Organizacje pozarządowe – pomoc czy polityka?
Europa Zachodnia zbiera gorzkie żniwa bezrefleksyjnego podejścia do kwestii mieszania kultur. Opamiętanie przychodzi, ale na zmiany może być już za późno.
NGO-sy bez kontroli
„Kłopoty, z którymi zmagają się niektóre państwa Europy Zachodniej, na razie Polsce nie grożą, bowiem odsetek cudzoziemców przebywających w Polsce to drobny ułamek tego, czego doświadczają społeczeństwa niektórych krajów Europy Zachodniej. Składa się na to wiele czynników, począwszy od historycznych, kulturowych aż po ekonomiczne. Polska, która nie miała kolonii przed I wojną światową i nie należy do grupy krajów Unii Europejskiej o najwyższym rozwoju gospodarczym, nie jest traktowana przez uchodźców i migrantów jako atrakcyjny kraj docelowy” – czytamy w opracowaniu pt. „Organizacje pozarządowe zajmujące się pomocą dla uchodźców i migrantów” sporządzonym przez Biuro Analiz i Dokumentacji Senatu RP. Wśród cudzoziemców, którzy docierają do naszego kraju, raport wymienia głównie przybyszy z państw byłego ZSRR. Ukraińcy przeważali wśród nich jeszcze przed zaatakowaniem ich kraju przez Rosję, obecnie jest ich w Polsce już kilka milionów. Z pewnością łatwiej jest asymilować się w naszym kraju przybyszom pochodzącym z państwa zbliżonego do nas kulturowo i językowo, toteż Polska faktycznie unika części problemów, z którymi zmaga się Europa Zachodnia, nie unika jednak „czołgania” za swoją politykę wobec imigrantów (mimo przyjęcia ich rekordowej liczby!) przez organy unijne. Jak wskazuje senacki raport na temat organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą uchodźcom, trudno nawet oszacować ich dokładną liczbę. „Jest niemal pewne, że nie są to [te wymienione w senackim raporcie – przyp. red.] wszystkie tego typu organizacje i inicjatywy działające w Polsce. Zdarza się bowiem, że mają one charakter lokalny i doraźny, powstają w sytuacji zapotrzebowania na określone działanie, przez co utrudnione jest dotarcie do informacji o ich działalności. Stale powstają nowe takie organizacje, a inne kończą działalność – nie jest łatwo w tej sytuacji ustalić aktualną ich listę. Bardzo istotnym czynnikiem decydującym o być lub nie być organizacji pozarządowej jest dostępność środków finansowych na jej sprawne funkcjonowanie” – piszą senaccy eksperci.
Sprawowanie skutecznej kontroli nad organizacjami pozarządowymi wydaje się niemożliwe i sprzeczne zresztą z samą ideą działania NGO-sów. Nie znaczy to jednak, że są one ciałami apolitycznymi. Przeciwnie, jak podaje raport sporządzony przez Ordo Iuris, „organizacje międzynarodowe są pod ciągłym naciskiem ze strony największych NGO-sów, które wykorzystują swoje środki finansowe jako mechanizm służący uzyskaniu znacznych politycznych wpływów. […] Jak wskazują przedstawiciele European Center for Law and Justice w ich kompleksowym raporcie, potężne organizacje pozarządowe wspierają finansowo największe instytucje międzynarodowe, co przekłada się na ich wpływy w największych instytucjach politycznych oraz stawia ich niezależność pod znakiem zapytania. Należąca do George’a Sorosa fundacja ma wpływy nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, gdzie zasiadają powiązani z nią sędziowie. Jest też mocno zaangażowana w finansowanie Rady Europy, ONZ i WHO. Międzynarodowe gremia notują także wysokie wpływy od firmy Microsoft” – czytamy w opracowaniu. „Należąca do George’a Sorosa organizacja Open Society Foundation i firma Microsoft Billa Gatesa są największymi prywatnymi darczyńcami Rady Europy. Z raportów finansowych Rady Europy wynika, że budżet organizacji otrzymał ponad 1,5 mln euro wsparcia od Open Society w latach 2004–2013. Z kolei Microsoft przekazał Radzie Europy ok. 950 tys. euro w latach 2006–2014. Pytanie o to, w jaki sposób zostały wykorzystane środki oraz upublicznienie dokumentów związanych z wpłatami zostało już wystosowane do Komitetu Ministrów RE” – podają pod rozwagę eksperci Ordo Iuris. „Ten problem nie dotyczy tylko Rady Europy. Międzynarodowe organizacje są pod ciągłym ryzykiem nacisków ze strony «filantropów», którzy przy wykorzystaniu swoich zasobów finansowych próbują uzyskać polityczne wpływy. Kontrybucja Fundacji Billa i Melindy Gatesów do budżetu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z wpłatami w wysokości 530 mln dolarów w 2019 r. jest największa po Stanach Zjednoczonych. Regularnych i wysokich wpłat na rzecz organizacji politycznych dokonuje szczególnie George Soros, którego fundacja Open Society wspiera finansowo m.in. ONZ, Międzynarodowy Trybunał Karny czy WHO. Od 1984 r. organizacja Sorosa przekazała i zainwestowała w sektor mediów, polityki i praw człowieka ok. 32 mld dolarów. Jego wpływy dosięgają nawet Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC)” – wskazują.
„Kim są, ustali się później”
Jedne z najbardziej prężnych organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą uchodźcom w naszym kraju to Caritas Polska, Polska Akcja Humanitarna oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka. O ile Caritas pomagał „zanim to było modne” m.in. uchodźcom wewnętrznym na Ukrainie w okresie toczącego się w rejonie Donbasu konfliktu zbrojnego czy też świadczył pomoc na miejscu ofiarom wojny w Syrii, o tyle działania PAH i Fundacji Helsińskiej – obok tych szczytnych i realnie niosących pomoc poszkodowanym – zbyt często mają charakter jaskrawo polityczny. Wypowiedzi liderki PAH (i jednocześnie posła do PE z ramienia KO) Janiny Ochojskiej w okresie hybrydowego ataku ze strony Białorusi na polską granicę były nie tylko kuriozalne, ale wręcz niebezpieczne. „Ludzie umierają na granicy przez PiS”, „rządzący powinni siedzieć za to, jak traktują migrantów” oraz „mur na granicy z Białorusią powinien zostać rozebrany”, „granic to broniliśmy, jak Niemcy weszli do Polski. Granice można chronić: trzeba wiedzieć, kto ją przekracza i działać zgodnie z prawem” – mówiła wówczas Ochojska. Wybuch wojny na Ukrainie i potężny kryzys imigracyjny, z którym zmaga się Europa Zachodnia, sprawiły, że polityczne zapotrzebowanie na wypowiedzi w rodzaju tych formułowanych przez liderkę PAH znacznie spadło.
W obecnej sytuacji sondażowe słupki podnosić będzie raczej retoryka sceptyczna wobec niekontrolowanego napływu uchodźców z krajów odległych kulturowo niż ta gloryfikująca multikulturową utopię. Za naszą zachodnią granicą, we Włoszech czy Francji powoli przestaje obowiązywać polityczna poprawność nakazująca bezrefleksyjne przyjmowanie wszystkich przybyszów zmierzających do Europy. Hasło posłanki Koalicji Obywatelskiej Iwony Hartwich: „Wpuśćcie tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później!” nie ma już raczej w dzisiejszej Europie szans powodzenia. I tylko szkoda, że cena, którą przychodzi płacić Staremu Kontynentowi za własną głupotę, jest ogromna i będzie rosła. „Och, w pewnym sensie ludzie są jeszcze zdolni do reakcji. Kiedy w porze kolacji dziennik telewizyjny podaje im wiadomość o nowym porwaniu, co w dziewięciu przypadkach na dziesięć oznacza prolog do najstraszliwszego zabójstwa, znajdzie się ktoś, kto chowa twarz w dłoniach albo przeklina. […] Kiedy w dzienniku telewizyjnym obwieszcza się, że nastąpiło potworne zabójstwo, że zakładnikowi obcięto głowę, poderżnięto gardło lub strzelono w potylicę, to samo. «Ach, co za hańba! Co za wstyd!», mówią. Ale potem o wszystkim zapominają” – pisała w 2005 roku Oriana Fallaci. Włoska dziennikarka ostrzegała: „W czerwcu ubiegłego roku Jean Raspail, pisarz, który swoją książką «Obóz świętych» już w roku 1973 ogłosił rozpad naszej cywilizacji, opublikował na łamach «Le Figaro» artykuł, który wydaje się napisany przez Jana Ewangelistę. Proszę go przeczytać. Raspail mówi o tym jazgotliwym biciu w bębny, które także we Francji odbywa się na cześć gościnności, wielokulturowości i praw człowieka przestrzeganych tylko przez jedną ze stron. Zwraca uwagę na represyjne ustawy, które dziś nazywane są antyrasistowskimi. […] A kończy wywód słowami: «Jestem przeświadczony, że los Francji jest już przesądzony. Jestem o tym przeświadczony, ponieważ, jak mówił François Mitterrand, ‘oni czują się w moim domu jak u siebie w domu’. I ponieważ tej sytuacji nie da się zapobiec. W roku 2050 autochtonicznych Francuzów będzie nie więcej niż połowa. Wszyscy w podeszłym wieku. Tę drugą połowę będą stanowić przybysze z Maghrebu, Afrykanie, Azjaci, krótko mówiąc, ludzie pochodzący z tego niewyczerpanego kotła zwanego Trzecim Światem. Cała Europa, cała, zdąża ku własnej zagładzie»”.
Tekst pochodzi z 26 (1796) numeru „Tygodnika Solidarność”.