WIELKIE PIENIĄDZE DLA ŻUŻLA I...ZADŁUŻONE KLUBY
Zapraszam do lektury mojego wywiadu dla sportowego, ale głównie poświęconemu żużlowi portalu "Po bandzie". Mowa m.in. o kolosalnych pieniądzach dla "czarnego sportu" z tytułu praw telewizyjnych, a jednocześnie o spirali płac dla zawodników i rolowaniu długów przez kluby. Rozmowę ze mną przeprowadził red. Bartłomiej Czekański
Ekstraliga podpisała z telewizją nowy trzyletni kontrakt na - większą niż dotychczas - sumę 214,5 mln zł , co oznacza, że kluby docelowo mogą otrzymywać nawet i 8 mln zł co sezon! Do tego sponsor tytularny - PGE podwoił swoją stawkę, co może dać 7 mln zł do podziału w każdym roku. Sypnął złoty deszcz, ale żeby na końcu nie okazalo się, iż „miałeś chamie złoty róg...”. Eksperci boją się, że kluby rywalizując ze sobą, będą podbijać zawodnicze kontrakty i po prostu przejedzą tę forsę. Jak oceniasz owe nowe umowy?
Gratulacje za podpisanie gigantycznego kontraktu telewizyjnego. Teraz trzeba zrobić wszystko, aby tych pieniędzy nie "przejeść". Chodzi o to, żeby nie zmarnować je na rosnące w astronomicznym tempie pensje i „punktówki” dla zawodników. Uważam, że byłoby dobrze, aby jakąś część tych pieniędzy, nawet nie za dużą, przekazać na zasilenie tych ośrodków, w których żużel wraca po latach nieistnienia. Mamy renesans speedwaya w Krakowie i Świętochłowicach i z kolei upadek w Rawiczu. W długofalowym interesie klubów nie jest wyłącznie „wyścig zbrojeń”, ale też poszerzanie, a choćby i utrzymanie dawnej mapy geografii żużla w Polsce. To oczywiste, że im więcej zawodników, im większa podstawa żużlowej piramidy, tym potem większy wierzchołek sukcesów. To moja propozycja, aby ta „góra szmalu” była choćby w części może zainwestowana.
Niektórzy stawiają na piedestał szefa Ekstraligi Wojtka Stępniewskiego, że podpisał tak lukratywne umowy z C+ i PGE, zaś inni twierdzą, że to samograj, a nie żadne osiągnięcie. Ekstraliga bowiem tak chętnie jest oglądana w telewizji i na stadionach, iż owa umowa z C+ nie mogła być niższa, ani równa poprzedniej. Musiała być wyższa. Poza tym, koszty zabawy w żużel rosną i rosną. A więc sukces, czy coś, co się po prostu należało Ekstralidze jak psu zupa?
Wywalczenie takiego oceanu finansowego nie jest żadnym „samograjem”. To trzeba długo, miesiącami negocjować i negocjować mądrze. To oczywisty osobisty sukces prezesa Stępniewskiego, który potrafił wykorzystać gigantyczną koniunkturę na żużel w Polsce. To nie jest tak, że „pieczone gołąbki same wpadają do gąbki”. Te pieniądze trzeba było wyszarpać i to się stało. Nie lubię, jak ktoś odziera mnie z moich sukcesów, ale także nie lubię, jak ktoś usiłuje zminimalizować sukcesy innych.
Kluby im więcej dostają pieniędzy, tym bardziej szarżują i się zadłużają. Nie wszystkie mają w sobie tyle profesjonalizmu co WTS Betard Sparta Wrocław, czy rozsądku co Unia Leszno. Myślisz, że należałoby wprowadzić jakieś mechanizmy, by zatrzymać to zakupowe szaleństwo i spiralę długów?
Odpowiem wprost: nie jestem fanem KSM. Efekt wprowadzenia KSM, za czym jest wyraźna większość klubów Ekstraligi, będzie taki, że nie zapłacimy może jeszcze więcej najlepszym zawodnikom - za to górkę pieniędzy zgarną "średniacy". Wyjdzie na to samo. I jedno i drugie psuje rynek. A może wziąć z amerykańskiej NBA ich sformalizowane zasady "fair play"? Na przykład ograniczmy wydatki klubów na zawodników do 60% całości budżetu klubowego. To mój konkretny pomysł i odpowiedź na Twoje pytanie o mechanizm, który by zapalił czerwone światło dla transferowych szaleństw i zadłużania się klubów.
Do tego dochodzą wygórowane i kosztowne wymogi szkoleniowe stawiane klubom, utrzymanie drużyny U 24, czy żądania dotyczące infrastruktury. Te ostatnie uderzają głównie w budżet samorządów, lecz rykoszetem obrywają i kluby, które w takim przypadku dostają mniejsze dotacje z miejscowego Ratusza. Twoja prognoza: czy po wyborach samorządy utrzymają ten poziom dofinansowywania swoich lokalnych drużyn żużlowych?
Rok wyborczy jest genialny dla żużla, bo politycy jakoś wtedy bardziej się w nim zakochują. Sorry za ironię. Akurat wybory samorządowe są dla żużla szczególnie ważne, bo poseł może wychodzić pieniądze dla klubu u ministra, czy w spółce Skarbu Państwa, ale to władze lokalne dysponują tak naprawdę stałymi olbrzymimi środkami, chociażby na modernizację stadionów, co już teraz zapowiadają włodarze choćby Leszna czy Częstochowy, ale też chyba Ostrowa Wielkopolskiego. Na miejscu środowiska żużlowego bym maksymalnie wykorzystał właśnie obecną kampanię wyborczą, aby jak najwięcej "wyrwać" od samorządów, bo znam życie i wiem, że po kwietniowych wyborach będzie już o wiele trudniej…
Panowie Zdunek i Skrzydlewski mówią, że na swoje drużyny wydają więce pieniędzy niż sponsor tytularny 2. Ekstraligi, firma Metalkas na całe rozgrywki. Tak więc na pierwszym froncie porażka pod tym względem?
Pewnie stwierdzają fakt. Już wypowiadałem się publicznie, że jestem zaskoczony in minus skalą wsparcia sponsora tytularnego I ligi. Wynika to chyba z błędu, jaki władze polskiego żużla popełniły w kontekście przetargu na sponsora zaplecza Ekstraligi. Powinno to być ogłoszone publicznie, a potencjalni sponsorzy powinni rywalizować, a nasza strona mogłaby zrobić licytację ofert. Z niezrozumiałych powodów tego nie uczyniono, stąd pieniądze są znacznie mniejsze niż mogłyby być. Odrzucam minimalizm polegający na tym, że cieszymy się, bo kiedyś nie było sponsora i go szukano, a teraz już jest, choć za mocno średnie pieniądze.
Telewizja pokazuje już niemal wszystkie ważniejsze zawody żużlowe. Czy więc nie nastąpi przegrzanie koniunktury, przesyt i powolny odwrót kibiców od czarnego sportu? Bo co za dużo to niezdrowo. Przeżywaliśmy to już we Wrocławiu, przeżywało (przeżywa?) Leszno. Poza tym, wygodniej przed telewizorem na kanapie z colą i czipsami w ręku niż na trybunach. Widzisz taką groźbę?
Frekwencja we Wrocławiu świadczy o tym, że mimo iż telewizja transmituje wszystko – dolnośląski kibic na Stadion Olimpijski wali jak w dym. Podobnie w Lublinie. Frekwencja na meczach żużlowych jest porównywalna tylko z piłką nożną. Oczywiście jakiś wpływ transmisje TV na frekwencję mogą mieć w niektórych ośrodkach, ale z drugiej strony kluby mają dochód z transmisji. Nie ma więc co narzekać. Nie bądź Smerfem Marudą! Z drugiej strony pamiętam, że kilkadziesiąt lat temu mecze żużlowe w erze rzadkiego pokazywania speedwaya- wtedy tylko w TVP - były jednak większym świętem niż teraz.
C+ zamierza skrócić czas trwania meczów, co się nie podoba fanom speedwaya, dla których mecz to celebra na stadionie, wspólna zabawa, spotkanie ze znajomymi. Nie chcą, żeby to było tylko szast, prast, 15 biegów ciurkiem i do domu. Dlaczego wszystko jest pod telewizję, a nic pod kibica na stadionie?
Trzeba znaleźć złoty środek. Z drugiej strony mamy trzecią dekadę XXI wieku i rzeczywiście telewizja ma swoisty „pakiet kontrolny”. Proponuję poszukać kompromisu. Telewizja powinna wykazać większą empatię dla kibiców. Ale też kibice większe zrozumienie dla faktu, że TV ma swoje interesy i mamy rok 2024, a nie 1994.
Telewizja C+ docelowo ma w planie pokazywanie meczów 2. Ekstraligi także w czwartki, które są zarezerwowane dla ligi brytyjskiej. Media spekulują, że w takim przypadku zawodnicy z naszego pierwszego frontu mogą dostać zakaz jazdy na Wyspach! Co Ty o tym sądzisz?
Jeszcze niedawno nie było mowy o powszechnym pokazywaniu drugiego poziomu rozgrywek. Ta powszechność transmisji TV 2.Ekstraligi to decyzja korzystna dla klubów i promocji dyscypliny. Cóż, bliższa koszula ciału i oczywiste jest, że polskie ligi będą bronić swoich interesów i priorytetów, jeśli dojdzie do sytuacji kolizyjnej.
Z II ligi wypadł Rawicz, w chwili gdy rozmawiamy, nie wiemy, czy wystartuje Kraków, chwieje się Unia Tarnów, która w zasadzie od zawsze opiera się na państwowej spółce Azoty. Ta jednak ponoć ma problemy i ze sponsoringu mogą być nici. Nie uważasz, że ewentualnie ledwie pięciozespołowa II liga, jeśli się spełni czarny scenariusz, to byłaby klęska naszego żużla?
Bardzo szkoda Rawicza. Bywałem na tym stadionie, jest na nim szczególna atmosfera, która przypomina „romantyczny żużel” sprzed lat. W Krakowie jest, zdaje się, jakiś spory konflikt między dwoma grupami działaczy, przy czym część ich jest mocno związana z Rzeszowem. Oby nie odbiło się to na możliwości wystartowania. Wierzę, że będzie happy end – tym bardziej, że o powrocie żużla w dawnej stolicy Polski mówi się od paru lat i sam w tym pośrednio pomagałem, dając Patronat Honorowy i organizując sponsorów kilka lat temu na mecz reprezentacji Polski z Rosją. Co do Tarnowa i Azotów jestem bardzo zaniepokojony schizofreniczna sytuacją, w której z jednej strony niektóre spółki Skarbu Państwa pod presją opinii publicznej kontynuują sponsoring sportu, w tym żużla, a z drugiej strony inne się z tego wycofują. Brak tu modelowego rozwiązania i decyzji centralnej. Jest za to pewien chaos i partyzantka. To naszej dyscyplinie nie służy.
Patronujesz objazdowej wystawie na 100-lecie żużla. Nie każdy miał szansę ją obejrzeć. Opowiedz o niej.
Wystawa ta jest kontynuacją tego, co robiliśmy z Maciejem Gralakiem i Waldemarem Wernikiem w zeszłym roku na 100-lecie światowego speedwaya. Wtedy była wystawa z wielką pompą w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, którą robiliśmy wspólnie z Muzeum Sportu i Turystyki w dniu Speedway Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie. Były również wystawy w Bydgoszczy (chronologicznie pierwsza) i Grudziądzu. W tym roku zaczęliśmy 29 lutego w Ostrowie Wielkopolskim. W ten weekend była w Świętochłowicach. W następny weekend będzie w Tarnowie. Zachęcam kibiców do obejrzenia motocykli, plastronów i innych pamiątek, ale także statystyk związanych z polskim i światowym „czarnym sportem”. Dodatkową atrakcją jest motocykl FIS – jedyny motocykl żużlowy produkowany w Polsce . Było to w latach 1950-ch w Rzeszowie.
Jakie imprezy obejmiesz swoim Honorowym Patronatem w sezonie '2024? Zaproś nas na te najbliższe.
Widzę, że właśnie w trakcie naszej rozmowy dzwonił do mnie Karol Lejman i o tym będę zaraz z nim rozmawiać. Szczegółowe informacje wkrótce.
*tekst ukazał się na portalu po-bandzie.com.pl (16.03.2024)