Tim Scott: czy Trumpowi i Bidenowi narodził się wielki rywal?

Tim Scott: czy Trumpowi i Bidenowi narodził się wielki rywal?

Sam siebie nazywa „największym koszmarem amerykańskiej lewicy”. Senator Timothy Eugene Scott z tradycyjnego, konserwatywnego stanu Karolina Południowa to zaprzeczenie stereotypu republikańskiego polityka:  jest Murzynem i pochodzi z bardzo biednej rodziny, a na dodatek wychowała go samotna matka. Właśnie zgłosił swoją kandydaturę do prawyborów Partii Republikańskiej na urząd prezydenta USA.

 

BARDZO TRUDNY CEL DLA DEMOKRATÓW

 

Obozowi Bidena bardzo trudno  zaatakować Scotta , bo obala on samym sobą powszechne wyobrażenie konserwatywnego polityka : białego, bogatego i wychowanego w rodzinie, która od pokoleń miała wysoki status majątkowy. Jest też o 22 lata młodszy niż Joe Biden. Obecnego ,46 prezydenta USA atakuje bardzo ostro, a przez to zdobywa popularność wśród szeregowych członków opozycyjnej Partii Republikańskiej – a oni przecież wskażą kandydata prawicy do Białego Domu. Bidena oskarża o to, że lekceważy „swój obowiązek ochrony życia Amerykanów”. Podnosi też kwestie kryzysu systemu zdrowia publicznego w USA. Atakuje Chiny i kartele narkotykowe – a Amerykanom podoba się taka jazda po jednych i drugich. Wiele osób przyklaskuje jego zdroworozsądkowym, jak się wydaje, pomysłom w sprawie ekologii i polityki klimatycznej, gdy Tim Scott mówi „Od zakazu używania kuchenek gazowych po blokowanie ważnych rurociągów – polityka energetyczna skrajnej lewicy jest całkowicie nierealistyczna. Amerykanie wiedzą, że rozwiązanie w zakresie przystępnej cenowo energii jest proste: zatrzymać radykalną agendę klimatyczną i rozpocząć uwalnianie krajowych dostaw energii”.

 

T. E. Scott sprytnie wbija Amerykanom w głowę, że w Waszyngtonie nie tyle rządzą Demokraci czyli lewica, ale - i to powtarza bez przerwy – „skrajna lewica”. Przykleja również – co ma swoje uzasadnienie - J.R. Bidena do wszelkich problemów: „Inflacja ma niszczący wpływ na każdego Amerykanina. Nie ma znaczenia, czy jesteś Demokratą, czy Republikaninem, jasne jest, że polityka prezydenta Bidena zawodzi nasz kraj”.

 

Nie można odmówić mu doświadczenia. Od dziesięciu lat jest w amerykańskim Senacie, a wcześniej przez dwa lata był w Izbie Reprezentantów czyli amerykańskim „Sejmie”. Przez dwanaście lat nie miał żadnej poważnej wpadki, nie jest autorem specjalnie kontrowersyjnych głosowań, mediom trudno się do niego przyczepić poza rzeczywiście nie raz ostrym językiem, ale to norma w debacie publicznej w kraju najbardziej brutalnych kampanii wyborczych na świecie (obserwuję wybory w USA, nie raz osobiście, od 1991 roku i będę bronił takiej tezy).

 

„AMERICAN DREAM”

Na jego rzecz, na co nie zwracają zwykle uwagi politolodzy i eksperci , gra to, że wielu przeciętnych Amerykanów interesujących się sportem wie, że tak samo jak on – Tim Scott - nazywa się znany zawodnik futbolu amerykańskiego najnowszego pokolenia, a także czołowy amerykański baseballista poprzedniej generacji. Popularne nazwisko to plus, zwłaszcza, gdy nosi je siedem lat od niego starszy amerykański muzyk, piosenkarz i gitarzysta i dwóch amerykańskich aktorów – jeden dziesięć lat od niego starszy, a drugi cztery lata od niego młodszy.

 

Timothy Eugene Scott to w pewnym sensie ucieleśnienie „American Dream”: chłopak z maleńkiego mieszkanka, wychowywany przez samotną matkę, kończy niezły stanowy uniwersytet Charleston Southern University (nie mylić z USC – University of South Carlina), zostaje biznesmenem , po czym mając 46 lat z przytupem wchodzi do polityki na szczeblu federalnym USA i utrzymuje się w niej przez dwanaście lat, co przy częstych wyborach i dużych rotacjach w amerykańskiej polityce jest sporą sztuką. Senator - kandydat Scott jest jedynym, mówiąc językiem, "politycznej poprawności"-  „Afroamerykaninem” - republikaninem w Senacie. T. E. Scott przełamuje stereotypy. Z jego życiorysem zdecydowanie bardziej pasowałby do Partii Demokratycznej. Choć akurat, paradoksalnie, nie miałby u Demokratów - ze względu na Bidena - szans na nominację do Białego Domu. A czy ma poważne szanse u Republikanów? Proces wytoczony Johnowi Donaldowi Trumpowi przez obecną ekipę jest absolutnie polityczny i paradoksalnie przekłada się na wzrost popularności eksprezydenta nie tylko wśród Republikanów, ale co chyba zdziwiło Demokratów : również wśród ogółu amerykańskich wyborców. Na krótszą metę będzie więc Scottowi trudniej. Jednak na „long - term” republikańscy wyborcy mogą teoretycznie uznać, że T. E. Scott nie mający tak dużego negatywnego elektoratu, jak poprzednik Bidena w Białym Domu – może mieć większe szanse na wygraną z urzędującym prezydentem, który w przyszłym roku obchodzić będzie swoje 81 urodziny.

 

Scott - bardziej antyrosyjski niż Biden i DeSantis

 

A co my, Polacy, na zgłoszoną przed trzema tygodniami kandydaturę murzyńskiego polityka ze stanu uchodzącego za przedmurze konserwatyzmu ?Stanu, w którym jego poprzednikiem był jeden z liderów prawicy republikańskiej Jim DeMint - ideolog i autor książek o odrodzeniu amerykańskiego patriotyzmu. Nie możemy i nie powinniśmy ingerować w wybory u naszego sojusznika – i zresztą gdziekolwiek. Mamy jednak prawo oceniać poglądy kandydatów na prezydenta największego mocarstwa świata, gdy chodzi o politykę zagraniczną. Zaś w tej kwestii senator Timothy (Tim) Scott po prostu musi budzić naszą sympatię. Inaczej bowiem niż jego dwóch największych rywali – Donald Trump i gubernator Florydy Ron DeSantis przedstawiciel Południowej Karoliny w Senacie USA jednoznacznie popiera zaangażowanie Ameryki w wojnę w Europie Wschodniej i wsparcie dla Kijowa. W tej kwestii różni się dość jednoznacznie od 45.prezydenta USA i DeSantisa – nadziei prawicy Partii Republikańskiej. Tamci wprost opowiadają się za zmniejszeniem amerykańskiego zaangażowania dla Ukrainy. Na tym tle Scott jest o wiele bliższy polskiej racji stanu. Nie ukrywam, że to waży w istotny sposób na moim stosunku do tego polityka. Mogę lubić Trumpa za bardzo dobrą dla Rzeczypospolitej politykę w okresie jego prezydentury i mogę się nawet z nim solidaryzować, gdy od lat jest tarczą strzelniczą dla amerykańskiej i europejskiej lewicy. Mogę mieć uzasadnioną sympatię do DeSantisa, skutecznego polityka z zasadami, który może nam wszystkim imponować  tym, że "robi swoje" i kompletnie nie przejmuje się liberalno-lewicowymi mediami, które brutalnie atakują go za jego jednoznaczne wypowiedzi w kwestii ochrony życia i innych konserwatywnych pryncypiów. Jednak to właśnie Timothy Eugene Scott wydaje się być na dzisiaj nam najbliższy - może obok byłego gubernatora stanu New Jersey Chrisa Christie - gdy chodzi o politykę wobec Rosji. A to jednak wydaje się być najważniejsze.

Niektórzy podkreślają wyborczą skuteczność Scotta i jego miażdżące zwycięstwa w jego stanie (dwa razy uzyskał po 61% głosów, a jego demokratyczni kontrkandydaci, jak najpierw Joyce Dickerson, a potem Thomas Dickson po 37% ). Prawdę mówiąc jednak w Karolinie Południowej nawet taki kandydat Republikanów, który by w kampanii nie powiedział ani słowa i nie pokazał się ani minutę w telewizji , też by wygrał…

 

Scott jest dobrym mówcą i dobrze wypada w telewizji, a to zwiększa jego szanse. Podobnie jak wrodzona swada, z którą regularnie punktuje Bidena: „Przy cenach gazu rosnących o prawie 50% na zegarku prezydenta Bidena radykalny program klimatyczny skrajnej lewicy zaszkodzi Amerykanom, których najmniej na to stać”.

Czy zatem może zostać 47 prezydentem USA? A może prędzej osiągnie fotel wiceprezydenta i to dla niego jest bardzo atrakcyjny „plan B” (a może o to tak naprawdę walczy)? Cóż, mówiąc znanym anglosaskim powiedzeniem: „wait and see” - popatrzymy, zobaczymy...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.06.2023)


 

POLECANE
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Już w czwartek i piątek w Warszawie odbędzie się największa w historii defilada wojskowa z okazji Święta Wojska Polskiego. To ogromne wydarzenie spowoduje liczne zmiany w ruchu drogowym i komunikacji miejskiej. Jeśli planujesz podróż po Warszawie w dniach 14–15 sierpnia, koniecznie zapoznaj się z poniższymi informacjami.

Złośliwe zachowanie Tuska na Radzie Ministrów. Jest komentarz Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z ostatniej chwili
Złośliwe zachowanie Tuska na Radzie Ministrów. Jest komentarz Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz

Podczas wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów doszło do ironicznej wymiany zdań między premierem Donaldem Tuskiem a minister Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz. Choć szefowa resortu funduszy w czwartkowej rozmowie z RMF FM z jednej strony bagatelizuje sytuację, wskazała przy tym, że warto przy tej okazji głośno mówić o problemie mobbingu w polskich miejscach pracy. 

Politico: Trump powiedział, że USA mogą udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa z ostatniej chwili
Politico: Trump powiedział, że USA mogą udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa

Prezydent USA Donald Trump powiedział liderom Ukrainy i krajów europejskich, że Stany Zjednoczone mogą udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa pod pewnymi warunkami – podało w środę Politico, powołując się na trzy źródła zaznajomione z przebiegiem rozmowy.

Wiadomości
80 lat listu, który dzielił dowódców AK

12 sierpnia 2025 roku minęło dokładnie 80 lat od momentu, gdy ówczesny kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, jeden z najbardziej bezkompromisowych dowódców Armii Krajowej, napisał list otwarty do płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”. List ten, stanowiący świadectwo głębokiego podziału w powojennym podziemiu, nabiera nowego znaczenia w obliczu historii i losów obu legendarnych oficerów, którzy ostatecznie zostali awansowani na stopień generała brygady, ale w skrajnie różnych okolicznościach.

Samuel Pereira broni KPO tylko u nas
Samuel Pereira broni KPO

„Skandal! Dotacje! Lody!” – krzyczą krytycy KPO, jakby każde euro z Brukseli trafiało prosto w kieszeń Donalda Tuska. Tymczasem rzeczywistość jest mniej sensacyjna: środki te mają pomóc polskim firmom, instytucjom i społecznościom przetrwać kryzysy i rozwijać się w przyszłości.

Wejdą do KRS? Operacja jest przygotowywana z ostatniej chwili
Wejdą do KRS? "Operacja jest przygotowywana"

W rządzie otrzymali zielone światło, aby przygotowywać plan wejścia do Krajowej Rady Sądownictwa. Szykują operację "a'la TVP" (…). W przygotowaniach biorą udział i ministrowie, i ludzie służb – twierdzi w podcaście "Polityczny WF" Marcin Fijołek.

Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej z ostatniej chwili
Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej

Podczas telekonferencji europejskich przywódców z Donaldem Trumpem prezydent Karol Nawrocki wspomniał o rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz wspólnej walce Polaków i Ukraińców przeciwko bolszewikom – poinformował portal Axios. Trump miał zakomunikować przywódcom, że podczas spotkania z Putinem chce doprowadzić do zawieszenia broni.

Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP z ostatniej chwili
Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP

Państwowa Straż Pożarna dementuje informacje lokalnych mediów o strażaku, który miał zginąć podczas akcji w Kawlach.

Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data

Na prośbę premiera Donalda Tuska jutro o godz. 12 prezydent Karol Nawrocki spotka się z premierem w Pałacu Prezydenckim – przekazał rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz.

Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca z ostatniej chwili
Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca

Funkcjonariusze ABW oraz policji zatrzymali 17-letniego obywatela Ukrainy, który na zlecenie obcych służb przeprowadzał dewastacje pomników ofiar UPA – przekazał w środę koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

REKLAMA

Tim Scott: czy Trumpowi i Bidenowi narodził się wielki rywal?

Tim Scott: czy Trumpowi i Bidenowi narodził się wielki rywal?

Sam siebie nazywa „największym koszmarem amerykańskiej lewicy”. Senator Timothy Eugene Scott z tradycyjnego, konserwatywnego stanu Karolina Południowa to zaprzeczenie stereotypu republikańskiego polityka:  jest Murzynem i pochodzi z bardzo biednej rodziny, a na dodatek wychowała go samotna matka. Właśnie zgłosił swoją kandydaturę do prawyborów Partii Republikańskiej na urząd prezydenta USA.

 

BARDZO TRUDNY CEL DLA DEMOKRATÓW

 

Obozowi Bidena bardzo trudno  zaatakować Scotta , bo obala on samym sobą powszechne wyobrażenie konserwatywnego polityka : białego, bogatego i wychowanego w rodzinie, która od pokoleń miała wysoki status majątkowy. Jest też o 22 lata młodszy niż Joe Biden. Obecnego ,46 prezydenta USA atakuje bardzo ostro, a przez to zdobywa popularność wśród szeregowych członków opozycyjnej Partii Republikańskiej – a oni przecież wskażą kandydata prawicy do Białego Domu. Bidena oskarża o to, że lekceważy „swój obowiązek ochrony życia Amerykanów”. Podnosi też kwestie kryzysu systemu zdrowia publicznego w USA. Atakuje Chiny i kartele narkotykowe – a Amerykanom podoba się taka jazda po jednych i drugich. Wiele osób przyklaskuje jego zdroworozsądkowym, jak się wydaje, pomysłom w sprawie ekologii i polityki klimatycznej, gdy Tim Scott mówi „Od zakazu używania kuchenek gazowych po blokowanie ważnych rurociągów – polityka energetyczna skrajnej lewicy jest całkowicie nierealistyczna. Amerykanie wiedzą, że rozwiązanie w zakresie przystępnej cenowo energii jest proste: zatrzymać radykalną agendę klimatyczną i rozpocząć uwalnianie krajowych dostaw energii”.

 

T. E. Scott sprytnie wbija Amerykanom w głowę, że w Waszyngtonie nie tyle rządzą Demokraci czyli lewica, ale - i to powtarza bez przerwy – „skrajna lewica”. Przykleja również – co ma swoje uzasadnienie - J.R. Bidena do wszelkich problemów: „Inflacja ma niszczący wpływ na każdego Amerykanina. Nie ma znaczenia, czy jesteś Demokratą, czy Republikaninem, jasne jest, że polityka prezydenta Bidena zawodzi nasz kraj”.

 

Nie można odmówić mu doświadczenia. Od dziesięciu lat jest w amerykańskim Senacie, a wcześniej przez dwa lata był w Izbie Reprezentantów czyli amerykańskim „Sejmie”. Przez dwanaście lat nie miał żadnej poważnej wpadki, nie jest autorem specjalnie kontrowersyjnych głosowań, mediom trudno się do niego przyczepić poza rzeczywiście nie raz ostrym językiem, ale to norma w debacie publicznej w kraju najbardziej brutalnych kampanii wyborczych na świecie (obserwuję wybory w USA, nie raz osobiście, od 1991 roku i będę bronił takiej tezy).

 

„AMERICAN DREAM”

Na jego rzecz, na co nie zwracają zwykle uwagi politolodzy i eksperci , gra to, że wielu przeciętnych Amerykanów interesujących się sportem wie, że tak samo jak on – Tim Scott - nazywa się znany zawodnik futbolu amerykańskiego najnowszego pokolenia, a także czołowy amerykański baseballista poprzedniej generacji. Popularne nazwisko to plus, zwłaszcza, gdy nosi je siedem lat od niego starszy amerykański muzyk, piosenkarz i gitarzysta i dwóch amerykańskich aktorów – jeden dziesięć lat od niego starszy, a drugi cztery lata od niego młodszy.

 

Timothy Eugene Scott to w pewnym sensie ucieleśnienie „American Dream”: chłopak z maleńkiego mieszkanka, wychowywany przez samotną matkę, kończy niezły stanowy uniwersytet Charleston Southern University (nie mylić z USC – University of South Carlina), zostaje biznesmenem , po czym mając 46 lat z przytupem wchodzi do polityki na szczeblu federalnym USA i utrzymuje się w niej przez dwanaście lat, co przy częstych wyborach i dużych rotacjach w amerykańskiej polityce jest sporą sztuką. Senator - kandydat Scott jest jedynym, mówiąc językiem, "politycznej poprawności"-  „Afroamerykaninem” - republikaninem w Senacie. T. E. Scott przełamuje stereotypy. Z jego życiorysem zdecydowanie bardziej pasowałby do Partii Demokratycznej. Choć akurat, paradoksalnie, nie miałby u Demokratów - ze względu na Bidena - szans na nominację do Białego Domu. A czy ma poważne szanse u Republikanów? Proces wytoczony Johnowi Donaldowi Trumpowi przez obecną ekipę jest absolutnie polityczny i paradoksalnie przekłada się na wzrost popularności eksprezydenta nie tylko wśród Republikanów, ale co chyba zdziwiło Demokratów : również wśród ogółu amerykańskich wyborców. Na krótszą metę będzie więc Scottowi trudniej. Jednak na „long - term” republikańscy wyborcy mogą teoretycznie uznać, że T. E. Scott nie mający tak dużego negatywnego elektoratu, jak poprzednik Bidena w Białym Domu – może mieć większe szanse na wygraną z urzędującym prezydentem, który w przyszłym roku obchodzić będzie swoje 81 urodziny.

 

Scott - bardziej antyrosyjski niż Biden i DeSantis

 

A co my, Polacy, na zgłoszoną przed trzema tygodniami kandydaturę murzyńskiego polityka ze stanu uchodzącego za przedmurze konserwatyzmu ?Stanu, w którym jego poprzednikiem był jeden z liderów prawicy republikańskiej Jim DeMint - ideolog i autor książek o odrodzeniu amerykańskiego patriotyzmu. Nie możemy i nie powinniśmy ingerować w wybory u naszego sojusznika – i zresztą gdziekolwiek. Mamy jednak prawo oceniać poglądy kandydatów na prezydenta największego mocarstwa świata, gdy chodzi o politykę zagraniczną. Zaś w tej kwestii senator Timothy (Tim) Scott po prostu musi budzić naszą sympatię. Inaczej bowiem niż jego dwóch największych rywali – Donald Trump i gubernator Florydy Ron DeSantis przedstawiciel Południowej Karoliny w Senacie USA jednoznacznie popiera zaangażowanie Ameryki w wojnę w Europie Wschodniej i wsparcie dla Kijowa. W tej kwestii różni się dość jednoznacznie od 45.prezydenta USA i DeSantisa – nadziei prawicy Partii Republikańskiej. Tamci wprost opowiadają się za zmniejszeniem amerykańskiego zaangażowania dla Ukrainy. Na tym tle Scott jest o wiele bliższy polskiej racji stanu. Nie ukrywam, że to waży w istotny sposób na moim stosunku do tego polityka. Mogę lubić Trumpa za bardzo dobrą dla Rzeczypospolitej politykę w okresie jego prezydentury i mogę się nawet z nim solidaryzować, gdy od lat jest tarczą strzelniczą dla amerykańskiej i europejskiej lewicy. Mogę mieć uzasadnioną sympatię do DeSantisa, skutecznego polityka z zasadami, który może nam wszystkim imponować  tym, że "robi swoje" i kompletnie nie przejmuje się liberalno-lewicowymi mediami, które brutalnie atakują go za jego jednoznaczne wypowiedzi w kwestii ochrony życia i innych konserwatywnych pryncypiów. Jednak to właśnie Timothy Eugene Scott wydaje się być na dzisiaj nam najbliższy - może obok byłego gubernatora stanu New Jersey Chrisa Christie - gdy chodzi o politykę wobec Rosji. A to jednak wydaje się być najważniejsze.

Niektórzy podkreślają wyborczą skuteczność Scotta i jego miażdżące zwycięstwa w jego stanie (dwa razy uzyskał po 61% głosów, a jego demokratyczni kontrkandydaci, jak najpierw Joyce Dickerson, a potem Thomas Dickson po 37% ). Prawdę mówiąc jednak w Karolinie Południowej nawet taki kandydat Republikanów, który by w kampanii nie powiedział ani słowa i nie pokazał się ani minutę w telewizji , też by wygrał…

 

Scott jest dobrym mówcą i dobrze wypada w telewizji, a to zwiększa jego szanse. Podobnie jak wrodzona swada, z którą regularnie punktuje Bidena: „Przy cenach gazu rosnących o prawie 50% na zegarku prezydenta Bidena radykalny program klimatyczny skrajnej lewicy zaszkodzi Amerykanom, których najmniej na to stać”.

Czy zatem może zostać 47 prezydentem USA? A może prędzej osiągnie fotel wiceprezydenta i to dla niego jest bardzo atrakcyjny „plan B” (a może o to tak naprawdę walczy)? Cóż, mówiąc znanym anglosaskim powiedzeniem: „wait and see” - popatrzymy, zobaczymy...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (12.06.2023)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe