BLISKI WSCHÓD: GEOPOLITYKA W CIENIU BOMB

BLISKI WSCHÓD: GEOPOLITYKA W CIENIU BOMB

Dosłownie w odstępie szesnastu minut pojawiły się w mediach dwie informacje. Pierwsza to wypowiedź rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Johna Kirby’ego, który podkreślając pat między Białym Domem a Kongresem w kwestii budżetu stwierdził, że USA „nie są w stanie obiecać Ukrainie, że pomoc USA będzie kontynuowana”. Na pocieszenie dodał, że prezydent J. R. Biden jest gotowy do kompromisu z republikańską opozycją, aby przełamać impas wokół pakietu wsparcia dla Ukrainy.

 

Po kilkunastu minutach media informowały, że Izrael po raz pierwszy od 7 października 2023, a więc od napaści Hamasu podjął decyzję o otworzeniu przejścia Kerem Szalom na granicy ze Strefą Gazy. „Times of Israel” stwierdził, że właśnie tam sprawdzane byłyby ciężarówki z pomocą humanitarną.

 

Pomoc USA dla Izraela nie jest bezwarunkowa

 

Czy te informacje można ze sobą powiązać? Można i trzeba. Amerykańskie powiedzenie, że: „Nie ma darmowych lunczy” sprawdza się także w polityce zagranicznej. Wokół pomocy dla Kijowa zaistniał pat, który prawdopodobnie może się pogłębiać, niezależnie od negocjacji w Kongresie, ponieważ w przyszłym miesiącu na dobre ruszają prawybory prezydenckie u Demokratów i Republikanów. To z kolei nie będzie sprzyjało realizacji obietnic wsparcia dla Kijowa. W tej sprawie większość Republikanów różni się z większością Demokratów. Biden nie może sobie pozwolić, aby ta sprawa stała się przedmiotem kampanijnego sporu, bo może na tym tylko stracić. Jest bowiem niemała grupa obywateli USA, która chce, albo wycofania się z zaangażowania ich kraju w naszym regionie Europy albo przynajmniej znaczącego ograniczenia pomocy militarnej i gospodarczej. Ekipa Bidena nie może dopuścić do sytuacji, że te głosy w całości skoncentrują się na kandydacie Republikanów, ktokolwiek by nim nie był (na razie wszystko wskazuje na to, że D. J. Trump).

 

Jednocześnie to, co dzieli sporą część wyborców amerykańskiej prawicy od dużej części wyborców Demokratów – lewicy czyli sprawa zaangażowania się po stronie Ukrainy, zupełnie nie przenosi się na kwestie relacji amerykańsko-izraelskich. Tutaj Republikanie i Demokraci są absolutnie zjednoczeni i obie partie wręcz licytują się deklaracjami poparcia dla Tel-Avivu. Ta pomoc dla Izraela jest tym bardziej oczywista, że za Hamasem stoi, jak się powszechnie uważa Iran. Jednak ta amerykańska pomoc – i nie powinno to być żadną tajemnicą – nie jest bezwarunkowa, zarówno, gdy chodzi o Ukrainę, ale też nawet gdy chodzi o Izrael. Moi rozmówcy w Jerozolimie i Tel-Avivie nie mówili tego wprost, ale dawali to do zrozumienia. Stąd zapewne „poluzowanie”, gdy chodzi o możliwość pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy.

 

Izraelska wyspa na oceanie islamu

 

W Państwie Izrael spędziłem trzy doby. Byłem tam w oficjalnej delegacji naszej grupy politycznej w europarlamencie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Skład delegacji był polsko-szwedzko-niemiecki. Byliśmy w Tel-Avivie, Jerozolimie i na granicy ze Strefą Gazy. Rozmowy z przedstawicielami rządu (dwoje ministrów) oraz jednoizbowego parlamentu izraelskiego – Knesetu (trzy spotkania z posłami partii premiera Benjamina „Bibi” Natanyahu – Likud)na pewno poszerzyły naszą wiedzę o sytuacji państwa, które jest żydowską wyspą na otaczającym ja arabskim oceanie. Procesy demograficzne, a więc wysoki przyrost demograficzny stoi bardziej po stronie świata arabskiego niż Izraela. Jednak Tel-Aviv prowadzi bardzo racjonalną i skuteczną politykę repatriacyjną ściągając do ojczyzny Żydów z kilku kontynentów. Nie wszyscy z nich dobrze integrują się z izraelskim społeczeństwem, choćby Żydzi rosyjscy, którzy z jednej strony zakładają własne partie polityczne, są ministrami, jak ich legendarny lider Nathan Szczarański, ale część w ogóle nie chce się asymilować ,nie uczy się języka i rozmawia cały czas po rosyjsku.

Izrael ma świetnie wyposażoną armię, wspieraną najnowszymi zdobyczami technologicznymi, w tym izraelskiego przemysłu zbrojeniowego, bardzo uznawanego w świecie. Ma też permanentne wsparcie Stanów Zjednoczonych Ameryki, co wcale jednak nie oznacza, że wszystkie polityczne czy militarne pomysły izraelskiego rządu są automatycznie realizowane przez Waszyngton. Ma też legendarny wywiad, który wszak chyba jednak zawiódł, przeoczając przygotowania do ataku Hamasu. Po raz pierwszy bowiem od pół wieku , a konkretnie od wojny Jom Kippur (znanej też jako „wojna ramadanowa” albo „wojna październikowa”) terytorium Izraela zostało najechane przez obce wojsko. W 1973 roku były to połączone armie Syrii i Egiptu, teraz Hamasu, zaopatrywanego w broń, a także szkolonego, jak słyszymy od naszych izraelskich rozmówców, przez Iran.

Minister ds. służb specjalnych Gila Gamliel, która przyjeżdża na nasze spotkanie prosto z głosowania nad budżetem w Knesecie, dwukrotnie komplementuje politykę imigracyjną Polski. Takich pochwał nawet nie oczekują nasi koledzy z Niemiec i Szwecji, bo przecież ich państwa są przykładami antypolityki imigracyjnej. Minister ds. służb towarzyszy emerytowany generał izraelskiego wywiadu wojskowego Yossi (Josef) Koperwasser. On z kolei podkreśla, że w zasadzie nikt w elitach ich państwa – politycznych czy militarnych – nie chciał słuchać ostrzeżeń przed możliwym atakiem islamskich terrorystów. Kuperwasser i późniejsi nasi rozmówcy podnoszą, że działo się to dlatego, że mentalność świata szeroko rozumianego Zachodu, do którego zaliczają Izrael, jest kompletnie inna niż świata islamu.

W ciągu tych około 70 godzin spędzonych w Państwie Izrael nie raz słyszałem, że władze, ale też społeczeństwo izraelskie uważało, że oferowanie pracy Palestyńczykom i zapewnienie przynajmniej części z nich stabilności finansowej odciągnie ich od muzułmańskiego radykalizmu. Ta teza okazała się życzeniowa i nieprawdziwa.

 

Gdzie dwóch się bije, tam Rosja korzysta...

 

Poseł Likudu Dan Illouz towarzyszy nam w czasie wizyty w kibucu Kfar Aza, graniczącym ze Strefą Gazy. Oprowadza nas jedna z wielu kobiet-żołnierzy, która świetnym angielskim opowiada o zniszczeniach dokonanych przez Hamas i ofiarach śmiertelnych wśród izraelskich cywilów. Po chwili dołącza drugi żołnierz-kobieta. Coraz częściej i bliżej słyszymy odgłosy bomb i rakiet, coraz bliżej i bliżej, aż w końcu całkiem bardzo blisko serie z karabinów maszynowych. Widzimy też pióropusze czarnego dymu nad Stefą Gazy. Słychać też w górze wojskowe helikoptery. Wojna z bliska wygląda zupełnie inaczej niż ta widziana w telewizji czy w filmach sensacyjnych. Przede wszystkim jest jakże realna. Mam poczucie deja vu. W błękitnym hełmie niczym żołnierze sił ONZ i w ciężkiej kamizelce kuloodpornej, w której po kilku godzinach myśli się mniej o niebezpieczeństwie, a bardziej o tym, żeby ją wreszcie zdjąć, przypominam sobie, jak też w hełmie (choć innego koloru) i też w ciężkiej kuloodpornej kamizelce, jednej z najnowszych produkowanych dla armii, oglądałem znacznie bardziej niż Kfar Aza zniszczoną Buczę i Irpień. Jednak to tu doświadczyłem wojny wciąż trwającej – a nie tam, w centralnej Ukrainie.

 

Nie jestem optymistą. Wojna na Bliskim Wschodzie potrwa długo, nawet jeśli obie strony godzić się będą na krótsze czy dłuższe zawieszenia broni. Nie wierzę specjalnie w trwały pokój między dwoma narodami, które stolicę chcą widzieć w tym samym mieście. Argument naszych gospodarzy, że Jerozolima jest stolicą Żydów od trzech tysięcy lat, nie będzie zaakceptowany przez Palestyńczyków ani świat arabski. A z tej obecnej wojny cieszy się Moskwa, bo światowa opinia publiczna interesuje się coraz bardziej tym, co w Izraelu, a coraz mniej tym, co na Ukrainie.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (11.12.2023)


 

POLECANE
Ważny komunikat dla rodziców: Ostatnie dni na złożenie wniosku. Można otrzymać 300 zł z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla rodziców: Ostatnie dni na złożenie wniosku. Można otrzymać 300 zł

Rodzice i opiekunowie mają czas tylko do końca listopada, aby zgłosić się po 300-złotowe świadczenie z programu „Dobry Start”. To jednorazowa wypłata na wyposażenie dzieci w niezbędne materiały szkolne. Wnioski przyjmowane są wyłącznie online.

Wojsko dostaje instrukcje ws. pseudokibiców. Kibice pytają: „Zemsta Tuska?” pilne
Wojsko dostaje instrukcje ws. "pseudokibiców". Kibice pytają: „Zemsta Tuska?”

Według dowództwa armii ostrzeżenia dotyczące „środowisk pseudokibiców” wynikają z "sygnałów służb specjalnych" o możliwej infiltracji i wykorzystaniu tych środowisk w działaniach dywersyjnych.

Przecięli kraty i uciekli na prześcieradłach. Spektakularna ucieczka w więzienia w Dijon Wiadomości
Przecięli kraty i uciekli na prześcieradłach. Spektakularna ucieczka w więzienia w Dijon

Francuskie służby od miesięcy ostrzegały, że w przepełnionym więzieniu w Dijon gwałtownie spada poziom zabezpieczeń. Teraz ich obawy się potwierdziły: dwóch osadzonych zdołało przepiłować kraty i zniknąć.

Sondaż w Niemczech: Większość przewiduje rozpad rządu Merza z ostatniej chwili
Sondaż w Niemczech: Większość przewiduje rozpad rządu Merza

54 proc. Niemców uważa, że koalicja rządowa pod wodzą kanclerza Friedricha Merza rozpadnie się do 2029 roku - wynika z sondażu Instytutu Insa, opublikowanego w czwartek w „Bildzie”.

Ukrainiec zatrzymany w sprawie dywersji na kolei wychodzi na wolność. Miał 46 paszportów z ostatniej chwili
Ukrainiec zatrzymany w sprawie dywersji na kolei wychodzi na wolność. Miał 46 paszportów

Prokuratura zaskarżyła decyzję sądu, który nie zgodził się na areszt 34-letniego obywatela Ukrainy posiadającego 46 rosyjskich paszportów, wskazując w zażaleniu, że postanowienie "obraża przepisy".

Łódzkie: 16 tys. gospodarstw domowych bez prądu. PGE wydało komunikat z ostatniej chwili
Łódzkie: 16 tys. gospodarstw domowych bez prądu. PGE wydało komunikat

W czwartek po południu w woj. łódzkim nastąpiła poważna awaria sieci energetycznej. Na skutek potężnego ataku zimy bez prądu pozostaje ponad 16 tys. gospodarstw domowych i firm z okolic gmin Sieradz, Łask, Poddębice, Zadzim, Błaszki, Warta. PGE Dystrybucja wydała komunikat.

Skandal w Brazylii. Studentka aresztowana, bo nie spodobała jej się wchodząca do toalety transkobieta tylko u nas
Skandal w Brazylii. Studentka aresztowana, bo nie spodobała jej się wchodząca do toalety "transkobieta"

Kolejny skandal w Brazylii! Studentka została aresztowana po tym, jak skonfrontowała się z mężczyzną, który nachodził damskie toalety. Mężczyzna jednak uważa, że ma do tego prawo jako „osoba niebinarna”, a kobiecie, która zwyzywała go za korzystanie z żeńskiej łazienki, grozi więzienie.

Żydowska agencja prasowa powtarza kłamstwo o 200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków pilne
Żydowska agencja prasowa powtarza kłamstwo o "200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków"

Artykuł opublikowany w „Jewish Telegraphic Agency” odnosi się do wystąpienia ambasadora USA w Polsce Thomasa Rose’a oraz przedstawia własny pogląd na dyskusję o odpowiedzialności Polaków za wydarzenia związane z Zagładą. Krytykując słowa ambasadora, autor tekstu JTA przedstawia własny, jednostronny obraz relacji polsko-żydowskich, ignorując kwestię okupacji niemieckiej, umniejszając udział Polaków w ratowaniu Żydów i kładąc akcent m.in. na marginalne przypadki szmalcownictwa.

Prezydent Nawrocki wydał oświadczenie: 11 ustaw podpisanych, dwie zawetowane. Mocny apel do rządu z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki wydał oświadczenie: 11 ustaw podpisanych, dwie zawetowane. Mocny apel do rządu

W czwartek wieczorem prezydent Karol Nawrocki ogłosił decyzje dotyczące 13 ustaw przekazanych z parlamentu: 11 z nich podpisał, a dwie zawetował. Podkreślił, że działa wyłącznie w oparciu o konstytucyjne prerogatywy i interes obywateli, apelując jednocześnie do rządu Donalda Tuska o współpracę i wcześniejsze konsultowanie projektów ustaw.

Dramatyczny spadek inwestycji zagranicznych w Polsce. Jest raport z ostatniej chwili
Dramatyczny spadek inwestycji zagranicznych w Polsce. Jest raport

Napływ inwestycji do Polski w 2024 roku znacząco się obniżył; w porównaniu z 2023 rokiem zmniejszył się mniej więcej o 55 proc., a skala spadku była znacznie wyższa niż w przypadku państw rozwiniętych – podał NBP w opublikowanym w czwartek raporcie.

REKLAMA

BLISKI WSCHÓD: GEOPOLITYKA W CIENIU BOMB

BLISKI WSCHÓD: GEOPOLITYKA W CIENIU BOMB

Dosłownie w odstępie szesnastu minut pojawiły się w mediach dwie informacje. Pierwsza to wypowiedź rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Johna Kirby’ego, który podkreślając pat między Białym Domem a Kongresem w kwestii budżetu stwierdził, że USA „nie są w stanie obiecać Ukrainie, że pomoc USA będzie kontynuowana”. Na pocieszenie dodał, że prezydent J. R. Biden jest gotowy do kompromisu z republikańską opozycją, aby przełamać impas wokół pakietu wsparcia dla Ukrainy.

 

Po kilkunastu minutach media informowały, że Izrael po raz pierwszy od 7 października 2023, a więc od napaści Hamasu podjął decyzję o otworzeniu przejścia Kerem Szalom na granicy ze Strefą Gazy. „Times of Israel” stwierdził, że właśnie tam sprawdzane byłyby ciężarówki z pomocą humanitarną.

 

Pomoc USA dla Izraela nie jest bezwarunkowa

 

Czy te informacje można ze sobą powiązać? Można i trzeba. Amerykańskie powiedzenie, że: „Nie ma darmowych lunczy” sprawdza się także w polityce zagranicznej. Wokół pomocy dla Kijowa zaistniał pat, który prawdopodobnie może się pogłębiać, niezależnie od negocjacji w Kongresie, ponieważ w przyszłym miesiącu na dobre ruszają prawybory prezydenckie u Demokratów i Republikanów. To z kolei nie będzie sprzyjało realizacji obietnic wsparcia dla Kijowa. W tej sprawie większość Republikanów różni się z większością Demokratów. Biden nie może sobie pozwolić, aby ta sprawa stała się przedmiotem kampanijnego sporu, bo może na tym tylko stracić. Jest bowiem niemała grupa obywateli USA, która chce, albo wycofania się z zaangażowania ich kraju w naszym regionie Europy albo przynajmniej znaczącego ograniczenia pomocy militarnej i gospodarczej. Ekipa Bidena nie może dopuścić do sytuacji, że te głosy w całości skoncentrują się na kandydacie Republikanów, ktokolwiek by nim nie był (na razie wszystko wskazuje na to, że D. J. Trump).

 

Jednocześnie to, co dzieli sporą część wyborców amerykańskiej prawicy od dużej części wyborców Demokratów – lewicy czyli sprawa zaangażowania się po stronie Ukrainy, zupełnie nie przenosi się na kwestie relacji amerykańsko-izraelskich. Tutaj Republikanie i Demokraci są absolutnie zjednoczeni i obie partie wręcz licytują się deklaracjami poparcia dla Tel-Avivu. Ta pomoc dla Izraela jest tym bardziej oczywista, że za Hamasem stoi, jak się powszechnie uważa Iran. Jednak ta amerykańska pomoc – i nie powinno to być żadną tajemnicą – nie jest bezwarunkowa, zarówno, gdy chodzi o Ukrainę, ale też nawet gdy chodzi o Izrael. Moi rozmówcy w Jerozolimie i Tel-Avivie nie mówili tego wprost, ale dawali to do zrozumienia. Stąd zapewne „poluzowanie”, gdy chodzi o możliwość pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy.

 

Izraelska wyspa na oceanie islamu

 

W Państwie Izrael spędziłem trzy doby. Byłem tam w oficjalnej delegacji naszej grupy politycznej w europarlamencie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Skład delegacji był polsko-szwedzko-niemiecki. Byliśmy w Tel-Avivie, Jerozolimie i na granicy ze Strefą Gazy. Rozmowy z przedstawicielami rządu (dwoje ministrów) oraz jednoizbowego parlamentu izraelskiego – Knesetu (trzy spotkania z posłami partii premiera Benjamina „Bibi” Natanyahu – Likud)na pewno poszerzyły naszą wiedzę o sytuacji państwa, które jest żydowską wyspą na otaczającym ja arabskim oceanie. Procesy demograficzne, a więc wysoki przyrost demograficzny stoi bardziej po stronie świata arabskiego niż Izraela. Jednak Tel-Aviv prowadzi bardzo racjonalną i skuteczną politykę repatriacyjną ściągając do ojczyzny Żydów z kilku kontynentów. Nie wszyscy z nich dobrze integrują się z izraelskim społeczeństwem, choćby Żydzi rosyjscy, którzy z jednej strony zakładają własne partie polityczne, są ministrami, jak ich legendarny lider Nathan Szczarański, ale część w ogóle nie chce się asymilować ,nie uczy się języka i rozmawia cały czas po rosyjsku.

Izrael ma świetnie wyposażoną armię, wspieraną najnowszymi zdobyczami technologicznymi, w tym izraelskiego przemysłu zbrojeniowego, bardzo uznawanego w świecie. Ma też permanentne wsparcie Stanów Zjednoczonych Ameryki, co wcale jednak nie oznacza, że wszystkie polityczne czy militarne pomysły izraelskiego rządu są automatycznie realizowane przez Waszyngton. Ma też legendarny wywiad, który wszak chyba jednak zawiódł, przeoczając przygotowania do ataku Hamasu. Po raz pierwszy bowiem od pół wieku , a konkretnie od wojny Jom Kippur (znanej też jako „wojna ramadanowa” albo „wojna październikowa”) terytorium Izraela zostało najechane przez obce wojsko. W 1973 roku były to połączone armie Syrii i Egiptu, teraz Hamasu, zaopatrywanego w broń, a także szkolonego, jak słyszymy od naszych izraelskich rozmówców, przez Iran.

Minister ds. służb specjalnych Gila Gamliel, która przyjeżdża na nasze spotkanie prosto z głosowania nad budżetem w Knesecie, dwukrotnie komplementuje politykę imigracyjną Polski. Takich pochwał nawet nie oczekują nasi koledzy z Niemiec i Szwecji, bo przecież ich państwa są przykładami antypolityki imigracyjnej. Minister ds. służb towarzyszy emerytowany generał izraelskiego wywiadu wojskowego Yossi (Josef) Koperwasser. On z kolei podkreśla, że w zasadzie nikt w elitach ich państwa – politycznych czy militarnych – nie chciał słuchać ostrzeżeń przed możliwym atakiem islamskich terrorystów. Kuperwasser i późniejsi nasi rozmówcy podnoszą, że działo się to dlatego, że mentalność świata szeroko rozumianego Zachodu, do którego zaliczają Izrael, jest kompletnie inna niż świata islamu.

W ciągu tych około 70 godzin spędzonych w Państwie Izrael nie raz słyszałem, że władze, ale też społeczeństwo izraelskie uważało, że oferowanie pracy Palestyńczykom i zapewnienie przynajmniej części z nich stabilności finansowej odciągnie ich od muzułmańskiego radykalizmu. Ta teza okazała się życzeniowa i nieprawdziwa.

 

Gdzie dwóch się bije, tam Rosja korzysta...

 

Poseł Likudu Dan Illouz towarzyszy nam w czasie wizyty w kibucu Kfar Aza, graniczącym ze Strefą Gazy. Oprowadza nas jedna z wielu kobiet-żołnierzy, która świetnym angielskim opowiada o zniszczeniach dokonanych przez Hamas i ofiarach śmiertelnych wśród izraelskich cywilów. Po chwili dołącza drugi żołnierz-kobieta. Coraz częściej i bliżej słyszymy odgłosy bomb i rakiet, coraz bliżej i bliżej, aż w końcu całkiem bardzo blisko serie z karabinów maszynowych. Widzimy też pióropusze czarnego dymu nad Stefą Gazy. Słychać też w górze wojskowe helikoptery. Wojna z bliska wygląda zupełnie inaczej niż ta widziana w telewizji czy w filmach sensacyjnych. Przede wszystkim jest jakże realna. Mam poczucie deja vu. W błękitnym hełmie niczym żołnierze sił ONZ i w ciężkiej kamizelce kuloodpornej, w której po kilku godzinach myśli się mniej o niebezpieczeństwie, a bardziej o tym, żeby ją wreszcie zdjąć, przypominam sobie, jak też w hełmie (choć innego koloru) i też w ciężkiej kuloodpornej kamizelce, jednej z najnowszych produkowanych dla armii, oglądałem znacznie bardziej niż Kfar Aza zniszczoną Buczę i Irpień. Jednak to tu doświadczyłem wojny wciąż trwającej – a nie tam, w centralnej Ukrainie.

 

Nie jestem optymistą. Wojna na Bliskim Wschodzie potrwa długo, nawet jeśli obie strony godzić się będą na krótsze czy dłuższe zawieszenia broni. Nie wierzę specjalnie w trwały pokój między dwoma narodami, które stolicę chcą widzieć w tym samym mieście. Argument naszych gospodarzy, że Jerozolima jest stolicą Żydów od trzech tysięcy lat, nie będzie zaakceptowany przez Palestyńczyków ani świat arabski. A z tej obecnej wojny cieszy się Moskwa, bo światowa opinia publiczna interesuje się coraz bardziej tym, co w Izraelu, a coraz mniej tym, co na Ukrainie.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (11.12.2023)



 

Polecane