Według ustaleń Tysol.pl do imigrantów wydalonych z Niemiec do Polski dociera brutalna marokańska mafia
Do kolejnych specjalistycznych przestępstw tej organizacji należą napady na bankomaty, które są okradane i wysadzane w nocy. Natomiast w Polsce zauważono osobę pochodzenia marokańskiego, która aktywnie stara się o kontakt z wydalonymi z Niemiec ludźmi w województwie lubuskim.
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Właściciel TVN ogłosił decyzję. Natychmiastowa reakcja rynku
- Porozumienie w Poczcie Polskiej. Solidarność: Tak sprzedano pracowników
- IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka
Mocro-Mafia lubi wybuchy i tortury
Mafia marokańska jest określana w Zachodniej Europie nazwa “Mocro” nawiązując do pierwotnego kraju pochodzenia sprawców. Wpływy mocro-mafii w ostatnich latach coraz bardziej poszerzyły się na terenie zachodnich Niemiec, gdzie zaczęli straszyć przeciwników wybuchami i torturami.
— Holenderska mafia narkotykowa jest tu od dawna, a Nadrenia Północna-Westfalia jako węzeł komunikacyjny jest ich punktem startowym do kolejnych regionów. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że są to naprawdę sprawcy skrajnie brutalni.
- powiedział niemieckiemu tygodnikowi szef związku zawodowego policjantów (GdP) w Nadrenii Północnej-Westfalii Michael Mertens.
Kontakty z Polską
O pierwszych kontaktach mocro-mafii z Polską można było przeczytać w kontekście udziału trzech Polaków w zabójstwie na holenderskiego dziennikarza Petera R. de Vries w 2021 roku. Zespół dziennikarzy śledczych Frontstory.pl w swoim raporcie na ten temat dokładnie opisał powiązania mocro-mafii z Polską. W środowisku polskich pracowników w Holandii mocro-mafia natrafiła już wcześniej na gotowych do współpracy i nastawionych na szybki zysk z handlu narkotykami Polaków. Kontakty te zaowocowały uruchomieniem szlaków przemytniczych.
— Polska od lat pozostaje jednym z krajów tranzytowych. Drogą morską do Gdyni, Gdańska i Szczecina – trzech największy międzynarodowych portów w Polsce – trafiają narkotyki, których nie znaleźli celnicy w Belgii, Holandii, Hiszpanii czy Francji.
- opisuje w swoim raporcie Frontstory.
"Marokańczyk"
Mariusz Majewski, zastępca naczelnika Wydziału Morskiego Zwalczania Przestępczości Pomorskiego Urzędu Celno–Skarbowego w Gdyni w rozmowie z Frontstory wskazywał na rosnące znaczenie Polski jako hubu przemytniczego dla marokańskiej mafii. Śledczy w tym kontekście miał na myśli głównie przemyt narkotyków, ale w ramach śledztwa redakcji Tysol w regionie przy granicy polsko-niemieckiej pojawił się także ślad marokański w kontekście nielegalnej migracji. Organizacje charytatywne, pomagające wydalonym z Niemiec migrantom, którzy są w Polsce zdezorientowani i bez środków do życia, zwracają uwagę na młodego mężczyznę, który określany jest przez migrantów jako “Marokańczyk”. Mężczyzna ten ma około 25 - 35 lat i zna język polski oraz aktywnie nawiązuje kontakt głównie z migrantami o pochodzeniu z Maghrebu. Ten mężczyzna oraz jego samochód był widziany przy odbiorze i przywozie ludzi na terenie Polski oraz Niemiec. Świadkowie opisywali, że obcokrajowcy darzyli “Marokańczyka” szacunkiem i bali się go nawet wtedy, gdy byli znacznie starsi oraz fizycznie silniejsi od niego. Wygląd mężczyzny jest zadbany, lecz nie rzuca się w oczy swoją egzotyką, ani luksusem. Osoby, które słyszały, jak rozmawiał w języku polskim, przekazują, że jego znajomości języka jest bardzo dobra, wręcz perfekcyjna. Migranci mieli powiedzieć osobom, które dały wydalonym migrantom wodę i jedzenie, że ów Marokańczyk ma matkę Polskę, ale ojca z Maroka.
[Aleksandra Fedorska jest dziennikarką polskich i niemieckich mediów]