Holandia stanie w gardle unijnym planom migracyjnym

Kiedy przedterminowe wybory w Holandii wygrała prawicowa Partia Wolności Geerta Wildersa, brukselscy eurokraci wiedzieli już, że wprowadzany z pompą i na siłę pakt migracyjny może być zagrożony. O ile państwa Europy Środkowej i Wschodniej wciąż są na pozycji, z której łatwo je ganić i karać finansowo, o tyle jest to dużo trudniejsze wobec państw, które budowały Unię Europejską.
uchodźcy w Grecji Holandia stanie w gardle unijnym planom migracyjnym
uchodźcy w Grecji / Ggia, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Sytuacja polityczna w Holandii już od dawna niepokoiła białe kołnierzyki – szczególnie że ostatnią dekadę za politykę holenderską, jak najbardziej prounijną, odpowiadał m.in. były przewodniczący Komisji Europejskiej, znany nad Wisłą przeciwnik Polski i umiarkowany zwolennik obecności polityków z krajów Europy Wschodniej w brukselskich gabinetach, znany w Polsce m.in. z dość uległych zachowań wobec niego Donalda Tuska, dzisiaj premiera RP, kiedy miał swoje pięć minut w unijnej administracji. To m.in. Frans Timmermans i współpracujący z nim politycy stali za ostatecznym kształtem unijnej polityki migracyjnej, zgodnie z którą Wspólnota dalej będzie przyjmować raczej niekontrolowaną liczbę migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej i rozsyłać ich po wszystkich krajach unijnych zgodnie z zasadą – jak najbardziej na poważnie zapisaną w pakcie migracyjnym – „przymusową solidarnością”. Państwo, które będzie chciało się z zasady wyłamać, będzie musiało płacić innym niemało, bo 20 tysięcy euro, za każdego nieprzyjętego migranta. Wbrew deklaracjom obecnego rządu pakt będzie obowiązywał również Polskę – i ma dotyczyć wyłącznie migrantów z Bliskiego Wschodu. Ukraińcy, którzy pojawili się nad Wisłą w związku z wojną prowadzoną w ich ojczyźnie przez Władimira Putina, nie będą argumentem, który zmieni podejście unijnej administracji do przyjmowania imigrantów – dla eurokratów Ukraińcy są naszym aktywem wspierającym rynek pracy. To przynajmniej deklarują brukselscy urzędnicy, którzy od dwóch lat przekonywali wszystkie państwa członkowskie wspólnoty do rezygnacji z prawa weta i przyjęcia paktu migracyjnego – skutecznie, jak pokazały ostatnie miesiące.

Czytaj także: Koalicja rządząca w strachu: Donald Tusk zdecydował się na gest rozpaczy

Konserwatyści przejmują władzę i mówią „nie"

Jednak kłopoty Unii z trwającym od kilku lat najazdem nie zawsze chcianych przez europejskie społeczeństwa gości zaczęły się zupełnie gdzie indziej, bo w samym sercu wspólnoty. Lider prawicowej i – co podkreślają analitycy i politolodzy – antyislamskiej oraz antymigracyjnej Partii Wolności, której popularność od lat rosła w niewielkich, lecz bogatych Niderlandach, zapowiada nieprzyjęcie paktu migracyjnego od razu po powołaniu rządu. To rząd, na który Holendrzy czekali wyjątkowo długo, bo wybory w tym kraju odbyły się w listopadzie ubiegłego roku. Porozumienie, które niedawno osiągnęły po czterech miesiącach negocjacji cztery partie – oprócz PVV Wildersa przy formowaniu gabinetu wezmą udział również Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VDD) byłego premiera Marka Ruttego, centroprawicowa Nowa Umowa Społeczna (NSC) i – zupełna nowość na holenderskiej scenie politycznej, której pojawienie się było efektem rolniczej i gospodarczej polityki Brukseli – Ruch Rolnik-Obywatel. 

Liderem rozmów był właśnie Wilders, po którym nikt – jeżeli wierzyć brukselskim i niemieckim mediom – nie spodziewał się zdolności negocjacyjnych mogących doprowadzić do porozumienia organizacje i partie, którym do tej pory raczej nie było po drodze. Żeby znaleźć jak najwięcej punktów wspólnych w programach wszystkich partii, Geert Wilders zrezygnował nawet ze starań o fotel premiera, choć udało mu się przekonać partnerów do przekazania stanowiska kandydatowi wskazanemu przez jego partię. Na początku miał to być Ronald Plasterk, który po tygodniu wycofał swoją kandydaturę. Okazało się bowiem, że miał się dopuścić nieprawidłowości przy zgłaszaniu wniosku patentowego w sprawie leku na raka, w którym miał pominąć jednego z kolegów pracujących nad stworzeniem leku. Sprawę sprzed niemal ośmiu lat natychmiast przypomniały holenderskie media.

– Doniesienia na mój temat są nieprawdziwe i będę się domagał ich sprostowania. Jednak na tym etapie uniemożliwiają mi staranie się o przyjęcie teki szefa holenderskiego rządu – oświadczył krótko w przeddzień rezygnacji.
 
Jednak bez względu na to, kto zasiądzie w najważniejszym gabinecie w Binnenhof w Amsterdamie, siedzibie rządu Królestwa Niderlandów, pewne jest, że kraj nie zgodzi się na pakt migracyjny i bez względu na to, że Rada Unii Europejskiej przyjęła dokument, władze w kraju tulipanów po prostu nie będą się do niego stosować. 

Czytaj także: Strefy wolne od krzyża: Trzaskowski słono zapłaci za swoją decyzję

Kto skorzysta na holenderskim buncie?

Wolta Amsterdamu pokazuje, jak bezradna może być Unia Europejska w przypadku braku zgody jednego ze „starych” krajów UE. Holandii nie można ukarać odebraniem funduszy europejskich, ponieważ dla holenderskiego budżetu i tak byłoby to poza znaczeniem. Nie ma również narzędzi, które umożliwiłyby przywiezienie imigrantów na siłę – zresztą rzesze przyjezdnych z Bliskiego Wschodu są zainteresowane krajami Europy Południowej, Francją albo Niemcami. Wystarczy więc, że holenderska administracja pozwoli migrantom pojechać dalej. W związku z nieuznaniem paktu migracyjnego Bruksela nie będzie miała również narzędzi do sprawdzenia, w jaki sposób Amsterdam wywiązuje się ze swoich zobowiązań w tym obszarze. 

Deklaracja Geerta Wildersa tworzy niebezpieczny dla unijnej administracji precedens, którego wykorzystanie już dziś zapowiadają politycy ze wszystkich europejskich krajów, którym wprowadzenie paktu migracyjnego jest nie na rękę. Chodzi przede wszystkim o Węgry, Słowację, Czechy, Rumunię, Bułgarię i część państw bałtyckich. Czy Polska również wykorzysta holenderski bunt? To zależy od obecnego gabinetu Donalda Tuska, który – w zależności od okoliczności – raz ma dobre, a raz złe zdanie na temat paktu migracyjnego. 
 


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Holandia stanie w gardle unijnym planom migracyjnym

Kiedy przedterminowe wybory w Holandii wygrała prawicowa Partia Wolności Geerta Wildersa, brukselscy eurokraci wiedzieli już, że wprowadzany z pompą i na siłę pakt migracyjny może być zagrożony. O ile państwa Europy Środkowej i Wschodniej wciąż są na pozycji, z której łatwo je ganić i karać finansowo, o tyle jest to dużo trudniejsze wobec państw, które budowały Unię Europejską.
uchodźcy w Grecji Holandia stanie w gardle unijnym planom migracyjnym
uchodźcy w Grecji / Ggia, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

Sytuacja polityczna w Holandii już od dawna niepokoiła białe kołnierzyki – szczególnie że ostatnią dekadę za politykę holenderską, jak najbardziej prounijną, odpowiadał m.in. były przewodniczący Komisji Europejskiej, znany nad Wisłą przeciwnik Polski i umiarkowany zwolennik obecności polityków z krajów Europy Wschodniej w brukselskich gabinetach, znany w Polsce m.in. z dość uległych zachowań wobec niego Donalda Tuska, dzisiaj premiera RP, kiedy miał swoje pięć minut w unijnej administracji. To m.in. Frans Timmermans i współpracujący z nim politycy stali za ostatecznym kształtem unijnej polityki migracyjnej, zgodnie z którą Wspólnota dalej będzie przyjmować raczej niekontrolowaną liczbę migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej i rozsyłać ich po wszystkich krajach unijnych zgodnie z zasadą – jak najbardziej na poważnie zapisaną w pakcie migracyjnym – „przymusową solidarnością”. Państwo, które będzie chciało się z zasady wyłamać, będzie musiało płacić innym niemało, bo 20 tysięcy euro, za każdego nieprzyjętego migranta. Wbrew deklaracjom obecnego rządu pakt będzie obowiązywał również Polskę – i ma dotyczyć wyłącznie migrantów z Bliskiego Wschodu. Ukraińcy, którzy pojawili się nad Wisłą w związku z wojną prowadzoną w ich ojczyźnie przez Władimira Putina, nie będą argumentem, który zmieni podejście unijnej administracji do przyjmowania imigrantów – dla eurokratów Ukraińcy są naszym aktywem wspierającym rynek pracy. To przynajmniej deklarują brukselscy urzędnicy, którzy od dwóch lat przekonywali wszystkie państwa członkowskie wspólnoty do rezygnacji z prawa weta i przyjęcia paktu migracyjnego – skutecznie, jak pokazały ostatnie miesiące.

Czytaj także: Koalicja rządząca w strachu: Donald Tusk zdecydował się na gest rozpaczy

Konserwatyści przejmują władzę i mówią „nie"

Jednak kłopoty Unii z trwającym od kilku lat najazdem nie zawsze chcianych przez europejskie społeczeństwa gości zaczęły się zupełnie gdzie indziej, bo w samym sercu wspólnoty. Lider prawicowej i – co podkreślają analitycy i politolodzy – antyislamskiej oraz antymigracyjnej Partii Wolności, której popularność od lat rosła w niewielkich, lecz bogatych Niderlandach, zapowiada nieprzyjęcie paktu migracyjnego od razu po powołaniu rządu. To rząd, na który Holendrzy czekali wyjątkowo długo, bo wybory w tym kraju odbyły się w listopadzie ubiegłego roku. Porozumienie, które niedawno osiągnęły po czterech miesiącach negocjacji cztery partie – oprócz PVV Wildersa przy formowaniu gabinetu wezmą udział również Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VDD) byłego premiera Marka Ruttego, centroprawicowa Nowa Umowa Społeczna (NSC) i – zupełna nowość na holenderskiej scenie politycznej, której pojawienie się było efektem rolniczej i gospodarczej polityki Brukseli – Ruch Rolnik-Obywatel. 

Liderem rozmów był właśnie Wilders, po którym nikt – jeżeli wierzyć brukselskim i niemieckim mediom – nie spodziewał się zdolności negocjacyjnych mogących doprowadzić do porozumienia organizacje i partie, którym do tej pory raczej nie było po drodze. Żeby znaleźć jak najwięcej punktów wspólnych w programach wszystkich partii, Geert Wilders zrezygnował nawet ze starań o fotel premiera, choć udało mu się przekonać partnerów do przekazania stanowiska kandydatowi wskazanemu przez jego partię. Na początku miał to być Ronald Plasterk, który po tygodniu wycofał swoją kandydaturę. Okazało się bowiem, że miał się dopuścić nieprawidłowości przy zgłaszaniu wniosku patentowego w sprawie leku na raka, w którym miał pominąć jednego z kolegów pracujących nad stworzeniem leku. Sprawę sprzed niemal ośmiu lat natychmiast przypomniały holenderskie media.

– Doniesienia na mój temat są nieprawdziwe i będę się domagał ich sprostowania. Jednak na tym etapie uniemożliwiają mi staranie się o przyjęcie teki szefa holenderskiego rządu – oświadczył krótko w przeddzień rezygnacji.
 
Jednak bez względu na to, kto zasiądzie w najważniejszym gabinecie w Binnenhof w Amsterdamie, siedzibie rządu Królestwa Niderlandów, pewne jest, że kraj nie zgodzi się na pakt migracyjny i bez względu na to, że Rada Unii Europejskiej przyjęła dokument, władze w kraju tulipanów po prostu nie będą się do niego stosować. 

Czytaj także: Strefy wolne od krzyża: Trzaskowski słono zapłaci za swoją decyzję

Kto skorzysta na holenderskim buncie?

Wolta Amsterdamu pokazuje, jak bezradna może być Unia Europejska w przypadku braku zgody jednego ze „starych” krajów UE. Holandii nie można ukarać odebraniem funduszy europejskich, ponieważ dla holenderskiego budżetu i tak byłoby to poza znaczeniem. Nie ma również narzędzi, które umożliwiłyby przywiezienie imigrantów na siłę – zresztą rzesze przyjezdnych z Bliskiego Wschodu są zainteresowane krajami Europy Południowej, Francją albo Niemcami. Wystarczy więc, że holenderska administracja pozwoli migrantom pojechać dalej. W związku z nieuznaniem paktu migracyjnego Bruksela nie będzie miała również narzędzi do sprawdzenia, w jaki sposób Amsterdam wywiązuje się ze swoich zobowiązań w tym obszarze. 

Deklaracja Geerta Wildersa tworzy niebezpieczny dla unijnej administracji precedens, którego wykorzystanie już dziś zapowiadają politycy ze wszystkich europejskich krajów, którym wprowadzenie paktu migracyjnego jest nie na rękę. Chodzi przede wszystkim o Węgry, Słowację, Czechy, Rumunię, Bułgarię i część państw bałtyckich. Czy Polska również wykorzysta holenderski bunt? To zależy od obecnego gabinetu Donalda Tuska, który – w zależności od okoliczności – raz ma dobre, a raz złe zdanie na temat paktu migracyjnego. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe