KE przedstawiła „Plan działania na rzecz zachowania pokoju i gotowości obronnej na rok 2030”. To pułapka

Co musisz wiedzieć:
-
Zaciąganie wspólnotowego długu to nic innego, jak próba stworzenia zrębów nowej unijnej państwowości z pominięciem procedur zawartych w traktatach
-
Stworzenie wspólnej europejskiej armii, czego oczekuje przewodnicząca KE, będzie oznaczało likwidację armii narodowych
-
KE uderza w przemysł obronny państw członkowskich, o unijnym nie wspominając, wprowadzając Zielony Ład
„Ostatnie zagrożenia pokazały, że Europa jest zagrożona. Musimy chronić każdego obywatela i centymetr kwadratowy naszego terytorium. A Europa musi odpowiedzieć jednością, solidarnością i determinacją. Dzisiejsza Mapa Drogowa Obrony przedstawia jasny plan ze wspólnymi celami i konkretnymi kamieniami milowymi na naszej drodze do roku 2030. Ponieważ robi się tylko to, co jest mierzone. Przechodząc od planów do działań, w planie działania zaproponowano cztery europejskie okręty flagowe: Europejską Inicjatywę Obrony Dronów, Straż Wschodnioflankową, Europejską Tarczę Powietrzną i Europejską Tarczę Kosmiczną. Wzmocni to nasz przemysł obronny, przyspieszy produkcję i utrzyma nasze wieloletnie wsparcie dla Ukrainy”
- powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Na inwestycje w tym obszarze UE przeznaczy 800 mld euro, które to pieniądze będą pochodziły z kolejnego wspólnotowego kredytu.
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Brutalny atak Ukraińców na polskiego kierowcę w Karlsruhe. Nowe informacje
- Komunikat IMGW: Pogoda na Wszystkich Świętych zaskoczy
- Pilny komunikat dla klientów PKO BP
- Nominat Bodnara „zmasakrował” w SN. Zarzut o niezdolność do orzekania sędziów powołanych po 2017 r.
- Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego
Z kolei Henna Virkkunen, unijna wiceprezes wykonawcza ds. suwerenności technologicznej, bezpieczeństwa i demokracji oświadczyła:
„Przedstawiając plan działania UE w zakresie obronności, podejmujemy zdecydowane kroki w kierunku bezpieczniejszej i samowystarczalnej Europy. Wzmacniając nasze zbiorowe możliwości i pogłębiając współpracę między państwami członkowskimi, dbamy o to, aby Europa była przygotowana na stawienie czoła wyzwaniom dnia dzisiejszego i jutra z siłą i jednością. Wspólnie budujemy silniejsze ramy obronne, które podkreślają rolę UE jako filaru stabilności na arenie międzynarodowej”.
Wspólnotowa obrona
Zgodnie z wnioskiem Rady Europejskiej z czerwca plan działania w dziedzinie obronności określa jasne cele i kamienie milowe mające na celu zlikwidowanie luk w zdolnościach, przyspieszenie inwestycji obronnych we wszystkich państwach członkowskich oraz ukierunkowanie postępów UE w kierunku pełnej gotowości obronnej do 2030 r. Wzmocnienie obronności Europy oznacza także zdecydowane poparcie dla Ukrainy. Istnieją jednak poważne wątpliwości co do rzeczywistych konsekwencji wprowadzenia wspólnotowej obrony i polityki obronnej. Po pierwsze zaciąganie wspólnotowego długu to nic innego, jak próba stworzenia zrębów nowej unijnej państwowości z pominięciem procedur zawartych w traktatach. Po drugie pieniądze te, co zresztą podkreślali unijni urzędnicy, są obciążone mechanizmem warunkowości, co oznacza, że jeżeli Brukseli nie spodoba się wynik następnych wyborów w Polsce, pieniędzy tych może zwyczajnie nie wypłacić uznając, jak było za rządów Prawa i Sprawiedliwości, że Polska nie jest krajem „praworządnym”. Po trzecie niekoniecznie wiadomo, jak Ursula von der Leyen, która zresztą jeszcze jako niemiecka minister obrony rozłożyła Bundeswehrę, wyobraża sobie kolektywną obronę. Gdzie miałaby się znajdować kwatera główna? W Niemczech? Wystarczy, że będzie ona gdziekolwiek poza Polską, wówczas nasze możliwości obronne zostaną de facto sparaliżowane, ponieważ wydłuży się czas reakcji na zagrożenia, o ile ona w ogóle nastąpi.
Równie istotną kwestię stanowi fakt, iż stworzenie wspólnej europejskiej armii, czego oczekuje przewodnicząca KE, będzie oznaczało likwidację armii narodowych, ponieważ żadnego z państw nie będzie stać na utrzymywanie dwóch armii: wspólnotowej i narodowej.
Jest jeszcze jeden problem, jasno sformułowany w Białej księdze o przyszłości Unii Europejskiej z 2019 roku, której trzon ideowy wyznacza Manifest z Ventotene Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego. Otóż zgodnie z przyjętym na forum UE postulatem tych dwóch trockistów z włoskiej partii komunistycznej europejskie superpaństwo ma posiadać wspólnotową armię nie po to, aby bronić granic, ale tłumić sprzeciw wobec narzucania „nowej demokracji” czyli nowego totalitaryzmu w postaci zmutowanej wersji komunizmu. Jeżeli zatem Polska zrezygnuje z własnej armii na rzecz tworzenia armii europejskiej, straci możliwości obronne, niezależnie od wyposażenia, jakie owa unijna armia będzie posiadała.
Cztery okręty flagowe
Aby działać szybko tam, gdzie wspólne podejście jest najskuteczniejsze, w planie działania w zakresie obrony zaproponowano cztery początkowe europejskie okręty flagowe gotowości: europejską inicjatywę obrony przy pomocy dronów, patrole na wschodniej flance, europejską tarczę powietrzną i europejską tarczę kosmiczną. W oficjalnej retoryce KE mają one wzmocnić zdolność Europy do odstraszania i obrony na lądzie, w powietrzu, na morzu, w cyberprzestrzeni i w przestrzeni kosmicznej, przyczyniając się jednocześnie bezpośrednio do realizacji celów NATO w zakresie zdolności obronnych. Czy jednak jest to realna wizja?
Wprawdzie niektórzy dowódcy wojskowi przekonują, że plan ten jest realny i dobry w swoich założeniach, ale istnieje kilka obaw, nad którymi trudno przejść do porządku dziennego. Po pierwsze nie stanowi tajemnicy, że Niemcy grają na zastąpienie NATO strukturami unijnymi, co znalazło swój wydźwięk w poprawce do projektu nowego traktatu europejskiego autorstwa byłego już eurodeputowanego Helmuta Scholza, który wprost domagał się, aby kraje UE wyszły z NATO. Po drugie jeżeli spojrzymy sobie na postępy w realizacji innych projektów unijnych, zobaczymy, jak ślamazarnie są one wykonywane. Może się zatem okazać, że dużo się będzie mówiło o owych czterech okrętach flagowych, ale niewiele z tego wyniknie, a czas nieubłaganie idzie do przodu niosąc coraz to nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa szczególnie państw wschodniej części UE.
Gotowość poprzez koalicje zdolności
„Osiągnięcie pełnej gotowości obronnej oznacza zapewnienie siłom zbrojnym państw członkowskich możliwości przewidywania wszelkich kryzysów, w tym konfliktów o dużej intensywności, przygotowania się na nie i reagowania na nie. W planie działania wzywa się państwa członkowskie do zakończenia tworzenia koalicji na rzecz zdolności w dziewięciu kluczowych obszarach — w celu uzupełnienia krytycznych luk w zdolnościach poprzez wspólny rozwój i zamówienia. Należą do nich: obrona powietrzna i przeciwrakietowa, strategiczne środki wspomagające, mobilność wojskowa, systemy artyleryjskie, cyberprzestrzeń, sztuczna inteligencja, wojna elektroniczna, rakiety i amunicja, drony i kontrdrony, walka lądowa oraz walka morska”
- czytamy w komunikacie Komisji Europejskiej.
Warto w tym miejscu zauważyć, że państwa członkowskie UE mają dramatyczne opóźnienia jeżeli chodzi o kwestię zbrojeń. Panującą od co najmniej 20 lat doktrynę końca historii i przekonanie, że Europie nie zagraża żaden konflikt zbrojny przerwała dopiero agresja Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Wcześniejsza – ta z 2014 roku – nie wpłynęła znacząco na postrzeganie rzeczywistości przez europejskich decydentów i nie inwestowali oni w zbrojenia tyle, ile powinni. Wspólnotowe zakupy nie rozwiążą tego problemu.
Zielony Ład uderza w przemysł zbrojeniowy
Nie jest tajemnicą, że państwom UE potrzeba własnego przemysłu obronnego, aby były odporne na potencjalne zerwanie łańcuchów dostaw. Niemniej nie jest tak, że to unijny przemysł obronny stanowi panaceum.
„Należy wykorzystać pełny potencjał innowacji w dziedzinie obronności, w tym rozwiązań ukraińskich. Należy zapewnić odporność łańcuchów dostaw obronnych, m.in. poprzez zmniejszenie krytycznych zależności w zakresie surowców i innych kluczowych nakładów”
- czytamy w komunikacie Komisji Europejskiej. Problem w tym, że sama KE uderza w przemysł obronny państw członkowskich, o unijnym nie wspominając, wprowadzając Zielony Ład i inne pseudo ekologiczne szaleństwa, przez które każda z gałęzi przemysłu szuka warunków do funkcjonowania w krajach azjatyckich. Dopóki KE nie odstąpi od zielonego szaleństwa, nie będzie można nawet marzyć o rozwinięciu jakiegokolwiek przemysłu obronnego.
Zwiększanie inwestycji obronnych
KE podkreśla, że uproszczony i zintegrowany europejski rynek sprzętu obronnego ma kluczowe znaczenie dla zwiększenia produkcji, osiągnięcia korzyści skali i napędzania innowacji. Celem jest utworzenie do 2030 r. prawdziwego ogólnounijnego rynku ze zharmonizowanymi przepisami, które umożliwią przemysłowi szybkie i masowe dostarczanie produktów. Komisja będzie śledzić potencjał przemysłowy —począwszy od obrony powietrznej i przeciwrakietowej, dronów i systemów kosmicznych— aby zapewnić Europie możliwość zaspokojenia jej najpilniejszych potrzeb.
„Mapa drogowa jest zgodna z Planem ReArm Europe/Readiness 2030, który stanowi znaczący impuls dla inwestycji publicznych i prywatnych, zapewniając państwom członkowskim większą elastyczność finansową w celu wzmocnienia produkcji i gotowości. Komisja Europejska i Wysoki Przedstawiciel przedstawią Radzie Europejskiej ten plan działania, obejmujący propozycje paneuropejskich projektów flagowych, które poprowadzą Europę do pełnej gotowości obronnej do 2030 r.”
- stwierdzają autorzy komunikatu KE.
„W planie działania określono również plany utworzenia do 2027 r. ogólnounijnego obszaru mobilności wojskowej ze zharmonizowanymi przepisami oraz siecią szlaków lądowych, powietrznych i morskich w celu szybkiego przemieszczania żołnierzy i sprzętu po Europie. Rozwiązanie to, opracowane w ścisłej współpracy z NATO, wzmocni zdolność Europy do szybkiego reagowania na kryzysy”
- dodają.
Jeżeli KE na wybuch pandemii Covid-19 zareagowała z półrocznym opóźnieniem, to z jakim opóźnieniem zareaguje na przykład na rosyjską agresję na Polskę i kraje bałtyckie?
Osobną kwestię stanowi faworyzowanie przez KE niemieckiego i francuskiego przemysłu obronnego kosztem polskiego. Polski nie stać jest na to, żeby brnąć w kosztowne unijne eksperymenty z obronnością. Polska armia powinna strzec polskich granic, a nie niemieckich imperialnych interesów, również tych na Ukrainie.