Mistrzowie Polski - w straconych szansach...

Mistrzowie Polski - w straconych szansach...

Od kilku tygodni mówiło się, że mecz w Białymstoku między Jagiellonią a Pogonią Szczecin – a więc dwoma klubami, które z czołowej „siódemki” Ekstraklasy, walczącej o tytuł, nigdy nie były jeszcze mistrzem Polski – może zadecydować o triumfie w lidze. Nie zdecydował. Dalej jest jak w czeskim filmie, gdzie nikt nic nie wie. Albo jak u Sokratesa, że „wiem, że nic nie wiem”. Za to nasz Śląsk Wrocław długimi, choć nieporadnymi szusami zbliża się do mistrzostwa. Niestety, jest to mistrzostwo Polski w niewykorzystywaniu potknięć rywali. Gdyby klub, który mi, starszemu panu, kojarzyć się będzie zawsze z ulicą Oporowską i stadionem tamże, grał choćby w połowie tak skutecznie, jak w pierwszej połówce sezonu, gdy został mistrzem jesieni – to dzisiaj we Wrocławiu świętowano by już „majstra”, choć pozostało do końca sezonu parę kolejek. Ostatni mecz z „czerwoną latarnią” czyli „Niebieskimi – znaczy Ruchem Chorzów-  był jak metafora sezonu. Jak można walcząc o złoty medal, a co najmniej o lukratywną finansowo grę w pucharach przegrać z pewnym już (choć na papierze teoretycznie nie) spadkowiczem? Jak można stracić z nim u siebie trzy gole? Oto są pytania godne księcia duńskiego Hamleta.

 

Skoro już przy Danii jesteśmy, to oglądałem dopiero co trzyczęściowy dokument „1992 Wielka Gra” o grze naszej reprezentacji piłkarskiej na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie . Zdobyliśmy wtedy srebrny medal. Przegraliśmy tylko dwa mecze: minimalnie 2:3 finał z gospodarzami, tracąc decydującego gola w ostatniej akcji meczu oraz jeden mecz w eliminacjach – za to jak – bo aż 0:5 w Aarhus z Danią. Skądinąd Duńczycy byli sprawcami jednej z dwóch największych sensacji w europejskiej piłce w ostatnich trzech i pół dekadzie. I to w tym samym 1992 roku.

Reprezentanci kraju opisywanego parę wieków wstecz przez naszego Jana Chryzostoma Paska w jego "Pamiętnikach" przegrali eliminacje do finałów mistrzostw Europy i ich reprezentanci rozjechali się na wakacje. Tymczasem w związku z wojną na Bałkanach wykluczono z ME reprezentację Jugosławii, bo poszczególne narody tworzące tę ojczyznę Josipa Broz Tito już walczyły ze sobą o własne państwa z jak największym terytorium. Ściągnięci z jakichś plaż Duńczycy całkiem na luzie i sensacyjnie zdobyli złoto.

Był to największy sukces w historii duńskiej piłki. Po pogromie naszej reprezentacji z Aleksandrem Kłakiem, Wojciechem Kowalczykiem, Andrzejem Juskowiakiem (chłopak z Gostynia- będę tam w dniu, w którym Państwo kupią ten egzemplarz „Słowa Sportowego”) Grzegorzem Mielcarskim, Marcinem Jałochą, kapitałem Jerzym Brzęczkiem, Dariuszem Adamczukiem czy rezerwowym bramkarzem Arkadiuszem Onyszko (wszystkich wymieniam z pamięci) Duńczycy myśleli o olimpijskim medalu, ale „myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli” (jak mówi stare polskie przysłowie) i srebro pojechało do Polski.

 

Tyle dzisiaj o Dunach, a dla obowiązku dodam, że drugą największą sensacją ostatnich paru dekad w europejskim futbolu na poziomie reprezentacji, było zwycięstwo Grecji na ME 2004. Działo się to w Portugalii, a finał odbywał się z udziałem gospodarzy. Ku osłupieniu futbolowej Europy, Grecy ,grający mało porywającą, delikatnie mówiąc, piłkę z żelazną obroną i bez żadnych tam szarż na rywala, bez żadnego „Zorby”, oddawali parę strzałów na mecz i ryglowali dostęp do własnej bramki – wygrali w finale z Portugalią 1:0. Bardzo często myślę o tym meczu. Dlaczego? Bo co chwilę wpadam na korytarzach Parlamentu Europejskiego na kapitana ówczesnych mistrzów Europy, pomocnika Teodorosa Zagorakisa, mojego kolegę europosła...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (29.04.2024)


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Mistrzowie Polski - w straconych szansach...

Mistrzowie Polski - w straconych szansach...

Od kilku tygodni mówiło się, że mecz w Białymstoku między Jagiellonią a Pogonią Szczecin – a więc dwoma klubami, które z czołowej „siódemki” Ekstraklasy, walczącej o tytuł, nigdy nie były jeszcze mistrzem Polski – może zadecydować o triumfie w lidze. Nie zdecydował. Dalej jest jak w czeskim filmie, gdzie nikt nic nie wie. Albo jak u Sokratesa, że „wiem, że nic nie wiem”. Za to nasz Śląsk Wrocław długimi, choć nieporadnymi szusami zbliża się do mistrzostwa. Niestety, jest to mistrzostwo Polski w niewykorzystywaniu potknięć rywali. Gdyby klub, który mi, starszemu panu, kojarzyć się będzie zawsze z ulicą Oporowską i stadionem tamże, grał choćby w połowie tak skutecznie, jak w pierwszej połówce sezonu, gdy został mistrzem jesieni – to dzisiaj we Wrocławiu świętowano by już „majstra”, choć pozostało do końca sezonu parę kolejek. Ostatni mecz z „czerwoną latarnią” czyli „Niebieskimi – znaczy Ruchem Chorzów-  był jak metafora sezonu. Jak można walcząc o złoty medal, a co najmniej o lukratywną finansowo grę w pucharach przegrać z pewnym już (choć na papierze teoretycznie nie) spadkowiczem? Jak można stracić z nim u siebie trzy gole? Oto są pytania godne księcia duńskiego Hamleta.

 

Skoro już przy Danii jesteśmy, to oglądałem dopiero co trzyczęściowy dokument „1992 Wielka Gra” o grze naszej reprezentacji piłkarskiej na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie . Zdobyliśmy wtedy srebrny medal. Przegraliśmy tylko dwa mecze: minimalnie 2:3 finał z gospodarzami, tracąc decydującego gola w ostatniej akcji meczu oraz jeden mecz w eliminacjach – za to jak – bo aż 0:5 w Aarhus z Danią. Skądinąd Duńczycy byli sprawcami jednej z dwóch największych sensacji w europejskiej piłce w ostatnich trzech i pół dekadzie. I to w tym samym 1992 roku.

Reprezentanci kraju opisywanego parę wieków wstecz przez naszego Jana Chryzostoma Paska w jego "Pamiętnikach" przegrali eliminacje do finałów mistrzostw Europy i ich reprezentanci rozjechali się na wakacje. Tymczasem w związku z wojną na Bałkanach wykluczono z ME reprezentację Jugosławii, bo poszczególne narody tworzące tę ojczyznę Josipa Broz Tito już walczyły ze sobą o własne państwa z jak największym terytorium. Ściągnięci z jakichś plaż Duńczycy całkiem na luzie i sensacyjnie zdobyli złoto.

Był to największy sukces w historii duńskiej piłki. Po pogromie naszej reprezentacji z Aleksandrem Kłakiem, Wojciechem Kowalczykiem, Andrzejem Juskowiakiem (chłopak z Gostynia- będę tam w dniu, w którym Państwo kupią ten egzemplarz „Słowa Sportowego”) Grzegorzem Mielcarskim, Marcinem Jałochą, kapitałem Jerzym Brzęczkiem, Dariuszem Adamczukiem czy rezerwowym bramkarzem Arkadiuszem Onyszko (wszystkich wymieniam z pamięci) Duńczycy myśleli o olimpijskim medalu, ale „myślał indyk o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścięli” (jak mówi stare polskie przysłowie) i srebro pojechało do Polski.

 

Tyle dzisiaj o Dunach, a dla obowiązku dodam, że drugą największą sensacją ostatnich paru dekad w europejskim futbolu na poziomie reprezentacji, było zwycięstwo Grecji na ME 2004. Działo się to w Portugalii, a finał odbywał się z udziałem gospodarzy. Ku osłupieniu futbolowej Europy, Grecy ,grający mało porywającą, delikatnie mówiąc, piłkę z żelazną obroną i bez żadnych tam szarż na rywala, bez żadnego „Zorby”, oddawali parę strzałów na mecz i ryglowali dostęp do własnej bramki – wygrali w finale z Portugalią 1:0. Bardzo często myślę o tym meczu. Dlaczego? Bo co chwilę wpadam na korytarzach Parlamentu Europejskiego na kapitana ówczesnych mistrzów Europy, pomocnika Teodorosa Zagorakisa, mojego kolegę europosła...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (29.04.2024)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe