BUCZA, IRPIEŃ, KFAR AZA. EUROPA WSCHODN
Gdy w obowiązkowym hełmie i doprawdy ciężkiej kamizelce kuloodpornej melduję się na granicy Izraela ze Strefą Gazy mam poczucie, że historia zatoczyła koło, choć zmieniła się szerokość geograficzna. Półtora roku temu też w hełmie i też z kamizelką kuloodporną osłaniającą klatkę piersiową, brzuch i plecy, ale oczywiście nie ręce oglądałem efekty działania rosyjskiego imperializmu w praktyce w podkijowskich Buczy i Irpieniu. Tam zniszczenia były znacznie większe niż w przylegającym do granicy ze Strefą Gazy kibucu Kfar Aza. Tu czuć jednak bezpośrednio wojnę – tam można było „tylko” oglądać kolosalne zniszczenia wojną spowodowane.
Słyszę odgłosy wybuchów bomb i rakiet – coraz bliżej i bliżej. Serie z karabinów maszynowych słychać jakby strzelał sąsiad. Nad nami warkot wojskowych helikopterów, przed nami Gaza z wybuchami i wysokimi pióropuszami czarnego dymu w miejscach, które dosięgły rakiety, czy bomby.
Bucza i Kfar Aza - tak samo wymarłe, opustoszałe, z życiem zawieszonym jakby w czasowej próżni. Na Ukrainie były jeszcze samotne bezpańskie psy, które podbiegały do nas i obwąchiwały, rozpaczliwie szukając swoich właścicieli. Tu - jest ziemia wymarła. Podobieństwo to posterunki wojskowe. Tak samo liczne w Europie Wschodniej, jak na Bliskim Wschodzie, choć w Izraelu bardziej skrupulatne. Pod samą granicę z „Gaza Strip” nie podjedziesz bez wcześniejszych uzgodnień i późniejszej kontroli.
Na Ukrainę przyjechało walczyć setki ochotników z różnych krajów Europy, w tym z Polski (zginęło parunastu naszych), a nawet świata. Tu na posterunkach spotykam ludzi z Hamburga i Kalifornii. Dla niemieckiego czy amerykańskiego Żyda służba w izraelskim wojsku, w tym przypadku w jednostkach specjalnych – to obowiązek i zaszczyt. Jako historyk przypomina mi się od razu „Błękitna Armia” generała Józefa Hallera złożona z Polaków z USA, Kanady i Francji.
W przygranicznym kibucu spotykam delegację Żydów z Nowego Yorku. Jest tam pani mająca na oko 80 lat i zapłakana dwudziestoparoletnia dziewczyna. Naszą europarlamentarną polsko-niemiecko-szwedzką delegację oprowadzają dwie młode dziewczyny w mundurach.
Na porównywanie napaści Rosji na Ukrainę z tym, co dzieje się na froncie wojny Izraela z Hamasem (za którym ma stać Iran) nasi gospodarze reagują (sceptycznym?) milczeniem.
Co bym napisał, gdybym był nie na granicy ze Strefą Gazy, tylko w samej Gazie?
*tekst ukazał się w „W Sieci Historii” (styczeń-luty 2024)