Przesilenie w DPS-ach. "Trudno oszacować, w którą stronę przechyli się szala"
7 czerwca, kiedy podpisywano porozumienie Solidarności z rządem, 55 tysięcy pracowników DPS-ów nie kryło radości. Wśród wielu zadeklarowanych wówczas przez rząd zmian propracowniczych znalazły się też dodatki dla nich.
Dodatek godnościowy
Od kwietnia do grudnia tego roku każdy z nich otrzyma ok. 600 zł brutto dodatku. – Pieniądze pochodzące z rezerwy celowej zostaną przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przekazane do wojewodów. Oni przekażą je DPS-om. Tutaj nie będzie żadnej dowolności w przyznawaniu dodatków, ta kwota ma być równa dla każdego opiekuna. W roku 2023 będzie to łącznie 300 mln zł – zaznacza Agnieszka Kochańska, ekspert w Zespole Polityki Społecznej Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Dodatek godnościowy, jak nazywają go sami zainteresowani, nie został jeszcze wypłacony. Będzie on przelany na konta opiekunów wraz z wyrównaniem, jak tylko zostaną dopełnione formalności związane z wprowadzeniem tego rozwiązania.
– Uwzględnienie w porozumieniu dodatków dla osób pracujących w DPS-ach to dla nas ogromny sukces. Dotąd byliśmy niewidoczni. Z nami nikt nie rozmawiał, nikt tak naprawdę nas nie widział – mówi Magdalena Rogozińska, wiceprzewodnicząca Krajowej Sekcji Pracowników Pomocy Społecznej NSZZ „S”, pracująca w DPS-ie dla dzieci i młodzieży z głęboką niepełnosprawnością intelektualną w Łodzi.
To, że obecny system nie jest idealny, wiedzą osoby, które się z nim zetknęły. Trudno dostać się do DPS-u, poza tym jest to wysiłek finansowy dla rodziny podopiecznego.
– Według starego systemu osoby, które trafiały do DPS-u, płaciły za pobyt 70 proc. swojego uposażenia, czyli renty bądź emerytury, bez względu na wysokość tego świadczenia. Pozostałe 30 proc. zostawało w kieszeni podopiecznego. Różnicę dopłacał budżet państwa. Nowe zasady są inne. Oczywiście są różne standardy domów, są różnice w cenie w zależności od tego, z jakim rejonem Polski mamy do czynienia. Dziś jednak jeśli osoby trafiającej do DPS-u nie stać na opłacenie swojego pobytu, różnicę pokrywa rodzina, ale też tylko do pewnego limitu. Resztę musi pokryć gmina. W efekcie gminy często bronią się przed umieszczaniem w DPS-ach ludzi, którzy takiej opieki wymagają. Drugą barierą w przyjęciach do DPS-ów jest fakt, że miejsca zwalniają się zwykle w sposób naturalny, czyli w momencie, kiedy jeden podopieczny odchodzi, zwalnia się miejsce dla kolejnego – mówi Agnieszka Kochańska, ekspert w Zespole Polityki Społecznej Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Dodaje, że Solidarność już jakiś czas temu postulowała, aby stworzyć ogólnopolską bazę danych miejsc w takich placówkach, żeby było wiadomo, gdzie taką osobę skierować. – Od wielu lat upominamy się o to, opiniując różne dokumenty w zakresie pomocy społecznej i usług opiekuńczych – przyznaje.
O tym, jak doszło do zapaści prestiżu opiekuna w DPS-ie, pisze w swojej najnowszej publikacji Przemek Pytel z Biura Branżowo-Konsultacyjnego Komisji Krajowej NSZZ „S”. Dowodzi, na postawie anonimowej ankiety przeprowadzonej na grupie 47 komisji zakładowych NSZZ „Solidarność” z całej Polski w okresie marzec–maj 2023 roku, że wzrost płac w DPS-ach następował w ciągu ostatnich 10 lat dwukrotnie wolnej niż w gospodarce narodowej. „Można wręcz mówić o znaczącym zubożeniu tej grupy zawodowej” – przekonuje. Dodaje, że samorządy traktowały w ostatnich latach kwestie wynagrodzeń i standardów pracy zatrudnionych w DPS-ach ludzi jako drugo-, a nawet trzeciorzędne.
„Naturalnym następstwem tego stanu rzeczy był stopniowy odpływ pracowników, choćby z powodów przejścia na emeryturę i braku nowych osób zainteresowanych podjęciem tej pracy. Generowało to kolejne problemy i prowadziło do spadku jakości świadczonych usług, przeciążenia pracą pozostałej kadry – szczególnie widocznego w sezonach urlopowych – ogólnego upadku prestiżu zawodu pracownika DPS. Proces redukcji kadr, niestety głównie z grupy pracowników z najwyższymi kwalifikacjami, znacząco przyspieszył w roku ubiegłym”. Przemek Pytel dowodzi, że wpływ na taki stan rzeczy miało też znaczące podniesienie poziomu minimalnego wynagrodzenia pielęgniarek i położnych od 1 lipca 2022 roku.
Pospolite ruszenie
W ubiegłym roku nastąpił punkt krytyczny. – Sytuacja pracowników DPS była na tyle zła, że w środowisku narodziła się chęć protestu, co zbiegło się w czasie z wyłonieniem grupy kilku lokalnych liderek w poszczególnych regionach kraju potrafiących zorganizować i poprowadzić zdesperowanych pracowników DPS – przekonuje Przemek Pytel.
Jego słowa potwierdzają przedstawiciele Sekcji Pracowników Pomocy Społecznej. Określają to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy, jako pospolite ruszenie. – Kolejne komisje zakładowe tworzyły się i przystępowały do naszej sekcji. Co chwilę przystępowali nowi ludzie – opowiada Magdalena Rogozińska. Zbigniew Spendel dodaje, że w ciągu ostatniego roku Krajowa Sekcja Pracowników Pomocy Społecznej NSZZ „S” powiększyła się o ok. 1000 osób. Teraz należy do niej 3000 pracowników pomocy społecznej.
– Im więcej mamy na koncie sukcesów, tym więcej osób przekonuje się do Związku i zapisuje się do niego – mówi Zbigniew Spendel, nawiązując do czerwcowego porozumienia. Zaznacza też, że teraz dopinane są ostatnie szczegóły dotyczące wypłat dodatku dla pracowników zagwarantowanych w porozumieniu Solidarności z rządem. – Już teraz wiemy, że w ręce pracowników trafi ok. 500 zł netto dodatku. Rozmowy dotyczące dalszych zmian w systemie będą się już toczyły w ramach trójstronnego zespołu branżowego – mówi. I dodaje: – Dla nas ważne jest, aby płace w pomocy społecznej oscylowały w okolicach średniej krajowej, a nie – jak to ma miejsce w tej chwili – płacy minimalnej, co w naszej opinii nie nastąpi bez udziału środków z budżetu państwa.
Zmiany systemowe
W Unii Europejskiej już w 2017 roku przyjęto 20 zasad europejskiego filaru praw socjalnych.
Jeden z nich odnosi się bezpośrednio do usług świadczonych w placówkach typu DPS. Głosi, iż „każdy ma prawo do przystępnych cenowo i dobrej jakości usług opieki długoterminowej, w szczególności opieki w domu i usług środowiskowych”. W Polsce zaś w ubiegłym roku powstała „Strategia rozwoju usług społecznych, polityka publiczna do roku 2030 (z perspektywą do 2035 r.)”. Tam znalazły się zmiany, które zakładają deinstytucjonalizację systemu, rozwój opieki środowiskowej i zamianę dużych domów pomocy społecznej na mniejsze placówki.
Agnieszka Kochańska tłumaczy: – Planowana reforma całego systemu pomocy społecznej będzie również dotyczyła zmian w konstrukcji wynagrodzeń, która zakłada deinstytucjonalizację systemu usług opieki nad seniorami czy niepełnosprawnymi. Chodzi o to, żeby tam, gdzie jest to możliwe, podopieczni pozostawali w swoim miejscu zamieszkania, zamiast przebywać w klasycznym domu pomocy społecznej. I tam świadczono by im usługi opiekuńcze. To wymaga jednak rozwoju całej sieci lokalnej pomocy środowiskowej. Społeczeństwo się starzeje, przybywa gospodarstw jednoosobowych. Myślę, że jest to dobry kierunek i na pewno prędzej czy później nas to czeka. Tyle, że wymaga to poniesienia dodatkowych kosztów – mówi Agnieszka Kochańska. I dodaje: – Pracy będzie dużo, ciekawe tylko, czy będą chętni, żeby tę pracę wykonywać. Zawody związane z pomocą społeczną, a szczególnie opieką w DPS-ach, są bardzo niedowartościowane finansowo. Większość opiekunów zarabia na poziomie płacy minimalnej. Do niedawna nawet dodatki były wliczane w wynagrodzenie tak, by tę minimalną płacę osiągnąć. Stąd rozgoryczenie i bunt tych pracowników.
„Ważne, że ktoś nas widzi i chce rozmawiać”
O swojej pracy kilka miesięcy temu opowiadali nam sami pracownicy domów pomocy społecznej.
– Praca w DPS-ie jest bardzo ciężka, obciążająca psychicznie i fizycznie. Obecnie pracują tu w dużej mierze osoby, które są związane z placówką, z mieszkańcami i ci, którzy muszą dopracować do emerytury. Nie mamy nowych pracowników i nie zanosi się, żeby do nas przyszli, choćby z powodu charakteru pracy i braku podwyżek – mówiła wówczas Magdalena Rogozińska. A Małgorzata Dulniak, pracująca w DPS w Lublinie, dodawała: – W domu pomocy społecznej w przeciwieństwie do szpitali, skąd po okresie leczenia wychodzi się do domu, ludzie dożywają swoich ostatnich dni. I oni bardzo dobrze to wiedzą. Często więc budzi się w nich frustracja, świadomość, że po DPS-ie nic ich już nie czeka. My towarzyszymy im w tym i często musimy stawiać czoła agresji słownej, czasami fizycznej, wynikającej z tych uczuć. A przecież nie możemy z tym nic zrobić. Musimy zagryźć zęby i starać się ich zrozumieć.
Warto też pamiętać, że w domach pomocy społecznej pracują nie tylko opiekunowie. To także m.in. rehabilitanci, terapeuci, osoby wspomagające różnego rodzaju, opiekunowie, pielęgniarki, ale one są obok, pracownicy socjalni, asystenci. Oni wszyscy wykonują ciężką pracę i oczekują, że ich płace w końcu zaczną rosnąć.
Agnieszka Kochańska zaznacza: – Pracownicy DPS-ów pracują 7 dni w tygodniu, a taki opiekun zastępuje często rodzinę podopiecznemu. Bo on jest już jednak wyjęty ze swojego środowiska. Gdy jest to podopieczny leżący, najwięcej czasu spędza z opiekunem. Zdarza się, że podopieczni mają trudne zachowania, potrafią uderzyć. Dlatego ta praca jest tak dużym obciążeniem psychicznym i fizycznym. Dla nowych osób to potrafi być szokujące i one szybko rezygnują z takiej pracy.
Czy jest szansa na szybką poprawę? W porozumieniu z 7 czerwca zapowiedziano, iż niezwłocznie rozpoczną się rozmowy na temat zmian systemowych obejmujących pracowników domów pomocy społecznej. Jak długo potrwają prace, nie wiadomo. Ale na pewno to duża szansa na dobre zmiany w systemie.
– Mamy do czynienia z momentem przesilenia w obszarze DPS. Trudno na razie oszacować, w którą stronę przechyli się szala, czy możemy mówić o potencjalnej szansie, którą daje rozwiązanie kryzysu i zbudowanie silniejszej struktury w ramach zmian systemowych, czy też będzie następowała dalsza zapaść DPS-ów. Wydaje się również, że o ile zostaną wykorzystane narzędzia dialogu społecznego, pojawiły się przesłanki, aby ziścił się ten pierwszy scenariusz – mówi Przemek Pytel. I dodaje: – Wydaje się, że w razie niespełnienia ich oczekiwań możemy spodziewać się reakcji skrajnych, tzn. znaczącego protestu, lub wręcz przeciwnie, zupełnej rezygnacji, która ponownie, wzorem pielęgniarek zatrudnianych w DPS-ach, przybierze formę „głosowania nogami” i masowych odejść do innej pracy.
– Ważne, że teraz ktoś nas widzi i chce z nami rozmawiać. Prędzej czy później na pewno uda nam się poprawić system – przekonuje z kolei Magdalena Rogozińska.
Tekst pochodzi z 29 (1799) numeru „Tygodnika Solidarność”.