Bez aluzji, doprawdy...
Opery Richarda Wagnera, ukochane przez Hitlera (i nie tylko) charakteryzują się tym, że są piekielnie długie. W oryginale mogą trwać nawet osiem godzin. Dla niektórych są pompatyczne, dla innych po prostu nudne. Ich autor nie był jednak nudziarzem, a człowiekiem dość dowcipnym. Przed swoją śmiercią (wyzionął ducha w Wenecji) napisał testament, w którym na samym początku miał stwierdzić, że chce, aby jego żona po jego śmierci jak najszybciej wyszła ponownie za mąż. Gdy jeden z przyjaciół zapytał go, dlaczego tak napisał, odpowiedział: „Żeby znalazł się chociaż jeden człowiek, który by żałował, że umarłem, a będzie nim na pewno przyszły mąż mojej żony”. To, co napisałem, doprawdy nie jest żadną aluzją. Od kompozytora Wagnera przechodzę do malarza Picasso. Ów słynny Hiszpan zwiedział niegdyś wystawę obrazów początkującego malarza. Zaszczycony autor zapytał, jak mu się podoba obraz przy którym przystanęli. Mistrz odrzekł: „Mógłby być gorszy”. Początkujący artysta speszył się i poprosił o bardziej łaskawą opinię. Na co Picasso odparł ze śmiertelnie poważną mina: „Ten obraz nie mógłby być gorszy”. I to też nie jest żadna aluzja! Od klimatu niemieckiego przez hiszpański przejdźmy do francuskiego, bo przecież w ojczyźnie Napoleona za chwilę odbędą się wcześniejsze wybory parlamentarne. Napoleon III, a nie ten najsłynniejszy – Bonaparte, miał manię odwoływania się do woli narodu czyli organizowania plebiscytów. Ówcześni Francuzi kpili: „Co to jest plebiscyt?” – „Łacińskie słowo, które znaczy: tak”. I to też nie jest żadna aluzja i bynajmniej nie dotyczy to czterech pytań referendalnych w wyborach Anno Domini 2023: przecież wtedy należało głosować na NIE. Zatem: zero aluzji. Tylko czy ktoś mi uwierzy?
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (19.06.2024)