Spór o wolne niedziele, czyli o tym, komu służy państwo polskie

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy Polski 2050, który dotyczy ograniczenia prawa pracowników handlu do niedzielnego wypoczynku. Za jego opracowanie oraz prezentację odpowiada poseł Ryszard Petru. Projekt przewiduje powrót do dwóch niedziel handlowych każdego miesiąca oraz zawiera przepis mający gwarantować osobom świadczącym pracę w te dni wynagrodzenie w podwójnej wysokości. Pracodawcy mają zostać również zobowiązani do zapewnienia pracownikom innego dnia wolnego od pracy w okresie 6 dni kalendarzowych poprzedzających lub następujących po takiej niedzieli. Spór wokół wolnych niedziel rodzi pytania o to, czy państwo polskie powinno się opowiadać po stronie pracowników i rodzin czy interesów zagranicznych korporacji.

Przyspieszenie prac nad ustawą opracowaną przez posłów partii Szymona Hołowni wiąże się zapewne z koniecznością podkreślenia własnej podmiotowości w ramach koalicji rządzącej. Co więcej, stanowi też wyraz sympatii Polski 2050 dla wielkiego biznesu. Pierwszym jego przejawem była ustawa wiatrakowa Pauliny Henning-Kloski. Kolejnym jest właśnie „lex Petru”. I nad tą kwestią należałoby się bliżej zastanowić. Ustawa o częściowym powrocie do niedziel handlowych stanowi bowiem doskonałą egzemplifikację szerszego zjawiska, jakim jest zmiana faktycznej roli państwa w stosunku do otaczającej je rzeczywistości. Otóż państwo polskie z podmiotu służebnego wobec obywatela staje się podmiotem służącym dobru wielkich, zagranicznych korporacji biznesowych.

Fałszywa perspektywa

Spór wokół niedziel handlowych na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym przykładem konfliktu wartości. Z jednej strony mamy bowiem swobodę działalności gospodarczej, z drugiej natomiast – prawa pracownicze. Takie postawienie problemu ma oczywiście swoje poważne uzasadnienie, niemniej nie jest to główny powód, dla którego kwestia ta budzi tak duże zainteresowanie społeczne. Jaką wartość ma dla lewicowo-liberalnych elit drobny przedsiębiorca pokazał Rafał Trzaskowski po pożarze hali targowej przy ul. Marywilskiej w Warszawie. Jednorazowa zapomoga w kwocie 2 tys. zł to najlepszy dowód na to, że ochrona kupców i niewielkich sklepików nie jest bynajmniej priorytetem dla rządzącej koalicji.

Kwestia niedziel handlowych budzi ogromne społeczne emocje nie z uwagi na drobny biznes. Polaków, a co za tym idzie również polityków liczących na zbicie kapitału wyborczego, problem ten interesuje głównie z uwagi na przekonanie o tym, że „nowoczesna elita” niedzielę powinna spędzać w galerii handlowej. Sednem ma być zatem umożliwienie Polakom zachowania określonego „stylu życia”, którego istotnym komponentem są wspólne wypady na niedzielne zakupy w wielkich centrach handlowych. Widać to wyraźnie w wystąpieniach polityków Polski 2050 i Koalicji Obywatelskiej.

Przedstawiając uzasadnienie projektu, Ryszard Petru stwierdził: „dzisiejsza debata o uwolnieniu handlu w niedziele jest czymś więcej niż tylko dyskusją o zakupach w niedziele. To debata o tym, jakim krajem ma być Polska – czy krajem wolności, świeckim państwem, państwem zaufania, wzrostu gospodarczego i dobrobytu, czy też krajem zakazów, kar, krajem promującym kombinowanie, krajem, w którym w imię ideologii ogranicza się możliwości zarobkowe i wolność Polaków. To debata o tym, jak głęboko państwo powinno regulować nasze życie i czy ma mówić nam, jak mamy żyć, jak pracować, jak spędzać czas”. W podobnym tonie wypowiadał się jeszcze w 2022 r. Adam Szłapka: „pomysłodawcom wprowadzanego stopniowo od 2018 r. zakazu handlu w niedzielę wcale nie chodziło o dobro pracowników. Tutaj chodziło przede wszystkim o to, żeby narzucić pewien rodzaj stylu życia. Żeby narzucić Polakom, że niedziela jest takim dniem, gdzie nie mogą robić zakupów. 

Pogląd wygłaszany przez obydwu polityków ma oczywiście racjonalne podstawy. Logicznym następstwem ukształtowanej w latach 90-tych mentalności „dzikiego” kapitalizmu jest przekonanie o konieczności istnienia równie „dzikiego” konsumpcjonizmu. Takiego, który realizowany jest bez oglądania się na solidarność społeczną, bez przykrej konieczności myślenia o uszczerbku, jakiego doznaje życie rodzinne pracowników branży handlowej spędzających niedzielne popołudnie w pracy, której wykonywanie nie jest wcale konieczne przez 7 dni w tygodniu.

Atak na Kościół i walka wewnątrz koalicji

W wypowiedzi Ryszarda Petru charakterystyczny jest jednocześnie agresywnie antyklerykalny ton. Oczywiście prawdą jest, że prawo do niedzielnego wypoczynku może być rozpatrywane z perspektywy stricte wyznaniowej. Z całą pewnością ułatwia ono chrześcijanom praktykowanie własnej religii. Jednak nawet w nauczaniu społecznym Kościoła podkreśla się, że prawo do niedzielnego wypoczynku ma szerszy wymiar. Św. Jan Paweł w encyklice Laborem exercens wspomina o niedzieli tylko raz, w kontekście znaczenia świadczeń społecznych dla ludzi pracy: „inną dziedziną świadczeń jest ta, która wiąże się z prawem do wypoczynku — przede wszystkim chodzi tutaj o regularny wypoczynek tygodniowy, obejmujący przynajmniej niedzielę, a prócz tego o dłuższy wypoczynek, czyli tak zwany urlop raz w roku, ewentualnie kilka razy w roku przez krótsze okresy”.

W podobnym duchu wypowiedział się także niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny. W Niemczech prawo do niedzielnego wypoczynku gwarantowane jest w Ustawie Zasadniczej. W wyroku z 1 grudnia 2009 r., Trybunał wskazał, że ochrona wolnych od pracy w handlu niedziel zapewnia podstawy dla ludzkiej rekreacji oraz służy podtrzymywaniu współżycia społecznego i porządku publicznego, stanowiąc zarazem gwarancję dla licznych praw podstawowych. Trybunał podkreślił też, że w perspektywie historycznej niedziele wolne od pracy w placówkach handlowych zakorzenione były nie tylko w tradycji chrześcijańskiej, ale również w idei ochrony wolności ludzkiej oraz równości przedstawicieli wszystkich klas społecznych. 

Umieszczanie całego sporu o wolne od pracy w handlu niedziele w kontekście religijnym ma jednak bardzo konkretny cel polityczny. Pozwala politykom liberalnym przyciągnąć elektorat partii lewicowych, które właśnie ze względów społecznych są niechętne propozycjom Petru. Tymczasem wyborcy lewicy – przynajmniej częściowo – nie cechują się tradycyjną dla ruchów socjalistycznych wrażliwością społeczną. Zdecydowanie ważniejsze są dla nich antyklerykalne resentymenty. Zarówno dla młodych progresistów, jak i większości „sierot po nieboszczce-komunie” nienawiść do miejscowego księdza proboszcza jest silniejsza niż troska o los prostego człowieka pracy.

Państwo w służbie wielkiego biznesu

Konflikt wokół prawa do niedzielnego wypoczynku stanowi również znakomity przykład dla zobrazowania szerszego zjawiska. W klasycznej tradycji republikańskiej państwo postrzegane jest jako dobro wspólne. Pouczał o tym Cyceron w dialogu De republica, w którym tłumaczył, że Rzeczpospolita „to wspólna sprawa, o którą dbamy pospołu, nie jako bezładna gromada, tylko liczne zgromadzenie, jednoczone uznawaniem prawa i pożytków z życia we wspólnocie” (przekład I. Żółtowskiej – Cyceron, O państwie. O prawach, Kęty 2018, s. 26). Św. Tomasz z Akwinu wskazywał z kolei, że celem prawa jest dobro wspólne, nie zaś dobro partykularne. Także art. 1 polskiej Konstytucji z 1997 r. stanowi, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.

Instytucje państwa wyłaniane są zatem po to, by służyć dobru wspólnemu obywateli. Tymczasem coraz wyraźniej widać, że służą one wielkim korporacjom, potężnemu, często ponadnarodowemu biznesowi, który w dodatku jest sprofilowany w określony ideologicznie sposób. Także „lex Petru” służy przede wszystkim ochronie interesów sieci dyskontów i galerii handlowych. Co bardzo charakterystyczne, zwrócono na to uwagę w opinii Polskiej Izby Handlu. Po przytoczeniu szeregu szczegółowych danych autorzy opinii w następujący sposób odnieśli się do projektu ustawy opracowanego przez Ryszarda Petru: „wejście w życie projektowanej regulacji doprowadzi do strat po stronie polskich konsumentów i polskich drobnych handlowców, przy jednoczesnym wsparciu dużych zagranicznych dyskontów”. Jeżeli ktoś poszukując realnych motywów dla „reaktywowania” sporu o wolne niedziele zada sobie pytanie qui bono, odpowiedź znajdzie właśnie w cytowanym powyżej zdaniu.

Projektowane regulacje stanowią zatem jedynie przykład szerszego zjawiska. W klasycznym ujęciu państwo i politycy mają służyć obywatelom. Obecnie jest to jednak tylko teoria. W praktyce bowiem współczesne państwa stawiają interesy ponadnarodowych korporacji ponad dobro obywateli. Politycy lekceważą powierzoną im pieczę nad wspólnotą polityczną. W polskich warunkach proces ten ma również pewne swoiste symptomy. Jeżeli bowiem przyjrzymy się liście największych sieci handlowych w naszym kraju, to bez problemu odkryjemy, że sieć dyskontów o polskim kapitale (Dino) zajmuje dopiero 5 miejsce. Wyprzedzają je sieci z Portugalii, Niemiec oraz Francji.

Powrót do dyskusji nad kwestią niedziel handlowych, w obliczu realnych i coraz bardziej niepokojących zagrożeń dla polskiej granicy wschodniej jest zaskakujący. Racjonalne byłoby odłożenie takiej debaty ad calendas graecas lub (by pozostać w konwencji odpowiadającej posłowi-sprawozdawcy) do święta „sześciu króli”. Czy bowiem rzeczywiście otworzenie galerii handlowych i dyskontów w co drugą niedzielę w miesiącu jest realną potrzebą dla polskiego społeczeństwa, państwa i gospodarki? A może to właśnie wielkie sieci handlowe będą głównymi beneficjentami zmian, które lansowane są przez Polskę 2050?

 

Dr Bartosz Zalewski – radca prawny, współpracownik Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris


 

POLECANE
Awantura na pokładzie, interweniowały służby. Linia lotnicza oskarżona o antysemityzm Wiadomości
Awantura na pokładzie, interweniowały służby. Linia lotnicza oskarżona o antysemityzm

Kiludziesięcioosobowa grupa francuskich nastolatków wraz z opiekunami została siłą usunięta z pokładu samolotu linii Vueling. Powodem było agresywne zachowanie, zakłócanie porządku i zagrożenie dla bezpieczeństwa pozostałych pasażerów. Gdy ujawniono, że grupa jest pochodzenia żydowskiego, pojawiły się oskarżenia wobec przewoźnika o antysemickie motywy działania.

Łukaszenka: Szykujemy się do wojny Wiadomości
Łukaszenka: "Szykujemy się do wojny"

Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka spotkał się z dziennikarkami podczas wizyty w gospodarstwie rolnym Ozierickij-Agro w obwodzie mińskim. Choć głównym celem wizyty były trwające żniwa, w rozmowie z mediami poruszył również temat napiętych stosunków między Białorusią a krajami Europy Zachodniej.

Wszedł do morza i zaczął tonąć. Kadyrow odwieziony do szpitala w asyście służb Wiadomości
Wszedł do morza i zaczął tonąć. Kadyrow odwieziony do szpitala w asyście służb

Czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow omal nie utonął podczas kąpieli w morzu w Bodrum, popularnym kurorcie turystycznym w zachodniej Turcji – poinformowały w piątek tamtejsze media. Po zdarzeniu trafił do szpitala, który w czasie jego pobytu został otoczony przez policję oraz ochroniarzy polityka.

Zamach stanu? Jest wniosek do prokuratury o przesłuchanie Szymona Hołowni pilne
Zamach stanu? Jest wniosek do prokuratury o przesłuchanie Szymona Hołowni

Adwokat Bartosz Lewandowski poinformował w mediach społecznościowych, że do prokuratury został skierowany wniosek o przesłuchanie Szymona Hołowni jako świadka. Jak wyjaśnił, jest to odpowiedź na "kolejne medialne doniesienia" dotyczące działań mających na celu "uniemożliwienie zaprzysiężenia Karola Nawrockiego".

IPN odnalazł szczątki Groźnego i Błachuta tylko u nas
IPN odnalazł szczątki "Groźnego" i "Błachuta"

Jan Jankowski i Stanisław Klaper - żołnierze Wyklęci/Niezłomni odnalezieni przez IPN w zbiorowych, bezimiennych dołach na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a następnie po badaniach genetycznych rozpoznani - zostali teraz ujawnieni jako ofiary komunistycznego terroru. Ich rodziny otrzymały noty identyfikacyjne.

Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska pilne
Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał w piątek, że wielokrotnie sugerowano mu, aby opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na Prezydenta RP i dokonał w ten sposób „zamachu stanu”. Pytany, kto składał mu te propozycje, mówił o ludziach, którym „nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”

Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne

14 lipca 2025 roku, w poniedziałek wieczorem, Donald John Trump, 47. prezydent Stanów Zjednoczonych dał Rosji 50 dni na to, aby ta zakończyła operację zbrojną na Ukrainie i jednocześnie zapowiedział, że w przypadku odrzucenia jego ultimatum nałoży na Moskwę surowe sankcje gospodarcze. Dodał też, że Kijów otrzyma odpłatnie amerykański sprzęt wojskowy, za który należność będą musiały uiścić europejskie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie z ostatniej chwili
Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie

W ostatnich dniach na ulicach Gdańska pojawił się funkcjonariusz w kamizelce z napisem „Polizei”, co wzbudziło spore poruszenie wśród mieszkańców. Obecność niemieckiego policjanta zaskoczyła m.in. Tomasza Rakowskiego, przewodniczącego klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.

Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia Wiadomości
Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia

Robert Bąkiewicz poinformował w mediach społecznościowych, że Wojewoda Mazowiecki nie wyraził zgody na organizację Marszu Powstania Warszawskiego w formie cyklicznego zgromadzenia. Decyzja została wydana - jak twierdzi organizator - w ostatnim możliwym terminie, mimo że wniosek został złożony już w październiku 2024 roku.

Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek” z ostatniej chwili
Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek”

Alaksandr Łukaszenka po raz kolejny mówi o przygotowaniach do wojny. Tym razem słowa padły podczas jego wizyty w jednym z gospodarstw rolnych w obwodzie mińskim.

REKLAMA

Spór o wolne niedziele, czyli o tym, komu służy państwo polskie

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy Polski 2050, który dotyczy ograniczenia prawa pracowników handlu do niedzielnego wypoczynku. Za jego opracowanie oraz prezentację odpowiada poseł Ryszard Petru. Projekt przewiduje powrót do dwóch niedziel handlowych każdego miesiąca oraz zawiera przepis mający gwarantować osobom świadczącym pracę w te dni wynagrodzenie w podwójnej wysokości. Pracodawcy mają zostać również zobowiązani do zapewnienia pracownikom innego dnia wolnego od pracy w okresie 6 dni kalendarzowych poprzedzających lub następujących po takiej niedzieli. Spór wokół wolnych niedziel rodzi pytania o to, czy państwo polskie powinno się opowiadać po stronie pracowników i rodzin czy interesów zagranicznych korporacji.

Przyspieszenie prac nad ustawą opracowaną przez posłów partii Szymona Hołowni wiąże się zapewne z koniecznością podkreślenia własnej podmiotowości w ramach koalicji rządzącej. Co więcej, stanowi też wyraz sympatii Polski 2050 dla wielkiego biznesu. Pierwszym jego przejawem była ustawa wiatrakowa Pauliny Henning-Kloski. Kolejnym jest właśnie „lex Petru”. I nad tą kwestią należałoby się bliżej zastanowić. Ustawa o częściowym powrocie do niedziel handlowych stanowi bowiem doskonałą egzemplifikację szerszego zjawiska, jakim jest zmiana faktycznej roli państwa w stosunku do otaczającej je rzeczywistości. Otóż państwo polskie z podmiotu służebnego wobec obywatela staje się podmiotem służącym dobru wielkich, zagranicznych korporacji biznesowych.

Fałszywa perspektywa

Spór wokół niedziel handlowych na pierwszy rzut oka wydaje się klasycznym przykładem konfliktu wartości. Z jednej strony mamy bowiem swobodę działalności gospodarczej, z drugiej natomiast – prawa pracownicze. Takie postawienie problemu ma oczywiście swoje poważne uzasadnienie, niemniej nie jest to główny powód, dla którego kwestia ta budzi tak duże zainteresowanie społeczne. Jaką wartość ma dla lewicowo-liberalnych elit drobny przedsiębiorca pokazał Rafał Trzaskowski po pożarze hali targowej przy ul. Marywilskiej w Warszawie. Jednorazowa zapomoga w kwocie 2 tys. zł to najlepszy dowód na to, że ochrona kupców i niewielkich sklepików nie jest bynajmniej priorytetem dla rządzącej koalicji.

Kwestia niedziel handlowych budzi ogromne społeczne emocje nie z uwagi na drobny biznes. Polaków, a co za tym idzie również polityków liczących na zbicie kapitału wyborczego, problem ten interesuje głównie z uwagi na przekonanie o tym, że „nowoczesna elita” niedzielę powinna spędzać w galerii handlowej. Sednem ma być zatem umożliwienie Polakom zachowania określonego „stylu życia”, którego istotnym komponentem są wspólne wypady na niedzielne zakupy w wielkich centrach handlowych. Widać to wyraźnie w wystąpieniach polityków Polski 2050 i Koalicji Obywatelskiej.

Przedstawiając uzasadnienie projektu, Ryszard Petru stwierdził: „dzisiejsza debata o uwolnieniu handlu w niedziele jest czymś więcej niż tylko dyskusją o zakupach w niedziele. To debata o tym, jakim krajem ma być Polska – czy krajem wolności, świeckim państwem, państwem zaufania, wzrostu gospodarczego i dobrobytu, czy też krajem zakazów, kar, krajem promującym kombinowanie, krajem, w którym w imię ideologii ogranicza się możliwości zarobkowe i wolność Polaków. To debata o tym, jak głęboko państwo powinno regulować nasze życie i czy ma mówić nam, jak mamy żyć, jak pracować, jak spędzać czas”. W podobnym tonie wypowiadał się jeszcze w 2022 r. Adam Szłapka: „pomysłodawcom wprowadzanego stopniowo od 2018 r. zakazu handlu w niedzielę wcale nie chodziło o dobro pracowników. Tutaj chodziło przede wszystkim o to, żeby narzucić pewien rodzaj stylu życia. Żeby narzucić Polakom, że niedziela jest takim dniem, gdzie nie mogą robić zakupów. 

Pogląd wygłaszany przez obydwu polityków ma oczywiście racjonalne podstawy. Logicznym następstwem ukształtowanej w latach 90-tych mentalności „dzikiego” kapitalizmu jest przekonanie o konieczności istnienia równie „dzikiego” konsumpcjonizmu. Takiego, który realizowany jest bez oglądania się na solidarność społeczną, bez przykrej konieczności myślenia o uszczerbku, jakiego doznaje życie rodzinne pracowników branży handlowej spędzających niedzielne popołudnie w pracy, której wykonywanie nie jest wcale konieczne przez 7 dni w tygodniu.

Atak na Kościół i walka wewnątrz koalicji

W wypowiedzi Ryszarda Petru charakterystyczny jest jednocześnie agresywnie antyklerykalny ton. Oczywiście prawdą jest, że prawo do niedzielnego wypoczynku może być rozpatrywane z perspektywy stricte wyznaniowej. Z całą pewnością ułatwia ono chrześcijanom praktykowanie własnej religii. Jednak nawet w nauczaniu społecznym Kościoła podkreśla się, że prawo do niedzielnego wypoczynku ma szerszy wymiar. Św. Jan Paweł w encyklice Laborem exercens wspomina o niedzieli tylko raz, w kontekście znaczenia świadczeń społecznych dla ludzi pracy: „inną dziedziną świadczeń jest ta, która wiąże się z prawem do wypoczynku — przede wszystkim chodzi tutaj o regularny wypoczynek tygodniowy, obejmujący przynajmniej niedzielę, a prócz tego o dłuższy wypoczynek, czyli tak zwany urlop raz w roku, ewentualnie kilka razy w roku przez krótsze okresy”.

W podobnym duchu wypowiedział się także niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny. W Niemczech prawo do niedzielnego wypoczynku gwarantowane jest w Ustawie Zasadniczej. W wyroku z 1 grudnia 2009 r., Trybunał wskazał, że ochrona wolnych od pracy w handlu niedziel zapewnia podstawy dla ludzkiej rekreacji oraz służy podtrzymywaniu współżycia społecznego i porządku publicznego, stanowiąc zarazem gwarancję dla licznych praw podstawowych. Trybunał podkreślił też, że w perspektywie historycznej niedziele wolne od pracy w placówkach handlowych zakorzenione były nie tylko w tradycji chrześcijańskiej, ale również w idei ochrony wolności ludzkiej oraz równości przedstawicieli wszystkich klas społecznych. 

Umieszczanie całego sporu o wolne od pracy w handlu niedziele w kontekście religijnym ma jednak bardzo konkretny cel polityczny. Pozwala politykom liberalnym przyciągnąć elektorat partii lewicowych, które właśnie ze względów społecznych są niechętne propozycjom Petru. Tymczasem wyborcy lewicy – przynajmniej częściowo – nie cechują się tradycyjną dla ruchów socjalistycznych wrażliwością społeczną. Zdecydowanie ważniejsze są dla nich antyklerykalne resentymenty. Zarówno dla młodych progresistów, jak i większości „sierot po nieboszczce-komunie” nienawiść do miejscowego księdza proboszcza jest silniejsza niż troska o los prostego człowieka pracy.

Państwo w służbie wielkiego biznesu

Konflikt wokół prawa do niedzielnego wypoczynku stanowi również znakomity przykład dla zobrazowania szerszego zjawiska. W klasycznej tradycji republikańskiej państwo postrzegane jest jako dobro wspólne. Pouczał o tym Cyceron w dialogu De republica, w którym tłumaczył, że Rzeczpospolita „to wspólna sprawa, o którą dbamy pospołu, nie jako bezładna gromada, tylko liczne zgromadzenie, jednoczone uznawaniem prawa i pożytków z życia we wspólnocie” (przekład I. Żółtowskiej – Cyceron, O państwie. O prawach, Kęty 2018, s. 26). Św. Tomasz z Akwinu wskazywał z kolei, że celem prawa jest dobro wspólne, nie zaś dobro partykularne. Także art. 1 polskiej Konstytucji z 1997 r. stanowi, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.

Instytucje państwa wyłaniane są zatem po to, by służyć dobru wspólnemu obywateli. Tymczasem coraz wyraźniej widać, że służą one wielkim korporacjom, potężnemu, często ponadnarodowemu biznesowi, który w dodatku jest sprofilowany w określony ideologicznie sposób. Także „lex Petru” służy przede wszystkim ochronie interesów sieci dyskontów i galerii handlowych. Co bardzo charakterystyczne, zwrócono na to uwagę w opinii Polskiej Izby Handlu. Po przytoczeniu szeregu szczegółowych danych autorzy opinii w następujący sposób odnieśli się do projektu ustawy opracowanego przez Ryszarda Petru: „wejście w życie projektowanej regulacji doprowadzi do strat po stronie polskich konsumentów i polskich drobnych handlowców, przy jednoczesnym wsparciu dużych zagranicznych dyskontów”. Jeżeli ktoś poszukując realnych motywów dla „reaktywowania” sporu o wolne niedziele zada sobie pytanie qui bono, odpowiedź znajdzie właśnie w cytowanym powyżej zdaniu.

Projektowane regulacje stanowią zatem jedynie przykład szerszego zjawiska. W klasycznym ujęciu państwo i politycy mają służyć obywatelom. Obecnie jest to jednak tylko teoria. W praktyce bowiem współczesne państwa stawiają interesy ponadnarodowych korporacji ponad dobro obywateli. Politycy lekceważą powierzoną im pieczę nad wspólnotą polityczną. W polskich warunkach proces ten ma również pewne swoiste symptomy. Jeżeli bowiem przyjrzymy się liście największych sieci handlowych w naszym kraju, to bez problemu odkryjemy, że sieć dyskontów o polskim kapitale (Dino) zajmuje dopiero 5 miejsce. Wyprzedzają je sieci z Portugalii, Niemiec oraz Francji.

Powrót do dyskusji nad kwestią niedziel handlowych, w obliczu realnych i coraz bardziej niepokojących zagrożeń dla polskiej granicy wschodniej jest zaskakujący. Racjonalne byłoby odłożenie takiej debaty ad calendas graecas lub (by pozostać w konwencji odpowiadającej posłowi-sprawozdawcy) do święta „sześciu króli”. Czy bowiem rzeczywiście otworzenie galerii handlowych i dyskontów w co drugą niedzielę w miesiącu jest realną potrzebą dla polskiego społeczeństwa, państwa i gospodarki? A może to właśnie wielkie sieci handlowe będą głównymi beneficjentami zmian, które lansowane są przez Polskę 2050?

 

Dr Bartosz Zalewski – radca prawny, współpracownik Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris



 

Polecane
Emerytury
Stażowe