Grudzień 1970. Minęły 53 lata od krwawej pacyfikacji protestów na Wybrzeżu

„Gujana, zgłoś się. Przy PLO ta grupa idzie. Niosą zabitego i krzyczą «Mordercy»”– relacjonował na żywo swoim przełożonym milicjant biorący udział w pacyfikacji protestu w Gdyni 17 grudnia 1970 r. Komunistyczni oprawcy zamordowali w Grudniu 1970 roku 45 Polaków. Ponad 1100 osób zostało rannych. Przypominamy tekst Agnieszki Żurek opisujący ówczesne wydarzenia.
Grudzień 1970 w Gdyni: Ciało Zbyszka Godlewskiego niesione przez demonstrantów Grudzień 1970. Minęły 53 lata od krwawej pacyfikacji protestów na Wybrzeżu
Grudzień 1970 w Gdyni: Ciało Zbyszka Godlewskiego niesione przez demonstrantów / fot. Wikimedia Commons/Edmund Pelpliński

„Tłum się zatrzymał na Świętojańskiej, niosą trupa i skrwawiony sztandar. Ludzie podchodzą, zdejmują czapki z głowy, płaczą, płaczą. Trzeba to rozproszyć” – tak o śmierci Zbyszka Godlewskiego (utrwalonego w balladzie jako Janek Wiśniewski) mówił funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej. Chłopak, który stał się symbolem masakry grudniowej, w chwili śmierci miał zaledwie 18 lat. Został zastrzelony 17 grudnia około 8 rano nieopodal stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia. Jak relacjonował później jego ojciec, na zakrwawionym swetrze syna odnalazł dziury po trzech kulach – dwie trafiły Zbyszka w brzuch, jedna w klatkę piersiową. Chłopak miał także rany na głowie – prawdopodobnie od kuli, która trafiła go rykoszetem.

To partia strzela do robotników

Bezpośrednią przyczyną protestów, do jakich doszło w grudniu 1970 roku, były ogromne podwyżki cen żywności, jakie komunistyczna władza wprowadziła tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. W ich wyniku zrozpaczeni ludzie wyszli na ulice. Polskę ogarnęła fala protestów. Ich kulminacją stał się 17 grudnia 1970 roku i krwawa pacyfikacja buntu robotników na Wybrzeżu.

14 grudnia strajk podjęła załoga Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Wzburzeni ludzie przemaszerowali w stronę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku i zażądali rozmowy z pierwszym sekretarzem. Stoczniowcy domagali się także od kierownika swojego zakładu pracy nawiązania dialogu z rządem w sprawie cofnięcia horrendalnych podwyżek cen produktów spożywczych. Postulaty ludzi pracy nie zostały wysłuchane, co poskutkowało starciami z Milicją Obywatelską. Do robotników przyłączyła się grupa studentów gdańskich uczelni. 15 grudnia na Wybrzeżu rozpoczął się strajk powszechny. Wzięły w nim udział załogi kilku dużych zakładów pracy. Do postulatu zniesienia podwyżek cen żywności dołączono żądanie zwolnienia więźniów politycznych. Dialog z rządem nie został jednak nawiązany, co doprowadziło do eskalacji buntu.

17 grudnia, czyli tzw. Czarny Czwartek okazał się najczarniejszym dniem protestów. Tego dnia z rąk komunistycznych oprawców zginęło kilkanaście osób. Morderstwa te były tym bardziej haniebne, że śmierć zadano niewinnym i bezbronnym ludziom, którzy przyjechali do pracy, zresztą w odpowiedzi na apel władz domagających się przerwania strajku. Wojsko otworzyło ogień do robotników wysiadających z kolejki. Jedną z ofiar stał się Zbyszek Godlewski. Pracę w stoczni podjął zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Dzień przed śmiercią pisał do rodziców: „Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek”.

Misja „Anny Solidarność”

„Zginął na miejscu. Seria z karabinu maszynowego przeszyła głowę i klatkę piersiową. Jego ciało robotnicy położyli na drzwiach i ponieśli ulicą Świętojańską do centrum Gdyni. Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa robotnicy otrzymali od księdza krzyż i kwiaty, które położyli przy ciele zabitego. Następnie zanieśli ciało pod budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Po drodze przynajmniej dwa razy byli ostrzeliwani i obrzucani gazem łzawiącym tak, że musieli zostawiać ciało na ulicy i chować się w okolicznych bramach. […] O śmierci syna Izabela i Eugeniusz Godlewscy dowiedzieli się z telegramu, jaki 18 grudnia wysłał jego przyjaciel, świadek mordu. Depesza była krótka: «Zbyszek nie żyje. Kazik»” – czytamy w serwisie historycznym Polskiego Radia.

„Rodzice próbowali zobaczyć ciało syna, ale, podobnie jak bliscy innych zamordowanych, nie mieli na to szans. Ze szpitala w Gdyni Redłowie odesłano ich do prokuratury. Tam usłyszeli z kolei, że jest sobota i nic się nie da załatwić do poniedziałku. Tymczasem 20 grudnia, w niedzielę wieczorem, u państwa Godlewskich zjawili się ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że tego samego dnia odbędzie się pogrzeb. Pochówek Zbigniewa Godlewskiego miał miejsce po godzinie 23.00 na cmentarzu przy katedrze oliwskiej. W ten sposób, po cichu, bez możliwości godnego pożegnania, grzebano większość ofiar masakry na Wybrzeżu. Dopiero w marcu 1971 roku zwłoki Zbigniewa Godlewskiego zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Elblągu” – podaje Polskie Radio.

Podobny los spotkał także i inne ofiary masakry grudniowej. Rodziny zabitych, jeśli miały „szczęście”, były budzone przez komunistycznych funkcjonariuszy w środku nocy i wiezione na miejsce pospiesznych pochówków swoich najbliższych.
Godne upamiętnienie ofiar Grudnia stało się jednym z pierwszych postulatów powstałej 10 lat później Solidarności i jedną z najważniejszych misji życiowych, jakie postawiła sobie Anna Walentynowicz.

Pomnik upamiętniający zabitych robotników został odsłonięty w 1980 roku. Specjalny telegram z tej okazji wystosował papież Jan Paweł II: „Odpowiadając na szczególną prośbę biskupa gdańskiego i mieszkańców Wybrzeża, łączę się w dniu dzisiejszym z Wami, drodzy bracia i siostry, przy pomniku, który przypomina tragiczne wydarzenia sprzed lat dziesięciu i każe nam myśleć o wszystkich, którzy wówczas ponieśli śmierć. Polecam ich miłosierdziu Ojca Wszechwiecznego, dziękując Bogu za to, że tegoroczne wydarzenia na Wybrzeżu miały przebieg całkowicie inny. Proszę Go, aby moim rodakom dał wszystkie siły potrzebne do budowania pokoju we wzajemnym poszanowaniu wspólnego dobra umiłowanej Ojczyzny. Nie przestając się modlić za Polskę i wszystkie jej sprawy, z serca błogosławię uczestnikom uroczystości i wszystkim rodakom” – napisał Ojciec Święty.


 

POLECANE
Tusk oskarżony o zamach stanu. Ekspert: sytuacja jest poważna gorące
Tusk oskarżony o zamach stanu. Ekspert: sytuacja jest poważna

W środę podczas konferencji prasowej prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski poinformował, że pod koniec stycznia br. podpisał liczące 60 stron zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa Rady Ministrów, ministrów, marszałka Sejmu, marszałek Senatu, posłów i senatorów koalicji rządzącej, prezesa RCL, niektórych sędziów i prokuratorów. Sprawę komentuje mec. Bartosz Lewandowski.

Donald Tusk ma problem. Nowy sondaż nie pozostawia złudzeń gorące
Donald Tusk ma problem. Nowy sondaż nie pozostawia złudzeń

Ogromny spadek poparcia dla rządu Donalda Tuska. Jeszcze w czerwcu 2024 roku przeciwnicy rządu stanowili 40 proc., w styczniu 2025 roku już 54 proc. – wynika z najnowszego sondażu pracowni OGB Pro.

Nowe kłopoty TVN. Będzie śledztwo w USA? gorące
Nowe kłopoty TVN. Będzie śledztwo w USA?

Według dokumentów opublikowanych przez Kamila Różalskiego, byłego operatora TVN, prokuratura umorzyła sprawę łamania praw pracowniczych w TVN. Wszystko jednak wskazuje na to, że to nie koniec.

Prezes TK oskarżył Tuska o zamach stanu. Jest reakcja Kaczyńskiego pilne
Prezes TK oskarżył Tuska o zamach stanu. Jest reakcja Kaczyńskiego

– To jest sytuacja, która jest właściwą reakcją na stan rzeczy, który mamy w Polsce (...) W tym, co robi władza, nie ma już niczego, co jest związane z treścią przepisów – powiedział szef PiS Jarosław Kaczyński komentując w ten sposób środową decyzję prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego.

Król Karol III otrzymał raport rotmistrza Witolda Pileckiego. To reakcja na jego skandaliczną wypowiedź gorące
Król Karol III otrzymał raport rotmistrza Witolda Pileckiego. To reakcja na jego skandaliczną wypowiedź

Brytyjski król Karol III otrzymał w środę od brytyjskiej Polonii tłumaczenie "Raportu Witolda" - relacji rotmistrza Witolda Pileckiego, dokumentującej wydarzenia w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

Nie żyje Mieczysław Buczkowski, ps. Buk, wybitny lekarz i powstaniec warszawski Wiadomości
Nie żyje Mieczysław Buczkowski, ps. Buk, wybitny lekarz i powstaniec warszawski

W wieku 102 lat zmarł Mieczysław Buczkowski, wybitny lekarz i powstaniec warszawski używający pseudonimu Buk – podaje fundacja BohaterON .

Obywatelski projekt ustawy #TakDlaCPK odrzucony gorące
Obywatelski projekt ustawy #TakDlaCPK odrzucony

Sejmowa komisja infrastruktury odrzuciła w środę obywatelski projekt ustawy zobowiązującej rząd do realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego w wersji z pierwotnego programu wieloletniego CPK.

Zastępca prokuratora generalnego wszczął śledztwo ws. podejrzenia o zamach stanu pilne
Zastępca prokuratora generalnego wszczął śledztwo ws. podejrzenia o zamach stanu

Prokurator Michał Ostrowski wszczął śledztwo ws. zawiadomienia prezesa Trybunału Konstytucyjnego o zamachu stanu. O tej decyzji powiadomił prokuratora generalnego Adama Bodnara – informuje serwis niezalezna.pl.

Argentyna wycofuje się z WHO. Jest decyzja Wiadomości
Argentyna wycofuje się z WHO. Jest decyzja

– Prezydent Argentyny Javier Milei wycofa ten kraj ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – poinformował w środę rzecznik prezydenta Manuel Adorni, tłumacząc to "głębokimi różnicami w sferze zarządzania opieką zdrowotną" oraz "wpływami politycznymi niektórych państw".

Znany sportowiec ogłosił radosną nowinę. Lawina komentarzy Wiadomości
Znany sportowiec ogłosił radosną nowinę. Lawina komentarzy

Jerzy Janowicz podzielił się z fanami wyjątkowym momentem w swoim życiu. 4 lutego tenisista poinformował o narodzinach córki, publikując na swoim profilu w mediach społecznościowych wzruszające zdjęcie ze szpitala.

REKLAMA

Grudzień 1970. Minęły 53 lata od krwawej pacyfikacji protestów na Wybrzeżu

„Gujana, zgłoś się. Przy PLO ta grupa idzie. Niosą zabitego i krzyczą «Mordercy»”– relacjonował na żywo swoim przełożonym milicjant biorący udział w pacyfikacji protestu w Gdyni 17 grudnia 1970 r. Komunistyczni oprawcy zamordowali w Grudniu 1970 roku 45 Polaków. Ponad 1100 osób zostało rannych. Przypominamy tekst Agnieszki Żurek opisujący ówczesne wydarzenia.
Grudzień 1970 w Gdyni: Ciało Zbyszka Godlewskiego niesione przez demonstrantów Grudzień 1970. Minęły 53 lata od krwawej pacyfikacji protestów na Wybrzeżu
Grudzień 1970 w Gdyni: Ciało Zbyszka Godlewskiego niesione przez demonstrantów / fot. Wikimedia Commons/Edmund Pelpliński

„Tłum się zatrzymał na Świętojańskiej, niosą trupa i skrwawiony sztandar. Ludzie podchodzą, zdejmują czapki z głowy, płaczą, płaczą. Trzeba to rozproszyć” – tak o śmierci Zbyszka Godlewskiego (utrwalonego w balladzie jako Janek Wiśniewski) mówił funkcjonariusz Milicji Obywatelskiej. Chłopak, który stał się symbolem masakry grudniowej, w chwili śmierci miał zaledwie 18 lat. Został zastrzelony 17 grudnia około 8 rano nieopodal stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia. Jak relacjonował później jego ojciec, na zakrwawionym swetrze syna odnalazł dziury po trzech kulach – dwie trafiły Zbyszka w brzuch, jedna w klatkę piersiową. Chłopak miał także rany na głowie – prawdopodobnie od kuli, która trafiła go rykoszetem.

To partia strzela do robotników

Bezpośrednią przyczyną protestów, do jakich doszło w grudniu 1970 roku, były ogromne podwyżki cen żywności, jakie komunistyczna władza wprowadziła tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. W ich wyniku zrozpaczeni ludzie wyszli na ulice. Polskę ogarnęła fala protestów. Ich kulminacją stał się 17 grudnia 1970 roku i krwawa pacyfikacja buntu robotników na Wybrzeżu.

14 grudnia strajk podjęła załoga Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Wzburzeni ludzie przemaszerowali w stronę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku i zażądali rozmowy z pierwszym sekretarzem. Stoczniowcy domagali się także od kierownika swojego zakładu pracy nawiązania dialogu z rządem w sprawie cofnięcia horrendalnych podwyżek cen produktów spożywczych. Postulaty ludzi pracy nie zostały wysłuchane, co poskutkowało starciami z Milicją Obywatelską. Do robotników przyłączyła się grupa studentów gdańskich uczelni. 15 grudnia na Wybrzeżu rozpoczął się strajk powszechny. Wzięły w nim udział załogi kilku dużych zakładów pracy. Do postulatu zniesienia podwyżek cen żywności dołączono żądanie zwolnienia więźniów politycznych. Dialog z rządem nie został jednak nawiązany, co doprowadziło do eskalacji buntu.

17 grudnia, czyli tzw. Czarny Czwartek okazał się najczarniejszym dniem protestów. Tego dnia z rąk komunistycznych oprawców zginęło kilkanaście osób. Morderstwa te były tym bardziej haniebne, że śmierć zadano niewinnym i bezbronnym ludziom, którzy przyjechali do pracy, zresztą w odpowiedzi na apel władz domagających się przerwania strajku. Wojsko otworzyło ogień do robotników wysiadających z kolejki. Jedną z ofiar stał się Zbyszek Godlewski. Pracę w stoczni podjął zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Dzień przed śmiercią pisał do rodziców: „Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek”.

Misja „Anny Solidarność”

„Zginął na miejscu. Seria z karabinu maszynowego przeszyła głowę i klatkę piersiową. Jego ciało robotnicy położyli na drzwiach i ponieśli ulicą Świętojańską do centrum Gdyni. Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa robotnicy otrzymali od księdza krzyż i kwiaty, które położyli przy ciele zabitego. Następnie zanieśli ciało pod budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Po drodze przynajmniej dwa razy byli ostrzeliwani i obrzucani gazem łzawiącym tak, że musieli zostawiać ciało na ulicy i chować się w okolicznych bramach. […] O śmierci syna Izabela i Eugeniusz Godlewscy dowiedzieli się z telegramu, jaki 18 grudnia wysłał jego przyjaciel, świadek mordu. Depesza była krótka: «Zbyszek nie żyje. Kazik»” – czytamy w serwisie historycznym Polskiego Radia.

„Rodzice próbowali zobaczyć ciało syna, ale, podobnie jak bliscy innych zamordowanych, nie mieli na to szans. Ze szpitala w Gdyni Redłowie odesłano ich do prokuratury. Tam usłyszeli z kolei, że jest sobota i nic się nie da załatwić do poniedziałku. Tymczasem 20 grudnia, w niedzielę wieczorem, u państwa Godlewskich zjawili się ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że tego samego dnia odbędzie się pogrzeb. Pochówek Zbigniewa Godlewskiego miał miejsce po godzinie 23.00 na cmentarzu przy katedrze oliwskiej. W ten sposób, po cichu, bez możliwości godnego pożegnania, grzebano większość ofiar masakry na Wybrzeżu. Dopiero w marcu 1971 roku zwłoki Zbigniewa Godlewskiego zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Elblągu” – podaje Polskie Radio.

Podobny los spotkał także i inne ofiary masakry grudniowej. Rodziny zabitych, jeśli miały „szczęście”, były budzone przez komunistycznych funkcjonariuszy w środku nocy i wiezione na miejsce pospiesznych pochówków swoich najbliższych.
Godne upamiętnienie ofiar Grudnia stało się jednym z pierwszych postulatów powstałej 10 lat później Solidarności i jedną z najważniejszych misji życiowych, jakie postawiła sobie Anna Walentynowicz.

Pomnik upamiętniający zabitych robotników został odsłonięty w 1980 roku. Specjalny telegram z tej okazji wystosował papież Jan Paweł II: „Odpowiadając na szczególną prośbę biskupa gdańskiego i mieszkańców Wybrzeża, łączę się w dniu dzisiejszym z Wami, drodzy bracia i siostry, przy pomniku, który przypomina tragiczne wydarzenia sprzed lat dziesięciu i każe nam myśleć o wszystkich, którzy wówczas ponieśli śmierć. Polecam ich miłosierdziu Ojca Wszechwiecznego, dziękując Bogu za to, że tegoroczne wydarzenia na Wybrzeżu miały przebieg całkowicie inny. Proszę Go, aby moim rodakom dał wszystkie siły potrzebne do budowania pokoju we wzajemnym poszanowaniu wspólnego dobra umiłowanej Ojczyzny. Nie przestając się modlić za Polskę i wszystkie jej sprawy, z serca błogosławię uczestnikom uroczystości i wszystkim rodakom” – napisał Ojciec Święty.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe