Prof. Zbigniew Krysiak: Jeśli Polacy zagłosują portfelami, Rafał Trzaskowski przegra

Tysol.pl: Panie Profesorze, jesteśmy w gorącym okresie kampanii wyborczej. Jak zagłosowaliby Polacy, gdybyśmy mieli głosować portfelami? Za rządów Tuska żyje nam się lepiej?
Jeśli Polacy zagłosują portfelem, to Trzaskowski przegra i to dużą różnicą w stosunku do Nawrockiego. Wtedy byłaby szansa nawet na drugą turę Nawrocki - Mentzen.
Rośnie ilość ludzi na granicy ubóstwa, co potwierdziły ostatnie badania – około 80 proc. ludzi w wieku 25 do 35 lat mówi, że im się pogorszyło, a przynajmniej nie polepszyło. Podobnie jest w grupie po 50 roku życia. Większość ludzi twierdzi, że jesteśmy w gorszej sytuacji ekonomicznej.
"Problemy można mnożyć"
Z czego to wynika?
To wynik tego, co jest związane ze wzrostem cen energii. To również wzrost kosztów wody, wywózki śmieci. To podstawowe koszty, które obciążają budżet gospodarstwa domowego. To wszystko jest bardzo odczuwalne. Inflacja podawana przez GUS – około 5 proc. - jest bardzo złudna. To nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji. Donald Tusk z Trzaskowskim próbują się chwalić tym, że jest niższa inflacja niż kiedyś. Ona jednak rośnie, rośnie bezrobocie.
Mamy spadek wzrostu eksportu, mamy dużo gorsze wyniki w budownictwie, w branży motoryzacyjnej, to spadki nawet o 70 proc. Te problemy można mnożyć. Do tego pamiętajmy o zamykaniu zakładów za rządów Donalda Tuska, jak Rafako, co wiąże się bezpośrednio z kwestiami energetyki. Oby Polacy zagłosowali portfelem, wtedy znajdziemy się na ścieżce do zmiany władzy.
Jak ważne dla gospodarki jest to, kto zasiada w pałacu prezydenckim?
To kwestia prezydenta, który będzie blokował te wszystkie szaleńcze pomysły. Pamiętajmy, że od września Donald Tusk chce uwolnić ceny energii. Nie będzie ograniczeń na minimalną cenę i to doprowadzi do ubóstwa wiele gospodarstw domowych i do likwidacji mikro i małych przedsiębiorstw. Te duże i średnie przetrwają, ale to uwolnienie cen energii doprowadzi do bardzo dużej inflacji, przełoży się na koszty produkcji. Tutaj pozycja prezydenta będzie istotna, by wetować ustawy Donalda Tuska. To w dalszej kolejności doprowadzi do szybszej zmiany rządu.
"Rząd nie ma się czym chwalić"
Rząd chwali się wysokim wzrostem PKB na tle innych państw Unii Europejskiej. Jest czym się chwalić?
Nie ma się czym chwalić. Ten wzrost PKB jest wzrostem, który wynika ze środków unijnych. Oczywiście ich nie ma tak dużo, jak powinno być, ale te pieniądze wstrzykiwane utrzymują ten wzrost. To jest wzrost, który w małym stopniu generuje obroty, które są oVATowane, przechodzą na dochody budżetowe. One są na niskim poziomie. Ten wzrost jest wzrostem, z którego budżet i gospodarstwa domowe korzystają w małym stopniu. Z tego wzrostu najwięcej korzystają korporacje niemieckie, zresztą widzimy istotny ubytek eksportu, za to przyrost importu.
W jaki sposób na polskim wzroście gospodarczym mogą korzystać Niemcy?
Niemieckie „firmy córki” w Polsce kupują od „firm matek” w Niemczech i pieniądz nam wypływa. Mamy ubytek pieniądza, ten wzrost PKB przechodzi głównie jako korzyść dla zysków niemieckich, holenderskich, francuskich. To bardzo pozorne.
PKB na głowę mieszkańca w krajach w Afryce jest bardzo wysoki, natomiast ludzie są biedni. Istotę PKB na głowę mieszkańca, czy samego PKB odzwierciedla wtedy wzrost bogactwa narodu, jeśli jest w nim duży udział pensji, udział zysku przedsiębiorstw i budżetu państwa, a także udział eksportu. Tutaj mamy wszystko odwrotnie. Wzrost PKB, który jest, nie jest profitem, który przechodzi na korzyść Polski i Polaków. Pamiętajmy, że te pieniądze z Unii będzie trzeba zwrócić, Unia idzie w kierunku tego, byśmy więcej pieniędzy z podatków przekazywali do budżetu. Mamy wyraźnie zmniejszenie inwestycji przedsiębiorstw polskich. One ubożeją, ten wzrost, te inwestycje do PKB są o wiele niższe niż w latach poprzednich. Donald Tusk z Trzaskowskim podają, że ten wzrost jest większy niż w innych krajach Unii. Tylko że zawsze tak mieliśmy, on był wielokrotnie wyższy niż w Niemczech. Oni nie bardzo rozumieją istotę tego, jak dzieli się PKB, myślą, że ten wzrost 3,5-3,9 proc. jest korzystny. Raz jeszcze proszę spojrzeć, co mówią w badaniach obywatele – w większości mówią, że jest im gorzej. Te sondaże pokazują, że interpretacja Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego jest niewłaściwa.