ZŁE WIEŚCI Z BLISKIEGO WSCHODU
Zaostrza się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Trudno już nawet mówić o „wzroście napięcia”, bo jest to eskalacja militarna. Atak Izraela na Liban i zabicie jednego z przywódców Hamasu spotkał się z rewanżem w postaci największego od wielu tygodni ataku rakietowego Hamasu na Izrael. Palestyńczycy wystrzelili ponad 50 pocisków. Prawdopodobny scenariusz to uruchomienie także wspieranego przez Iran Hezbollahu ,tak jak Teheran zrobił to z rebeliantami Huti. Ten największy od wielu lat izraelsko-palestyński konflikt zbrojny przestał być już dawno wojną między Tel Avivem a Palestyną, a stał się w praktyce konfliktem między światem Zachodu a Iranem. Przecież Huti atakują Amerykanów, w oczywisty sposób angażując jeszcze bardziej w ten konflikt Waszyngton. Jednak należy na to patrzeć w szerszym kontekście międzynarodowym. Zaangażowanie się USA (Zachodu) na Bliskim Wschodzie w oczywisty sposób ogranicza zaangażowanie się w wojnę w Europie Wschodniej. Rosja, też przecież obecna na Bliskim Wschodzie (Syria), choć nie angażuje się bezpośrednio w wojnę izraelsko-palestyńską jest jednym z największych beneficjentów tego konfliktu. Stany Zjednoczone, choć są największym mocarstwem świata, mogą nie dać rady prowadzić wojny na kilku frontach, bo do dwóch wymienionych dochodzi jeszcze rywalizacja z Chinami ,w tym w kontekście Tajwanu oraz… wybory prezydenckie.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (17.01.2024)