Von der Leyen chciałaby zostać na kolejną kadencję. "Nie ma żadnych powodów żeby Polska ją poparła"

- Ursula von der Leyen chce pozostać przewodniczącą Komisji Europejskiej do 2029 r. Ale większość w parlamencie za tym nie jest bynajmniej pewna. Ponieważ podczas gdy Zieloni ich chwalą, wielu konserwatystów podchodzi sceptycznie do ich pracy. Decydujące głosy mogą pochodzić ze skrajnej prawicy.
- pisze korespondent Die Welt w Brukseli Christoph B. Schiltz. Określeniem "skrajna prawica" określa się w Niemczech np. PiS, nie mówiąc o Konfederacji.
Według niemieckiego publicysty pozytywną dla von der Leyen informacją jest relatywna porażka hiszpańskich chadeków (należących do EPL), którzy wygrali wybory w Hiszpanii, ale prawdopodobnie nie będą w stanie sformować nowego rządu. Według Christopha B. Schiltza, szef chadeków Feijoo, żywi do von der Leyen głęboką osobistą niechęć.
Czytaj również: Beata Szydło: Pada określenie, że Tusk "oszalał", ale to nie szaleństwo
Niepokojące sygnały z granicy. Straż Graniczna opublikowała nowy komunikat
Skrajna lewica za
Von der Leyen, choć sama pochodzi z niemieckiej CDU i była nawet kompletnie nieudolnym szefem niemieckiego MON za czasów rządów Angeli Merkel, dziś jest w większym stopniu popierana przez skrajną lewicę
- Pani von der Leyen jest właściwie bliższa Zielonym niż Europejskiej Partii Ludowej, ponieważ orientuje swoją politykę na naukowe realia z myślą o przyszłej roli Europy w świecie w zakresie gospodarki i polityki klimatycznej. Za to jest szanowana przez Europejskich Zielonych - mówi Thomas Waitz, współprzewodniczący sojuszu 39 partii zielonych z 34 krajów (EGP), do którego należą również niemieccy Zieloni - Oczekujemy, że przyszła przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen sfinalizuje zaległe reformy klimatyczne i środowiskowe, zwłaszcza w dziedzinie rolnictwa.
Prawica przeciw
Nie wiadomo natomiast jak wobec takiej kandydatury zachowa się były rywal von der Leyen do stanowiska przewodniczącego Komisji europejskiej Manfred Weber, obecnie szef EPL. Tym bardziej, że ma być zwolennikiem "zwrotu w prawo". A tym bardziej polski PiS, włoski Ruch Pięciu Gwiazd i węgierski Fidesz, na nią nie zagłosują.
- Nie ma żadnych powodów żeby Polska ją poparła, przysłużyła się nam jak najgorzej
- komentuje europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski
W dodatku, ewentualna koalicja EPL, socjalistów i liberałów, może w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego stracić od 40 do 50 mandatów. Co więcej, według niemieckiego publicysty, nawet w takiej koalicji mogą się znaleźć dysydenci, którzy zagłosują przeciw.