Szef niemieckiego giganta przerażony cenami energii w Niemczech
Koncern chemiczny BASF należy do przemysłowych gigantów Niemiec. Działa na całym świecie, ma około 230 zakładów produkcyjnych i blisko 112 tysięcy pracowników.
Tak naprawdę wyobrażałem sobie, że moje sześć lat na stanowisku dyrektora generalnego będzie inne. Oczywiście wolałbym pożegnać się z rekordowym rokiem niż z malejącymi zyskami i wynikami sprzedaży. Jednak życie to nie koncert życzeń, a firmami trzeba kierować także w burzliwych czasach. Mieszane dane wynikają nie tylko z wysokich cen energii, ale także ze słabego globalnego popytu. Niemniej jednak jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy
- wyznał w wywiadzie dla zz.ch Brudermüller.
CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki samorządowiec sprzeciwia się przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy
Wysokie ceny energii
Koncernowi dają się w Niemczech we znaki przede wszystkim wyższe koszty energii.
W ubiegłym roku zarobiliśmy pieniądze na wszystkich rynkach z wyjątkiem Niemiec
- powiedział Brudermüller.
Dalej wskazał na wysoki ceny energii w Niemczech.
Planowaliśmy zredukować koszty. (...) Aby to osiągnąć, musimy ponownie przyjrzeć się niektórym zakładom, mimo że koszty energii w Niemczech ponownie nieco spadły. W porównaniu z USA czy Bliskim Wschodem są one jednak nadal bardzo wysokie
- podkreślił.
Również za przyczynę utraty konkurencyjności wskazał m.in. właśnie wysokie ceny energii elektrycznej.
Można też pomyśleć o wymogach takich jak dyrektywa UE w sprawie emisji przemysłowych, która oznacza, że w przyszłości nawet stare, autoryzowane zakłady będą musiały spełniać najnowsze standardy techniczne. W ten sposób Bruksela zmusza nas do modernizacji starych instalacji dużym kosztem. Ta presja na inwestowanie i modernizację szkodzi również konkurencyjności, a tym samym Europie jako lokalizacji dla biznesu
- dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Euforia w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie Kate Middleton