Minister Tuska nie chce religii w szkole
Gawkowski zapytany został o zapowiedź szefowej resortu edukacji Barbary Nowackiej dot. ograniczenia lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa.
CZYTAJ TAKŻE: Szczyt UE. Nieoficjalnie: To kanclerz Niemiec zaproponował, by premier Węgier opuścił salę obrad
Minister Tuska nie chce religii w szkole
Jestem za. Chociaż wolałbym, żeby religia całkiem była w salkach katechetycznych
- odpowiedział.
Gdyby religia była w salkach katechetycznych, sam tego doświadczałem, sam chodziłem do salki katechetycznej, nie uważam, że stałoby się coś nadzwyczajnego.(...) Decyzję pani Nowackiej szanuję, bardzo mi się podoba
- wskazał.
Odnoszą się do tego, że nauczanie katechezy w szkołach i przedszkolach publicznych jest zagwarantowane w Konkordacie i decyzje muszą być podejmowane w porozumieniu z episkopatem, zaznaczył, że kiedyś te rozmowy musiały się zacząć.
Zaczynamy. Zobaczymy, dokąd dojedziemy, ale krok po kroku trzeba ograniczać wpływ kościoła na państwo. Rozdział państwa od kościoła jest konstytucyjnie zapisany
- podkreślił.
"Dwie godziny lekcji religii to jest przesada"
W środę nowa minister edukacji Barbara Nowacka, zapytana w TVN24, czy jest zwolenniczką wyeliminowania religii z polskich szkół, odpowiedziała: "znam Konkordat i wiem, do czego zobowiązało się państwo polskie. Proces rozmowy nad kształtem Konkordatu będzie długi".
Jednocześnie dodała, że jej zdaniem, "dwie godziny lekcji religii to jest przesada", bo - jak wskazała - dzieci mają więcej religii, niż innych przedmiotów. "Moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, w tym - decyzja finansowa" - zaznaczyła Nowacka.
Nowacka zapowiedziała, że będzie się starała, żeby lekcje religii były na pierwszej lub ostatniej lekcji i żeby oceny z religii nie były liczone do średniej na świadectwach.
CZYTAJ TAKŻE: Grupa sędziów miała wtargnąć do gabinetu jednego z prezesów sądów apelacyjnych i mu grozić