IZRAEL. ZAPISKI Z WOJNY

IZRAEL. ZAPISKI Z WOJNY

Właśnie wróciłem z Izraela. Nie było mnie tam lata całe. Na pamiątkę zostaną mi zdjęcia w hełmie – koloru błękitnego niczym żołnierzy ONZ stacjonujących na Bliskim Wschodzie - i w mocno ciężkiej kamizelce kuloodpornej. Mogę je porównać ze zdjęciami sprzed półtora roku z Kijowa, Buczy i Irpienia: też hełm, tylko innego koloru, też kamizelka. W Irpieniu odszedłem na chwilę od grupy, wszedłem na podwórko domu opustoszałego, jak wszystkie budynki mieszkalne w mieście – dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że to duży błąd: Rosjanie zaminowali masę miejsc i
 nasz przewodnik ze służb ukraińskich wpadał w histerię, jak tylko ktoś z nas oddalił się od stada. Przy granicy ze Strefą Gazy nie było tych problemów: w kibucu Kfar Aza widoczne były zniszczone domki, były ofiary śmiertelne – bez porównania mniejsze niż u naszego wschodniego sąsiada, ale min nie było.

W izraelskim kibucu było jednak coś, czego nie doświadczyłem na Ukrainie – odgłosy wojny. Wybuchy bomb, rakiet, serie z karabinów maszynowych słychać było coraz bliżej i bliżej, aż w końcu naprawdę bardzo, bardzo blisko. Wojna w realu, gdy ją słyszysz ,ale też widzisz pióropusze czarnego dymu w Gazie, „smakuje” zupełnie inaczej niż ta w telewizyjnych „Wiadomościach” czy tym bardziej na filmach
 sensacyjnych.

Izrael eksponuje fakt porwania 1200 zakładników: w centrum Tel-Avivu ustawiono długi stół zastawiony jak do przyjęcia, przykryty obrusem. Przy każdym krześle imię i nazwisko zakładnika. Część z nich uwolniono, kartki – wizytówki odwrócono, została ich tylko część – ale stół się ostał, fotografowany przez różne zagraniczne delegacje.
Wszystkie hotele w Izraelu zajęte są przez wewnętrznych przesiedleńców. Tych ze Strefy Gazy. Decyzja racjonalna, bo przecież turyści tu teraz nie przyjeżdżają.

W moim hotelu w Tel-Aviwie to samo. Jak tylko się melduję, spotykam jedną z tych „dipisów” (określenie z czasów po II wojnie światowej od angielskich słów „displaced persons”). Co za przypadek: pani przyjechała z kibucu, który następnego dnia mam odwiedzić. Dziś nie ma tam żywej duszy, bo Palestyńczycy zaatakowali go pierwszego dnia wojny (7 października 2023), zabili część cywilów, resztę ewakuowano. Tymczasem starsza pani pyta się, skąd jestem. Gdy słyszy, że z Polski - eksploduje: „Moja mama była z Polski”! I dodaje, że gdy niedawno była w szpitalu, to powiedzieli jej, że jeżeli jej mama jest z Polski, to ona też jest Polką! Po czym mówi o rodzicielce z rozbrajającą czułością: „Moja szalona polska matka”. Ten przymiotnik „szalony” jest określeniem największej możliwej miłości i uznania...

„W moim” hotelu wiele rodzin z dziećmi. Żydzi mają liczne rodziny, ale problem polega na tym, że Arabowie – jeszcze liczniejsze. Są też dziewczyny w mundurach – tutaj to widok powszechny, spotykam je na ulicach Jerozolimy i Tel-Avivu, w kibucu, gdzie świetnym angielskim tłumaczą cudzoziemcom, co zrobił tu Hamas i wreszcie, gdy przyjeżdżają z frontu z kolegami - żołnierzami. To izraelska normalność.

Spotykam się z ministrami, posłami, ekspertami, dziennikarzami .Tylko nieliczni przewidywali – albo przynajmniej teraz tak mówią- że może nastąpić atak Hamasu. Dla niemal wszystkich zaatakowanie Izraela z cudzego terytorium - po raz pierwszy od półwiecza - było totalnym szokiem. Od wojny Jom Kippur, zwanej też „wojną październikową” albo „ramadanową” w 1973 roku, nigdy Izrael nie został militarnie napadnięty na swoim terenie. Oczywiście były liczne zamachy terrorystyczne. Ginęli Żydzi w Jerozolimie i innych miastach czy w kibucach, jednak od czasu ataku połączonych armii Syrii i Egiptu – stopa obcego żołnierza nie stanęła na terytorium Państwa Izrael (tak oficjalnie nazywa się ten kraj).
Odnotowuję, że wśród 1100 zakładników byli też cudzoziemcy pracujący dla Żydów.   Głównie z Tajlandii, po części z Afryki .
Spotykam się z jednym z byłych szefów izraelskiego wywiadu Yossi Kuperwasserem. To jeden z nielicznych, którzy ostrzegali przed Hamasem. Dziś może mieć gorzką satysfakcję, ale bardziej martwi się o przyszłość. Uważa, że zagrożenie dla Izraela ze strony Palestyńczyków (świata arabskiego) jest i będzie permanentne. Zupełnie inaczej widzi to jeden z dziennikarzy najważniejszego lewicowego dziennika „Haaretz”. Zakłada on – chyba dość idealistycznie – że nie teraz,  pewnie za długi czas, ale jedynym rozwiązaniem tego konfliktu będzie jedno wspólne państwo Żydów i Palestyńczyków. Tak właśnie odpowiada na moje pytanie, jak widzi wyjście z tej sytuacji, z której – tak uważam, ale tego już nie dodaję – ja wyjścia nie widzę. Od lat głoszę, że konflikt na Bliskim Wschodzie jest nierozwiązywalny i że świat jest skazany na wojnę w tym regionie , nawet jeśli będzie ona przerywana krótszymi lub dłuższymi czasami zawieszenia broni. To, co dzieje się w Izraelu ,w tym w Strefie Gazy w ostatnich dwóch miesiącach tylko potwierdza moją diagnozę.

Benjamin „Bibi” Netanjahu premierem jest po raz piąty (sic!), choć jeżeli liczyć nieustające tam wybory i zmiany gabinetów ,choć w tej samej lub podobnej konfiguracji jego partii Likud z żydowskimi partiami religijnymi – to może nawet więcej niż piąty raz. Poznałem go, mój Boże, równo ćwierć wieku temu, gdy po raz pierwszy był premierem i odwiedził Polskę, aby wziąć udział w „Marszu Żywych” na terenie niemieckiego obozu śmierci  Auschwitz. Byłem wtedy ministrem w rządzie Akcji Wyborczej „Solidarność” i pamiętam, że premier Izraela i jego ekipa oraz przedstawiciele rządu RP, w tym ja, szliśmy razem, ale osobno…

Ministrowie gabinetu Netanjahu: Gila Gamliel – (resort służb specjalnych) oraz Amichai Chikli – (minister ds. diaspory) wygłaszają peany na cześć mojego kraju. Dla nich Polska jest przykładem właściwej polityki imigracyjnej – inaczej niż inne państwa Zachodu. Oni wiedzą, co mówią…

*tekst ukazał się na portalu idmn.pl (grudzień 2023)


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Jedwabne i Wołyń tylko u nas
Tadeusz Płużański: Jedwabne i Wołyń

W kontekście kolejnej rocznicy zbrodni w Jedwabnem (10 lipca 1941 r.) lewacy lansują tezę, że tak znienawidzone przez nich środowiska patriotyczne celowo pomijają tę rzekomo polską akcję eksponując ludobójstwo wołyńskie. „Wołyń dla Polaków to przykrywka, za którą chcą schować Jedwabne” – twierdzi wprost dziennikarz Tomasz Lis. Tylko co ma piernik do wiatraka?

Jad Waszem żąda usunięcia głazów pamięci w Jedwabnem gorące
Jad Waszem żąda usunięcia głazów pamięci w Jedwabnem

W Jedwabnem, kilkadziesiąt metrów od oficjalnego pomnika ofiar z 1941 r., ustawiono siedem granitowych głazów z tablicami, które kwestionują udział miejscowych Polaków w zbrodni. Jad Waszem wzywa władze o usunięcie "obraźliwej instalacji", a polska prokuratura bada, czy szerzy ona nienawiść.

Tȟašúŋke Witkó: Panika na pokładzie, czyli Pieśń o podrzynaniu gardeł tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Panika na pokładzie, czyli "Pieśń o podrzynaniu gardeł"

Pamiętacie Państwo western z Johnem Waynem, zatytułowany „Rio Bravo", prawda? Klasyk nad klasyki, na którego ścieżce dźwiękowej wybrzmiewają dźwięki tradycyjnego hiszpańskiego utworu „El Deguello” – "Pieśni o podrzynaniu gardeł".

Nieoficjalnie: Tusk miał naciskać na Hołownię ws. Nawrockiego z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Tusk miał naciskać na Hołownię ws. Nawrockiego

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia otrzymał od premiera Donalda Tuska "bardzo wyraźną propozycję, ofertę albo sugestię, żeby jednak odłożyć zaprzysiężenie Karola Nawrockiego – twierdzą dziennikarze Interii.

Burza po słowach Brauna. Kaczyński zabrał głos z ostatniej chwili
Burza po słowach Brauna. Kaczyński zabrał głos

Wypowiedzi Grzegorza Brauna w sprawie Holokaustu tylko potwierdzają, że działa on z obcej inspiracji na szkodę - bardzo poważną szkodę - naszego kraju – stwierdził w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Z mostu granicznego w Słubicach zdjęto banery Ruchu Obrony Granic z ostatniej chwili
Z mostu granicznego w Słubicach zdjęto banery Ruchu Obrony Granic

Z mostu granicznego Słubice / Frankfurt nad Odrą zdjęto banery Ruchu Obrony Granic. Robert Bąkiewicz oskarża wiceburmistrza Tomasza Stefańskiego o realizowanie niemieckich poleceń.

Media: Rosjanie ostrzelali pasażerski samolot. To był lot z Mińska do Moskwy Wiadomości
Media: Rosjanie ostrzelali pasażerski samolot. To był lot z Mińska do Moskwy

Według nieoficjalnych doniesień pasażerowie i załoga Boeinga 737-800 lecącego z Mińska do Moskwy zostali namierzeni i ostrzelani przez rosyjski system obrony powietrznej. Wojsko miało wziąć rejsową maszynę za ukraiński dron.   

Rzecznik rządu wzywa do zatrzymania Bąkiewicza. Mocna odpowiedź z ostatniej chwili
Rzecznik rządu wzywa do zatrzymania Bąkiewicza. Mocna odpowiedź

Adam Szłapka wzywa do zatrzymania Roberta Bąkiewicza. Narodowiec odpowiada ostro, nazywając atak rzecznika rządu oznaką słabości władzy.

Kierowca wjechał w grupę ludzi. Dramat w Chełmnie z ostatniej chwili
Kierowca wjechał w grupę ludzi. Dramat w Chełmnie

W piątek w Chełmnie w woj. kujawsko-pomorskim kierowca auta osobowego wjechał w grupę ludzi. Są ranni.

Robert Bąkiewicz:  Planujemy podjąć działania również na granicy polsko-słowackiej tylko u nas
Robert Bąkiewicz: Planujemy podjąć działania również na granicy polsko-słowackiej

Nie występujemy przeciwko polskiej Straży Granicznej czy policji. Wiemy o tym, że o sytuacji decyduje wola polityczne, a wygląda ona następująco: trzeba dobrze robić Niemcom, trzeba robić grę pozorów i trzeba medialnie ograć tę sytuację - mówił Robert Bąkiewicz w rozmowie z Cezarym Krysztopą. Lider Ruchu Obrony Granic poinformował, że obywatelskie patrole będą się równiez organizować na granicy ze Słowacją, gdzie przebiega bałkański szlak przemytniczy migrantów.

REKLAMA

IZRAEL. ZAPISKI Z WOJNY

IZRAEL. ZAPISKI Z WOJNY

Właśnie wróciłem z Izraela. Nie było mnie tam lata całe. Na pamiątkę zostaną mi zdjęcia w hełmie – koloru błękitnego niczym żołnierzy ONZ stacjonujących na Bliskim Wschodzie - i w mocno ciężkiej kamizelce kuloodpornej. Mogę je porównać ze zdjęciami sprzed półtora roku z Kijowa, Buczy i Irpienia: też hełm, tylko innego koloru, też kamizelka. W Irpieniu odszedłem na chwilę od grupy, wszedłem na podwórko domu opustoszałego, jak wszystkie budynki mieszkalne w mieście – dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że to duży błąd: Rosjanie zaminowali masę miejsc i
 nasz przewodnik ze służb ukraińskich wpadał w histerię, jak tylko ktoś z nas oddalił się od stada. Przy granicy ze Strefą Gazy nie było tych problemów: w kibucu Kfar Aza widoczne były zniszczone domki, były ofiary śmiertelne – bez porównania mniejsze niż u naszego wschodniego sąsiada, ale min nie było.

W izraelskim kibucu było jednak coś, czego nie doświadczyłem na Ukrainie – odgłosy wojny. Wybuchy bomb, rakiet, serie z karabinów maszynowych słychać było coraz bliżej i bliżej, aż w końcu naprawdę bardzo, bardzo blisko. Wojna w realu, gdy ją słyszysz ,ale też widzisz pióropusze czarnego dymu w Gazie, „smakuje” zupełnie inaczej niż ta w telewizyjnych „Wiadomościach” czy tym bardziej na filmach
 sensacyjnych.

Izrael eksponuje fakt porwania 1200 zakładników: w centrum Tel-Avivu ustawiono długi stół zastawiony jak do przyjęcia, przykryty obrusem. Przy każdym krześle imię i nazwisko zakładnika. Część z nich uwolniono, kartki – wizytówki odwrócono, została ich tylko część – ale stół się ostał, fotografowany przez różne zagraniczne delegacje.
Wszystkie hotele w Izraelu zajęte są przez wewnętrznych przesiedleńców. Tych ze Strefy Gazy. Decyzja racjonalna, bo przecież turyści tu teraz nie przyjeżdżają.

W moim hotelu w Tel-Aviwie to samo. Jak tylko się melduję, spotykam jedną z tych „dipisów” (określenie z czasów po II wojnie światowej od angielskich słów „displaced persons”). Co za przypadek: pani przyjechała z kibucu, który następnego dnia mam odwiedzić. Dziś nie ma tam żywej duszy, bo Palestyńczycy zaatakowali go pierwszego dnia wojny (7 października 2023), zabili część cywilów, resztę ewakuowano. Tymczasem starsza pani pyta się, skąd jestem. Gdy słyszy, że z Polski - eksploduje: „Moja mama była z Polski”! I dodaje, że gdy niedawno była w szpitalu, to powiedzieli jej, że jeżeli jej mama jest z Polski, to ona też jest Polką! Po czym mówi o rodzicielce z rozbrajającą czułością: „Moja szalona polska matka”. Ten przymiotnik „szalony” jest określeniem największej możliwej miłości i uznania...

„W moim” hotelu wiele rodzin z dziećmi. Żydzi mają liczne rodziny, ale problem polega na tym, że Arabowie – jeszcze liczniejsze. Są też dziewczyny w mundurach – tutaj to widok powszechny, spotykam je na ulicach Jerozolimy i Tel-Avivu, w kibucu, gdzie świetnym angielskim tłumaczą cudzoziemcom, co zrobił tu Hamas i wreszcie, gdy przyjeżdżają z frontu z kolegami - żołnierzami. To izraelska normalność.

Spotykam się z ministrami, posłami, ekspertami, dziennikarzami .Tylko nieliczni przewidywali – albo przynajmniej teraz tak mówią- że może nastąpić atak Hamasu. Dla niemal wszystkich zaatakowanie Izraela z cudzego terytorium - po raz pierwszy od półwiecza - było totalnym szokiem. Od wojny Jom Kippur, zwanej też „wojną październikową” albo „ramadanową” w 1973 roku, nigdy Izrael nie został militarnie napadnięty na swoim terenie. Oczywiście były liczne zamachy terrorystyczne. Ginęli Żydzi w Jerozolimie i innych miastach czy w kibucach, jednak od czasu ataku połączonych armii Syrii i Egiptu – stopa obcego żołnierza nie stanęła na terytorium Państwa Izrael (tak oficjalnie nazywa się ten kraj).
Odnotowuję, że wśród 1100 zakładników byli też cudzoziemcy pracujący dla Żydów.   Głównie z Tajlandii, po części z Afryki .
Spotykam się z jednym z byłych szefów izraelskiego wywiadu Yossi Kuperwasserem. To jeden z nielicznych, którzy ostrzegali przed Hamasem. Dziś może mieć gorzką satysfakcję, ale bardziej martwi się o przyszłość. Uważa, że zagrożenie dla Izraela ze strony Palestyńczyków (świata arabskiego) jest i będzie permanentne. Zupełnie inaczej widzi to jeden z dziennikarzy najważniejszego lewicowego dziennika „Haaretz”. Zakłada on – chyba dość idealistycznie – że nie teraz,  pewnie za długi czas, ale jedynym rozwiązaniem tego konfliktu będzie jedno wspólne państwo Żydów i Palestyńczyków. Tak właśnie odpowiada na moje pytanie, jak widzi wyjście z tej sytuacji, z której – tak uważam, ale tego już nie dodaję – ja wyjścia nie widzę. Od lat głoszę, że konflikt na Bliskim Wschodzie jest nierozwiązywalny i że świat jest skazany na wojnę w tym regionie , nawet jeśli będzie ona przerywana krótszymi lub dłuższymi czasami zawieszenia broni. To, co dzieje się w Izraelu ,w tym w Strefie Gazy w ostatnich dwóch miesiącach tylko potwierdza moją diagnozę.

Benjamin „Bibi” Netanjahu premierem jest po raz piąty (sic!), choć jeżeli liczyć nieustające tam wybory i zmiany gabinetów ,choć w tej samej lub podobnej konfiguracji jego partii Likud z żydowskimi partiami religijnymi – to może nawet więcej niż piąty raz. Poznałem go, mój Boże, równo ćwierć wieku temu, gdy po raz pierwszy był premierem i odwiedził Polskę, aby wziąć udział w „Marszu Żywych” na terenie niemieckiego obozu śmierci  Auschwitz. Byłem wtedy ministrem w rządzie Akcji Wyborczej „Solidarność” i pamiętam, że premier Izraela i jego ekipa oraz przedstawiciele rządu RP, w tym ja, szliśmy razem, ale osobno…

Ministrowie gabinetu Netanjahu: Gila Gamliel – (resort służb specjalnych) oraz Amichai Chikli – (minister ds. diaspory) wygłaszają peany na cześć mojego kraju. Dla nich Polska jest przykładem właściwej polityki imigracyjnej – inaczej niż inne państwa Zachodu. Oni wiedzą, co mówią…

*tekst ukazał się na portalu idmn.pl (grudzień 2023)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe