Marcin Bąk: „Będą pisowcy z okien skakać!”

Im bliżej terminu wyborów parlamentarnych, tym bardziej dają się słyszeć wyrażane expressis verbis plany na polityczną dintojrę wobec obecnego obozu władzy. Część polityków a jeszcze więcej sympatyków opozycji już zaczyna rozkoszować się smakiem zemsty.
Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Kaczyński w Sejmie / PAP/Albert Zawada

Słowa, które posłużyły do tytułu niniejszego tekstu padły, jak pamiętamy, kilka lat temu ze strony dwóch ludzi grających role enfant terrible polskiej polityki, Stefana Niesiołowskiego i Lecha Wałęsy. Nie pamiętam już dokładnie, który z nich pierwszy zapowiadał defenestrację wobec polityków PiS ale ich słowa były potem powielane w mediach i cytowane ze szczerą aprobatą przez licznych zwolenników anty-PiSu. Tak to sobie niektórzy marzyli, przejęcie władzy nie w wyniku normalnych wyborów, lecz przewrotu z użyciem przemocy i fizyczną likwidację przeciwników politycznych. Później były słowa pani sędzi, również z lubością powielane w mediach, o tym że pragnie ona zemsty na rządzących. A dziś wzięty mecenas, chwilowo zaszyty gdzieś we Włoszech, snuje plany objęcia funkcji łączącej cechy prokuratora generalnego i inkwizytora zarazem, z możliwością przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji „depisyzacji” naszego Państwa.

 

„Depisyzacja” Polski

Prawo i Sprawiedliwość od momentu wygrania wyborów w 2015 roku porównywane jest do NSDAP a Polska pod jej rządami do III Rzeszy. Politycy a jeszcze chętniej publicyści związani sympatią z opozycją, od lat prowadzą rozważania porównujące Polskę do państwa hitlerowskiego. Co zrobiono z Niemcami po II wojnie? Oczywiście, przeprowadzono denazyfikację. Zwolennicy najtwardszej linii antypisu wyprowadzają z tego prostą analogię – po przejęciu władzy przez opozycję, czyli jak to się w tamtych kręgach mówi, po przywróceniu demokracji i praworządności, należy przeprowadzić w Polsce „depisyzację”, analogiczną do denazyfikacji niemieckiej. Plany są bardzo ambitne. Pierwszy krok, to delegalizacja partii politycznej, przyjmowana przez część sympatyków opozycji totalnej, jako oczywistość. To, że nikt w Polsce po 1989 roku nie zdelegalizował partii politycznej, cieszącej się poparciem milionów Polaków, jest tutaj bez znaczenia. Padają argumenty o „sprzecznej z zapisami Konstytucji działalności”, „działalności faszystowskiej”, czy nawet, najbardziej oryginalne o „zorganizowanej grupie przestępczej”. Jak to zrobić w praktyce – postarają się już członkowie specjalnej kasty, dotknięci do żywego ośmioma latami „niszczenia państwa, niszczenia demokracji”...

Zresztą gdy zabraknie podstawy prawnej, można przecież użyć do depisyzacji paru „silnych mężczyzn”, oni wyprowadzą kogo trzeba pod ręce z nieprawnie zajmowanego gabinetu. Może wyprowadzą oknem, kto wie. Spełni się wtedy marzenie profesora Stefana Niesiołowskiego. 

Sama delegalizacja partii to jednak za mało. Trzeba przeprowadzić też działania, zmierzające do rozliczenia wszystkich osób w ten czy inny sposób związanych z obecną władzą. Trzeba ich wszystkich sprawiedliwie osądzić i surowo ukarać! Gdy nie znajdzie się już żaden paragraf, żadna podstawa prawa do karania i rozliczania, można wprowadzić zapisy o swoistym „wilczym bilecie”, okładające 1000 procentowym podatkiem każdego, kto ośmieliłby się zatrudnić kogoś ze zdepisyzowanych współpracowników obecnej władzy. Ten pomysł skierowany jest szczególnie w stronę mediów, zwłaszcza TVP.

Jednak represje, które mają dotknąć polityków i współpracowników obecnej władzy to wciąż jeszcze nie wszystko. Trzeba, zdaniem części sympatyków opozycji, doprowadzić do „dezintegracji elektoratu PiS”. Jakby ta dezintegracja paru milionów ludzi miała przebiegać? Prace trwają.

Ja naprawdę nie zmyślam. W mediach związanych z totalną opozycją prawnicy, profesorowie, artyści i działacze snują na poważnie plany odegrania się na drugiej stronie sporu politycznego w zemście za osiem lat poczucia upokorzenia. Wszystko co opisałem powyżej – tam jest.

 

Standardy łacińskie vs standardy turańskie

W naszej cywilizacji dążono do w miarę pokojowego przejmowania władzy. Jeszcze w starożytności, w monarchiach wykształciła się zasada primogenitury. W praktyce różnie z tym bywało i nieraz kraj wstrząsany był przez kilka dziesięcioleci wojnami sukcesyjnymi, niemniej dążono w założeniu do tego, by władza przekazywana była w sposób pokojowy. W czasach republik podobny mechanizm wykształcił się w ramach demokracji parlamentarnej i trzeba powiedzieć, że kraje anglosaskie, mające w tym względzie najdłuższą tradycję, są zarazem najstabilniejsze. A przynajmniej do niedawna takie były. Zmiana władzy z Republikanów na Demokratów albo Konserwatystów na Labourzystów nie pociąga za sobą wielkich wstrząsów społecznych. W ciągu ostatnich dwóch stuleci rozliczanie pokonanego politycznie przeciwnika,  represjonowanie go czy wręcz fizyczna eliminacja były w naszym kręgu kulturowym raczej cechą dyktatur czy rządów autorytarnych.

Inaczej rzecz ma się z systemami politycznymi wyrosłymi na wielkim, azjatyckim stepie. Cywilizacja turańska, jak ją nazywał Feliks Koneczny, karmi się przemocą i przemoc jest nierozerwalnie związana z władzą. W hordach mongolskich pokonany przeciwnik był likwidowany fizycznie, wraz ze sługami, dziećmi i przyjaciółmi. Na dworze sułtańskim w Turcji utarł się obyczaj, że ten z pośród kilkudziesięciu synów władcy, który pierwszy zdoła zapanować nad skarbem, wojskiem i urzędami, ma niejako obowiązek przeprowadzić eksterminację wszystkich swoich rodzonych i przyrodnich braci wraz z ich potomstwem. Oraz ich przyjaciół i stronników, także wraz z potomstwem.

Tak to już jest wedle azjatyckich standardów – kto traci władzę, traci też i życie... A przynajmniej życie polityczne. 


 

POLECANE
Ważny komunikat dla rodziców: Ostatnie dni na złożenie wniosku. Można otrzymać 300 zł z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla rodziców: Ostatnie dni na złożenie wniosku. Można otrzymać 300 zł

Rodzice i opiekunowie mają czas tylko do końca listopada, aby zgłosić się po 300-złotowe świadczenie z programu „Dobry Start”. To jednorazowa wypłata na wyposażenie dzieci w niezbędne materiały szkolne. Wnioski przyjmowane są wyłącznie online.

Wojsko dostaje instrukcje ws. pseudokibiców. Kibice pytają: „Zemsta Tuska?” pilne
Wojsko dostaje instrukcje ws. "pseudokibiców". Kibice pytają: „Zemsta Tuska?”

Według dowództwa armii ostrzeżenia dotyczące „środowisk pseudokibiców” wynikają z "sygnałów służb specjalnych" o możliwej infiltracji i wykorzystaniu tych środowisk w działaniach dywersyjnych.

Przecięli kraty i uciekli na prześcieradłach. Spektakularna ucieczka w więzienia w Dijon Wiadomości
Przecięli kraty i uciekli na prześcieradłach. Spektakularna ucieczka w więzienia w Dijon

Francuskie służby od miesięcy ostrzegały, że w przepełnionym więzieniu w Dijon gwałtownie spada poziom zabezpieczeń. Teraz ich obawy się potwierdziły: dwóch osadzonych zdołało przepiłować kraty i zniknąć.

Sondaż w Niemczech: Większość przewiduje rozpad rządu Merza z ostatniej chwili
Sondaż w Niemczech: Większość przewiduje rozpad rządu Merza

54 proc. Niemców uważa, że koalicja rządowa pod wodzą kanclerza Friedricha Merza rozpadnie się do 2029 roku - wynika z sondażu Instytutu Insa, opublikowanego w czwartek w „Bildzie”.

Ukrainiec zatrzymany w sprawie dywersji na kolei wychodzi na wolność. Miał 46 paszportów z ostatniej chwili
Ukrainiec zatrzymany w sprawie dywersji na kolei wychodzi na wolność. Miał 46 paszportów

Prokuratura zaskarżyła decyzję sądu, który nie zgodził się na areszt 34-letniego obywatela Ukrainy posiadającego 46 rosyjskich paszportów, wskazując w zażaleniu, że postanowienie "obraża przepisy".

Łódzkie: 16 tys. gospodarstw domowych bez prądu. PGE wydało komunikat z ostatniej chwili
Łódzkie: 16 tys. gospodarstw domowych bez prądu. PGE wydało komunikat

W czwartek po południu w woj. łódzkim nastąpiła poważna awaria sieci energetycznej. Na skutek potężnego ataku zimy bez prądu pozostaje ponad 16 tys. gospodarstw domowych i firm z okolic gmin Sieradz, Łask, Poddębice, Zadzim, Błaszki, Warta. PGE Dystrybucja wydała komunikat.

Skandal w Brazylii. Studentka aresztowana, bo nie spodobała jej się wchodząca do toalety transkobieta tylko u nas
Skandal w Brazylii. Studentka aresztowana, bo nie spodobała jej się wchodząca do toalety "transkobieta"

Kolejny skandal w Brazylii! Studentka została aresztowana po tym, jak skonfrontowała się z mężczyzną, który nachodził damskie toalety. Mężczyzna jednak uważa, że ma do tego prawo jako „osoba niebinarna”, a kobiecie, która zwyzywała go za korzystanie z żeńskiej łazienki, grozi więzienie.

Żydowska agencja prasowa powtarza kłamstwo o 200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków pilne
Żydowska agencja prasowa powtarza kłamstwo o "200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków"

Artykuł opublikowany w „Jewish Telegraphic Agency” odnosi się do wystąpienia ambasadora USA w Polsce Thomasa Rose’a oraz przedstawia własny pogląd na dyskusję o odpowiedzialności Polaków za wydarzenia związane z Zagładą. Krytykując słowa ambasadora, autor tekstu JTA przedstawia własny, jednostronny obraz relacji polsko-żydowskich, ignorując kwestię okupacji niemieckiej, umniejszając udział Polaków w ratowaniu Żydów i kładąc akcent m.in. na marginalne przypadki szmalcownictwa.

Prezydent Nawrocki wydał oświadczenie: 11 ustaw podpisanych, dwie zawetowane. Mocny apel do rządu z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki wydał oświadczenie: 11 ustaw podpisanych, dwie zawetowane. Mocny apel do rządu

W czwartek wieczorem prezydent Karol Nawrocki ogłosił decyzje dotyczące 13 ustaw przekazanych z parlamentu: 11 z nich podpisał, a dwie zawetował. Podkreślił, że działa wyłącznie w oparciu o konstytucyjne prerogatywy i interes obywateli, apelując jednocześnie do rządu Donalda Tuska o współpracę i wcześniejsze konsultowanie projektów ustaw.

Dramatyczny spadek inwestycji zagranicznych w Polsce. Jest raport z ostatniej chwili
Dramatyczny spadek inwestycji zagranicznych w Polsce. Jest raport

Napływ inwestycji do Polski w 2024 roku znacząco się obniżył; w porównaniu z 2023 rokiem zmniejszył się mniej więcej o 55 proc., a skala spadku była znacznie wyższa niż w przypadku państw rozwiniętych – podał NBP w opublikowanym w czwartek raporcie.

REKLAMA

Marcin Bąk: „Będą pisowcy z okien skakać!”

Im bliżej terminu wyborów parlamentarnych, tym bardziej dają się słyszeć wyrażane expressis verbis plany na polityczną dintojrę wobec obecnego obozu władzy. Część polityków a jeszcze więcej sympatyków opozycji już zaczyna rozkoszować się smakiem zemsty.
Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Kaczyński w Sejmie / PAP/Albert Zawada

Słowa, które posłużyły do tytułu niniejszego tekstu padły, jak pamiętamy, kilka lat temu ze strony dwóch ludzi grających role enfant terrible polskiej polityki, Stefana Niesiołowskiego i Lecha Wałęsy. Nie pamiętam już dokładnie, który z nich pierwszy zapowiadał defenestrację wobec polityków PiS ale ich słowa były potem powielane w mediach i cytowane ze szczerą aprobatą przez licznych zwolenników anty-PiSu. Tak to sobie niektórzy marzyli, przejęcie władzy nie w wyniku normalnych wyborów, lecz przewrotu z użyciem przemocy i fizyczną likwidację przeciwników politycznych. Później były słowa pani sędzi, również z lubością powielane w mediach, o tym że pragnie ona zemsty na rządzących. A dziś wzięty mecenas, chwilowo zaszyty gdzieś we Włoszech, snuje plany objęcia funkcji łączącej cechy prokuratora generalnego i inkwizytora zarazem, z możliwością przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji „depisyzacji” naszego Państwa.

 

„Depisyzacja” Polski

Prawo i Sprawiedliwość od momentu wygrania wyborów w 2015 roku porównywane jest do NSDAP a Polska pod jej rządami do III Rzeszy. Politycy a jeszcze chętniej publicyści związani sympatią z opozycją, od lat prowadzą rozważania porównujące Polskę do państwa hitlerowskiego. Co zrobiono z Niemcami po II wojnie? Oczywiście, przeprowadzono denazyfikację. Zwolennicy najtwardszej linii antypisu wyprowadzają z tego prostą analogię – po przejęciu władzy przez opozycję, czyli jak to się w tamtych kręgach mówi, po przywróceniu demokracji i praworządności, należy przeprowadzić w Polsce „depisyzację”, analogiczną do denazyfikacji niemieckiej. Plany są bardzo ambitne. Pierwszy krok, to delegalizacja partii politycznej, przyjmowana przez część sympatyków opozycji totalnej, jako oczywistość. To, że nikt w Polsce po 1989 roku nie zdelegalizował partii politycznej, cieszącej się poparciem milionów Polaków, jest tutaj bez znaczenia. Padają argumenty o „sprzecznej z zapisami Konstytucji działalności”, „działalności faszystowskiej”, czy nawet, najbardziej oryginalne o „zorganizowanej grupie przestępczej”. Jak to zrobić w praktyce – postarają się już członkowie specjalnej kasty, dotknięci do żywego ośmioma latami „niszczenia państwa, niszczenia demokracji”...

Zresztą gdy zabraknie podstawy prawnej, można przecież użyć do depisyzacji paru „silnych mężczyzn”, oni wyprowadzą kogo trzeba pod ręce z nieprawnie zajmowanego gabinetu. Może wyprowadzą oknem, kto wie. Spełni się wtedy marzenie profesora Stefana Niesiołowskiego. 

Sama delegalizacja partii to jednak za mało. Trzeba przeprowadzić też działania, zmierzające do rozliczenia wszystkich osób w ten czy inny sposób związanych z obecną władzą. Trzeba ich wszystkich sprawiedliwie osądzić i surowo ukarać! Gdy nie znajdzie się już żaden paragraf, żadna podstawa prawa do karania i rozliczania, można wprowadzić zapisy o swoistym „wilczym bilecie”, okładające 1000 procentowym podatkiem każdego, kto ośmieliłby się zatrudnić kogoś ze zdepisyzowanych współpracowników obecnej władzy. Ten pomysł skierowany jest szczególnie w stronę mediów, zwłaszcza TVP.

Jednak represje, które mają dotknąć polityków i współpracowników obecnej władzy to wciąż jeszcze nie wszystko. Trzeba, zdaniem części sympatyków opozycji, doprowadzić do „dezintegracji elektoratu PiS”. Jakby ta dezintegracja paru milionów ludzi miała przebiegać? Prace trwają.

Ja naprawdę nie zmyślam. W mediach związanych z totalną opozycją prawnicy, profesorowie, artyści i działacze snują na poważnie plany odegrania się na drugiej stronie sporu politycznego w zemście za osiem lat poczucia upokorzenia. Wszystko co opisałem powyżej – tam jest.

 

Standardy łacińskie vs standardy turańskie

W naszej cywilizacji dążono do w miarę pokojowego przejmowania władzy. Jeszcze w starożytności, w monarchiach wykształciła się zasada primogenitury. W praktyce różnie z tym bywało i nieraz kraj wstrząsany był przez kilka dziesięcioleci wojnami sukcesyjnymi, niemniej dążono w założeniu do tego, by władza przekazywana była w sposób pokojowy. W czasach republik podobny mechanizm wykształcił się w ramach demokracji parlamentarnej i trzeba powiedzieć, że kraje anglosaskie, mające w tym względzie najdłuższą tradycję, są zarazem najstabilniejsze. A przynajmniej do niedawna takie były. Zmiana władzy z Republikanów na Demokratów albo Konserwatystów na Labourzystów nie pociąga za sobą wielkich wstrząsów społecznych. W ciągu ostatnich dwóch stuleci rozliczanie pokonanego politycznie przeciwnika,  represjonowanie go czy wręcz fizyczna eliminacja były w naszym kręgu kulturowym raczej cechą dyktatur czy rządów autorytarnych.

Inaczej rzecz ma się z systemami politycznymi wyrosłymi na wielkim, azjatyckim stepie. Cywilizacja turańska, jak ją nazywał Feliks Koneczny, karmi się przemocą i przemoc jest nierozerwalnie związana z władzą. W hordach mongolskich pokonany przeciwnik był likwidowany fizycznie, wraz ze sługami, dziećmi i przyjaciółmi. Na dworze sułtańskim w Turcji utarł się obyczaj, że ten z pośród kilkudziesięciu synów władcy, który pierwszy zdoła zapanować nad skarbem, wojskiem i urzędami, ma niejako obowiązek przeprowadzić eksterminację wszystkich swoich rodzonych i przyrodnich braci wraz z ich potomstwem. Oraz ich przyjaciół i stronników, także wraz z potomstwem.

Tak to już jest wedle azjatyckich standardów – kto traci władzę, traci też i życie... A przynajmniej życie polityczne. 



 

Polecane