Finansowanie ochrony zdrowia - dodatkowe miliardy czy Niderlandy
Zgodnie z ustawą w sprawie minimalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia, ma ono, zarówno w placówkach publicznych, jak i prywatnych, rosnąć stopniowo - do końca 2021 r. Od 2022 r., minimalne wynagrodzenie lekarzy specjalistów ma wynieść niecałe: 6,4 tys. zł, lekarzy z pierwszym stopniem specjalizacji - 5,9 tys. zł, lekarza bez specjalizacji - 5,3 tys. zł, stażysty - 3,7 tys.
Farmaceuci, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i inni pracownicy medyczni z wyższym wykształceniem mają zarabiać minimum 3,7 tys. zł, a ze specjalizacją - 5,3 tys. zł. Ze średnim – 3,2 tys. zł.
Minimalne wynagrodzenie pielęgniarka z tytułem magistra i specjalizacją to co najmniej 5,3 tys. zł. Bez tytułu i specjalizacji - 3,2 tys. zł.
Premier: wprowadziliśmy wiele
Jak podkreślała premier, „rząd już wprowadził wiele zmian w służbie zdrowia”. W 2017 r. skierowano na ochronę zdrowia dodatkowo 8 mld zł z przeznaczeniem na takie świadczenia, jak m. in. leczenie zaćmy czy protezy bioder. Uruchomiono środki na gabinety medyczne w szkołach. W przyszłym roku, do systemu dodatkowo trafi ponad 6 mld zł.
Jak podkreśliła, łącznie, w przyszłym roku na ochronę zdrowia w Polsce zostanie wydane 92 mld zł.
„Pracujemy nad ustawą, która ma zagwarantować zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Wkrótce zostanie skierowana do prac parlamentarnych” - mówiła premier. Przypomniała też, że od 1 lipca weszła w życie ustawa o płacy minimalnej w ochronie zdrowia.
„Dzięki zmianom przyjętym w tej ustawie, w ciągu 5 lat, na podwyżki zostanie przeznaczone dodatkowo 17 mld zł” - dodała.
„Zdajemy sobie sprawę, że te zmiany są potrzebne. Ale rozmowa o wynagrodzeniach wymaga przygotowania. My, musimy teraz nadrobić zaległości z ubiegłych lat, naprawić cały system ochrony zdrowia. Nie chcemy jednak gasić pożaru w jednym obszarze, ale wprowadzać zmiany systemowe. Już przyjęte przez nas zmiany, mają taki cel. Poprawić sytuację w służbie zdrowia trzeba tak, żeby pacjenci mieli więcej świadczeń, żeby były lepsze, żeby był lepszy dostęp do usług medycznych. W tym wszystkim trzeba pamiętać i o doposażeniu służby zdrowia, i o wynagrodzeniach dla pracowników” - mówiła w RDS Beata Szydło.
Za szczególnie ważne uznała uzupełnienie luki pokoleniowej wśród pracowników ochrony zdrowia, tak aby w przyszłości miał kto nas leczyć.
„Podjęliśmy decyzję, że pula wynagrodzeń dla rezydentów i stażystów wzrośnie o 40 proc. w stosunku do tego, co było za naszych poprzedników. 812 mln zł przeznaczono na wynagrodzenia dla nich w 2017 r. 1 mld 179 ml zł będzie w 2018 r.” - poinformowała premier.
Mówiła również o 1200 zł dodatku dla rezydentów na specjalizacjach najbardziej potrzebnych. I dostanie je prawie co drugi rezydent.
„Rezydenci chcą całościowo rozmawiać po zmianach w służbie zdrowia w Polsce i zamierzam z nimi o tym rozmawiać” – zadeklarowała premier.
Minister: ustawa podwyżkowa działa
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówił, że ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia już działa. Zaznaczył, że w tym roku, kontrakty wzrosły o ponad 3 mld zł. Jednak nie są to środki znaczone, czyli przeznaczone np. na wynagrodzenia, ale z nich kierownicy placówek mogą dokonywać podwyżek.
„Pracodawcy mogą kształtować wynagrodzenia według swoich możliwości.
Ale absolutnie odrzucam sugestie o możliwości obniżania wynagrodzeń na podstawie tej ustawy. Dotyczy ona tylko minimum” – zaznaczył minister.
„W porównaniu z 2105 r. pielęgniarki i położne zarabiają o 1200 zł więcej. Kolejna transza podwyżki będzie im wypłacona. Ratownicy już otrzymują 400 zł podwyżki, a od 1 stycznia będzie to kolejne 400 zł” - wyliczał Konstanty Radziwiłł.
W jego opinii, „pada bardzo dużo niesprawiedliwych słów na temat tego, jak rząd traktuje służbę zdrowia i wydatki na nią. Rok 2017 r. jest rekordowy jeżeli chodzi o wydatki, bo to kwota ok. 80 mld zł czyli ok. 4,7 proc. PKB i jest to odsetek najwyższy w historii Polski” - stwierdził minister.
Związki: ustawa to kompromitacja
Liczbami jesteśmy karmieni od dawna, a tym się nie nakarmi ludzi, ani nie zwiększy liczby usług medycznych, mówili przedstawiciele związków zawodowych. Przypomnieli, że minister zdrowia nie słuchał ich opinii, ani w kwestii ustawy o sieci szpitali, ani ustawy podwyżkowej. Przypomnieli, że przez ostatni rok RDS podjęła 12 uchwał dotyczących ochrony zdrowia, w tym problemu lekarzy rezydentów. Żadna nie jest jednak do dziś realizowana.
Związkowcy zaprzeczali słowom ministra Radziwiłła o wzroście kwot na finansowanie ochrony zdrowia. Zauważyli, że z budżetu państwa na przyszły rok nie wynika podwyżka o 8 mld ale spadek o 1,7 mld zł. Wzrost pochodzi natomiast wyłącznie z funduszy celowych, ale to są pieniądze od pracodawców, a nie z budżetu. To samo dotyczy prywatnych ubezpieczeń, na które pacjenci coraz częściej muszą się decydować, bo środki budżetowe na ochronę zdrowia są za małe.
„Ustawa podwyżkowa to kompromitacja ministerstwa zdrowia” – mówiła w imieniu NSZZ „Solidarność”, przewodnicząca sekretariatu ochrony zdrowia Maria Ochman.
Wyjaśniła, że związek przyszedł na spotkanie tylko z jednym postulatem: szybkiej nowelizacji ustawy i szybkiej podwyżki dla wszystkich pracowników zatrudnionych w służbie zdrowia, którzy także wypracowują kontrakty z NFZ, a w ustawie podwyżkowej zostali pominięci. Argumentowała, że takie rozwiązanie narusza zasady solidarności społecznej i prowadzi do rozwarstwienia w ochronie zdrowia, o czym związek mówi od lat.
Zauważyła również, że do placówek POZ-ów popłynęło 2 mld 200 mln z, a wiele z nich jest przecież sprywatyzowanych. Jednocześnie ujmuje się im zadań, przynosząc je na szpitale.
„Sztuką nie jest dać więcej pieniędzy. Sztuką jest monitorować do kogo one popłyną” - zaznaczyła Maria Ochman.
Odnosząc się do ustawy podwyżkowej stwierdziła, że nie ma pieniędzy na jej realizację. Wystarcza ich zaledwie na podwyżkę do płacy minimalnej. Dzieje się bowiem tak, że np. sanitariusz po 35 latach pracy, otrzymuje 1400 zł na rękę. Jednocześnie lekarz specjalista otrzymuje za jeden dyżur tyle, ile inny pracownik ochrony zdrowia za 3 miesiące pracy. Do tego dochodzą pielęgniarki, które dostały podwyżkę na podstawie porozumieniu z ministrem poprzedniego rządu Marianem Zembalą, z pominięciem innych pracowników tej samej branży.
„To podzieliło środowisko, ale rząd PIS wszedł w buty poprzedniego rządu” - powiedziała Maria Ochman. I dodało, że obecnie nie można doprowadzić do tego, żeby rozwiązanie w sprawie podwyżek, które „miało być systemowe, jeszcze mnożyło konflikty”.
Przedstawicielka Solidarności zwróciła się do premier Beaty Szydło, by jak najszybciej rozpocząć prace nad nowelizacją ustawy podwyżkowej.
W przeciwnym razie, jak mówili związkowcy, „mogą być pożary, których ugasić się już nie da”.
Maria Ochman poinformowała, że związek ma sytuację zdiagnozowaną i rząd może z jego informacji skorzystać.
Mówiła również o utracie zaufania do ministra Konstantego Radziwiłła. Przypomniała, że w 2006 r. domagał się 2 średnich krajowych dla lekarzy więc dziś rozmawia z rezydentami. Jest to próba gaszenia pożaru, ale antagonizmy w środowisku zostają.
Na co pieniądze z funduszy
Na posiedzeniu Rady, partnerzy społeczni przyjęli również uchwałę w sprawie korzystania ze środków funduszy celowych finansowanych przez pracodawców na cele niezgodnie z ich celami statutowymi.
Uzasadniając uchwałę, przedstawiciel BCC mówił o takim właśnie przeznaczeniu Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Został on obciążony na kwotę ponad 2 mld zł, która ma być przeznaczona na świadczenia przedemerytalne.
Według związków i pracodawców, takie działanie „wydrenuje fundusz ze środków na tyle, że w razie jakiejkolwiek fali upadłości firm, szybko stanie się on niewypłacalny”. W ich opinii, skoro rząd uważa, że pieniądze leżą na kontach tych funduszy bezproduktywnie, to należy dokonać ich gruntownej reformy.
Anna Grabowska