RAKIETA PRANDIEGO I DOBRA ZMIANA W ŻUŻLU

RAKIETA PRANDIEGO I DOBRA ZMIANA W ŻUŻLU

Mam w rodzinie – wyznaję to po raz pierwszy publicznie – byłego piłkarza ręcznego Śląska Wrocław, a obecnie trenera Pogoni Szczecin (jego żona, też była kiedyś piłkarką ręczną i reprezentantką Polski). Nie raz chodziłem na „handballowe” mecze Śląska Wrocław. Co do tego określenia to pamiętam, że w czasach szkolnych nasi nauczyciele na piłkę ręczną mówili „szczypiorniak”, choć na przykład w Wielkopolsce była to „hazena”.

Pamiętam też jak dziś mecz, w którym nasz Śląsk Wrocław zdobył swój ostatni tytuł mistrza Polski w tej dyscyplinie sportu. Był to rok 1997 – pamiętam jak dziś. Wtedy kluczowym zawodnikiem był Krzysztof Mistak, który dzisiaj jest asystentem trenera. Jednak nigdy nie był to mój sport zespołowy „numer 1”. Dużo częściej chodziłem na mecze piłki nożnej, siatkówki czy koszykówki. Na wielkich międzynarodowych zawodach byłem tak naprawdę tylko raz: z Brukseli, gdzie pracuję, dojechałem pociągiem do Kolonii, gdzie odbywał się Final Four męskiej Ligi Mistrzów w tej dyscyplinie. Jeden jedyny raz byłem na FF – i był to absolutnie wyjątkowy dla polskiej piłki ręcznej finał LM, bo Kielce po zupełnie nieprawdopodobnym finale i dogrywce oraz karnych (sic!) pokonały zespół z Węgier (w pokonanym polu zostawiając między innymi kultowe kluby, jak Barcelona i Paris Saint-Garmain). To był horror z happy endem!

 

Czemu dziś o tym piszę? Bo właśnie przed chwilą obejrzałem w necie nieprawdopodobnego gola strzelonego w półfinale mistrzostw świata. W walce o awans do finału zmierzyli się broniący tytułu mistrza - Szwedzi z idącymi jak burza Francuzami. Nie będę opisywał meczu, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bo najpierw prowadzili Szwedzi, potem wysoko Francuzi, potem znów Szwedzi, którzy sekundy przed końcem wygrywali jednym golem i mieli piłkę w rękach - i nawet strzelili bramkę, ale strzelec zrobił tzw. kroki i sędziowie gola nie uznali. Rzut wolny bezpośredni, szwedzki mur i Francuz Prandi, który odpalił – jak powiedzieli komentatorzy Eurosportu – „rakietę ziemia-powietrze” i wyrównał stan meczu na 27-27. Zawodnicy „Trzech Koron” podłamali się i w dogrywce istnieli już tylko „Trójkolorowi”. Ten gol na pewno - a przez niego i ten mecz-  zapewne przejdzie do historii tej dyscypliny sportu.     Powtarzam: nie jestem szczególnym fanem piłki ręcznej, choć na mecze chodziłem i widziałem, jak czasem gole dla Śląska Wrocław zdobywał stryjeczny brat moich synów Wojtek. Ale ten wolny w ostatniej sekundzie (!) półfinału MŚ mnie zauroczył. Długo to będę pamiętał.

 

Elohim Prandi odpalił rakietę – tak jak nasi skoczkowie narciarscy odpalili na koniec sezonu. No, może prawie odpalili, ale miło patrzeć, jak będący do tej pory w kadrze tym „piątym”, czy tym „szóstym” Aleksander Zniszczoł (czyżby kuzyn siatkarza o tym nazwisku?) wyrasta na lidera czy jednego z dwóch liderów kadry. Bogu dzięki – czas najwyższy! Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła są nieśmiertelni dzięki swoim wynikom, ale mają już swoje lata i choć mogą skakać tak długo, jak czterokrotny mistrz olimpijski Szwajcar Simon Ammann (ten, co na Igrzyskach wygrał dwa razy z Adamem Małyszem – dwukrotnym medalistą tychże : srebrnym i brązowym)- tyle, że będąc już w   „leciech” Ammann już świata skoczków narciarskich nie podbił- to muszą się liczyć z tym,że już nie mają monopolu na podium.

 

Ruchem konika szachowego z piłki ręcznej przeskoczyłem do skoków narciarskich, a teraz wędruję do mojego żużla. A tam wreszcie jakaś „dobra zmiana”, gdy chodzi o indywidualne mistrzostwa świata czyli Speedway Grand Prix. Decyzja, aby większa liczba zawodników wywalczyła do kolejnego SGP awans na torze, a nie dzięki „dzikim kartom”, czyli „po uważaniu” – jest krokiem czy kroczkiem naprzód. Pamiętam jakie kontrowersje towarzyszyły jesiennym decyzjom organizatorów z Discovery, którzy przyznali owe „wild cards”, ale pominęli choćby brązowego medalistę SGP 2022 Macieja Janowskiego. Zastosowano klucz narodowy, powiększono liczbę krajów, które mają swoich reprezentantów w IMŚ – SGP, ale kibice mieli poczucie pewnego niesmaku, a także… obniżania rangi zawodów.   AKAPIT.    Ciekawe, że takie kontrowersje nigdy nie towarzyszyły Speedway Euro Championship, czyli Indywidualnym Mistrzostwom Europy, których organizatorem są Polacy z One Sport, a nie Jankesi z Discovery Warner Bros. No, cóż, jak widać mimo upływu paru dekad wciąż „Polak potrafi”.

 

Prawdę mówiąc, jeżeli już mówimy o poszerzaniu „geografii” żużla, to lepiej jest organizować imprezy mistrzowskie w nowych krajach, a przez to promować tę dyscyplinę tam, gdzie jest ona mniej znana, niż na siłę dobierać zawodników z różnych krajów, którzy jak kiedyś w PRL-u mają swoiste „punkty za pochodzenie”.

 

Szczypiorniak -szczypiorniakiem, skoki – skokami, żużel -żużlem, a ja już całkiem stęskniłem się za naszą ligową piłką nożną. Serio. Doprawdy nie oglądam meczów Primera Division czy tam La Liga , czy angielskiej Premiership, czy jak ona się tam teraz nazywa – wolę zerknąć choćby na wyniki naszej Ekstraklasy, z którą odczuwam więź emocjonalno- sentymentalną w przeciwieństwie do lig zagranicznych. Chyba że chodzi o kluby, w których grają tam Polacy – takim oczywiście kibicuję…

 

Gdy piszę te słowa, trwają mistrzostwa świata w lotach narciarskich i nasi czują się tam dużo lepiej niż na początku sezonu. Cóż, lepiej późno niż wcale...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (29.01.2024)


 

POLECANE
Doradca Zełenskiego: Trump potrzebuje stu dni, by podjąć negocjacje z Putinem Wiadomości
Doradca Zełenskiego: Trump potrzebuje stu dni, by podjąć negocjacje z Putinem

Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak uważa, że przyszły prezydent USA Donald Trump będzie potrzebował stu dni, żeby podjąć negocjacje z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, a nie żeby skończyć wojnę. Na łamach włoskiego dziennika "La Stampa" Podolak stwierdził, że nie może być "żadnego kompromisu kosztem Ukrainy".

Rząd Tuska chce wprowadzić cenzurę. Trzęsienie ziemi w sieci gorące
Rząd Tuska chce wprowadzić cenzurę. Trzęsienie ziemi w sieci

Ministerstwo Cyfryzacji zamierza wprowadzić w Polsce unijne rozporządzenie Aktu o usługach cyfrowych. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", eksperci obawiają się, że działania rządu Donalda Tuska uderzą w wolność słowa. Plany Tuska potwierdza minister cyfryzacji w rządzie Tuska Krysztof Gawkowski.

Jest decyzja Karola Nawrockiego. Teraz czekam na was, moi kontrkandydaci z ostatniej chwili
Jest decyzja Karola Nawrockiego. "Teraz czekam na was, moi kontrkandydaci"

Prezes IPN i kandydat na prezydenta Karol Nawrocki poinformował w poniedziałek, że od 15 stycznia do 18 maja będzie na urlopie. – To będzie wyjątkowy urlop; czekam teraz na was, moi kontrkandydaci – powiedział w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

Niektórym hejterkom żyłka pęka. Burza po programie Polsatu Wiadomości
"Niektórym hejterkom żyłka pęka". Burza po programie Polsatu

Śniadaniówka Polsatu, która pojawiła się wraz z jesienną ramówką, budzi spore kontrowersje. Opinie na jej temat są tak skrajne, że w mediach społecznościowych dochodzi czasami do prawdziwej burzy.

Burza w sieci: Warszawskie MZA robi interesy ze spółką powiązaną z rosyjskim Gazpromem Wiadomości
Burza w sieci: Warszawskie MZA robi interesy ze spółką powiązaną z rosyjskim Gazpromem

Dziennikarze Wirtualnej Polski ustalili, że Miejskie Zakłady Autobusowe zakupiły w Warszawie za 61,1 mln zł zajezdnię autobusową. Na jej terenie znajduje się instalacja gazowa firmy Cryogas M&T Poland (obecnie Omne Energia), która w przeszłości była powiązana z Rosjanami, a import gazu pochodził z Gazpromu.

Newsweek uderza w Polskę 2050. Jest oświadczenie partii z ostatniej chwili
"Newsweek" uderza w Polskę 2050. Jest oświadczenie partii

"W artykule «Newsweeka» fakty mieszają się z insynuacjami, a prawda z kłamstwem; wszystkie działania Polski 2050, w tym finansowanie kampanii i innych inicjatyw, są prowadzone w sposób przejrzysty i zgodny z obowiązującymi przepisami" – napisała w oświadczeniu Polska 2050 w reakcji na publikację gazety.

Wiadomości
Szczecin: Manifestacja „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji” zgromadziła tłumy

W mroźne południe, 11 stycznia 2025 roku, na placu w centrum Szczecina zgromadziło się około tysiąca osób – nauczycieli, rodziców i mieszkańców miasta – aby wyrazić swoje stanowisko wobec zmian w systemie edukacji. Manifestacja pod hasłem „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji” została zorganizowana przez Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności” oraz ruch społeczny Odpowiedzialny Szczecin.

Niepokojące doniesienia z Pałacu. Pilnie trafiła do szpitala Wiadomości
Niepokojące doniesienia z Pałacu. Pilnie trafiła do szpitala

Media obiegły niepokojące informacje z norweskiego dworu. Królowa Sonja, która od lat zmaga się z problemami z sercem, trafiła do szpitala "po incydencie na nartach".

Nieoficjalnie: Krzysztof Gawkowski ujawnił, kto może zostać nowym ministrem nauki polityka
Nieoficjalnie: Krzysztof Gawkowski ujawnił, kto może zostać nowym ministrem nauki

– O godz. 14 zostanie ogłoszone nazwisko nowego ministra nauki i szkolnictwa wyższego – przekazał w poniedziałek rano wicepremier i jeden z liderów Lewicy Krzysztof Gawkowski. Pytany, czy będzie to Karolina Zioło-Pużuk, czy Marcin Kulasek, odparł, że "bliżej funkcji" jest ten drugi.

Iran: Armia otrzymała tysiąc nowych dronów Wiadomości
Iran: Armia otrzymała tysiąc nowych dronów

Irańska armia otrzymała tysiąc nowych dronów – podała w poniedziałek agencja Tasnim. Według doniesień tego medium Teheran przygotowuje się na możliwe zaostrzenie napięć w relacjach z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi w związku z prawdopodobnym kursem polityki prezydenta elekta USA Donalda Trumpa.

REKLAMA

RAKIETA PRANDIEGO I DOBRA ZMIANA W ŻUŻLU

RAKIETA PRANDIEGO I DOBRA ZMIANA W ŻUŻLU

Mam w rodzinie – wyznaję to po raz pierwszy publicznie – byłego piłkarza ręcznego Śląska Wrocław, a obecnie trenera Pogoni Szczecin (jego żona, też była kiedyś piłkarką ręczną i reprezentantką Polski). Nie raz chodziłem na „handballowe” mecze Śląska Wrocław. Co do tego określenia to pamiętam, że w czasach szkolnych nasi nauczyciele na piłkę ręczną mówili „szczypiorniak”, choć na przykład w Wielkopolsce była to „hazena”.

Pamiętam też jak dziś mecz, w którym nasz Śląsk Wrocław zdobył swój ostatni tytuł mistrza Polski w tej dyscyplinie sportu. Był to rok 1997 – pamiętam jak dziś. Wtedy kluczowym zawodnikiem był Krzysztof Mistak, który dzisiaj jest asystentem trenera. Jednak nigdy nie był to mój sport zespołowy „numer 1”. Dużo częściej chodziłem na mecze piłki nożnej, siatkówki czy koszykówki. Na wielkich międzynarodowych zawodach byłem tak naprawdę tylko raz: z Brukseli, gdzie pracuję, dojechałem pociągiem do Kolonii, gdzie odbywał się Final Four męskiej Ligi Mistrzów w tej dyscyplinie. Jeden jedyny raz byłem na FF – i był to absolutnie wyjątkowy dla polskiej piłki ręcznej finał LM, bo Kielce po zupełnie nieprawdopodobnym finale i dogrywce oraz karnych (sic!) pokonały zespół z Węgier (w pokonanym polu zostawiając między innymi kultowe kluby, jak Barcelona i Paris Saint-Garmain). To był horror z happy endem!

 

Czemu dziś o tym piszę? Bo właśnie przed chwilą obejrzałem w necie nieprawdopodobnego gola strzelonego w półfinale mistrzostw świata. W walce o awans do finału zmierzyli się broniący tytułu mistrza - Szwedzi z idącymi jak burza Francuzami. Nie będę opisywał meczu, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bo najpierw prowadzili Szwedzi, potem wysoko Francuzi, potem znów Szwedzi, którzy sekundy przed końcem wygrywali jednym golem i mieli piłkę w rękach - i nawet strzelili bramkę, ale strzelec zrobił tzw. kroki i sędziowie gola nie uznali. Rzut wolny bezpośredni, szwedzki mur i Francuz Prandi, który odpalił – jak powiedzieli komentatorzy Eurosportu – „rakietę ziemia-powietrze” i wyrównał stan meczu na 27-27. Zawodnicy „Trzech Koron” podłamali się i w dogrywce istnieli już tylko „Trójkolorowi”. Ten gol na pewno - a przez niego i ten mecz-  zapewne przejdzie do historii tej dyscypliny sportu.     Powtarzam: nie jestem szczególnym fanem piłki ręcznej, choć na mecze chodziłem i widziałem, jak czasem gole dla Śląska Wrocław zdobywał stryjeczny brat moich synów Wojtek. Ale ten wolny w ostatniej sekundzie (!) półfinału MŚ mnie zauroczył. Długo to będę pamiętał.

 

Elohim Prandi odpalił rakietę – tak jak nasi skoczkowie narciarscy odpalili na koniec sezonu. No, może prawie odpalili, ale miło patrzeć, jak będący do tej pory w kadrze tym „piątym”, czy tym „szóstym” Aleksander Zniszczoł (czyżby kuzyn siatkarza o tym nazwisku?) wyrasta na lidera czy jednego z dwóch liderów kadry. Bogu dzięki – czas najwyższy! Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła są nieśmiertelni dzięki swoim wynikom, ale mają już swoje lata i choć mogą skakać tak długo, jak czterokrotny mistrz olimpijski Szwajcar Simon Ammann (ten, co na Igrzyskach wygrał dwa razy z Adamem Małyszem – dwukrotnym medalistą tychże : srebrnym i brązowym)- tyle, że będąc już w   „leciech” Ammann już świata skoczków narciarskich nie podbił- to muszą się liczyć z tym,że już nie mają monopolu na podium.

 

Ruchem konika szachowego z piłki ręcznej przeskoczyłem do skoków narciarskich, a teraz wędruję do mojego żużla. A tam wreszcie jakaś „dobra zmiana”, gdy chodzi o indywidualne mistrzostwa świata czyli Speedway Grand Prix. Decyzja, aby większa liczba zawodników wywalczyła do kolejnego SGP awans na torze, a nie dzięki „dzikim kartom”, czyli „po uważaniu” – jest krokiem czy kroczkiem naprzód. Pamiętam jakie kontrowersje towarzyszyły jesiennym decyzjom organizatorów z Discovery, którzy przyznali owe „wild cards”, ale pominęli choćby brązowego medalistę SGP 2022 Macieja Janowskiego. Zastosowano klucz narodowy, powiększono liczbę krajów, które mają swoich reprezentantów w IMŚ – SGP, ale kibice mieli poczucie pewnego niesmaku, a także… obniżania rangi zawodów.   AKAPIT.    Ciekawe, że takie kontrowersje nigdy nie towarzyszyły Speedway Euro Championship, czyli Indywidualnym Mistrzostwom Europy, których organizatorem są Polacy z One Sport, a nie Jankesi z Discovery Warner Bros. No, cóż, jak widać mimo upływu paru dekad wciąż „Polak potrafi”.

 

Prawdę mówiąc, jeżeli już mówimy o poszerzaniu „geografii” żużla, to lepiej jest organizować imprezy mistrzowskie w nowych krajach, a przez to promować tę dyscyplinę tam, gdzie jest ona mniej znana, niż na siłę dobierać zawodników z różnych krajów, którzy jak kiedyś w PRL-u mają swoiste „punkty za pochodzenie”.

 

Szczypiorniak -szczypiorniakiem, skoki – skokami, żużel -żużlem, a ja już całkiem stęskniłem się za naszą ligową piłką nożną. Serio. Doprawdy nie oglądam meczów Primera Division czy tam La Liga , czy angielskiej Premiership, czy jak ona się tam teraz nazywa – wolę zerknąć choćby na wyniki naszej Ekstraklasy, z którą odczuwam więź emocjonalno- sentymentalną w przeciwieństwie do lig zagranicznych. Chyba że chodzi o kluby, w których grają tam Polacy – takim oczywiście kibicuję…

 

Gdy piszę te słowa, trwają mistrzostwa świata w lotach narciarskich i nasi czują się tam dużo lepiej niż na początku sezonu. Cóż, lepiej późno niż wcale...

 

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (29.01.2024)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe