Dr Rafał Brzeski: Zełenski przesadził z niemiecką wazeliną
Niemcy od lat wzdychają do fotela stałego członka Rady Bezpieczeństwa i uważają, że predestynuje ich do tego znaczenie niemieckiej gospodarki oraz status lidera politycznego Europy. Kanclerz Scholz zaproponował to nawet formalnie w ubiegłym roku podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mimo to nic się w tej materii nie dzieje. Nie tylko dlatego, że Niemcy nie rozliczyły się jeszcze z II wojny światowej, która nie została zakończona konferencją pokojową i stosownym traktatem regulującym między innymi kwestię reparacji wojennych. Jest jeszcze inny poważny szkopuł: udział Niemiec w Radzie Bezpieczeństwa byłby zaprzeczeniem istoty Narodów Zjednoczonych.
Brytyjskie media: Niewdzięczność Kijowa wobec Polski
Z Niemcami walczyć do końca
Dokumentem stanowiącym fundament Organizacji Narodów Zjednoczonych jest rezolucja pierwszej konferencji międzyalianckiej, która na wniosek ambasadora RP w Londynie Edwarda Raczyńskiego odbyła się 12 czerwca 1941 roku w pałacu Świętego Jakuba. Jej sygnatariuszami było Zjednoczone Królestwo, cztery dominia tworzące brytyjską Wspólnotę Narodów (Kanada, Australia, Nowa Zelandia i Południowa Afryka), a także osiem rządów na uchodźstwie (Belgii, Czechosłowacji, Grecji, Jugosławii, Luksemburga, Niderlandów, Norwegii i Polski) oraz Komitet Wolnych Francuzów gen. Charlesa de Gaulle.
Deklaracja z Pałacu Świętego Jakuba ma tylko trzy krótkie punkty. W pierwszym sygnatariusze zobowiązują się solennie walczyć z Niemcami aż do zwycięskiego końca i wspierać się w tej walce wszystkimi siłami i środkami. W drugim stwierdzają, że nie zapanuje pokój i dobrobyt, dopóki nie zostaną wyzwolone wszystkie wolne narody zdominowane gwałtem i przymusem „przez Niemcy i ich wspólników”, do których w dacie deklaracji należał również Związek Sowiecki. W trzecim punkcie sygnatariusze ocenili, że „jedyną prawdziwą podstawą trwałego pokoju na świecie jest dobrowolna współpraca wolnych narodów”. Ten punkt posłużył za podstawę idei Narodów Zjednoczonych.
Zakres początkowej deklaracji szybko się rozszerzał i wydłużała się lista narodów gotowych do pokojowej współpracy przeciwko państwom pragnącym dominować drogą przemocy.
Kolejnym fundacyjnym dokumentem ONZ jest Karta Atlantycka podpisana 14 sierpnia 1941 roku przez prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta i premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla. W szóstym punkcie stwierdza ona, że nadzieja na pokój będzie możliwa po „ostatecznym zniszczeniu nazistowskiej tyranii”.
Deklaracja Narodów Zjednoczonych
W dniu 1 stycznia 1942 roku już 26 państw, w tym Polska, podpisało Deklarację Narodów Zjednoczonych. Tym samym ukuty przez Roosevelta termin Narody Zjednoczone pojawił się po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie o międzynarodowym zasięgu i znaczeniu. Wkrótce do patronów Deklaracji dołączyły kolejne 22 kraje. Wszyscy sygnatariusze deklaracji zobowiązali się użyć „pełni swych środków militarnych i gospodarczych” do pokonania Niemiec oraz innych państw tak zwanej Osi (czyli Włoch i Japonii) oraz ich sojuszników.
Również w styczniu 1942 roku roku przyjęto deklarację o konieczności ukarania zbrodni wojennych, których Niemcy dopuszczają się na terenach okupowanej Europy. Natomiast w grudniu państwa Narodów Zjednoczonych potępiły niemieckie zbrodnie na Żydach.
Kolejny etap międzynarodowych negocjacji zamknęła jesienią 1944 roku narada przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Związku Sowieckiego i Chin (narodowych Czang-Kaj Szeka) w Dumbarton Oaks, prywatnej posiadłości pod Waszyngtonem. Uzgodniono wówczas strukturę przyszłej organizacji, jaką miały stworzyć Narody Zjednoczone celem wygrania II wojny światowej i zapobieżeniu kolejnej. Postanowiono, że organizacja będzie miała cztery organy: Zgromadzenie Ogólne złożone ze wszystkich państw członkowskich, Radę Bezpieczeństwa, Trybunał Sprawiedliwości oraz Sekretariat. Rada Bezpieczeństwa będzie złożona z jedenastu członków: pięciu stałych i sześciu wybieranych przez Zgromadzenie Ogólne na dwuletnią kadencję. Rozstrzygnięcie kluczowej kwestii głosowania odłożono na później.
Konferencja Narodów Zjednoczonych
Decyzja zapadła w lutym 1945 roku na konferencji „Wielkiej Trójki” – Churchill, Roosevelt i Stalin – w Jałcie. Jeden z rozdziałów dokumentu końcowego zatytułowany został „Organizacja światowa” i stwierdzono w nim, że w Radzie Bezpieczeństwa decyzje będą podejmowane większością głosów przy czym członkowie stali będą mieć prawo weta. Wszelkie plany, projekty i propozycje miały zostać ostatecznie rozstrzygnięte podczas Konferencji Narodów Zjednoczonych zwołanej na 25 kwietnia 1945 roku do San Francisco. Prawo uczestnictwa w niej otrzymały państwa, które wypowiedziały wojnę Niemcom i Japonii przed marcem 1945 roku i podpisały Deklarację Narodów Zjednoczonych.
Polska, która spełniała oba te warunki w konferencji w San Francisco nie uczestniczyła. Organizatorzy nie wywiesili nawet polskiej flagi, gdyż uznali, że nie ma jej kto reprezentować. Powołany praktycznie przez Stalina i przywieziony na sowieckich czołgach Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej nie był międzynarodowo uznawany natomiast Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, realizując jałtańskie ustalenia ze Stalinem, cofnęły zaufanie do Rządu RP na uchodźstwie. Przeciwko tej zdradzie narodu polskiego zaprotestował Artur Rubinstein. Galowy koncert uświetniający powstanie ONZ rozpoczął od hymnu USA, ale po kilku taktach przerwał wstał od fortepianu i stojąc na baczność wyrzekł gromko:
„Tutaj, w tej sali, chcecie urządzić szczęśliwą przyszłość świata. Brakuje mi chorągwi Polski, za którą walczyliście. Ja tego nie mogę tolerować. Ja wam zagram hymn Polski. I proszę wstać!”
Wszyscy wstali i Rubinstein grał „Jeszcze Polska” w burzy oklasków. Kwaśno, ale bił brawo nawet Nikita Chruszczow, późniejszy pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego.
Antyniemieckie Narody Zjednoczone
Jak widać od chwili powstania koncepcji do formalnego powołania, Organizacja Narodów Zjednoczonych miała charakter antyniemiecki, co zawarto w art. 53 i 107 Karty Narodów Zjednoczonych. Pierwszy z tych artykułów definiował termin "państwo nieprzyjacielskie”, który „stosuje się do każdego państwa, które podczas drugiej wojny światowej było nieprzyjacielem któregokolwiek sygnatariusza niniejszej Karty”. Drugi artykuł stwierdzał:
Nic w niniejszej Karcie nie pozbawia mocy prawnej ani nie przeszkadza podejmowaniu wobec jakiegokolwiek państwa, które podczas drugiej wojny światowej było nieprzyjacielem któregokolwiek sygnatariusza niniejszej Karty, działań, podjętych lub sankcjonowanych w wyniku tej wojny przez rządy, które za te działania odpowiadają.
Zmianę klimatu wokół Niemiec zaprowadziła dopiero Zimna Wojna między Związkiem Sowieckim a szeroko pojętym Zachodem. Republika Federalna Niemiec uzyskała status obserwatora przy ONZ w 1952 roku. Oba państwa niemieckie przyjęte zostały do ONZ w dopiero 1973 roku. RFN miała kilkakrotnie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ status członka niestałego, ale to zupełnie co innego niż status członka stałego z prawem weta w sprawach najważniejszych dla świata. Usiłowały więc dostać się do Rady Bezpieczeństwa kuchennymi drzwiami. Idąc za ciosem po zjednoczeniu Niemiec suflowały przyjęcie Unii Europejskiej na stałego członka Rady, ale koncepcja ta została odrzucona po pierwsze z uwagi na ostry protest Wielkiej Brytanii i Francji, które musiałyby wówczas zrezygnować ze swego członkostwa, po drugie z uwagi na fakt, że członkami ONZ mogą być tylko państwa, a nie organizacje ponadnarodowe. Opuszczając cenę Berlin sondował również opcję przekazania na rzecz Unii Europejskiej niemieckiego członkostwa w ONZ licząc zapewne, że będąc unijną „lokomotywą gospodarczą” i sterując Brukselą wepchnie UE do Rady Bezpieczeństwa i wśliźnie się na jej plecach. Podsuwana koncepcja nie natrafiła jednak nawet na letni odzew.
Niemcy nie ustępują
Próby szybkiej reformy składu Rady Bezpieczeństwa ONZ poniosły fiasko, ale Berlin nie ustępuje, zwłaszcza, że prawnie możliwe jest wprowadzenie poprawek do Karty Narodów Zjednoczonych jeśli zostały one uchwalone i ratyfikowane większością dwóch trzecich głosów państw członkowskich Zgromadzenia Ogólnego, włączając w to wszystkich członków stałych Rady Bezpieczeństwa. Na to się jednak nie zanosi, gdyż Chiny obawiają się wejścia Japonii do Rady Bezpieczeństwa, a USA dyplomatycznie uważają, że jest w niej zbyt dużo państw europejskich.
Niemcy szukają więc nadal sposobu na realizację swych ambicji i słowa głośno rzucone z trybuny Zgromadzenia Ogólnego są im nie na rękę. Zwłaszcza, że Zełenski twierdził, iż obecny układ jest „niesprawiedliwy” i przekonywał, że Niemcy „zasługują na miejsce wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa” ponieważ są „jednym z najważniejszych światowych gwarantów pokoju i bezpieczeństwa”. Taka rekomendacja ma jednak co najmniej dyskusyjną wartość. Bardziej wiarygodne argumenty znalazłby Zełenski rekomendując Polskę, która ma silny mandat jako pierwszy kraj napadnięty przez Niemcy, sygnatariusz pierwszego dokumentu stanowiącego fundament Narodów Zjednoczonych, sygnatariusz najpierw Deklaracji a później Karty Narodów Zjednoczonych i realizujący jej literę i ducha, czego dowodem jest wsparcie Warszawy dla Kijowa w wojnie z Moskwą i pomoc świadczona narodowi ukraińskiemu. Inaczej wybrał jednak prezydent państwa, które zostało członkiem ONZ z łaski Kremla, kiedy Stalin wydusił z USA i Wielkiej Brytanii w 1945 roku zgodę na trzy miejsca w Zgromadzeniu Ogólnym, dla Rosji, Białorusi i Ukrainy jako rzekomo niezależnych republik.