Ukraina idzie na wojnę z rosyjską Cerkwią
Ukraiński parlament przegłosował ustawę umożliwiającą zdelegalizowanie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (UCP PM). Przepisy zakazują też działalności organizacji powiązanych z tym Kościołem. Decyzja o objęciu UCP PM zakazem musi jednakże zostać zaakceptowana na drodze sądowej. Dlaczego obóz rządzący, zresztą pod presją opozycji, zdecydował się na tak drastyczny krok – który pośrednio potępił nawet papież Franciszek? Powodów jest kilka. Chodzi zarówno o samą rosyjską Cerkiew, o jej działania na Ukrainie, wreszcie o konsekwentne dążenie władz w Kijowie do przejęcia całej społeczności prawosławnej nad Dnieprem w ramy autokefalicznego, narodowego Kościoła mającego być jednym z filarów niepodległości i narodowości ukraińskiej.
Ukraińskie prawosławie
Zacząć bowiem należy od tego, że dziś na Ukrainie działają dwa prawosławne Kościoły. Wspomniana Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego to dziedzictwo czasów sowieckich. Jedyny prawosławny Kościół na Ukrainie w momencie ogłoszenia niepodległości (1991). Był też niewielki Kościół emigracyjny, który po 1991 roku mógł zacząć działać w ojczyźnie jako Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna (UACP). Tymczasem już w 1992 roku od UCP PM oderwała się część parafii, tworząc niezależną od Moskwy Cerkiew Prawosławną Ukrainy Patriarchatu Kijowskiego. Jednak przez ponad dwie dekady zdecydowanie największą wspólnotą pozostawała UCP PM, co więcej była jedyną kanoniczną, czyli uznawaną oficjalnie przez świat prawosławny. Dopiero po 2014 roku i wybuchu wojny z Rosją władze ukraińskie zdecydowały się poprzeć starania narodowej Cerkwi o uzyskanie autokefalii, by przy okazji osłabić wpływy lojalnej wobec Moskwy UCP PM. W 2019 roku patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, zwierzchnik wschodniego chrześcijaństwa, podpisał tomos nadający autokefalię Cerkwi Prawosławnej Ukrainy Patriarchatu Kijowskiego. Połączyła się z nią Ukraińska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna, w efekcie powstała autokefaliczna Prawosławna Cerkiew Ukrainy (PCU), uznana przez Patriarchat Konstantynopola i wiele innych kościołów prawosławnych, oraz UCP PM. Ani Rosyjska Cerkiew Prawosławna, ani związana z nią poprzez osobę patriarchy Cyryla Ukraińska Cerkiew Prawosławna, nie uznały autokefalii w Kijowie.
Wołodymyr Zełenski bardzo długo był podejrzliwy wobec autokefalicznej Cerkwi, widząc w niej projekt polityczny swego rywala Petra Poroszenki. Ponadto najbliżsi współpracownicy nowego prezydenta - w szczególności szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Iwan Bakanow uchodzili za zwolenników prawosławia związanego z Moskwą. Bakanow otwarcie przyznawał, że jest parafianinem Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Ale w lipcu 2022 roku stracił stanowisko, bo SBU nie spisała się w pierwszej fazie wojny. Jego następca, Wasyl Maliuk już w swoim pierwszym wywiadzie prasowym nazwał UCP PM „idealnym środowiskiem do funkcjonowania agentury wroga”. Postawa wielu duchownych tej Cerkwi niewiele wspólnego miała z lojalnością wobec państwa ukraińskiego. Hierarchowie dawali przykłady skrajnej nielojalności wobec Kijowa. Wzywali wręcz wiernych do udzielenia poparcia Putinowi.
Cerkiew moskiewska
Od początku pełnoskalowej inwazji wobec duchownych lojalnej wobec Moskwy Cerkwi wszczęto ponad sto postępowań karnych o zdradę, szpiegostwo czy szerzenie rosyjskiej propagandy, z czego co czwarte kończyło się wyrokiem skazującym. Choć trzeba pamiętać, że to i tak margines, bo duchownych UCP PM jest ponad 10 tysięcy. Jednak atak Rosji z lutego 2022 roku oraz niszczenie świątyń przez najeźdźców – i to niezależnie od przynależności do jednej czy drugiej Cerkwi – zadały potężny cios UCP PM. Parafie i wierni zaczęli masowo przechodzić do Cerkwi autokefalicznej. Z Cerkwią podległą Moskwie identyfikuje się już tylko kilka procent Ukraińców. W maju 2022 roku UCP PM pozornie zerwała z Rosją, ogłaszając na soborze autonomię i niezależności od rosyjskiej Cerkwi. Ale tamta deklaracja ani nie skutkowała zerwaniem więzi kanonicznej z Moskwą, ani nie została uznana przez rosyjskich zwierzchników. Nie opublikowano zmienionego statutu Cerkwi. Zmiany nie zostały też formalnie zatwierdzone przez odpowiednie organy rejestracyjne Ukrainy.
Nic dziwnego, że w majowym badaniu kijowskiego ośrodka KMIS 63 proc. respondentów domagało się delegalizacji UCP MP, a 82 proc. powiedziało nie darzy tej instytucji zaufaniem. Decyzje władz są więc zbieżne z oczekiwaniami społecznymi. Zwolennicy delegalizacji podnoszą też argument, że poważnie osłabi to prowadzone przez Kreml na Ukrainie operacje dezinformacyjne i propagandowe utrwalające koncepcję „ruskiego miru”. Należy pamiętać, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna podległa patriarsze Moskwy (któremu podlega też Ukraińska Cerkiew Prawosławna) to podnóżek reżimu Putina. Duże poparcie Cerkiew ta znajduje zwłaszcza w strukturach siłowych, w armii i służbach bezpieczeństwa. Nic w tym dziwnego, rosyjska hierarchia prawosławna została zdziesiątkowana, a następnie obsadzona „seksotami”, czyli tajnymi współpracownikami (sekretnymi sotrudnikami) KGB. To oni rządzą dziś rosyjskim prawosławiem. Czy to patriarcha Cyryl, ps. Michajłow, czy jego poprzednika Aleksy, ps. Drozdow. Symbolem odrodzonej symbiozy oficerów prowadzących i ich agentów może być otwarcie w 2002 roku na Łubiance… kaplicy prawosławnej.