Ryszard Czarnecki: Nowi ludzie - oby stare dobre mechanizmy
Jestem długo w polityce i rozumiem ,że nowy rząd -jaki by nie był -robi porządki po starym, wymienia ludzi, zmienia wyższych (a czasem nie tylko wyższych) urzędników odziedziczonych po poprzednikach. W polityce jestem sporo lat, wiele rzeczy widziałem. Rozumiem: demokracja ma swoje prawa. Zatem niespecjalnie się oburzam, gdy obserwuję nową karuzelę personalną, nową „miotłę” czy jak to tam nazwiemy. Ale będę bardzo przestrzegał nowych rządzących przed automatycznym wyrzucaniem na śmietnik dobrych mechanizmów finansowania sportu, wypracowanych przez poprzedni rząd. Nie warto. Jeszcze nigdy w historii takich pieniędzy - jak teraz - nie było w polskim sporcie. Z czasami PRL nie porównuję, bo porównywać nie sposób. Dlatego też choćby tego nie warto psuć. Łatwo bowiem coś zlikwidować-trudniej to potem odtworzyć. Jeżeli wypracowano system finansowania sportu na poziomie federacji, związków, ale też niezależnie od tego - klubów to może i trzeba to jeszcze jakoś udoskonalić, „dopieścić”, ale na pewno nie demontować. Przecież to, jak mówi młodzież „gra i buczy”. Po co psuć auto, które w miarę szybko i bezpiecznie jedzie tylko dlatego, że ów samochód kupił, wyremontował wymyślił, stworzył (niepotrzebne skreślić) poprzedni jego właściciel? Przecież jak auto jedzie, tak jak oczekują jego pasażerowie, sponsorzy (niepotrzebne skreślić) to przynosi to chwałę obecnemu kierowcy! Nawet wielu nie będzie wiedziało o zasługach kierowcy poprzedniego! Przecież ten obecny o tym nie przypomni...
Polski sport i jego finansowanie
Apeluję mocno o kontynuację, ciągłość, gdy chodzi o polski sport i jego finansowanie. Stare polskie powiedzenie o tym, żeby „nie wylać dziecka z kąpielą” w tym kontekście nabiera zupełnie nowego i aktualnego znaczenia.
Rzecz w tym, że owa ciągłość i kontynuowanie dobrych inicjatyw dotyczyć powinno nie tylko finansowania sportu na różnych szczeblach. Dotyczyć to również musi, moim zdaniem, organizacji igrzysk olimpijskich w naszym kraju. Nie można tej - tak naprawdę wcale nie nowej - idei przekreślać dlatego, że mówili o niej były premier czy były minister sportu (ale też aktualny prezydent). Rzecz dotyczy gigantycznej imprezy, która miałaby odbyć się w naszej ojczyźnie za najwcześniej 13 lat! Sportowcy, którzy tu przyjadą - podobnie jak setki tysięcy kibiców - doprawdy nie będą wiedzieli kto IO w Polsce wymyślił! Ba, w ogóle nie będą tego chcieli wiedzieć. Nie chodzi tylko - choć oczywiście także o to! - o promocję Rzeczypospolitej w świecie. W dużym stopniu chodzi o to, aby na letnich igrzyskach nad Wisłą i Odrą (obowiązkowo!) zarobili polscy hotelarze, sklepikarze, taksówkarze, koleje, LOT, restauratorzy i właściciele kawiarni, sprzedawcy pamiątek itp itd. Nie warto grzebać dobrych pomysłów! Nawet wtedy, gdy wymyślili je poprzednicy.
Na razie - gdy piszę te słowa - w resorcie sportu jest minister konstytucyjny - ale nie ma jeszcze obsadzonych stanowisk wiceministrów. W rządowo-warszawskich kuluarach słyszę, że będą nimi: 1. Ireneusz Ras z Trzeciej Drogi (konkretnie PSL), który przez wiele lat, gdy był jeszcze posłem Platformy Obywatelskiej - kierował Sejmową Komisją Sportu oraz: 2. Jakub Rutnicki, którego pamiętam jeszcze z piłkarskiej reprezentacji polskiego parlamentu, gdzie z racji na dwumetrowy wzrost grał oczywiście na bramce.
Pozwalam sobie jednak przypomnieć, że jeśli nawet sprawdzą się te przewidywania to i tak będą jeszcze dwa wakaty do obsadzenia. Przecież Kamil Bortniczuk miał czterech wiceministrów w randze sekretarzy stanu (jednocześnie byli przecież posłami): odpowiedzialnego za turystykę Andrzeja Guta-Mostowego, odpowiedzialnego za inwestycje Jacka Osucha oraz Arkadiusza Czartoryskiego i Annę Krupkę. Zapewne i tym razem kolegium Ministerstwa Sportu i Turystyki nie będzie mniejsze.
Czekamy na obsadę władz „naszego” resortu, ale wolałbym nie usłyszeć, że wraz z tymi naturalnymi zmianami personalnymi idzie też rewolucja burzenia dobrych, sprawdzonych mechanizmów finansowania polskiego sportu czy przekreślenie idei letnich igrzysk olimpijskich w naszej ojczyźnie.
No, to dziś było mniej o sporcie jako takim, a bardziej o zmianach administracyjno-organizacyjnych wokół niego. Takie czasy, Panie Dzieju...
*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (18.12.2023)
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Będzie przymusowa relokacja migrantów. Fala komentarzy w sieci