PARYŻ I BRAK JEDNOŚCI UE
Spotkanie liderów państw Unii Europejskiej pokazało jak bardzo UE-27 różni się w sprawach wojny w Europie Wschodniej. Jedne państwa gotowe są wysłać na Ukrainę nawet żołnierzy, inne -także w naszym regionie Europy ,choćby Słowacja – nie chcą o tym słyszeć. Może nic dziwnego skoro dzięki retoryce antywojennej lewicowy ekspremier Robert Fico wygrał ponownie wybory. Większa zgoda panuje w sprawach pomocy dla Kijowa, gdy chodzi o rozminowywanie czy ochronę granic. Jedna rzecz pozostała po staremu: poszczególne państwa decydują o tym, jaką pomoc i czy w ogóle przekażą naszemu wschodniemu sąsiadowi.
Nieformalny szczyt unijny w stolicy Francji pokazał, że UE nie mówi w kontekście Rosji jednym głosem-bo mówić nie chce. Tylko naiwni mogli oczekiwać, że jest inaczej. Tym bardziej za względny sukces należy uznać jednomyślne uzgodnienia w ciągu ostatnich dwóch lat parunastu pakietów sankcji względem Moskwy. Jednak płacono za to wysoką cenę derogacji, czyli wyjątków od sankcji dla różnych krajów. To powoduje nieszczelność sankcji. Podobnie, jak eksport i import do Rosji przez tzw. kraje trzecie. Bruksela nie chce widzieć, co robią dla zysku firmy z jej krajów członkowskich i nie zanosi się na to, żeby uległo to zmianie. Bez złudzeń!
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.02.2024)