Paweł Ratajczak: Wolne niedziele to dobro narodowe, nie możemy tego zmarnować
Najpierw jednak warto odnieść się do historii i tradycji „wolnej niedzieli” w Polsce oraz zdementować mit towarzyszący temu projektowi. Wolne niedziele w historii powojennej Polski zawsze funkcjonowały jako dobro społeczne pozwalające na odpoczynek na łonie rodziny wszystkim pracującym. Co prawda czasy zmieniły się diametralnie, dlatego trudno byłoby porównywać życie w PRL do Polski teraźniejszej, ale należy dostrzec w tym przynajmniej jeden paradoks. W czasach w których społeczeństwo żyło wolniej i spokojniej dobra takie jak wolna niedziela nie były reglamentowane. Obecny czas to wieczna pogoń i wszechobecny stres. Należy sobie zadać pytanie czy jeden wolny dzień w tygodniu nie byłby pożądanym z punktu widzenia higieny życia?
Projektowi Ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele towarzyszy mit całkowitego zakazu. Wystarczy jednakże przeczytać ów projekt aby zrozumieć, że projektodawca dąży jedynie do ograniczenia handlu w tym dniu w kluczowych, z punktu widzenia pracowników, polach. Analitycy Klubu Jagiellońskiego zwracają uwagę na fakt, że - Trzeba jednak podkreślić, iż wbrew czarnym scenariuszom skala zwolnień byłaby znacząco niższa niż 1/7 ogółu zatrudnionych, gdyż wzrósłby popyt na pracę w pozostałe dni tygodnia. Większa liczba kupujących od poniedziałku do soboty nie uchroniłaby jednak branży przed redukcją zatrudnienia o nawet 100 tysięcy osób. Choć liczba ta stanowi jedynie ok. 2,5% pracowników handlu, to skala zwolnień byłaby znaczna. Trzeba bowiem pamiętać, że w skali całej gospodarki branża ta generuje co czwarte miejsce pracy (…).
Zastanawia skąd autor tej „analizy” czerpał swoje informacje. Oraz czy dane statystyczne nie mijają się przez przypadek z prawdą. Z naszej wiedzy wynika bowiem, że handel nie powinien znacząco odczuć takiej zmiany, a jeżeli już to tylko in plus. Pani Beata (dane do wiadomości red.), pracownica z 20-letnim stażem pracy jednej z warszawskich sieci sklepów wielkopowierzchniowych twierdzi, informuje że przez szereg lat pracodawca ograniczał zatrudnienie z 1200 pracowników do 300 obecnie. Tak więc nie powinno być mowy o dodatkowych zwolnieniach. Co więcej notorycznie brakuje rąk do pracy. Pracownicy zatrudniani są na umowach śmieciowych lub na czas określony. Niskie pensje oscylujące na poziomie minimalnej krajowej czynią pracę w handlu mało atrakcyjną. Czy w takim razie możemy tutaj mówić o jakiejkolwiek redukcji etatów? Wydaje się, że nie. Ta sama osoba przedstawia nam obraz codziennych zakupów i „życia” sklepowego rodzin jako coś nienaturalnego z czym trudno się nie zgodzić. Ludzie zachowują się w marketach jak w parkach - komentuje, jednocześnie zadając pytanie - czy takie ma wyrosnąć nam społeczeństwo?
W Polsce obecnie mamy 13 dni wolnych od pracy. Bardzo chętnie z nich korzystamy, a zakupy wykonujemy przed i po takim dniu. Wprowadzenie kolejnych, w postaci niedziel, nie powinno praktycznie nic zmienić. Tak jak przyzwyczailiśmy się do robienia zapasów przed świętami, tak będziemy robić to przed niedzielami. Wielkie sieci handlowe odnotowują w tym czasie olbrzymie obroty z powodzeniem rekompensujące ten jeden dzień wolny. Nie potrzeba do tego danych statystycznych. Nie potrzeba być nawet uważnym aby stwierdzić to samemu.
Odnosząc się do analizy Klubu Jagiellońskiego warto poznać zdanie innych osób, związanych z handlem, na ten temat. Ewa Chełminiak Przewodnicząca KZ NSZZ „Solidarność” w H&M w DC Gądkach uważa, że: - Pan dr Bartłomiej Biga (autor analizy - przyp. red.) snuje swoje rozważania dotyczące projektu Ustawy obywatelskiej ograniczającej handel w niedziele. Snuje, ponieważ to co przedstawia nie można w żaden sposób nazwać analizą. Na pewno, jest to prywatna ocena pana dr Bartłomieja Biga eksperta ds. analizy prawa, doktora nauk ekonomicznych, adwokata. Prawa do oceny projektu bynajmniej nikomu nie chcę odmówić. Dlatego, ja również korzystając z mojego prawa jako osoby zainteresowanej projektem i popierającej ten projekt pozwolę sobie do odniesienia się do zamieszczonej przez pana dr Bartłomieja Biga wypowiedzi. Pan dr Biga twierdzi, że wynikiem ustawy miałaby być redukcja zatrudnienia o nawet 100 tysięcy osób. Obawiam się, że pan ekspert dawno nie był na zakupach (nawet w niedzielę) w markecie czy jakiejkolwiek galerii handlowej. Dlaczego tak myślę, otóż gdyby bywał w sklepie to zapewne nie mógłby nie zauważyć dużych kartek na drzwiach, witrynach, kasach z ofertami pracy w handlu. Problem braku pracowników w handlu dotyczy już wszystkich sieci handlowych działających w Polsce z Biedronką, Lidlem, Tesco, Auchan, na czele. Brak pracowników widoczny jest też w magazynach (H&M, Raben) obsługujących te sieci. Zapewne wpływ na to mają niskie płace oferowane w handlu. Do niedawna ludzie, którzy nie znaleźli pracy zgodnej ze swoim wykształceniem trafiali ostatecznie na kasy w markecie lub w magazynie (…).
Jak widać głos ten jest zgodny z tym przedstawionym powyżej. Jest także druga strona medalu czyli pracodawcy. Zapytaliśmy więc ich kliku przedstawicieli co myślą o projekcie Ustawy oraz analizie KJ. Grażyna Raniewicz-Lis Prezes Zarządu "Społem" Poznańska Spółdzielnia Spożywców: - W mojej ocenie zasadniczym celem inicjatywy obywatelskiej w sprawie projektu ustawy ograniczającej handel w niedziele jest cel społeczny. W handlu pracuje znakomita większość kobiet. Jak ważną rolę odgrywają one w życiu rodziny każdy z nas wie. Ich nieobecność w rodzinie właśnie bardzo często w niedziele wpływa poważnie na dysfunkcyjność tej podstawowej komórki społecznej. W praktyce wygląda to tak, że mama za pracę w niedziele dostaje zgodnie z kodeksem pracy wolne np. w środę kiedy dzieci są w szkole, a tata w pracy. Podobnie problem dotyczy sytuacji, gdzie ten przysłowiowy tata pracuje zagranicą lub daleko poza miejscem zamieszkania i spotyka się z rodziną głównie w weekendy. Takie przypadki wzięte z życia rodzin można by mnożyć. Z pewnością każdy z nich wpływa destruktywnie na scalenie rodziny i budowanie wzajemnych relacji jej członków. Są badania socjologiczne, które mówią także o bardzo złym wpływie pracy w niedziele na stan zdrowia psychicznego pracownika. Rozmawiałam z wieloma kobietami pracującymi w handlu, nie tylko z mojej sieci „Społem”, ale też z innych organizacji handlowych i każda z nich podkreślała, że pracując w niedziele czuje się traktowana instrumentalnie. O tym również powinni pomyśleć przeciwnicy przedmiotowej ustawy. Przecież potrzeby związane z zakupami można doskonale zaspokoić w pozostałe dni tygodnia ( tak samo jak sprawy załatwiane np. w urzędach, które nigdy nie pracują w niedziele, a nawet w sobotę). Pokazują to przykłady wielu krajów Europy zachodniej. Nasze polskie społeczeństwo też doskonale pamięta czasy, kiedy sklepy zamykano o godz. 13:00 w soboty i otwierano w poniedziałek (sklepy mięsne otwarte były dopiero we wtorek). Stąd nie sądzę, aby wprowadzenie jak przewiduje projekt ustawy, od razu, a nie stopniowo, wolnych niedziel od handlu było szokiem dla sektora handlowego. W szoku raczej będą rodziny, którym nareszcie pozwolimy spędzać niedzielę razem i to będzie prawdziwa inwestycja w kapitał społeczny. Dlatego uważam, że cel społeczny ustawy jest najważniejszy i nie do przecenienia.
Argument mówiący o poważnej redukcji zatrudnienia też wydaje się być w mojej ocenie nietrafny. 8 marca tego roku uczestniczyłam w konferencji zorganizowanej w Sejmie RP na temat ograniczenia handlu w niedziele. Przedstawiciel Związków Zawodowych zagranicznych sieci handlowych obecnych na terenie Węgier przytaczał statystki podsumowujące rok funkcjonowania takiego ograniczenia w tym kraju. Ze statystyk tych wyraźnie wynikało, że zarówno wskaźnik zatrudnienia jak i wskaźnik obrotów wykazały dynamikę dodatnią tj. około 105%. Bowiem sieci, aby obsłużyć zwiększoną ilość klientów w pozostałe dni tygodnia szczególnie w piątki i soboty musiały zwiększać zatrudnienie, a klienci mający świadomość zamknięcia sklepów w niedzielę zwiększali ilość zakupionych towarów robiąc tzw. małe zapasy na wszelki wypadek. Ta argumentacja dodatniej dynamiki ww. wskaźników jest dla mnie spójna i logiczna - dodaje.
Dzisiaj obowiązują przepisy nakazujące ustawowo 13 dni wolnych od handlu. Przestrzeganie tych zapisów obecnej ustawy jest iluzoryczne. W zasadzie przestrzegają je tylko polskie spółdzielcze sieci handlowe, w tym sieci „Społem” i duże sieci zagraniczne. Nie są bowiem stosowane żadne dokuczliwie odczuwalnie sankcje, które zmusiłyby do przestrzegania prawa w tym zakresie pozostałych uczestników rynku handlu w Polsce. Żaden organ państwowy nie kontroluje przestrzegania tego zakazu stąd nie funkcjonują w praktyce żadne kary za jego łamanie. W mojej ocenie katalog sankcji proponowanych w projekcie ustawy jest właściwy. Kary powinny być na takim poziomie surowości, aby wymuszały przestrzeganie prawa przez wszystkie podmioty funkcjonujące w sektorze handlu, których dotyczy omawiany projekt ustawy, a nie tylko wybrane. Prawdziwym wyzwaniem będzie praktyczne egzekwowanie zapisów tej ustawy w zakresie stosowania odpowiednich kar jeżeli wejdzie ona w życie. Na zakończenie pragnę podkreślić, że w „Społem” Poznańskiej Spółdzielni Spożywców w Poznaniu, w której mam zaszczyt pełnić funkcję Prezesa Zarządu, na 57 placówek handlowych w niedziele funkcjonuje tylko 8 sklepów. Do ich otwarcia zmusza nas pobliska konkurencja zagranicznych sieci handlowych. Ekonomicznie nie jest to dla nas jako polskiego przedsiębiorcy opłacalne. Dlatego jeśli ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele wejdzie w życie wszystkie nasze placówki z wielką chęcią zamkniemy, aby nasi pracownicy mogli w pełni korzystać z uroków tego dnia tak jak pozostała większość społeczeństwa naszego kraju. Apeluję więc, abyśmy rzeczywiście spojrzeli na niedziele jako na prawdziwe dobro narodowe - podsumowuje Pani Prezes.
Nie jest to jedyny głos strony pracodawców. W podobnym duchu wypowiada się Ryszard Jaśkowski Prezes Krajowej Platformy Handlowej „Społem”: - Głównym zadaniem projektu wolnych niedziel jest ogólna poprawa życia psychospołecznego Polaków. Wg danych Solidarności aż 80% pracowników dyskontów i sklepów wielkopowierzchniowych stanowią kobiety, które bardzo często łączą obowiązki zawodowe z obowiązkami rodzinnymi. Zatem dla wielu z nich jest to praca na dwa etaty! Ograniczenia handlu ma polepszyć warunki pracy oraz pozwolić pracownikom (a często jednocześnie właścicielom sklepów) na poświęcenie czasu rodzinie. Zakaz ten powinien jednak obowiązywać wszystkie sklepy, by uniknąć handlu m.in. na stacjach benzynowych. Chciałbym otrzymać szczegółowe analizy wskazujące, że nowa ustawa doprowadzi do zwolnienia 100 tys. pracowników – wydaje mi się, że jest to zdecydowane nadużycie służące utrzymaniu statusu quo. Mamy przecież ograniczoną siłę nabywczą oraz wciąż charakteryzujemy się stosunkowo wysoką skłonnością do konsumpcji co wynika z naszych nie za wysokich zarobków - stąd uważam, że wartość niedzielnych zakupów rozłoży się na pozostałe dni tygodnia. Zdecydowanie większym zagrożeniem dla pracowników jest przecież rozwój e-handlu czy implementacja kas samoobsługowych… Poza tym nie zapominajmy, że jest to propozycja samych pracowników! Ponad 93% z nich uważa, że konieczność pracy w niedziele jest czynnikiem uciążliwym i stanowi zagrożenie. Natomiast wg badania Solidarności, jedynie 2 procent pracowników uznało, że korzystnym rozwiązaniem byłaby wypłata dodatkowego wynagrodzenia za pracę w te dni.
Co więcej, pod projektem podpisały się czołowe polskie sieci handlowe m.in. my „Społem”, Paleo, Polska Grupa Supermarketów, Topaz czy Lewiatan. Warto zauważyć, że w przeciwieństwie do globalnych potentatów, lokalne sieci są bardziej związane ze swoimi pracownikami i lepiej rozumieją ich problemy. Jako „Społem” jesteśmy wierni tradycjom, nasze korzenie sięgają XIX w., dlatego wspieramy wolne niedziele, będące częścią dziedzictwa kultury chrześcijańskiej. Oczywiście uważamy, że w pracach nad projektem właściwej ustawy, powinna pracować jak największa liczba podmiotów związanych z branżą - stąd prowadzone konsultacje. Nie twierdzę również, że obecna propozycja Solidarności jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Rzeczywiście, możemy się zastanowić nad stopniowym wprowadzaniem ograniczeń w handlu, ważne aby finalnie – w konkretnej perspektywie czasowej – doprowadzić do ustanowienia niedziel całkowicie wolnymi. Mamy przecież przykłady z Austrii, Niemiec, Szwajcarii czy Norwegii, gdzie podobne rozwiązania przyniosły oczekiwane rezultaty. Jeśli chodzi o propozycję kary pozbawienia wolności do lat dwóch, to uważam, że jest ona niewłaściwa i niewspółmierna do czynu. Wg mnie lepszym rozwiązaniem byłoby nakładanie na nieprzestrzegających przepisy kar finansowych uzależnionych od rocznych obrotów sklepów.
Jak widać mimo, że w szczegółach głosy te różnią się, to ich wydźwięk jest identyczny i nie koresponduje z analizą KJ. Warto tutaj przyjąć także argumenty pani Joanny Cabaj, właściciela firmy: - Pozwolę sobie zwrócić uwagę na fakt, iż udzielając publicznych wypowiedzi, podając liczby, każdy naukowiec wie, iż zobowiązany jest podać źródła, z których czerpie swoją wiedzę i z którymi odbiorca mógłby się zapoznać i sprawdzić ich wiarygodność. Tu mamy kolejny artykuł, doktora nauk, eksperta centrum analiz lecz bez analiz – trochę to przygnębiające. Patrząc natomiast z punktu widzenia pracodawcy, należy podkreślić kilka dodatkowych korzyści płynących z wprowadzenia wolnych niedziel: mniej zwolnień lekarskich, mniej wypadków przy pracy oraz lepsza wydajność pracy.
Są to warunki konieczne do prawidłowego funkcjonowania każdej firmy. Czy stać nas zatem na to, aby odkładać w czasie lub stopniowo wprowadzać wolne niedziele? Przypomnę, iż za czasów komuny władze potrafiły uszanować prawo do wypoczynku swoich obywateli, podczas gdy wpuszczając na nasz rynek obcy kapitał poddaliśmy mu się bez reszty, pozwalając sobie założyć na ręce kajdany i zakneblować usta. Mało tego, niektórzy uważają, że tak powinno być. Stopniowe wprowadzanie zmian może być uzasadnione np. w przypadku koniecznych podwyżek cen. Wprowadzanie dobrych zmian, naprawianie czegoś, co latami zaniedbaliśmy, należy zrobić jak najszybciej – tu chodzi o dobro człowieka, jego zdrowia i dobra jego rodziny. Wielu jest w Polsce pracodawców, którzy wbrew współczesnym tendencjom potrafią uszanować potrzeby swoich pracowników. Wielu jest pracowników, którzy od lat oczekują z utęsknieniem tej zmiany (…). Wierzę głęboko w to, że zmiany jakie nastąpią , będą na tyle zadowalające, iż nie będzie konieczności nakładania kar. Wydaje się za rozsądne ustalenie jedynie kar finansowych, ewentualnie zakazu prowadzenia działalności przy nagminnym nieprzestrzeganiu prawa.
Podsumowując te wypowiedzi można śmiało stwierdzić, że niedziele wolne od pracy są jedną z najbardziej wyczekiwanych zmian zaraz po obniżeniu wieku emerytalnego. Na niewielu polach funkcjonuje taka zgoda jak w tym przypadku. Niezależnie od wysokości zebranych głosów ostanie zdanie będzie należeć do Ustawodawcy, a w dalszej kolejności Parlamentu. Nie trudno się domyślić, iż najważniejszy głos będzie miała partia rządząca. Jednakże wpływ na te decyzje niewątpliwie ma także społeczeństwo. Warto w tym miejscu przystanąć i zastanowić się czy ten dzień możemy spędzić z rodziną w zaciszu domowym lub na łonie natury zamiast bezmyślnie spacerować między sklepowymi półkami. Warto również postawić się w sytuacji pracowników handlu obsługujących nas codziennie, pracujących w trudnych warunkach, niejednokrotnie za niskie stawki. Wolne niedziele to dobro narodowe, nie możemy tego zmarnować.