[reportaż] Dlaczego "el padre Roberto" świętował urodziny 15 razy w jednym roku?

W klasztorach augustiańskich i parafiach miasta Trujillo, gdzie - w latach '80 i '90 - o. Robert Prevost spędził 11 lat jako misjonarz, nawiązał on bardzo bliskie więzi ze swoimi współbraćmi i parafianami. Według relacji świadków i uczestników, związki augustianina z ludźmi były na tyle serdeczne, że "jego urodziny obchodzono 15 razy, ponieważ wszyscy chcieli je świętować".
Ojciec Robert Prevost (obecnie Leon XIV)  [reportaż] Dlaczego
Ojciec Robert Prevost (obecnie Leon XIV) / wikimedia commons/CC BY-SA 3.0/Eja Encontro Juvenil Agostiniano Agostiniano

Co musisz wiedzieć?

  • Ojciec Robert Prevost OSA pod koniec XX wieku spędził w północno-zachodnim Peru 11 lat. Pełnił wtedy funkcję formatora nowicjuszy, pracował jako profesor uniwersytecki oraz proboszcz;
  • Trujillo, miasto w którym pracował wówczas obecny papież jest miejsce skrajnych sprzeczności ekonomicznych i społecznych;
  • Swoje świadectwa z tego okresu dają zarówno jego zakonni wychowankowie, jak i parafianie. Z jednymi i drugimi Robert Prevost nadal pozostaje w kontakcie;
  • Wspomnienia parafian skupiają się na obecnym papieżu, jako na człowieku - na jego szlachetności, otwartości, cierpliwości etc. - ale także na jego działaniach, na pomocy, której udzielał potrzebującym.

Zakonnicy wspominają augustianina, przyszłego papieża Leona XIV jako człowieka o głębokiej duchowości i "wymagającego". Parafianie z Santa Rita i Montserrat: "Dla niego wszyscy byliśmy równi".

W Trujillo najczęściej powtarzaną anegdotą o o. Robercie Franciszku Prevostcie jest to, że jego urodziny obchodzono co najmniej piętnaście razy. Raz z współbraćmi augustianami, raz w parafii, raz ze starszą parą, wiele razy z wieloma rodzinami, którym pomagał. Wszyscy lubili spędzać świąteczne godziny z tym chudym gringo ze Stanów Zjednoczonych, z jego łagodnym tonem i powściągliwym sposobem bycia, jego bystrą inteligencją i intuicją typową dla osób o zdolnościach przywódczych. - Człowiek bliski, ale także wymagający - wspomina go augustianin ojciec Juan. - Dobry człowiek - mówi María, zakrystianka parafii Santa Rita de Cascia. - Pokorny i miły jovencito (młodzieniec) - wspomina Ivonne.

Trujillo, stolica regionu La Libertad w północnym Peru, może pochwalić się jedenastoma latami spędzonymi z człowiekiem, którego świat zna dziś jako Leona XIV. - Spędził tu więcej czasu niż w Chiclayo - żartują mieszkańcy - ale też nie za dużo - nawiązując do „rywalizacji” z diecezją, której Prevost był biskupem. Do Trujillo misjonarz z Chicago przybył w 1987 r. i był formatorem przyszłych augustianów z wikariatu San Juan de Sahagún, a następnie profesorem uniwersyteckim i proboszczem. Przede wszystkim pełnił funkcję proboszcza w Santa Rita i Nuestra Señora de Montserrat, z głęboką miłością, jaką wierni obu parafii żywili dla tego człowieka na długo przed jego wyborem na tron Piotrowy.

Kraina trudności i sprzeczności

Bliskość, miłosierdzie, czułość: to, co papież Franciszek nazwał trzema „cechami” Boga, „el padre Roberto” - jak wciąż nazywają go trujillanie, natychmiast poprawiając się „disculpe, Papa León!” - znalazły konkretny przykład wśród mieszkańców miasta, które być może bardziej niż jakiekolwiek inne w Ameryce Południowej, ilustruje przepaść między bogactwem a ubóstwem.

Trujillo to w istocie kraina sprzeczności i różnic architektonicznych: z zabytkowymi budynkami, jednym z największych placów na kontynencie, Plazas de Armas, majestatyczną katedrą i, oddalonymi niecałe 20 minut jazdy samochodem, nędznymi dzielnicami, z rozpadającymi się domami i rozległymi slumsami z gliny. To miejsce miejskich sprzeczności, między kurortami nadmorskimi, magnesem przyciągającym turystów, a stojącymi naprzeciwko straganami z owocami, opuszczonymi mini-marketami i barami reklamującymi się jako „włoskie kawiarnie”. Wreszcie, rzucają się tu w oczy sprzeczności społeczne, między kwitnącymi biznesami a wysokimi wskaźnikami przestępczości, między superbogaczami, którzy gromadzą się wieczorami w klubach, aby delektować się whisky i kuchnią wyróżnioną gwiazdkami Michelin, a przechodzącymi kilka metrów dalej mężczyznami ciągnącymi za ręce małe dzieci, próbującymi sprzedać paczki z chipsami i popcornem.

W sercu braci

Prevost wszystko to zobaczył i doświadczył, zanurzając się w samym sercu życia towarzyskiego i kościelnego, tak jak to uczynił lata wcześniej kiedy po raz pierwszy przybył do Chulucanas. Dom Augustianów przy Avenida La Marina jest przesiąknięty wspomnieniami o nim, a także zapachem mahoniu i roślinności na dziedzińcu. Bracia utrzymują pokój „Roberta” w nienaruszonym stanie, jakby był relikwią, jego czarny habit i stułę liturgiczną z haftowanym emblematem świętego Augustyna wiszące na drzwiach szafy; wydanie Codex of Canonical Derecho z 1983 roku leży na nocnym stoliku, między krzyżem a ikoną Matki Dobrej Rady; na biurku leżą otwarte zeszyty z notatkami i listami oraz podpisem złożonym kursywą drobnym pismem: „Robert Francis Prevost, OSA”.

Po pokoju oprowadza nas ojciec Alberto Saavedra, który w koszuli z krótkim rękawem i klapkach - takich, jakie niezależnie od ulicy i pogody, noszą wszyscy w Trujillo - pokazuje również salę wskazując również drogę do kaplicy poniżej, z jej bordowymi ścianami. - To tutaj ojciec Prevost codziennie odprawiał Mszę św. - mówi augustianin, jakby oprowadzał wycieczkę po muzeum. - To jest ławka, na której siadał do modlitwy, to są witraże sprowadzone z USA. Na ścianach wisi tablica ze zdjęciem i napisem: „Luis M. Prevost, bienhector, amigo y hermano” (Luis M. Prevost, dobroczyńca, przyjaciel i brat). Jest to hołd dla obecnego papieża, dobroczyńcy wspólnoty, który był mistrzem profesów. Wśród nich jest także ojciec Alberto, który jednak unika dzielenia się osobistymi wspomnieniami. - Zwykł wysyłać nam kartkę w nasze urodziny - mówi krótko.

"Jak się masz? Czy umiesz się modlić?"

Natomiast, ojciec Ramiro Castillo, wikariusz przełożony augustianów w północnym Peru, to skarbnica anegdot i wspomnień. Jego wnikliwe spojrzenie, postawa jefe'a (przywódcy), przeradza się w uśmiech, gdy siedzi przy fontannie na dziedzińcu i pokazuje stos zdjęć: „Są bezcenne, prawda!”. Są to wszystkie niepublikowane zdjęcia młodego o. Roberta Prevosta w latach w spędzonych w Trujillo, podczas Mszy św., w kościołach i parkach, podczas pielgrzymek, na budowach parafii. - To człowiek o głębokiej duchowości augustiańskiej, oddany swojej pracy, który poświęcił tak wiele czasu na słuchanie nas, młodych ludzi - mówi o. Ramiro, który był duchowym synem, uczniem i przyjacielem o. Prevosta. - Dla mnie jest ważną postacią.... Był moim kierownikiem duchowym -wyjaśnia, wyciągając swoje zdjęcie, przedstawiające go w wieku dwudziestu lat, z kręconymi włosami, w białej koszulce, obejmującego przyszłego papieża. - Tworzył historię w tym mieście, ale także w sercach tych, którzy go znali.

Zwłaszcza we wspólnocie agustinos: „Nieustannie dzwonił, aby zapytać: ”Czy wszystko w porządku w domu? Jak się czujesz? I jakie jest twoje powołanie? Czy możesz się modlić?". Był bardzo uważny na nas wszystkich, bardzo bliski, serdeczny. Życzliwy, ale zawsze poważny. A przede wszystkim spokojny". Uczestniczył w codziennych zajęciach „jak jeden z nas”. I „jako jeden z nas” nie gardził obiadami i urodzinami, dzieląc się ciastami, lodami lub typowym peruwiańskim daniem – „ceviche”. - Spójrzcie - mówi ojciec Ramiro, wskazując na kolejne zdjęcie papieża w jasnej kurtce i koszuli w paski. - Świętował swoje urodziny przez 15 dni, ponieważ ludzie kochali go tak bardzo, że zapraszali go wszędzie.

Człowiek uśmiechu i potrzeby

Ojciec Juan Seminario, również wyszkolony przez ówczesnego mistrza nowicjatu, uśmiecha się w kącie. - Roberto nie jest osobą, która mówi tylko po to, by mówić; raczej, zanim przemówi, medytuje i waży swoje słowa, aby poprawić lub zaradzić niesprawiedliwej sytuacji”. Silny jest przede wszystkim duchowo. - Pierwszą osobą, którą zobaczyłem w kaplicy wczesnym rankiem, był on. Był `spragniony` Boga. - Był wymagający, eh! Przede wszystkim wymagał od nas wykształcenia akademickiego - mówi zakonnik. Wyznaje, że wysłał papieżowi wiadomość na WhatsAppie wieczorem w dniu wyborów. - Odpowiedział mi... Napisałem mu, że jest taki sam jak zawsze, tym samym człowiekiem modlitwy, słuchania, refleksji. I wierzę, że Leon XIV zawsze będzie ojcem Roberto, człowiekiem uśmiechu, wymagającym.

"Wszystkim jego dzieciom i braciom"

Wiadomości - wiele wiadomości - napływało również z parafii Santa Rita i Montserrat. Obie, po 8 maja, stworzyły duży plakat z wizerunkiem papieża, otoczony dedykacjami, życzeniami i modlitwami. W Santa Rita plakat jest wystawiony w drewnianej gablocie w rogu małego kościoła w barwach z przewagą odcieni niebieskiego. Odprawiane są tu Msze św. i uroczystości, takie jak 24-godzinny wieczór tańca i śpiewu zorganizowany na cześć „peruwiańskiego papieża”.

„Szlachetny człowiek, dobry proboszcz”

Jakieś dziesięć lat temu w Santa Rita nie było nawet podłogi, mówi 86-letnia María Llopla, zakrystianka z Cajamarca, która jest tam od niepamiętnych czasów. Ojca Roberto, dobrze go pamięta. - Szlachetny człowiek, dobry proboszcz, gotowy na wszystko, o co go poproszono, gdziekolwiek się znajdował. Bardzo kochał dzieci, szanował kobiety i był taki sam dla wszystkich. Byliśmy jego dziećmi, jego braćmi, jego rodziną.

Przyjęcia urodzinowe i prezenty

Maria urządziła też u siebie w domu jedne ze słynnych urodzin swojego „ojca”. - Ja też! – wtrąca się Marlene Roselló. Chichocze, gdy opowiada o prośbie o. Prevosta, patrząc na jego zdjęcia z jedzeniem w ręku lub ustach. - Marlene kochanie - powiedział mi - proszę, nie dziel się tymi zdjęciami. Mogą pomyśleć, że jesteśmy żarłokami! Kobieta zmienia wyraz twarzy, gdy wspomina wieczór Habemus Papam. - Nie mogliśmy w to uwierzyć! Ojciec Roberto! Widzieliśmy go idącego tutaj! - mówi. Z innymi parafianami wymienia się zdjęciami z wieczorów z przyszłym papieżem: "Byliście tu? Ja też mam takie!" Niektóre z nich zostały zrobione przez Jorge „Coco” Montoro, który z dumą trzyma „camara”, osobisty aparat ówczesnego proboszcza o. Roberto, który podarował mu przed powrotem do Stanów Zjednoczonych. - Jest stary, trochę ciężki, ale dobry. Jestem mu bardzo wdzięczny.

Pomoc dla rodzin

Jeśli chodzi o prezenty, najbardziej znaczący z nich otrzymała Ivonne Leiva: cały dom. Wdowa, matka czwórki dzieci, poznała przyszłego papieża w 1992 roku, kiedy rozpoczął on posługę jako administrator parafii Nuestra Señora de Montserrat. Wciąż żywo pamięta pierwsze spotkanie z tym „młodym mężczyzną”. - Spodziewaliśmy się dorosłego, starszego mężczyzny z siwymi włosami, a zamiast tego przybył młody mężczyzna w dżinsach. Powiedział nam: "Mówcie mi ojciec Roberto. Jestem Robert, ale mówcie mi Roberto”. Ich pierwsza rozmowa odbyła się przy talerzu frijolitos (fasoli) z pellejito (wieprzowiną) i sałatką. - Wszedł i powiedział: „To ładnie pachnie!” „Ojcze, mam ci to podać?”. „Tak, dziękuję, bardzo smaczne!”. Nie miał oporów przed inną kuchnią, akceptował wszystko".

 - Zawsze był cierpliwy. Jeśli inni, na przykład, byli wzburzeni podczas dyskusji, mówił: ”Idę po wodę". I nie spieszył się z odpowiedzią - wspomina Ivonne. Ale kobieta przede wszystkim nie może zapomnieć o zaangażowaniu o. Prevosta o przyznania jej domu na terenie parafii. Zdejmuje okulary, by otrzeć łzy. Ivonne, wspomina tamte chwile. - Bardzo nas wspierał, pozwalając nam tu zostać. I sprawił, że poznaliśmy Boga, wzmocnił naszą wiarę. Moje dzieci zostały przez niego ochrzczone, służyły jako ministranci,  otrzymały sakrament bierzmowania. Utwierdził nas jako rodzinę w wierze.

Salvatore Cernuzio, tom, Vatican News


 

POLECANE
Eksplozja pod Warszawą na poligonie, rannych dwóch cywilów. Jest komunikat Żandarmerii Wojskowej z ostatniej chwili
Eksplozja pod Warszawą na poligonie, rannych dwóch cywilów. Jest komunikat Żandarmerii Wojskowej

Mazowiecki Oddział Żandarmerii Wojskowej poinformował o poważnym incydencie na terenie poligonu wojskowego w Warszawie-Rembertowie. Doszło tam do eksplozji ładunku wybuchowego. Ranne zostały dwie osoby cywilne.

Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska

W niedzielę, 7 września, w Gdańsku odbędzie się 63. Bieg Westerplatte – najstarszy i najdłużej organizowany bieg uliczny w kraju na dystansie 10 km. Na trasie zobaczymy około 4 tys. uczestników, co oznacza spore zmiany w ruchu drogowym i komunikacji miejskiej.

Lubelskie: Niedaleko Przewodowa rozbił się niezidentyfikowany obiekt latający z ostatniej chwili
Lubelskie: Niedaleko Przewodowa rozbił się niezidentyfikowany obiekt latający

W miejscowości Majdan-Sielec na Lubelszczyźnie doszło do niepokojącego zdarzenia: na ziemię spadł niezidentyfikowany obiekt latający, prawdopodobnie dron. Okoliczności wypadku badają służby.

Gorąco pod Abotakiem. Ciemnoskóry mężczyzna uderzył działaczkę pro life z ostatniej chwili
"Gorąco pod Abotakiem". Ciemnoskóry mężczyzna uderzył działaczkę pro life

Przed kliniką aborcyjną „Abotak” w Warszawie doszło do skandalicznego incydentu. Podczas protestu środowisk pro-life czarnoskóry mężczyzna zaatakował wolontariuszkę Fundacji Życie i Rodzina. O całej sytuacji poinformował Krzysztof Kasprzak, członek zarządu fundacji.

Polski zakonnik zatrzymany na Białorusi. Karmelici wydali oświadczenie z ostatniej chwili
Polski zakonnik zatrzymany na Białorusi. Karmelici wydali oświadczenie

Na Białorusi zatrzymano 27-letniego zakonnika z Polski, którego tamtejsze władze oskarżają o szpiegostwo. Zakon karmelitów wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, a polskie służby podkreślają, że to kolejna prowokacja reżimu Aleksandra Łukaszenki. 

W dniu pogrzebu polskich ofiar ukraińskie władze wciąż relatywizują Wołyń. Ofiary z dwóch stron z ostatniej chwili
W dniu pogrzebu polskich ofiar ukraińskie władze wciąż relatywizują Wołyń. "Ofiary z dwóch stron"

W sobotę odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar zbrodni wołyńskiej ekshumowanych w Puźnikach na zachodzie Ukrainy. W czasie uroczystości ukraińskie władze ponownie próbowały relatywizować winy, mówiąc o krzywdach „dwóch stron” i „tragedii dwóch narodów”.

Puźniki: pogrzeb 42 ofiar UPA. Ekshumacje odsłoniły prawdę o zbrodni z ostatniej chwili
Puźniki: pogrzeb 42 ofiar UPA. Ekshumacje odsłoniły prawdę o zbrodni

Dzisiaj odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar zbrodni wołyńskiej ekshumowanych w Puźnikach. Podczas prac znaleziono szczątki co najmniej 42 osób – kobiet, mężczyzn i dzieci. Zbrodnia w Puźnikach to jedna z wielu masakr dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów.

Rozmowy pokojowe z Putinem. Zełenski złożył propozycję z ostatniej chwili
Rozmowy pokojowe z Putinem. Zełenski złożył propozycję

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańską stacją ABC zaproponował Kijów jako miejsce spotkania z Władimirem Putinem. Wcześniej rosyjski przywódca wcześniej zasugerował, że rozmowy mogłyby się odbyć w Moskwie.

W Warszawie odbyła się manifestacja przeciwko imigracji - Polska dla Polaków, Polacy dla Polski z ostatniej chwili
W Warszawie odbyła się manifestacja przeciwko imigracji - "Polska dla Polaków, Polacy dla Polski"

Dzisiaj o godz. 13.00 rozpoczęła się w Warszawie manifestacja przeciw masowej imigracji, współorganizowana przez Młodzież Wszechpolską i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Start wydarzenia miał miejsce pod siedzibą Komisji Europejskiej, finał pod Sejmem.

Astronomiczna sensacja – odkryto nową planetę w Układzie Słonecznym z ostatniej chwili
Astronomiczna sensacja – odkryto nową planetę w Układzie Słonecznym

Astronomowie ogłosili przełomowe odkrycie na krańcach Układu Słonecznego. Zidentyfikowano nowy obiekt transneptunowy o nazwie 2017 OF201, który może spełniać kryteria planety karłowatej. Jak podkreśla serwis SciTechDaily.com, "to jedno z najbardziej ekscytujących odkryć ostatnich lat".

REKLAMA

[reportaż] Dlaczego "el padre Roberto" świętował urodziny 15 razy w jednym roku?

W klasztorach augustiańskich i parafiach miasta Trujillo, gdzie - w latach '80 i '90 - o. Robert Prevost spędził 11 lat jako misjonarz, nawiązał on bardzo bliskie więzi ze swoimi współbraćmi i parafianami. Według relacji świadków i uczestników, związki augustianina z ludźmi były na tyle serdeczne, że "jego urodziny obchodzono 15 razy, ponieważ wszyscy chcieli je świętować".
Ojciec Robert Prevost (obecnie Leon XIV)  [reportaż] Dlaczego
Ojciec Robert Prevost (obecnie Leon XIV) / wikimedia commons/CC BY-SA 3.0/Eja Encontro Juvenil Agostiniano Agostiniano

Co musisz wiedzieć?

  • Ojciec Robert Prevost OSA pod koniec XX wieku spędził w północno-zachodnim Peru 11 lat. Pełnił wtedy funkcję formatora nowicjuszy, pracował jako profesor uniwersytecki oraz proboszcz;
  • Trujillo, miasto w którym pracował wówczas obecny papież jest miejsce skrajnych sprzeczności ekonomicznych i społecznych;
  • Swoje świadectwa z tego okresu dają zarówno jego zakonni wychowankowie, jak i parafianie. Z jednymi i drugimi Robert Prevost nadal pozostaje w kontakcie;
  • Wspomnienia parafian skupiają się na obecnym papieżu, jako na człowieku - na jego szlachetności, otwartości, cierpliwości etc. - ale także na jego działaniach, na pomocy, której udzielał potrzebującym.

Zakonnicy wspominają augustianina, przyszłego papieża Leona XIV jako człowieka o głębokiej duchowości i "wymagającego". Parafianie z Santa Rita i Montserrat: "Dla niego wszyscy byliśmy równi".

W Trujillo najczęściej powtarzaną anegdotą o o. Robercie Franciszku Prevostcie jest to, że jego urodziny obchodzono co najmniej piętnaście razy. Raz z współbraćmi augustianami, raz w parafii, raz ze starszą parą, wiele razy z wieloma rodzinami, którym pomagał. Wszyscy lubili spędzać świąteczne godziny z tym chudym gringo ze Stanów Zjednoczonych, z jego łagodnym tonem i powściągliwym sposobem bycia, jego bystrą inteligencją i intuicją typową dla osób o zdolnościach przywódczych. - Człowiek bliski, ale także wymagający - wspomina go augustianin ojciec Juan. - Dobry człowiek - mówi María, zakrystianka parafii Santa Rita de Cascia. - Pokorny i miły jovencito (młodzieniec) - wspomina Ivonne.

Trujillo, stolica regionu La Libertad w północnym Peru, może pochwalić się jedenastoma latami spędzonymi z człowiekiem, którego świat zna dziś jako Leona XIV. - Spędził tu więcej czasu niż w Chiclayo - żartują mieszkańcy - ale też nie za dużo - nawiązując do „rywalizacji” z diecezją, której Prevost był biskupem. Do Trujillo misjonarz z Chicago przybył w 1987 r. i był formatorem przyszłych augustianów z wikariatu San Juan de Sahagún, a następnie profesorem uniwersyteckim i proboszczem. Przede wszystkim pełnił funkcję proboszcza w Santa Rita i Nuestra Señora de Montserrat, z głęboką miłością, jaką wierni obu parafii żywili dla tego człowieka na długo przed jego wyborem na tron Piotrowy.

Kraina trudności i sprzeczności

Bliskość, miłosierdzie, czułość: to, co papież Franciszek nazwał trzema „cechami” Boga, „el padre Roberto” - jak wciąż nazywają go trujillanie, natychmiast poprawiając się „disculpe, Papa León!” - znalazły konkretny przykład wśród mieszkańców miasta, które być może bardziej niż jakiekolwiek inne w Ameryce Południowej, ilustruje przepaść między bogactwem a ubóstwem.

Trujillo to w istocie kraina sprzeczności i różnic architektonicznych: z zabytkowymi budynkami, jednym z największych placów na kontynencie, Plazas de Armas, majestatyczną katedrą i, oddalonymi niecałe 20 minut jazdy samochodem, nędznymi dzielnicami, z rozpadającymi się domami i rozległymi slumsami z gliny. To miejsce miejskich sprzeczności, między kurortami nadmorskimi, magnesem przyciągającym turystów, a stojącymi naprzeciwko straganami z owocami, opuszczonymi mini-marketami i barami reklamującymi się jako „włoskie kawiarnie”. Wreszcie, rzucają się tu w oczy sprzeczności społeczne, między kwitnącymi biznesami a wysokimi wskaźnikami przestępczości, między superbogaczami, którzy gromadzą się wieczorami w klubach, aby delektować się whisky i kuchnią wyróżnioną gwiazdkami Michelin, a przechodzącymi kilka metrów dalej mężczyznami ciągnącymi za ręce małe dzieci, próbującymi sprzedać paczki z chipsami i popcornem.

W sercu braci

Prevost wszystko to zobaczył i doświadczył, zanurzając się w samym sercu życia towarzyskiego i kościelnego, tak jak to uczynił lata wcześniej kiedy po raz pierwszy przybył do Chulucanas. Dom Augustianów przy Avenida La Marina jest przesiąknięty wspomnieniami o nim, a także zapachem mahoniu i roślinności na dziedzińcu. Bracia utrzymują pokój „Roberta” w nienaruszonym stanie, jakby był relikwią, jego czarny habit i stułę liturgiczną z haftowanym emblematem świętego Augustyna wiszące na drzwiach szafy; wydanie Codex of Canonical Derecho z 1983 roku leży na nocnym stoliku, między krzyżem a ikoną Matki Dobrej Rady; na biurku leżą otwarte zeszyty z notatkami i listami oraz podpisem złożonym kursywą drobnym pismem: „Robert Francis Prevost, OSA”.

Po pokoju oprowadza nas ojciec Alberto Saavedra, który w koszuli z krótkim rękawem i klapkach - takich, jakie niezależnie od ulicy i pogody, noszą wszyscy w Trujillo - pokazuje również salę wskazując również drogę do kaplicy poniżej, z jej bordowymi ścianami. - To tutaj ojciec Prevost codziennie odprawiał Mszę św. - mówi augustianin, jakby oprowadzał wycieczkę po muzeum. - To jest ławka, na której siadał do modlitwy, to są witraże sprowadzone z USA. Na ścianach wisi tablica ze zdjęciem i napisem: „Luis M. Prevost, bienhector, amigo y hermano” (Luis M. Prevost, dobroczyńca, przyjaciel i brat). Jest to hołd dla obecnego papieża, dobroczyńcy wspólnoty, który był mistrzem profesów. Wśród nich jest także ojciec Alberto, który jednak unika dzielenia się osobistymi wspomnieniami. - Zwykł wysyłać nam kartkę w nasze urodziny - mówi krótko.

"Jak się masz? Czy umiesz się modlić?"

Natomiast, ojciec Ramiro Castillo, wikariusz przełożony augustianów w północnym Peru, to skarbnica anegdot i wspomnień. Jego wnikliwe spojrzenie, postawa jefe'a (przywódcy), przeradza się w uśmiech, gdy siedzi przy fontannie na dziedzińcu i pokazuje stos zdjęć: „Są bezcenne, prawda!”. Są to wszystkie niepublikowane zdjęcia młodego o. Roberta Prevosta w latach w spędzonych w Trujillo, podczas Mszy św., w kościołach i parkach, podczas pielgrzymek, na budowach parafii. - To człowiek o głębokiej duchowości augustiańskiej, oddany swojej pracy, który poświęcił tak wiele czasu na słuchanie nas, młodych ludzi - mówi o. Ramiro, który był duchowym synem, uczniem i przyjacielem o. Prevosta. - Dla mnie jest ważną postacią.... Był moim kierownikiem duchowym -wyjaśnia, wyciągając swoje zdjęcie, przedstawiające go w wieku dwudziestu lat, z kręconymi włosami, w białej koszulce, obejmującego przyszłego papieża. - Tworzył historię w tym mieście, ale także w sercach tych, którzy go znali.

Zwłaszcza we wspólnocie agustinos: „Nieustannie dzwonił, aby zapytać: ”Czy wszystko w porządku w domu? Jak się czujesz? I jakie jest twoje powołanie? Czy możesz się modlić?". Był bardzo uważny na nas wszystkich, bardzo bliski, serdeczny. Życzliwy, ale zawsze poważny. A przede wszystkim spokojny". Uczestniczył w codziennych zajęciach „jak jeden z nas”. I „jako jeden z nas” nie gardził obiadami i urodzinami, dzieląc się ciastami, lodami lub typowym peruwiańskim daniem – „ceviche”. - Spójrzcie - mówi ojciec Ramiro, wskazując na kolejne zdjęcie papieża w jasnej kurtce i koszuli w paski. - Świętował swoje urodziny przez 15 dni, ponieważ ludzie kochali go tak bardzo, że zapraszali go wszędzie.

Człowiek uśmiechu i potrzeby

Ojciec Juan Seminario, również wyszkolony przez ówczesnego mistrza nowicjatu, uśmiecha się w kącie. - Roberto nie jest osobą, która mówi tylko po to, by mówić; raczej, zanim przemówi, medytuje i waży swoje słowa, aby poprawić lub zaradzić niesprawiedliwej sytuacji”. Silny jest przede wszystkim duchowo. - Pierwszą osobą, którą zobaczyłem w kaplicy wczesnym rankiem, był on. Był `spragniony` Boga. - Był wymagający, eh! Przede wszystkim wymagał od nas wykształcenia akademickiego - mówi zakonnik. Wyznaje, że wysłał papieżowi wiadomość na WhatsAppie wieczorem w dniu wyborów. - Odpowiedział mi... Napisałem mu, że jest taki sam jak zawsze, tym samym człowiekiem modlitwy, słuchania, refleksji. I wierzę, że Leon XIV zawsze będzie ojcem Roberto, człowiekiem uśmiechu, wymagającym.

"Wszystkim jego dzieciom i braciom"

Wiadomości - wiele wiadomości - napływało również z parafii Santa Rita i Montserrat. Obie, po 8 maja, stworzyły duży plakat z wizerunkiem papieża, otoczony dedykacjami, życzeniami i modlitwami. W Santa Rita plakat jest wystawiony w drewnianej gablocie w rogu małego kościoła w barwach z przewagą odcieni niebieskiego. Odprawiane są tu Msze św. i uroczystości, takie jak 24-godzinny wieczór tańca i śpiewu zorganizowany na cześć „peruwiańskiego papieża”.

„Szlachetny człowiek, dobry proboszcz”

Jakieś dziesięć lat temu w Santa Rita nie było nawet podłogi, mówi 86-letnia María Llopla, zakrystianka z Cajamarca, która jest tam od niepamiętnych czasów. Ojca Roberto, dobrze go pamięta. - Szlachetny człowiek, dobry proboszcz, gotowy na wszystko, o co go poproszono, gdziekolwiek się znajdował. Bardzo kochał dzieci, szanował kobiety i był taki sam dla wszystkich. Byliśmy jego dziećmi, jego braćmi, jego rodziną.

Przyjęcia urodzinowe i prezenty

Maria urządziła też u siebie w domu jedne ze słynnych urodzin swojego „ojca”. - Ja też! – wtrąca się Marlene Roselló. Chichocze, gdy opowiada o prośbie o. Prevosta, patrząc na jego zdjęcia z jedzeniem w ręku lub ustach. - Marlene kochanie - powiedział mi - proszę, nie dziel się tymi zdjęciami. Mogą pomyśleć, że jesteśmy żarłokami! Kobieta zmienia wyraz twarzy, gdy wspomina wieczór Habemus Papam. - Nie mogliśmy w to uwierzyć! Ojciec Roberto! Widzieliśmy go idącego tutaj! - mówi. Z innymi parafianami wymienia się zdjęciami z wieczorów z przyszłym papieżem: "Byliście tu? Ja też mam takie!" Niektóre z nich zostały zrobione przez Jorge „Coco” Montoro, który z dumą trzyma „camara”, osobisty aparat ówczesnego proboszcza o. Roberto, który podarował mu przed powrotem do Stanów Zjednoczonych. - Jest stary, trochę ciężki, ale dobry. Jestem mu bardzo wdzięczny.

Pomoc dla rodzin

Jeśli chodzi o prezenty, najbardziej znaczący z nich otrzymała Ivonne Leiva: cały dom. Wdowa, matka czwórki dzieci, poznała przyszłego papieża w 1992 roku, kiedy rozpoczął on posługę jako administrator parafii Nuestra Señora de Montserrat. Wciąż żywo pamięta pierwsze spotkanie z tym „młodym mężczyzną”. - Spodziewaliśmy się dorosłego, starszego mężczyzny z siwymi włosami, a zamiast tego przybył młody mężczyzna w dżinsach. Powiedział nam: "Mówcie mi ojciec Roberto. Jestem Robert, ale mówcie mi Roberto”. Ich pierwsza rozmowa odbyła się przy talerzu frijolitos (fasoli) z pellejito (wieprzowiną) i sałatką. - Wszedł i powiedział: „To ładnie pachnie!” „Ojcze, mam ci to podać?”. „Tak, dziękuję, bardzo smaczne!”. Nie miał oporów przed inną kuchnią, akceptował wszystko".

 - Zawsze był cierpliwy. Jeśli inni, na przykład, byli wzburzeni podczas dyskusji, mówił: ”Idę po wodę". I nie spieszył się z odpowiedzią - wspomina Ivonne. Ale kobieta przede wszystkim nie może zapomnieć o zaangażowaniu o. Prevosta o przyznania jej domu na terenie parafii. Zdejmuje okulary, by otrzeć łzy. Ivonne, wspomina tamte chwile. - Bardzo nas wspierał, pozwalając nam tu zostać. I sprawił, że poznaliśmy Boga, wzmocnił naszą wiarę. Moje dzieci zostały przez niego ochrzczone, służyły jako ministranci,  otrzymały sakrament bierzmowania. Utwierdził nas jako rodzinę w wierze.

Salvatore Cernuzio, tom, Vatican News



 

Polecane
Emerytury
Stażowe