Dramat Dawida Kubackiego. Wstrząsające wyznanie skoczka w sprawie żony
Nieco ponad godzinę przed startem rywalizacji Polski Związek Narciarski poinformował, że Kubacki nie wystartuje w ostatnim konkursie cyklu Raw Air z powodów osobistych. Sam zawodnik podzielił się z kibicami powodami absencji, przyznał także, że ten sezon w Pucharze Świata już się dla niego zakończył.
„Mój nagły powrót do domu… Jestem wam winien słowo wyjaśnienia. Moja żona Marta wylądowała w szpitalu z przyczyn kardiologicznych, jej stan jest ciężki i lekarze walczą o jej życie. Jest w dobrych rękach, to silna dziewczyna, wiem, że będzie walczyła. Oczywiście to dla mnie koniec sezonu, ale nie to jest teraz najważniejsze” – napisał Kubacki na Instagramie.
CZYTAJ TAKŻE: Niecodzienna sytuacja na granicy z Białorusią. Jest komunikat Straży Granicznej
Wstrząsające wyznanie skoczka w sprawie żony
Tamtego dnia z Martą i dziećmi miała być moja mama, ale wujkowie dali znać, że oni przyjadą, bo tak im się wszystko poukładało, że mają czas, żeby Martę i dziewczynki odwiedzić. Serce Marty stanęło o godzinie 9.05, a gdyby w naszym domu byli wtedy nie wujkowie, tylko mama, to mama poszłaby na mszę o godzinie dziewiątej, wróciłaby dopiero po godzinie i wiadomo co by było...
- wyznał Dawid Kubacki w nowym wywiadzie dla portalu sport.pl
Na szczęście wujkowie zadziałali, a błyskawicznie przyjechała też karetka. Wierzę, że Góra czuwała, bo przecież wystarczy pięć minut bez pracy serca, a mózg zaczyna obumierać. Cieszę się, że Marta w tym wszystkim nie miała świadomości, co się dzieje. Że ona dopiero po wybudzeniu w szpitalu zaczęła łapać kontakt z rzeczywistością i dziwiła się, gdzie jest i dopytywała, co się stało
- dodał.
To jest problem nawet nie tyle z samym sercem, co ze sterowaniem tego serca, z jego pracą. To się nazywa syndrom long QT, czyli to jest wydłużona faza QT pracy serca i człowiek z tym żyje przez lata tak jak Marta z tym żyła przez 31 lat, nie wiedząc, że to ma, a nagle robi się dramatycznie. Podobno to jest najczęstsza na świecie przyczyna nagłych zgonów. Bo ktoś o tym nie wie i nagle go to tak atakuje, że jest koniec
- wyjaśnił skoczek.
Oczywiście jest to do wychwycenia podczas badania EKG na dużym posuwie, ale u Marty to wydłużenie fazy QT było widocznie na tyle małe, że przy standardowym badaniu nikt tego nigdy nie wyłapał. Niby po fakcie sobie analizujemy, że czasem Marta się gorzej czuła, że łapała jakąś zadyszkę, ale przecież przy dwójce małych dzieci to jest normalne, człowiek takie rzeczy jak zmęczenie czy niedospanie uznaje za coś oczywistego
- tłumaczył.
CZYTAJ TAKŻE: Euforia w Pałacu Buckingham. Książę William i Kate Middleton potwierdzają radosną nowinę