Hamas, ISIS, Boko Haram
Jeden z dziennikarzy zapytał mnie, czy Unia Europejska może pomóc zakończyć konflikt na Bliskim Wschodzie? Odpowiedziałem, że nie. Jedynym państwem, które ma kluczowy wpływ na sytuację w regionie nazywanym przez Anglosasów „Środkowym Wschodem”, są Stany Zjednoczone Ameryki. To tradycyjny sojusznik Izraela, ale jest oczywiste, że jego pomoc dla Tel-Awiwu nie jest bezwarunkowa. Skądinąd zresztą identycznie jak pomoc dla Kijowa. Gdyby ów dziennikarz zadał pytanie, kiedy skończy się konflikt, odpowiedziałbym krótko: nigdy. Dwa narody chcą mieć stolicę w tym samym mieście, z którego tchnie historią. Czy ktoś podejmie się przekonać Izrael, żeby zrezygnował z tego prawa skoro Żydzi uważają Jerozolimę za stolicę od trzech tysięcy lat ? To, co Zachód może zrobić, to ewentualnie wpływać na zawieszenie broni – które i tak zapewne długo nie potrwa - oraz na pomoc humanitarną. Pamiętajmy jednak, że cele Hamasu i Państwa Islamskiego są w zasadzie identyczne, a obie te organizacje dążą do eksterminacji nie tylko Żydów, ale tez chrześcijan, co jest zresztą zawarte w tzw. Karcie Hamasu- i co na co dzień czyni Boko Haram w Afryce.
Wspólnota wartości to coś, co łączy Izrael ze światem Zachodu, nawet mimo czasem sprzecznych interesów.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (06.12.2023)