Dziś rusza warszawska Strefa Czystego Transportu. Dantejskie sceny pod ZDM
Jak informowała na łamach naszego tygodnika Monika Rutke od lipca zaczynają "obowiązywać Strefy Czystego Transportu. Dla kierowców oznacza to, że stare samochody nie będą mogły wjeżdżać do miasta. W 2024 roku będą to diesle starsze niż 19 lat i benzynowe wyprodukowane przed 1997 rokiem. Kolejne etapy będą obejmować coraz młodsze roczniki. Strefa obejmuje nie tylko ścisłe centrum Warszawy, jej najbardziej historyczną część, ale jest to obszar obejmujący ponad trzydzieści procent miasta, najgęściej zaludniony, w którym znajdują się liczne budynki użyteczności publicznej: szpitale, przychodnie, kina, teatry, muzea, uczelnie itd. Wprowadzenie SCT oznacza znaczne utrudnienia dla osób, które poruszają się starszymi samochodami, w tym często osób starszych, schorowanych lub niezamożnych".
Wyjątki od wymogów
Chociaż od dzisiaj wprowadzone zostały Strefy Czystego Transportu, to nie będą ono obowiązywać wszystkich. Do 2027 roku zostaną z nich zwolnione konkretne grupy wśród których znajdują się: zameldowane na pobyt stałe i czasowy w Warszawie oraz płacące tutaj podatki. To zwolnienie będzie obowiązywało jednak w przypadku aut, których data ostatniej rejestracji jest wcześniejsza niż 1 stycznia 2024 roku. Do tego samego terminu zwolnione są także firmy płacące podatki w Warszawie, które mają siedzibę w Warszawie. Bezterminowo z zasad SCT będą seniorzy po 70 roku życia, które do końca 2023 roku ukończyły 70 lat, a pojazd jest ich własnością lub współwłasnością najpóźniej do 31 grudnia 2023 roku. Do tego nie może to być więcej niż jeden pojazd.
Czytaj także: David Beckham zemścił się na księciu Harrym. Chodzi o Meghan Markle
Czytaj także: Chaos we Francji: Lewica nie może pogodzić się z wyborczą porażką [WIDEO]
Problemy z organizacją
Zwolnienie z wymogów potwierdzane ma być specjalną nalepką, naklejaną stacjonarnie przed siedzibą Zarządu Dróg Miejskich oraz przez internet. Portal Do Rzeczy informuje jednak, że organizacja tego pozostawia jednak wiele do życzenia.
Warszawiacy rozmawiający z portalem narzekali m.in na to, że władze miała nie przeprowadziły kampanii informacyjnej. - Dowiedziałem się o tym obowiązku zupełnie przez przypadek. Sądzę, że wiele osób o nim zwyczajnie nie wie. Kiedy się dowiedzą? Kiedy przyjdzie mandat - mówił jeden z mężczyzn stojących w kolejce. - Miasto chwali się oddzielnym punktem, a w rzeczywistości są to dwa okienka. W dodatku to jeden punkt na całe miasto, bo nie ma żadnej decentralizacji. Chyba łatwo było przewidzieć kolejki? - dodawał inny.