Były premier Wielkiej Brytanii: Musimy szybciej dać Ukrainie to, czego potrzebuje

Johnson pisze, że kilka dni temu będąc ponownie na Ukrainie przekonał się po raz kolejny, że Ukraińcy nie poddadzą się ani nie pójdą na żaden kompromis terytorialny z Rosją.
"Jest tylko jedna rzecz, której od nas chcą, a jest nią broń, by dokończyć robotę - dlatego po prostu nie rozumiem, dlaczego wciąż drepczemy w miejscu. Dlaczego zawsze jesteśmy tacy powolni? Jak możemy spojrzeć tym ludziom w oczy i wyjaśnić to opóźnienie? Przez całą wojnę nie docenialiśmy Ukraińców i przecenialiśmy Putina, a dziś robimy to samo" - przekonuje były brytyjski premier.
Pomoc dla Ukrainy
Wskazuje, że choć ukraińska kontrofensywa idzie wolniej niż zakładano, to postępuje, a Rosja zajmuje dziś niewiele więcej niż połowę ukraińskiego terytorium, które zajęła na początku inwazji.
"Prezydent (Wołodymyr) Zełenski powiedział mi, że potrzebuje zaledwie 200 bardziej wyrafinowanych systemów balistycznych, takich jak ATACM, a USA mają ich tysiące w zapasie. Po co trzymać je w zapasie? Jakiemu innemu celowi mogłyby one służyć, by lepiej zagwarantować długoterminowe bezpieczeństwo Zachodu, w tym Stanów Zjednoczonych? Niektóre głosy w Waszyngtonie mówią, że USA powinny realizować strategię +najpierw Chiny+ i trzymać ATACM w rezerwie na wypadek, gdyby trzeba było je wysłać do ochrony Tajwanu. Co za nonsens. Najlepszym sposobem na powstrzymanie ataku na Tajwan jest zapewnienie, że Ukraińcy wygrają, i to tak szybko, jak to możliwe" - przekonuje Johnson.
Czytaj również: Waszczykowski: Sama Europa jest winna temu kryzysowi
"Afera wizowa"? OKO Press zaskakuje: Politycy PO manipulują
Zwraca uwagę, że Stany Zjednoczone przeznaczyły tylko około 1 proc. swojego rocznego budżetu obronnego na wsparcie ukraińskich sił zbrojnych, a Wielka Brytania dała ułamek tego, co Stany Zjednoczone.
"Jeśli Putin wygra - a wszystko, co musi zrobić, aby odnieść zwycięstwo, to utrzymać przynajmniej część terytorium, które zajął od 24 lutego 2022 roku - straszna wiadomość obiegnie świat: że to był moment, w którym demokracje zobowiązały się przeciwstawić autokracjom, a my to zawaliliśmy. Historia Ukrainy będzie opowieścią o ukraińskich żołnierzach o lwich sercach, ostatecznie zdradzonych przez zachodnią utratę nerwów" - pisze.
Przekonuje, że jeśli Putin wygra na Ukrainie, to lekcja będzie jasna: że agresja popłaca, że europejskie granice można ponownie zmienić przemocą ze wszystkimi tego konsekwencjami dla Gruzji, krajów bałtyckich i wszystkich krajów byłego Związku Sowieckiego i byłej sowieckiej strefy wpływów.
"Zwycięstwo Putina byłoby katastrofą dla Zachodu i amerykańskiego przywództwa i nie sądzę, by był to wynik, który mógłby łatwo znieść prezydent USA, nie mówiąc już o tym, który chciałby uczynić Amerykę znowu wielką. A jeśli, z drugiej strony, Ukraina wygra i wyrzuci Putina - tak jak, z naszą pomocą, może to zrobić - to sytuacja będzie odwrotna. Dokładnie odwrotne przesłanie zostanie wysłane na cały świat: że zależy nam na demokracji, że jesteśmy gotowi poprzeć nasze zasady i że Zachód wciąż ma odwagę, by trzymać się czegoś, dopóki nie odniesiemy sukcesu" - podkreśla Johnson.