12. rocznica pontyfikatu. „La Croix”: Franciszek wyleczył nas z papolatrii

Więź z Papieżem
Przypomina, że być katolikiem oznacza nie tylko być chrześcijaninem, ale również mieć „ontologiczną więź z papieżem rzymskim”. Jest tak od czasu, kiedy Chrystus powiedział do pewnego Szymona: „Ty jesteś Piotr”. Od tamtej pory nastąpiło po sobie 266 papieży. Byli wśród nich wielcy święci, ale też i tacy, którzy byli „bardziej Szymonami niż Piotrami”. Sam fakt, że byli następcami skromnego rybaka z Tyberiady z jego potrójnym zaparciem się Jezusa w Wielki Czwartek powinien skłaniać nas do powściągliwości i przypominać, że „papieże są nieomylni tylko wtedy, gdy angażują swój autorytet, by uroczyście nauczać wiary i moralności Kościoła”.
Jednak z powodu cezaropapizmu na średniowiecznym Zachodzie wielu katolików uważało papieża za suwerena ponad innymi. Później ultramontanizm widział w nim jedynego przewodnika w niemal wszystkich dziedzinach. Dopiero św. Paweł VI postanowił przywrócić więcej autentyczności, rezygnując z tiary i podkreślając papieski tytuł: „sługa sług Bożych”.
"Wyleczył nas z wszelkiego ludzkiego przywiązania do władzy papieża"
Nie zmienia to faktu, że papież zajmuje w Kościele pierwsze miejsce jako gwarant doktryny i ojciec. „Wszyscy go obserwują. Poza posłannictwem pasterza trzody i pomimo że nie dysponuje ani czołgami, ani lotniskowcami, posiada on pewną formę soft power, czyli wpływu na bieg świata. Ta moc wpływu jest bardzo powiązana z jego charyzmą i jego osobistą historią, jego kulturą, darem języków, z wyborem bliskich współpracowników”, analizuje ks. Amar.
Zauważa, że „Franciszek wydaje się bardziej niechętnie korzystać z tego wpływu niż jego dwaj bezpośredni poprzednicy”. „Byli fani Jana Pawła II, ci, którzy krzyczeli: «Santo subito» w dniu jego śmierci. Byli kibice Benedykta XVI, którzy nadal chłoną jego pisma. Są również fani papieża Franciszka, jednak bardziej dyskretni, tak bardzo ten papież o zmiennych humorach nie oszczędził nikogo w sprawowaniu swej władzy. Wszyscy zostali przywołani do porządku, zaczynając od Kurii Rzymskiej! W ten sposób Jorge Bergoglio wyleczył nas z wszelkiego ludzkiego przywiązania do władzy papieża. Postrzega on siebie bardziej jak kogoś w rodzaju «proboszcza świata», który lubi dawać katolikom do myślenia na temat ich stosunku do wobec niekatolików, innych wierzących, agnostyków, ateistów, jednym słowem «peryferii»”, wskazuje komentator paryskiego dziennika.
- Kard. Semeraro: Salvo D’Acquisto oddał życie za przyjaciół
- 12. rocznica pontyfikatu Franciszka - 10 kluczowych wydarzeń
- Rekolekcje Kurii Rzymskiej: zbytnia aktywność jest ucieczką od lęku przed śmiercią
- Papież Franciszek - 12 lat pontyfikatu w liczbach
- [wywiad] Wyniki badań formacji kapłanów zmuszają do zastanowienia
- O. Michał Legan: media katolickie są kluczowe dla duszpasterstwa
"Kościoła nie można sprowadzać do jego „personelu”"
Autor zaznacza, że Kościół jest nietypową społecznością, nie przypominającą żadnej innej. Nie jest „światową strukturą z siedzibą w Rzymie”. Jest przede wszystkim „Oblubienicą Chrystusa”, poślubioną Jego krwią w Wielki Piątek w Jerozolimie, kiedy Chrystus umiłował i wydał siebie samego za całą ludzkość. Poprzez całkowity dar z siebie, jak prawdziwy małżonek, powiedział „tak”. Dlatego „nie można naprawdę zrozumieć Kościoła bez wiary” i na tym polega trudność dziennikarzy i zewnętrznych obserwatorów. Jako „rzeczywistości łaski” Kościoła nie można sprowadzać do jego „personelu”: ludzi Kościoła, w tym papieża. Jak matka prowadzi on swe dzieci, niedoskonałe i grzeszne. „Na szczęście, bo inaczej nie byłby domem dla wszystkich i ani wy, ani ja nie znaleźlibyśmy w nim swojego miejsca”, konkluduje ks. Amar.
la-croix.com, pb