SIATKARZE PRZYKRYWAJĄ SUKCESAMI NIEPOWODZENIA PIŁKARZY

SIATKARZE PRZYKRYWAJĄ SUKCESAMI NIEPOWODZENIA PIŁKARZY

Legia Warszawa przegrała u siebie z Norwegami mecz w europejskich pucharach. Oznacza to, że nasz "jedynak" jest już za pucharową burtą. Gdyby w futbolu liczyły się tylko drugie połowy, to po dwóch meczach: w Molde i przy Łazienkowskiej w stolicy mielibyśmy dogrywkę, bo przecież w drugich czterdziestu pięciu minutach klub reprezentujący Polskę wygrał po fiordami 2:1, a u siebie przegrał 0:1. Niestety dla polskiego klubu gra się dziewięćdziesiąt minut, a nie połowę tego. Być może Legia byłaby mistrzem Starego Kontynentu, gdyby wprowadzono zasady jak w hokeju, czyli trzy tercje: pierwsza tercja na rozgrzewkę - coś tam nam strzelą, druga tercja - zabieramy się do roboty, a w trzeciej - wykańczamy rywala. To byłby pomysł, który zrewolucjonizowałby europejski futbol. Tyle że UEFA pewnie nic o tym nie wie i trzyma się swoich starych skostniałych zasad...

 

Staram się pożartować, choć mi nie do śmiechu, bo sprawa jest poważna. Zarówno bowiem z potencjału piłkarskiego, jak i budżetu wynikało, że Legia jest zdecydowanym faworytem. No, tyle że faworyt musi udowodnić że to, co jest na papierze- jest również na boisku. Tak się nie stało. Sześć straconych goli w dwóch meczach z drużyną, która nie jest ani Interem, ani Atletico Madryt to bardzo dużo.

 

Iga Światek tez przegrała, tyle, że w półfinale turnieju ATP i choć porażka boli, to przecież po tym turnieju powiększyła przewagę nad Białorusinką Sabalenką. Polka miała zadanie o tyle trudniejsze, że musiała bronić znacznie większej przewagi punktowej z zeszłego roku niż jej rywalka zza wschodniej granicy. Dlatego nie można  porażki Igi porównywać z tą piłkarską. Suma summarum Iga jest zwyciężczynią, bo jest liderem światowej klasyfikacji tenisa kobiet, a więc jest w sportowym niebie w przeciwieństwie do futbolowych rzemieślników, którym osobiście życzę, jak każdemu polskiemu klubowi – jak najlepiej, ale którzy jednak drogę na Olimp mają bardzo, bardzo, bardzo długą.

 

Cóż, w dalszym ciągu honoru Polski w sportach zespołowych broni siatkówka. W minionym tygodniu jednego dnia mieliśmy niebywałą sytuację, w której w ćwierćfinałach, półfinałach i finałach europejskich pucharów grały aż cztery polskie kluby. To świadczy o potędze polskiej siatkówki. Jednak w tej beczce miodu jest bardzo duża łyżka dziegciu. Chodzi o fakt, że znów spektakularnie okazało się, że jesteśmy potęgą sportową, ale gdy chodzi o nasze wpływy w europejskiej federacji siatkarskiej – CEV to w praktyce są one żadne. Oto bowiem trzy polskie drużyny grały mecze o tej samej porze, co w oczywisty sposób uniemożliwiło polskim kibicom oglądanie w s z y s t k i c h meczów naszych klubów. Trzeba było wybierać. Jest to przykład dyskryminacji, ale także uderzenie po kieszeni, bo przecież wielu polskich kibiców chętnie obejrzałoby mecze wszystkich trzech klubów osobno, gdyby były one transmitowane w innych godzinach, a nie o tej samej porze. Stąd mniejsza oglądalność tych spotkań, a więc pośrednio mniej środków dla dyscypliny. I choć mamy wiceprezydenta CEV, to i tak nasze kluby - 3 z 4 - muszą grać o tej samej porze. Porażka !

 

Za to sportowo super, bo siatkarze Projektu Warszawa są o krok od zdobycia Pucharu Challenge’u. Wygrali 3:1 w pierwszym meczu finałowym z włoskim Vero Volley Monza i wystarczy, że urwą dwa sety w rewanżu i mogą świętować . Świętować to, co nie udało się ich poprzednikom grającym wówczas pod nazwą AZS Politechnika Warszawska, którzy w finale tego samego pucharu ulegli w bratobójczym boju AZS Częstochowa. Teraz są o krok od szczęścia. Przez lata polskie kluby lekceważyły Challenge Cup. Niesłusznie. Jest wielka nadzieja na to, że Biało-Czerwoni ten puchar w tym roku zdobędą.

 

Rywale siatkarzy z Warszawy z Plus Ligi, następcy legendarnej Resovii, czyli Asseco Resovia Rzeszów wygrali w pucharze CEV z turecki Fenerbahce Stambuł 3:1 i zrobili krok do wygranej w pucharze mającym większy prestiż niż Challenge Cup, a mniej prestiżowym niż Liga Mistrzów. Rewanż w najbliższą środę 29 lutego o 17:00 w Turcji.

 

W tejże LM wicemistrzowie Europy i mistrzowie Polski - Jastrzębski Węgiel przegrali seta z Włochami z Piacenzy w rzadko spotykanym stosunku 28:30, mogli wygrać cały mecz, ale go przegrali 2:3. Na szczęście rewanż w Polsce i duża szansa na półfinał cały czas jest.

 

Czwarta polska drużyna, która grała w tę niebywałą dla naszej siatkówki środę, to Grot Budowlani Łódź, którzy w pierwszym półfinale CEV przegrali 1:3 z Neuchatel.

 

Jako fan historii sportu, przypomnę, że Asseco Resovia grała juz w finale Pucharu CEV przed dwunastoma laty. Przegrała – ale grała. Jeżeli z Turkami w rewanżu wygrają dwa sety, to wówczas przynajmniej powtórzą sukces z roku 2012.

 

Warto też przypomnieć, że w „polskim" ćwierćfinale  Pucharu CEV 2024 Resovia wyeliminowała Aluron CMC Wartę Zawiercie po dramatycznym dwumeczu i złotym secie.

 

I znowu jest to samo: niepowodzenia piłkarzy na arenie międzynarodowej "przykrywane" są  wiktoriami siatkarzy. Norma. Standard. Przeznaczenie?

Swoją drogą wszystkie te klubowe sukcesy, przepraszam, ale oddałbym z pocałowaniem ręki za olimpijskie złoto w Paryżu za niespełna pół roku…

 

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (26.02.2024)


 

POLECANE
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie setek milionów złotych z ostatniej chwili
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za "wypranie" setek milionów złotych

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył w poniedziałek 14 lat więzienia głównemu oskarżonemu w sprawach SKOK Wołomin Piotrowi Polaszczykowi w procesie dotyczącym "wyprania" około 350 mln zł.

Mercosur wcale nie zatrzymany? Europoseł alarmuje: Umowa wraca tylnymi drzwiami z ostatniej chwili
Mercosur wcale nie zatrzymany? Europoseł alarmuje: Umowa wraca tylnymi drzwiami

Choć Komisja Europejska ogłosiła odsunięcie w czasie podpisania umowy UE–Mercosur, w Brukseli trwają intensywne przygotowania do kluczowych decyzji. Europoseł Anna Zajączkowska-Hernik przekonuje, że proces wcale nie został wstrzymany, a decydujące głosowania mają odbyć się w ekspresowym tempie i poza zainteresowaniem opinii publicznej.

Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki z ostatniej chwili
Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki

Decyzja w sprawie ewentualnego aresztu Zbigniewa Ziobry nie zapadła. Sąd odroczył posiedzenie po wniosku obrony, wskazując na nieprzekazanie pełnej dokumentacji przez prokuraturę. Sam śledczy potwierdził, że materiały niejawne nie trafiły do akt.

Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni z ostatniej chwili
Eksplozja pod Poznaniem. Są ranni

W nocy z niedzieli na poniedziałek w jednym z domów w miejscowości Plewiska pod Poznaniem doszło do eksplozji. Dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala. "To proch prawdopodobnie doprowadził do wybuchu" – informuje Radio Poznań.

Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań z ostatniej chwili
Rośnie eurosceptycyzm. Polexit z największym poparciem w historii badań

Choć większość Polaków nadal opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej, rosnące poparcie dla polexitu osiągnęło najwyższy poziom od lat. Najnowszy sondaż pokazuje wyraźną zmianę nastrojów w kluczowych grupach społecznych.

Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

Koalicja przerżnie wybory. Według posła PSL powodem ma być brak rozliczeń polityka
"Koalicja przerżnie wybory". Według posła PSL powodem ma być "brak rozliczeń"

„Jeśli proces rozliczeń będzie się tak ślimaczył, koalicja 15 października przerżnie wybory” – taką diagnozę postawił w Radiu RMF24 poseł PSL Marek Sawicki.

Koniec buntu w NBP? Konflikt zażegnany z ostatniej chwili
Koniec buntu w NBP? "Konflikt zażegnany"

Trzech członków zarządu NBP, którzy stracili nadzór nad departamentami merytorycznymi 9 grudnia, odzyskało większość stanowisk – wynika z opublikowanej w poniedziałek struktury organizacyjnej NBP. – Konflikt został zażegnany – zadeklarował rzecznik prasowy banku centralnego Maciej Antes.

Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji gorące
Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji

Rosyjski generał major Fanił Sarwarow, odpowiadający za system szkolenia armii, zginął po wybuchu improwizowanego ładunku wybuchowego zamontowanego w samochodzie, którym się poruszał. Według rosyjskich śledczych za atakiem stoi 17-letni mieszkaniec Moskwy.

Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro pilne
Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro

Padało bez przerwy. Dzień, dwa, trzy, cztery. Deszcz nie ustawał, aż w końcu góry zaczęły się osuwać. Gdy opady wreszcie ustały, przyszła fala błota, ziemi i drzew. To, co budowano przez pokolenia, zniknęło w kilka chwil - tak zaczyna się reportaż Mateusza Jakubowskiego, który odwiedził polską wioskę w Brazylii i udokumentował skalę zniszczeń, jakie spowodował żywioł.

REKLAMA

SIATKARZE PRZYKRYWAJĄ SUKCESAMI NIEPOWODZENIA PIŁKARZY

SIATKARZE PRZYKRYWAJĄ SUKCESAMI NIEPOWODZENIA PIŁKARZY

Legia Warszawa przegrała u siebie z Norwegami mecz w europejskich pucharach. Oznacza to, że nasz "jedynak" jest już za pucharową burtą. Gdyby w futbolu liczyły się tylko drugie połowy, to po dwóch meczach: w Molde i przy Łazienkowskiej w stolicy mielibyśmy dogrywkę, bo przecież w drugich czterdziestu pięciu minutach klub reprezentujący Polskę wygrał po fiordami 2:1, a u siebie przegrał 0:1. Niestety dla polskiego klubu gra się dziewięćdziesiąt minut, a nie połowę tego. Być może Legia byłaby mistrzem Starego Kontynentu, gdyby wprowadzono zasady jak w hokeju, czyli trzy tercje: pierwsza tercja na rozgrzewkę - coś tam nam strzelą, druga tercja - zabieramy się do roboty, a w trzeciej - wykańczamy rywala. To byłby pomysł, który zrewolucjonizowałby europejski futbol. Tyle że UEFA pewnie nic o tym nie wie i trzyma się swoich starych skostniałych zasad...

 

Staram się pożartować, choć mi nie do śmiechu, bo sprawa jest poważna. Zarówno bowiem z potencjału piłkarskiego, jak i budżetu wynikało, że Legia jest zdecydowanym faworytem. No, tyle że faworyt musi udowodnić że to, co jest na papierze- jest również na boisku. Tak się nie stało. Sześć straconych goli w dwóch meczach z drużyną, która nie jest ani Interem, ani Atletico Madryt to bardzo dużo.

 

Iga Światek tez przegrała, tyle, że w półfinale turnieju ATP i choć porażka boli, to przecież po tym turnieju powiększyła przewagę nad Białorusinką Sabalenką. Polka miała zadanie o tyle trudniejsze, że musiała bronić znacznie większej przewagi punktowej z zeszłego roku niż jej rywalka zza wschodniej granicy. Dlatego nie można  porażki Igi porównywać z tą piłkarską. Suma summarum Iga jest zwyciężczynią, bo jest liderem światowej klasyfikacji tenisa kobiet, a więc jest w sportowym niebie w przeciwieństwie do futbolowych rzemieślników, którym osobiście życzę, jak każdemu polskiemu klubowi – jak najlepiej, ale którzy jednak drogę na Olimp mają bardzo, bardzo, bardzo długą.

 

Cóż, w dalszym ciągu honoru Polski w sportach zespołowych broni siatkówka. W minionym tygodniu jednego dnia mieliśmy niebywałą sytuację, w której w ćwierćfinałach, półfinałach i finałach europejskich pucharów grały aż cztery polskie kluby. To świadczy o potędze polskiej siatkówki. Jednak w tej beczce miodu jest bardzo duża łyżka dziegciu. Chodzi o fakt, że znów spektakularnie okazało się, że jesteśmy potęgą sportową, ale gdy chodzi o nasze wpływy w europejskiej federacji siatkarskiej – CEV to w praktyce są one żadne. Oto bowiem trzy polskie drużyny grały mecze o tej samej porze, co w oczywisty sposób uniemożliwiło polskim kibicom oglądanie w s z y s t k i c h meczów naszych klubów. Trzeba było wybierać. Jest to przykład dyskryminacji, ale także uderzenie po kieszeni, bo przecież wielu polskich kibiców chętnie obejrzałoby mecze wszystkich trzech klubów osobno, gdyby były one transmitowane w innych godzinach, a nie o tej samej porze. Stąd mniejsza oglądalność tych spotkań, a więc pośrednio mniej środków dla dyscypliny. I choć mamy wiceprezydenta CEV, to i tak nasze kluby - 3 z 4 - muszą grać o tej samej porze. Porażka !

 

Za to sportowo super, bo siatkarze Projektu Warszawa są o krok od zdobycia Pucharu Challenge’u. Wygrali 3:1 w pierwszym meczu finałowym z włoskim Vero Volley Monza i wystarczy, że urwą dwa sety w rewanżu i mogą świętować . Świętować to, co nie udało się ich poprzednikom grającym wówczas pod nazwą AZS Politechnika Warszawska, którzy w finale tego samego pucharu ulegli w bratobójczym boju AZS Częstochowa. Teraz są o krok od szczęścia. Przez lata polskie kluby lekceważyły Challenge Cup. Niesłusznie. Jest wielka nadzieja na to, że Biało-Czerwoni ten puchar w tym roku zdobędą.

 

Rywale siatkarzy z Warszawy z Plus Ligi, następcy legendarnej Resovii, czyli Asseco Resovia Rzeszów wygrali w pucharze CEV z turecki Fenerbahce Stambuł 3:1 i zrobili krok do wygranej w pucharze mającym większy prestiż niż Challenge Cup, a mniej prestiżowym niż Liga Mistrzów. Rewanż w najbliższą środę 29 lutego o 17:00 w Turcji.

 

W tejże LM wicemistrzowie Europy i mistrzowie Polski - Jastrzębski Węgiel przegrali seta z Włochami z Piacenzy w rzadko spotykanym stosunku 28:30, mogli wygrać cały mecz, ale go przegrali 2:3. Na szczęście rewanż w Polsce i duża szansa na półfinał cały czas jest.

 

Czwarta polska drużyna, która grała w tę niebywałą dla naszej siatkówki środę, to Grot Budowlani Łódź, którzy w pierwszym półfinale CEV przegrali 1:3 z Neuchatel.

 

Jako fan historii sportu, przypomnę, że Asseco Resovia grała juz w finale Pucharu CEV przed dwunastoma laty. Przegrała – ale grała. Jeżeli z Turkami w rewanżu wygrają dwa sety, to wówczas przynajmniej powtórzą sukces z roku 2012.

 

Warto też przypomnieć, że w „polskim" ćwierćfinale  Pucharu CEV 2024 Resovia wyeliminowała Aluron CMC Wartę Zawiercie po dramatycznym dwumeczu i złotym secie.

 

I znowu jest to samo: niepowodzenia piłkarzy na arenie międzynarodowej "przykrywane" są  wiktoriami siatkarzy. Norma. Standard. Przeznaczenie?

Swoją drogą wszystkie te klubowe sukcesy, przepraszam, ale oddałbym z pocałowaniem ręki za olimpijskie złoto w Paryżu za niespełna pół roku…

 

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (26.02.2024)



 

Polecane