zostały przekazane w 1968 r. niemieckiej prokuraturze w Dortmundzie z żądaniem wszczęcia śledztwa. O losach śledztwa, które prokurator w Dortmundzie zajmował się aż 9 lat, piszę poniżej.

Drugi raz polskie śledztwo rusza w 2001 roku. Tym razem prokurator IPN Marzena Kusion wszczyna śledztwo, które jednak nie dotyczy przypadków zbrodniczej eutanazji pacjentów w szpitalu w Lublińcu, ale przeprowadzanych eksperymentów pseudomedycznych.

Biegłym w tym śledztwie zostaje psychiatra Krzysztof Czuma, który – jak ustaliła Kalina Błażejowska w swojej książce „Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych” – uznał, że podawanie pacjentom luminalu w dawkach powodujących śmierć, „nie odbiegało od ówcześnie obowiązującego paradygmatu psychiatrycznego dotyczącego diagnozy i terapii”.

Umorzenie

W 2004 roku prokurator Kusion śledztwo umarza. W uzasadnieniu pisze, powołując się na opinię wydaną przez niemieckich biegłych (!) na potrzeby prowadzonego tam śledztwa, że „przewlekłe stosowanie luminalu u dzieci nie miało śmiertelnego skutku”. Podobnie zresztą orzekł dr Czuma, onegdaj guru śląskiej psychiatrii. Nie wiadomo, dlaczego prokurator pominęła odmienną ekspertyzę, którą wydał prof. Tadeusz Chruściel na potrzeby pierwszego, powojennego śledztwa. Ekspertyza była w aktach.

 

Śmierć z łaski

W październiku 1939 roku Adolf Hitler wydał tajną dyrektywę (antydatowaną na 1 września), upoważniającą szefa Kancelarii Führera Philippa Bouhlera oraz swojego osobistego lekarza, dr. Karla Brandta, do „rozszerzenia uprawnień imiennie określonych lekarzy" w celu udzielania „śmierci z łaski” (Gnadentod) osobom uznanym za nieuleczalnie chore. Dokument ten, mimo że nie miał rangi ustawy, stworzył podstawę prawną dla masowych morderstw medycznych.

Akcja T4, nazwana od adresu berlińskiej siedziby przy Tiergartenstraße 4, stanowiła jeden z najbardziej mrocznych rozdziałów w historii medycyny – systematyczne mordowanie osób uznanych za „życie niewarte życia” (Lebensunwertes Leben). Program realizowany w latach 1939-1945 pochłonął życie około 200 000 osób z niepełnosprawnościami fizycznymi i psychicznymi, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Odpowiedzialność za te zbrodnie poniosło około 50 lekarzy psychiatrów, którzy dobrowolnie uczestniczyli w selekcji i zabijaniu pacjentów.

 

Na ochotnika do zbrodniczej eutanazji

Wbrew powszechnym przekonaniom, lekarze dołączali do programu T4 dobrowolnie, mimo wiedzy o jego rzeczywistych celach. Źródła dokumentują przypadki lekarzy, którzy odmówili udziału bez ponoszenia poważnych konsekwencji. Lista 40 głównych ekspertów T4 (T4-Gutachter) obejmowała wielu szanowanych profesorów psychiatrii i dyrektorów instytucji.

„Tragedia polega na tym, że psychiatrom niepotrzebny był rozkaz. Działali z własnej inicjatywy. Nie wykonywali wyroku śmierci, który został wydany przez kogoś innego”

– pisał Fredric Wertham, niemiecko-amerykański psychiatra w „Signs of Cain. An Exploration of Human Violence” w 1969 roku. W tym samym czasie trwało śledztwo w niemieckiej prokuraturze.

 

System bezkarności

Śledztwo prokuratury w Dortmundzie (1965-1974) przeciwko lekarzom i personelowi zaangażowanym w morderstwa dzieci w ramach Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu (niem. Loben) stanowi jeden z najbardziej wymownych przykładów systemu bezkarności wobec niemieckich zbrodniarzy medycznych w powojennej Republice Federalnej Niemiec.

Prokurator przesłuchał kilkanaście osób z personelu szpitala. Zeznawał dr Ernst Buchalik, który osobiście nadzorował podawanie luminalu (fenobarbitalu) dzieciom na Oddziale B. Luminal, legalny lek nasenny i przeciwpadaczkowy, w podwyższonych dawkach działał jako trucizna powodująca śmierć. Dzieci otrzymywały go trzy razy dziennie w dawkach znacznie przekraczających normę terapeutyczną. Śmierć następowała różnie – niektóre dzieci umierały po kilku dniach, inne konały tygodniami lub miesiącami, stopniowo wyniszczane przez trujący lek.

 

Elisabeth Hecker - anioł śmierci

Świadkiem była jego bliska współpracowniczka - dr Elisabeth Hecker – zwana „aniołem śmierci” w lekarskim kitlu. W 1934 roku Hecker publicznie poparła ustawę o zapobieganiu obciążonemu dziedzicznie potomstwu (Gesetz zur Verhütung erbkranken Nachwuchses). Jako dyrektor Dziecięcej Kliniki Psychiatrycznej w Lublińcu Hecker na swoim Oddziale A decydowała o życiu lub śmierci dzieci. „Rokujące” wyzdrowieniem dzieci z łagodniejszymi problemami (np. moczenie nocne) kierowała do zakładów poprawczych. „Nierokujące” – z diagnozami „Schwachsinn” (upośledzenie), padaczka – kierowała na Oddział B do Buchalika, czyli na śmierć. Po śmierci dzieci Hecker osobiście przeprowadzała sekcje zwłok, podczas których wypreparowywała mózgi i wysyłała je do Instytutu Neurobiologii we Wrocławiu (kierowanego przez prof. Viktora von Weizsäckera).

Mimo twardych dowodów – zachowanego dziennika dr Ensta Buchalika, który był wtedy dyrektorem szpitala, z zapisami podawania dzieciom luminalu (256 nazwiska - 194 zgony), zeznań świadków i dokumentów Reichsausschussu (niem. Komitet ds. Ochrony Krwi Niemieckiej - przyp. red.), niemiecka prokuratura zakończyła postępowanie bez postawienia zarzutów. Postępowanie zostało ostatecznie zakończone w 1974 roku. Żadna z 15 osób objętych śledztwem nie została oskarżona lub postawiona przed sądem.

Pełna bezkarność

Uzasadnienie? Prokurator „uwierzył”, że dr Elisabeth Hecker mogła zakładać, iż dr Ernst Buchalik z uwagi na swoją „katolicką postawę” nigdy nie zabije dzieci. Ta absurdalna racjonalizacja pozwoliła sprawcom na pełną bezkarność – Hecker kontynuowała karierę jako pionierka psychiatrii dziecięcej w RFN, otrzymując Krzyż Zasługi Republiki Federalnej Niemiec w 1960 roku.

Buchalik w swoich zeznaniach twierdził, że luminal miał „chronić dzieci przed samookaleczeniem” – co było oczywistą nieprawdą w obliczu systematycznego stosowania śmiertelnych dawek i prowadzenia dziennika zgonów. Mimo, że Buchalik był poszukiwanym przez Polskę zbrodniarzem wojennym zaraz po wojnie, mógł swobodnie praktykować jako lekarz w strefie sowieckiej, a później w RFN. Prawdopodobnie współpracował ze służbami bezpieczeństwa NRD i ZSRR, co zapewniało mu ochronę.

 

Wyroki śmierci dla zbrodniarzy

Zresztą po wojnie w RFN obowiązywał „kodeks bezkarności” wobec osób, które miały nazistowską przeszłość. Sędziowie oraz prokuratorzy RFN często sami byli w czasie II wojny światowej członkami NSDAP, w służbach specjalnych pracowali byli funkcjonariusze Gestapo i SD, także wysocy urzędnicy rządowi najchętniej ogłosiliby zbiorową amnestię. Nie tylko środowisko medyczne obawiało się otwarcia puszki Pandory, w wyniku czego tysiące lekarzy mogłyby zostać skompromitowane ujawnieniem działalności przed 1945 rokiem.

Pierwszy proces dotyczący programu „eutanazji” odbył się w 1945 r. w Hadamar – jednym z sześciu głównych ośrodków zagłady. Amerykański trybunał wojskowy oskarżył siedem osób za zamordowanie 476 robotników przymusowych z Polski i ZSRR w latach 1944-1945. Zapadły trzy wyroki śmierci.

Główny proces

Główny Proces Lekarzy (United States of America v. Karl Brandt et al.) w 1946 r. przed amerykańskim trybunałem wojskowym w Norymberdze był pierwszym z dwunastu procesów kontynuacyjnych. Na ławie oskarżonych zasiadły 23 osoby – 20 lekarzy i 3 funkcjonariuszy SS. Wśród nich byli oskarżeni, którzy brali udział w Akcji T4 i zostali powieszeni: Karl Brandt - osobisty lekarz Hitlera i główny koordynator programu „eutanazji”; Viktor Brack – szef Hauptamt II w Kancelarii Führera, bezpośrednio nadzorujący Akcję T4;

W czerwcu 1947 roku w strefie okupacji sowieckiej odbył się proces 15 oskarżonych związanych z ośrodkiem zagłady Sonnenstein w Pirna. Na ławie oskarżonych znalazł się m.in. psychiatra Prof. Paul Nitsche – dyrektor medyczny Akcji T4 od grudnia 1941 (ścięty gilotyną).

 

Łagodne wyroki

Podczas, gdy alianckie trybunały w latach 1945-1948 wydawały wyroki śmierci, późniejsze zachodnioniemieckie postępowania w latach 60. kończyły się łagodnymi wyrokami lub umorzeniami. Jedynie około 45 proc. niemieckich lekarzy, którzy byli członkami NSDAP stanęło przed sądem. Z około 50 głównych lekarzy-ekspertów T4 skazano na śmierć tylko 4: Brandta, Bracka, Nitschego i jednego pielęgniarza (Gäblera). Większość sprawców Akcji T4 wróciła do praktyki medycznej lub uniknęła odpowiedzialności karnej, co jest bolesnym dowodem niepełnego rozliczenia medycznych zbrodni.

Mimo, że dziś wiemy bez wątpliwości, że E. Hecker i E. Buchalik byli zbrodniarzami odpowiedzialnymi za śmierć setek dzieci, nigdy nie zostali skazani. Ich bezkarność była nie tyle wynikiem braku dowodów, ale świadomej decyzji systemu prawnego RFN o nieściganiu zbrodni medycznych nazizmu. Elisabeth Hecker zmarła w 1986 jako odznaczona pionierka psychiatrii dziecięcej, a nie jako skazana morderczyni dzieci. To jest najboleśniejszy dowód porażki niemieckiego rozliczenia z medycznymi zbrodniami nazizmu.

Zapomniane miejsce zbrodni

Przez 79 lat (1945-2024) miejsce zbrodni w Lublińcu pozostawało praktycznie zapomniane. Dopiero 12 listopada 2024 roku odsłonięto tablicę pamiątkową. Zamek, w którym mieścił się Oddział A – miejsce selekcji dzieci – dziś funkcjonuje jako luksusowy hotel. To symboliczny wyraz niemieckiej i polskiej amnezji wobec tej zbrodni. Sprawy zabójstw w ramach Akcji T4 w Lublińcu praktycznie nie ma w międzynarodowej literaturze anglojęzycznej.

[Tytuł, lead, sekcje "Co musisz wiedzieć", "Co to oznacza w praktyce", FAQ i śródtytuły od Redakcji]

 

Najczęściej zadawane pytania (FAQ)

Czego dotyczy nowe śledztwo IPN? Dotyczy jednego z miejsc niemieckiej zbrodni - Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu, gdzie w latach 1939–1945 Niemcy zamordowali setki pacjentów – dzieci i dorosłych.

Dlaczego śledztwo wszczęto dopiero teraz? Celem nie jest ściganie sprawców, którzy nie żyją, lecz ujawnienie prawdy, przywrócenie pamięci ofiarom i przeciwdziałanie rewizjonizmowi, który w Niemczech przez dekady tuszował te zbrodnie.

Jak wyglądały zbrodnie w Lublińcu? Niemieccy lekarze – m.in. dr Ernst Buchalik i dr Elisabeth Hecker – podawali pacjentom śmiertelne dawki luminalu lub kierowali na „eutanazję” w ramach akcji T4.

Czy kiedykolwiek ukarano sprawców? Nie. Mimo dowodów niemiecka prokuratura umorzyła śledztwa, a wielu lekarzy kontynuowało kariery w RFN. To przykład powojennej systemowej bezkarności niemieckich zbrodniarzy medycznych.

Dlaczego akurat Lubliniec jest dziś ważny? To miejsce zbrodni, o którym przez dekady milczano. Dopiero w 2024 r. pojawiła się pierwsza tablica upamiętniająca. Śledztwo IPN może przywrócić tę historię zbiorowej pamięci.


 

POLECANE
Kontrola poselska w UTK. „Należy zawiesić licencję ukraińskiemu przewoźnikowi kolejowemu” wideo
Kontrola poselska w UTK. „Należy zawiesić licencję ukraińskiemu przewoźnikowi kolejowemu”

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński i Jerzy Polaczek przeprowadzili kontrolę poselską w Urzędzie Transportu Kolejowego.

Rośnie przewaga lidera. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Rośnie przewaga lidera. Nowy sondaż

Koalicja Obywatelska utrzymuje wyraźną przewagę nad Prawem i Sprawiedliwością – wynika z najnowszego badania CBOS.

Zaskakujące kosmiczne odkrycie. Naukowcy mówią o wyjątkowym zjawisku Wiadomości
Zaskakujące kosmiczne odkrycie. Naukowcy mówią o wyjątkowym zjawisku

Naukowcy zaobserwowali niezwykłą formację w kosmicznej sieci galaktyk. Chodzi o wydłużone włókno, w którym całe galaktyki zdają się wykonywać ruch obrotowy wokół wspólnej osi. Według badaczy może to być jedna z największych wirujących struktur, jakie kiedykolwiek wykryto.

Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. kujawsko-pomorskiego

Nowy rozkład jazdy POLREGIO w Kujawsko-Pomorskiem przywraca po kilkunastu latach pociągi do Ciechocinka i zwiększa liczbę codziennych połączeń m.in. do Bydgoszczy, Olsztyna, Kołobrzegu i Piły.

Nie żyje muzyk znanego zespołu Wiadomości
Nie żyje muzyk znanego zespołu

Nie żyje Justin Baren, współzałożyciel i basista amerykańskiej grupy Redwalls. Artysta zmarł 28 listopada w wieku 40 lat. Informację potwierdził zespół. Jego ojciec, Martin Baren, poinformował jedynie, że syn „zmarł spokojnie”.

Bundestag przegłosował przywrócenie dobrowolnej służby wojskowej gorące
Bundestag przegłosował przywrócenie dobrowolnej służby wojskowej

Większością 323 do 272 niemieccy parlamentarzyści opowiedzieli się za przywróceniem dobrowolnej służby wojskowej dla osiemnastolatków.

Przełom w sprawie Mai z Mławy. Grecki sąd wydał decyzję Wiadomości
Przełom w sprawie Mai z Mławy. Grecki sąd wydał decyzję

Sąd Najwyższy w Grecji podjął decyzję, na którą od miesięcy czekała rodzina zamordowanej Mai z Mławy. Jak poinformował „SE” pełnomocnik bliskich nastolatki, dr Wojciech Marek Kasprzyk, zapadło ostateczne postanowienie o przekazaniu Bartosza G. polskim organom ścigania.

Administracja Trumpa: Europie grozi cywilizacyjne wymazanie gorące
Administracja Trumpa: Europie grozi cywilizacyjne wymazanie

Administracja prezydenta Donalda Trumpa ostrzegła, że Europa stoi w obliczu „cywilizacyjnego wymazania" i wyraziła wątpliwość, czy niektóre narody mogą pozostać wiarygodnymi sojusznikami, w nowym dokumencie strategicznym, który kładzie szczególny nacisk na kontynent.

Klęska rządu Tuska. Sejm nie odrzucił weta prezydenta z ostatniej chwili
Klęska rządu Tuska. Sejm nie odrzucił weta prezydenta

W piątkowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego ws. ustawy dotyczącej kryptoaktywów.

Żurek mówi o słowach Bosaka z tajnej części obrad Sejmu. Lider Konfederacji zdumiony z ostatniej chwili
Żurek mówi o słowach Bosaka z tajnej części obrad Sejmu. Lider Konfederacji zdumiony

Skandalem nazwał Przemysław Wipler słowa Waldemara Żurka, wypowiedziane podczas jawnej części posiedzenia Sejmu. Na swoim koncie X poseł Konfederacji napisał, że z transmisji sejmowej wycięto wypowiedź ministra, podczas której miał "popełnić przestępstwo, cytując Krzysztofa Bosaka z tajnego posiedzenia sejmu w sprawie kryptowalut". Poseł zapowiedział też, złożenie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Całym zdarzeniem najbardziej zaskoczony był jednak sam Krzysztof Bosak.   

REKLAMA

Śledztwo ws. niemieckiej, zbrodniczej akcji T4. Dotarliśmy do dokumentów

IPN wszczął śledztwo w sprawie zbrodniczej akcji T4 prowadzonej przez Niemców w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu — programu, w którym podczas II wojny światowej zabijano chorych dorosłych i dzieci. To krok, który ma przywrócić pamięć ofiarom i przerwać dekady powojennej ciszy wokół jednej z najmniej znanych zbrodni nazistowskich. Dotarliśmy do uzasadnienia wszczęcia śledztwa.
Dzieci objęte Akcją T4 ze szpitala w Schonbrunn
Dzieci objęte Akcją T4 ze szpitala w Schonbrunn / Wikipedia domena publiczna

Co musisz wiedzieć

  • IPN wszczął śledztwo w sprawie Akcji T4 w Lublińcu, gdzie podczas II wojny światowej Niemcy zamordowali setki pacjentów szpitala psychiatrycznego – w tym dzieci.
  • Większość lekarzy odpowiedzialnych za te zbrodnie nigdy nie została ukarana, a niemieckie śledztwa z lat 60. zakończyły się umorzeniem mimo licznych dowodów.
  • Celem obecnego postępowania jest przywrócenie pamięci ofiarom i przeciwdziałanie rewizjonizmowi, podkreślając, że zbrodnie przeciwko ludzkości się nie przedawniają.
  • Tomasz Szymborski pisał na naszych łamach o Akcji T4 w artykule "Aktion T4. Niewinni jak niemieccy psychiatrzy"

 

Zbrodnia wojenna

Prokurator pionu śledczego IPN w Katowicach wszczął śledztwo w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości, której dopuścili się Niemcy w latach 1939-45 podczas akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Dotarliśmy do uzasadnienia wszczęcia śledztwa w sprawie akcji T4 w szpitalu w Lublińcu. Obejmuje ono m.in. popełnienie zbrodni nazistowskiej, która stanowiła zbrodnię wojenną oraz zbrodnię przeciwko ludzkości – zabójstw pacjentów szpitala psychiatrycznego w czasie II wojny światowej. Nie wykluczone, że podczas zbrodniczej eutanazji, niemieccy lekarze – psychiatrzy wraz z pomocnikami, zamordowali kilkuset chorych – dzieci i dorosłych.

Przeciwnicy śledztw IPN będą używać argumentu, że takie śledztwo jest niepotrzebne, skoro sprawcy nie żyją. Odpowiedź jest prosta – celem tego śledztwa jest ustalenie prawdy, zadośćuczynienie pamięci ofiar, które nigdy nie doczekały sprawiedliwości, ich rodziny nie doczekały się oficjalnego uznania cierpienia bliskich, a zbrodnia w Lublińcu jest niemal nieznana.

Ważne jest też to, że oficjalne śledztwo i ustalenia prokuratury będą chronić przed rewizjonizmem i negacją zbrodni, a zwolennicy tego nie zakwestionują faktów ustalonych przez prokuraturę. To sygnał, że zbrodnie przeciwko ludzkości nie przedawniają się, a Polska nie zapomina o ofiarach niemieckich zbrodniarzy, także w lekarskich kitlach.

 

Śledztwa i mataczenia

W Polsce do tej podejmowano dwie próby postawienia przed sądem sprawców zbrodni Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Pierwsza – to śledztwo prowadzone przez polskie organy ścigania i Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w latach 60. ub. wieku. Materiały zostały przekazane w 1968 r. niemieckiej prokuraturze w Dortmundzie z żądaniem wszczęcia śledztwa. O losach śledztwa, które prokurator w Dortmundzie zajmował się aż 9 lat, piszę poniżej.

Drugi raz polskie śledztwo rusza w 2001 roku. Tym razem prokurator IPN Marzena Kusion wszczyna śledztwo, które jednak nie dotyczy przypadków zbrodniczej eutanazji pacjentów w szpitalu w Lublińcu, ale przeprowadzanych eksperymentów pseudomedycznych.

Biegłym w tym śledztwie zostaje psychiatra Krzysztof Czuma, który – jak ustaliła Kalina Błażejowska w swojej książce „Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych” – uznał, że podawanie pacjentom luminalu w dawkach powodujących śmierć, „nie odbiegało od ówcześnie obowiązującego paradygmatu psychiatrycznego dotyczącego diagnozy i terapii”.

Umorzenie

W 2004 roku prokurator Kusion śledztwo umarza. W uzasadnieniu pisze, powołując się na opinię wydaną przez niemieckich biegłych (!) na potrzeby prowadzonego tam śledztwa, że „przewlekłe stosowanie luminalu u dzieci nie miało śmiertelnego skutku”. Podobnie zresztą orzekł dr Czuma, onegdaj guru śląskiej psychiatrii. Nie wiadomo, dlaczego prokurator pominęła odmienną ekspertyzę, którą wydał prof. Tadeusz Chruściel na potrzeby pierwszego, powojennego śledztwa. Ekspertyza była w aktach.

 

Śmierć z łaski

W październiku 1939 roku Adolf Hitler wydał tajną dyrektywę (antydatowaną na 1 września), upoważniającą szefa Kancelarii Führera Philippa Bouhlera oraz swojego osobistego lekarza, dr. Karla Brandta, do „rozszerzenia uprawnień imiennie określonych lekarzy" w celu udzielania „śmierci z łaski” (Gnadentod) osobom uznanym za nieuleczalnie chore. Dokument ten, mimo że nie miał rangi ustawy, stworzył podstawę prawną dla masowych morderstw medycznych.

Akcja T4, nazwana od adresu berlińskiej siedziby przy Tiergartenstraße 4, stanowiła jeden z najbardziej mrocznych rozdziałów w historii medycyny – systematyczne mordowanie osób uznanych za „życie niewarte życia” (Lebensunwertes Leben). Program realizowany w latach 1939-1945 pochłonął życie około 200 000 osób z niepełnosprawnościami fizycznymi i psychicznymi, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Odpowiedzialność za te zbrodnie poniosło około 50 lekarzy psychiatrów, którzy dobrowolnie uczestniczyli w selekcji i zabijaniu pacjentów.

 

Na ochotnika do zbrodniczej eutanazji

Wbrew powszechnym przekonaniom, lekarze dołączali do programu T4 dobrowolnie, mimo wiedzy o jego rzeczywistych celach. Źródła dokumentują przypadki lekarzy, którzy odmówili udziału bez ponoszenia poważnych konsekwencji. Lista 40 głównych ekspertów T4 (T4-Gutachter) obejmowała wielu szanowanych profesorów psychiatrii i dyrektorów instytucji.

„Tragedia polega na tym, że psychiatrom niepotrzebny był rozkaz. Działali z własnej inicjatywy. Nie wykonywali wyroku śmierci, który został wydany przez kogoś innego”

– pisał Fredric Wertham, niemiecko-amerykański psychiatra w „Signs of Cain. An Exploration of Human Violence” w 1969 roku. W tym samym czasie trwało śledztwo w niemieckiej prokuraturze.

 

System bezkarności

Śledztwo prokuratury w Dortmundzie (1965-1974) przeciwko lekarzom i personelowi zaangażowanym w morderstwa dzieci w ramach Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu (niem. Loben) stanowi jeden z najbardziej wymownych przykładów systemu bezkarności wobec niemieckich zbrodniarzy medycznych w powojennej Republice Federalnej Niemiec.

Prokurator przesłuchał kilkanaście osób z personelu szpitala. Zeznawał dr Ernst Buchalik, który osobiście nadzorował podawanie luminalu (fenobarbitalu) dzieciom na Oddziale B. Luminal, legalny lek nasenny i przeciwpadaczkowy, w podwyższonych dawkach działał jako trucizna powodująca śmierć. Dzieci otrzymywały go trzy razy dziennie w dawkach znacznie przekraczających normę terapeutyczną. Śmierć następowała różnie – niektóre dzieci umierały po kilku dniach, inne konały tygodniami lub miesiącami, stopniowo wyniszczane przez trujący lek.

 

Elisabeth Hecker - anioł śmierci

Świadkiem była jego bliska współpracowniczka - dr Elisabeth Hecker – zwana „aniołem śmierci” w lekarskim kitlu. W 1934 roku Hecker publicznie poparła ustawę o zapobieganiu obciążonemu dziedzicznie potomstwu (Gesetz zur Verhütung erbkranken Nachwuchses). Jako dyrektor Dziecięcej Kliniki Psychiatrycznej w Lublińcu Hecker na swoim Oddziale A decydowała o życiu lub śmierci dzieci. „Rokujące” wyzdrowieniem dzieci z łagodniejszymi problemami (np. moczenie nocne) kierowała do zakładów poprawczych. „Nierokujące” – z diagnozami „Schwachsinn” (upośledzenie), padaczka – kierowała na Oddział B do Buchalika, czyli na śmierć. Po śmierci dzieci Hecker osobiście przeprowadzała sekcje zwłok, podczas których wypreparowywała mózgi i wysyłała je do Instytutu Neurobiologii we Wrocławiu (kierowanego przez prof. Viktora von Weizsäckera).

Mimo twardych dowodów – zachowanego dziennika dr Ensta Buchalika, który był wtedy dyrektorem szpitala, z zapisami podawania dzieciom luminalu (256 nazwiska - 194 zgony), zeznań świadków i dokumentów Reichsausschussu (niem. Komitet ds. Ochrony Krwi Niemieckiej - przyp. red.), niemiecka prokuratura zakończyła postępowanie bez postawienia zarzutów. Postępowanie zostało ostatecznie zakończone w 1974 roku. Żadna z 15 osób objętych śledztwem nie została oskarżona lub postawiona przed sądem.

Pełna bezkarność

Uzasadnienie? Prokurator „uwierzył”, że dr Elisabeth Hecker mogła zakładać, iż dr Ernst Buchalik z uwagi na swoją „katolicką postawę” nigdy nie zabije dzieci. Ta absurdalna racjonalizacja pozwoliła sprawcom na pełną bezkarność – Hecker kontynuowała karierę jako pionierka psychiatrii dziecięcej w RFN, otrzymując Krzyż Zasługi Republiki Federalnej Niemiec w 1960 roku.

Buchalik w swoich zeznaniach twierdził, że luminal miał „chronić dzieci przed samookaleczeniem” – co było oczywistą nieprawdą w obliczu systematycznego stosowania śmiertelnych dawek i prowadzenia dziennika zgonów. Mimo, że Buchalik był poszukiwanym przez Polskę zbrodniarzem wojennym zaraz po wojnie, mógł swobodnie praktykować jako lekarz w strefie sowieckiej, a później w RFN. Prawdopodobnie współpracował ze służbami bezpieczeństwa NRD i ZSRR, co zapewniało mu ochronę.

 

Wyroki śmierci dla zbrodniarzy

Zresztą po wojnie w RFN obowiązywał „kodeks bezkarności” wobec osób, które miały nazistowską przeszłość. Sędziowie oraz prokuratorzy RFN często sami byli w czasie II wojny światowej członkami NSDAP, w służbach specjalnych pracowali byli funkcjonariusze Gestapo i SD, także wysocy urzędnicy rządowi najchętniej ogłosiliby zbiorową amnestię. Nie tylko środowisko medyczne obawiało się otwarcia puszki Pandory, w wyniku czego tysiące lekarzy mogłyby zostać skompromitowane ujawnieniem działalności przed 1945 rokiem.

Pierwszy proces dotyczący programu „eutanazji” odbył się w 1945 r. w Hadamar – jednym z sześciu głównych ośrodków zagłady. Amerykański trybunał wojskowy oskarżył siedem osób za zamordowanie 476 robotników przymusowych z Polski i ZSRR w latach 1944-1945. Zapadły trzy wyroki śmierci.

Główny proces

Główny Proces Lekarzy (United States of America v. Karl Brandt et al.) w 1946 r. przed amerykańskim trybunałem wojskowym w Norymberdze był pierwszym z dwunastu procesów kontynuacyjnych. Na ławie oskarżonych zasiadły 23 osoby – 20 lekarzy i 3 funkcjonariuszy SS. Wśród nich byli oskarżeni, którzy brali udział w Akcji T4 i zostali powieszeni: Karl Brandt - osobisty lekarz Hitlera i główny koordynator programu „eutanazji”; Viktor Brack – szef Hauptamt II w Kancelarii Führera, bezpośrednio nadzorujący Akcję T4;

W czerwcu 1947 roku w strefie okupacji sowieckiej odbył się proces 15 oskarżonych związanych z ośrodkiem zagłady Sonnenstein w Pirna. Na ławie oskarżonych znalazł się m.in. psychiatra Prof. Paul Nitsche – dyrektor medyczny Akcji T4 od grudnia 1941 (ścięty gilotyną).

 

Łagodne wyroki

Podczas, gdy alianckie trybunały w latach 1945-1948 wydawały wyroki śmierci, późniejsze zachodnioniemieckie postępowania w latach 60. kończyły się łagodnymi wyrokami lub umorzeniami. Jedynie około 45 proc. niemieckich lekarzy, którzy byli członkami NSDAP stanęło przed sądem. Z około 50 głównych lekarzy-ekspertów T4 skazano na śmierć tylko 4: Brandta, Bracka, Nitschego i jednego pielęgniarza (Gäblera). Większość sprawców Akcji T4 wróciła do praktyki medycznej lub uniknęła odpowiedzialności karnej, co jest bolesnym dowodem niepełnego rozliczenia medycznych zbrodni.

Mimo, że dziś wiemy bez wątpliwości, że E. Hecker i E. Buchalik byli zbrodniarzami odpowiedzialnymi za śmierć setek dzieci, nigdy nie zostali skazani. Ich bezkarność była nie tyle wynikiem braku dowodów, ale świadomej decyzji systemu prawnego RFN o nieściganiu zbrodni medycznych nazizmu. Elisabeth Hecker zmarła w 1986 jako odznaczona pionierka psychiatrii dziecięcej, a nie jako skazana morderczyni dzieci. To jest najboleśniejszy dowód porażki niemieckiego rozliczenia z medycznymi zbrodniami nazizmu.

Zapomniane miejsce zbrodni

Przez 79 lat (1945-2024) miejsce zbrodni w Lublińcu pozostawało praktycznie zapomniane. Dopiero 12 listopada 2024 roku odsłonięto tablicę pamiątkową. Zamek, w którym mieścił się Oddział A – miejsce selekcji dzieci – dziś funkcjonuje jako luksusowy hotel. To symboliczny wyraz niemieckiej i polskiej amnezji wobec tej zbrodni. Sprawy zabójstw w ramach Akcji T4 w Lublińcu praktycznie nie ma w międzynarodowej literaturze anglojęzycznej.

[Tytuł, lead, sekcje "Co musisz wiedzieć", "Co to oznacza w praktyce", FAQ i śródtytuły od Redakcji]

 

Najczęściej zadawane pytania (FAQ)

Czego dotyczy nowe śledztwo IPN? Dotyczy jednego z miejsc niemieckiej zbrodni - Akcji T4 w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu, gdzie w latach 1939–1945 Niemcy zamordowali setki pacjentów – dzieci i dorosłych.

Dlaczego śledztwo wszczęto dopiero teraz? Celem nie jest ściganie sprawców, którzy nie żyją, lecz ujawnienie prawdy, przywrócenie pamięci ofiarom i przeciwdziałanie rewizjonizmowi, który w Niemczech przez dekady tuszował te zbrodnie.

Jak wyglądały zbrodnie w Lublińcu? Niemieccy lekarze – m.in. dr Ernst Buchalik i dr Elisabeth Hecker – podawali pacjentom śmiertelne dawki luminalu lub kierowali na „eutanazję” w ramach akcji T4.

Czy kiedykolwiek ukarano sprawców? Nie. Mimo dowodów niemiecka prokuratura umorzyła śledztwa, a wielu lekarzy kontynuowało kariery w RFN. To przykład powojennej systemowej bezkarności niemieckich zbrodniarzy medycznych.

Dlaczego akurat Lubliniec jest dziś ważny? To miejsce zbrodni, o którym przez dekady milczano. Dopiero w 2024 r. pojawiła się pierwsza tablica upamiętniająca. Śledztwo IPN może przywrócić tę historię zbiorowej pamięci.



 

Polecane