Wyżeł hrabiego i PPR
Znajomy dyplomata, który przeniósł się z MSZ do Bardzo Ważnej Instytucji Międzynarodowej i nowa władza nawet jakby chciała, to nie może go zwolnić, mówi pół żartem, pół serio, że kolejka kandydatów na nowych ambasadorów sięga od gmachu MSZ do Placu Unii Lubelskiej. „Tyz piknie” – jak mówił zbójnik Walenty Kwiczoł w filmie „Janosik”. Kolejka kandydatów na prezesów Spółek Skarbu Państwa nie jest mniejsza. A mi się od razu przypomina kpiarz hrabia Aleksander Fredro, który mawiał: „Gdzie zwietrzy jakie prezesostwo – staje jak wyżeł do bekasa”. Największy komediopisarz w historii polskiej literatury, zmarł we Lwowie w 1876 roku. 23 lata później w tymże Lwowie urodził się jeden z najsłynniejszych polskich aforystów baron de Tusch-Letz, czyli po prostu Stanisław Jerzy Lec. Tenże napisał kiedyś rzecz, która pasuje idealnie do obecnych czasów: „Dno jest dnem, nawet jeśli jest obrócone do góry”. Skoro jesteśmy przy pisarzach, to właśnie dopiero co w Budapeszcie na konferencji polsko-węgierskiej mówiłem, że nie można zrozumieć kultury europejskiej bez Ferenca Liszta i Fryderyka Chopina, ale też bez Ferenca Molnara (tego od „Chłopców z Placu Broni”) i Henryka Sienkiewicza. Ten ostatni stwierdził kiedyś mądrze: „Dzieje uczą, że największym tyranem jest taki władca, który w jednej osobie jest demonem i durniem”. Cóż, można rzec, że pasuje jak ulał do czasów po 13 grudnia. Od literatury do polityki. W Strasburgu debata o rosyjskich wpływach i rosyjskich szpiegach w UE, w tym w europarlamencie. Powiedziałem w niej, że Polacy mogą mieć gorzką satysfakcję, bo mówili o tym od dawna. Cóż, kto chciał słuchać - ten słuchał. Większość wolała robić z Moskwą szemrane interesy. To PPR-Partia Przyjaciół Rosji. Teraz marzą tylko o jednym: żeby je znowu robić…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (14.02.2024)