Walczył z Sowietami, Niemcami i... na bieżni
Cieszą mnie bardzo pozytywne reakcje Czytelników na moje opowieści o polskich sportowcach – bohaterach, którzy walczyli nie tylko na stadionach, pływalniach, planszach szermierczych, skoczniach narciarskich, ringach czy hipodromach, ale też walczyli za Ojczyznę. Skoro tak to dziś kolejna sylwetka.
Opowiem o sportowcu wszechstronnym – lekkoatlecie, ale też koszykarzu. Stefan Kostrzewski – o nim mowa. Urodził się na samym początku XX wieku w Łodzi (1902), zmarł pod sam koniec ubiegłego wieku na emigracji w Kanadzie (1999). Patrzę na jego zdjęcie, gdzie stoi obok mistrza olimpijskiego z Los Angeles Janusza Kusocińskiego, a właściwie to Kusociński stoi obok niego, bo przecież pan Stefan pojechał na Igrzyska Olimpijskie osiem lat wcześniej niż późniejszy pierwszy polski złoty medalista IO – mężczyzna. Kostrzewski reprezentował nas na pierwszych igrzyskach, na których byli Biało-Czerwoni - w Paryżu w 1924 roku. Pobiegł tam na 800 i 1500 metrów. Cztery lata później na IO w Amsterdamie wystąpił na dystansach… krótszych: walczył na 400 metrów, 400 metrów przez płotki i w sztafecie 4x400. Najlepiej poszło mu w biegu płotkarskim, gdzie doszedł do półfinału.
Miał natomiast absolutny monopol na tytuły i medale Akademickich Mistrzostw Świata dziś zwanych Uniwersjadami. Na tych rozegranych w Polsce (Warszawa) w 1924 roku, aż pięć (sic!) razy wysłuchał „Mazurka Dąbrowskiego”. Wygrał bowiem dwie konkurencje indywidualne: 400 metrów przez płotki i 800 metrów. Zdobył też trzy złote medale w biegach sztafetowych i… drużynowych. Polacy wygrali sztafety: 4x100 i 4x400 metrów oraz triumfowali w dziś już nieuprawianej, choć ciekawej dyscyplinie lekkoatletycznej: 3000 metrów drużynowo. Do tych pięciu złotych medali dołożył jeszcze dwa srebrne: indywidualnie na 3000 metrów (też już dzisiaj konkurencja nieuprawiana) oraz w specjalnej sztafecie 100+200+400+800 metrów. Nasz multimedalista swój ósmy krążek- „brązowy” - zdobył w biegu na 1500 metrów. Trzy lata później na akademickich mistrzostwach globu, wciąż jeszcze nie nazywanych Uniwersjadą – tym razem w Rzymie – zdobył dwa medale. Konkurencja była już dużo mocniejsza, ale mógł cieszyć się z podium w biegu na 110 metrów przez płotki oraz znów w sztafecie, tym razem 4x 400 metrów. W obu przypadkach były to medale brązowe. Po roku startował nie tylko na igrzyskach w Amsterdamie, ale też w Akademickich Mistrzostwach Świata w Paryżu zdobywając tam medal srebrny – znów w biegu płotkarskim, ale tym razem na 400 metrów. Zanim jednak stał się jednym z najpopularniejszych polskich sportowców - czterokrotnie, rok w rok był w pierwszej czwórce (!) plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na najlepszych sportowców Polski – Stefan Kostrzewski walczył o niepodległość.
Gdy miał raptem 16 lat rzucił naukę w gimnazjum i wstąpił do Wojska Polskiego. Był koniec roku 1918. Polska właśnie „wybiła się na niepodległość”, a pokolenia naszych rodaków mogły powtarzać za Adamem Mickiewiczem „O roku ów”. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Między 12 sierpnia a 3 września 1920 walczył z Armią Czerwoną w siedmiu bitwach: pod Janowcem, Borkowem, Nowym Miastem, Makowcem, Przasnyszem, Chorzelami i Myszyńcem. Polska odparła armię sowiecką, a nasz bohater mógł wrócić do przerwanej nauki i w wieku 20 lat zdać maturę i rozpocząć studia na architekturze na Politechnice Warszawskiej. Usiłował łączyć uprawianie sportu wyczynowego ze studiami, ale szło mu to średnio: studiował prawie dziesięć lat i studiów nie skończył – dopiero po II wojnie światowej został architektem na obczyźnie, w Ameryce Północnej.
Najpierw walczył z bolszewikami, a potem, po dwóch dekadach – z Niemcami. Przydała mu się wtedy służba wojskowa, którą odbywał w latach 1929-1930 (ukończył z pierwszą lokatą szkołę podchorążych rezerwy piechoty w Śremie). W 1933 roku awansowano go na podporucznika i w takim stopniu walczył w Wojsku Polskim po agresji III Rzeszy Niemieckiej. Internowany na Węgrzech, przedarł się do Francji, gdzie znów walczył z Niemcami, aby ostatecznie skończyć wojaczkę jako kapitan w I Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Otrzymał Krzyż Walecznych. Po II wojnie do Polski nie wrócił. Początkowo wiódł żywot emigranta w Wielkiej Brytanii, a potem w Kanadzie, gdzie mieszkał w prowincji Ontario, w regionie Waterloo, w mieście Gald (od 1973- Cambridge). Zmarł w sędziwym wieku – mając lat 97.
Wszedł do historii jako pierwszy indywidualny mistrz Polski w barwach ŁKS, w którym startował w latach 1920-1923. Potem przez 14 lat reprezentował AZS Warszawa. Aż 27 razy zdobywał tytuł mistrza Polski. O jego wszechstronności świadczy fakt, że był mistrzem kraju na 110 metrów przez płotki (1926), ale też trzy lata później w biegu na… 3 kilometry z przeszkodami! Najlepszy był w biegach płotkarskich – 7 złotych medali na 400 metrów (w tym 6 pod rząd w latach 1924-1929), a także złoto na krótszym dystansie 110 metrów. Pierwszy tytuł mistrza kraju zdobył mając 21 lat (w biegu na 5 km), a ostatni mając lat 35 w sztafecie 4x400.
W okresie II Rzeczypospolitej ze wszystkich naszych lekkoatletów, to właśnie Stefan Kostrzewski zdobył najwięcej medali mistrzostw Polski, w sumie – znowu Mickiewicz „A imię jego czterdzieści i cztery” – bo do 27 złotych dorzucił 14 srebrnych i 3 brązowe. Tyle samo razy, co był mistrzem Polski – 27 – ustanawiał też rekordy naszego kraju (na sześciu dystansach indywidualnych oraz w sztafetach). Jego rekord na 400 metrów przez płotki – 54,2 sekundy ustanowiony w 1929 roku przetrwał równo… ćwierć wieku i został pobity dopiero w 1954 roku, gdy jego autor miał 52 lata !
Walczył z bolszewikami i Niemcami. 18 razy wystąpił w Biało-Czerwonych barwach w lekkoatletycznych meczach międzypaństwowych, ale grał też w pierwszym międzynarodowym meczu koszykówki rozegranym w Polsce w 1930 roku( z Łotyszami, z drużyną uniwersytetu w Rydze).
Polskie losy…
*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (19.06.2023)