SZCZEROŚĆ POSŁA-ZAPAŚNIKA
Brązowego medalistę olimpijskiego w zapasach, reprezentanta Ukrainy, a jednocześnie deputowanego do Werchownej Rady, czyli jednoizbowego parlamentu w Kijowie polski dziennikarz zapytał o relacje jego ojczyzny z naszą. Ów sportowiec, skądinąd Mulat (jego ojciec pochodził z Ruandy) podkreślił, że cała ukraińska kadra zapaśnicza przygotowywała się do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w… Zakopanem. Ciekawostką jest, że w walce o medal pokonał, uwaga, naszego reprezentanta Arkadiusza Kułynycza. Jednak zawodnik - medalista - poseł nie uznał za stosowne, aby podziękować Polsce za możliwość przygotowania się do najważniejszej imprezy sportowej czterolecia, natomiast uznał za stosowne, aby poradzić Polakom, że powinni wspierać Ukrainę „bez żadnych warunków”! Ów sportowiec jest pierwszą kadencję w ukraińskim parlamencie i zapewne dlatego mówi to, co myśli: szczerze, bez ściemniania, bez żadnych zahamowań. Cóż, szczerość godna podziwu, a nawet wdzięczności. Inni nasi wschodni sąsiedzi - politycy zwykle formułują sprawę bardziej dyplomatycznie, chociaż przekaz faktycznie sprowadza się do tego samego: Polska ma Ukrainę popierać bez względu na wszystko i o nic nie pytać.
Jestem człowiekiem, który w polityce międzynarodowej „siedzi” już od ponad trzydziestu lat. Dlatego wiem, że każde państwo i każdy naród ma swoje interesy – i tych interesów twardo broni. Powiedzenie przez parlamentarzystę (co z tego, że jest zapaśnikiem) jednego kraju, że inny kraj ma o nic nie pytać, tylko zakasać rękawy i pomagać jego ojczyźnie jest albo bezczelnością albo naiwnością. Tak to nie funkcjonuje! Nigdzie!
Geopolityka ważna rzecz i jest oczywiste, że w polskim interesie państwowym i narodowym jest to, żeby między nami a Rosją istniało realnie funkcjonujące państwo. Tak, taki „bufor” jest dla nas absolutnie pożyteczny. Nie oznacza to jednak wcale, abyśmy i tak przecież wspierając najbardziej ze wszystkich państw – biorąc pod uwagę nasz PKB w stosunku do USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec itd. – mielibyśmy tak tańczyć, jak nam zagrają nasi sąsiedzi (no i przecież sojusznicy, czyż nie?) za wschodnią granicą Rzeczypospolitej.
Byłoby dobrze, aby strona ukraińska o tym wiedziała - ale żebyśmy my też mieli tego świadomość...
*tekst ukazał się na portalu niedziela.pl (10.08.2024)