Czy rusyfikacja kresów byłej Rzeczypospolitej ma wpływ na współczesną Polskę?
Czy polityka oparta na zbrodni może przynieść trwałe rezultaty?
Polacy mieszkający w BSSR i USSR zaczęli się bać używać języka narodowego nawet w domach. Ostatnim aktem niszczenia polskości Kresów były kolejne wywózki Polaków po zajęciu przez Armię Czerwoną Lwowa, Lidy i Grodna w 1939 r.
Masowe deportacje polskiej inteligencji z lat 1939–1941 po 1945 r. rozszerzono na ogół ludności polskojęzycznej. Pozbawiona elit ludność białoruskojęzyczna była rusyfikowana z wykorzystaniem czynników ekonomicznych i presji kulturowej. W miastach zachodniej Białorusi, w których znaczna część ludności mówiła dotychczas w językach polskim i białoruskim, zaczął dominować język rosyjski.
Dla swojego bezpieczeństwa już nie tylko w szkołach, urzędach, ale i w domach ludzie zaczęli mówić po rosyjsku. Ich dzieci zatraciły czynną znajomość dotychczas ojczystych języków swoich dziadków. A dzieci ich dzieci już nie znały tragicznej historii swoich narodów; językiem powszechnie używanym stał się rosyjski. We współczesnej Białorusi argument wygody przeważa nad chęcią przywrócenia języka przodków.
Polski program reintegracji potomków Polaków z terenów byłej Rzeczypospolitej i ich powrotu do polskiego kręgu kultury i języka tylko częściowo spełnia swoje założenia. Karta Polaka ułatwia kontakt z krajem, a względy ekonomiczne skłaniają wiele osób posiadających ten dokument, by przeprowadzić się do Polski. Nowo przybyli nie wkładają wysiłku w to, by stać się częścią narodu polskiego w pełnym tego słowa znaczeniu. Karta stałego pobytu, wydawana ze względu na pochodzenie polskie, jest w dużej części traktowana utylitarnie, bez głębszej refleksji.
Wraz z masową emigracją z Białorusi w sposób naturalny tworzą się społeczności, w których używany jest język rosyjski, a nie białoruski czy polski. Na marginesie uwaga, że wśród Ukraińców ze wschodu można zaobserwować większe zainteresowanie językiem ukraińskim niż wśród Białorusinów białoruskim. Osoby z kartą Polaka czy kartą stałego pobytu ze względu na polskie pochodzenie nie interesują się polską kulturą, mało wiedzą o historii Polski i na ogół nie chcą się jej uczyć.
Naturalnie, nauka w języku polskim zmusza do używania języka polskiego, ale już niekoniecznie praca w międzynarodowych korporacjach, gdzie powszechnie wykorzystywany jest angielski. Na niektórych polskich uczelniach wprowadza się bezpłatne studia w języku angielskim dla obcokrajowców, a trafiająca na nie młodzież ze wschodu traci dodatkowo motywację do lepszego poznania języka polskiego. Można także zaobserwować zjawisko, że w wielu firmach zakładanych przez emigrantów ze wschodu zatrudniane są osoby rosyjskojęzyczne, a nieliczni pracujący Polacy – jako mniejszość – muszą także używać języka rosyjskiego.
Argument bliskości kultury i języka rosyjskiego wyniesionego z domu, podnoszony nie tylko przez niepolskich emigrantów ze wschodu, lecz nawet także przez potomków Polaków z Białorusi i Ukrainy, przeważa nad chęcią pełnej integracji z resztą społeczeństwa polskiego. Zresztą ta chęć jest także czasem deklaratywna. Lepsze warunki życia i pracy za granicą mogą te osoby łatwo skłonić do wyjazdu, a Polska szybko będzie zapomniana.
Ta sytuacja skłania do smutnego wniosku, że niestety polityka Moskwy była skuteczna, a jej skutki nie są łatwe do odwrócenia.
Polski legislator powinien przemyśleć warunki udzielania polskiego obywatelstwa. Nowi obywatele będą bowiem współdecydować o kształcie polskiej polityki. Nie jest zatem bez znaczenia, z jakimi wartościami wejdą w przyszłą możliwą aktywność obywatelską. Należy także przemyśleć politykę edukacyjną i wychowawczą także na poziomie wyższym.
Z żalem trzeba przyznać, że wśród Polaków urodzonych i mieszkających w Polsce obserwujemy coraz słabsze zainteresowanie własną kulturą, historią. Kościół, który odgrywał ważną rolę w kultywowaniu polskości, jest przez wielu Polaków odrzucany. Coraz częściej łączy polskich obywateli tylko język. Pytanie – jak długo?
Autor: Mariusz Patey