Fit for eko-komuna
Zakładam się, że 99% (!) europosłów nie przeczytało całego pakiety Fit for 55. Przecież te 13 regulacji mają w sumie aż 4500 stron. Zdecydowana większość z nich pisana jest językiem hermetycznym. Poza tym, że eurobiurokraci uwielbiają „eurospeak” czyli europejską mowę-trawę, to brak prostego języka w tego typu aktach prawnych sprzyja upychaniu do nich różnych spraw i sprawek, które są elementem lobbingu narodowego czy korporacyjnego.
Można powiedzieć, że to do czego tak ochoczo rękę przyłożył Parlament Europejski to klasyczny przykład ekokomuny. Rozwiązania te nijak się mają do realiów gospodarczych i społecznych Europy Anno Domini 2023 i najbliższych kilkunastu lat - a jednak przeszły. Powody są różne. Ideologiczny ekologizm jest jednym z nich. Drugi to fakt, że za ekologiczną kurtyną kryją się bardzo określone interesy poszczególnych państw i firm. To właśnie konkretne nacje i korporacje będą za kilka, a zwłaszcza za kilkanaście lat beneficjentami stanu, w którym zamknie się polskie kopalnie ,a nasz kraj będzie zmuszony do… importu energii. Skąd? Od sąsiada. Ale nie tego od wschodu…
Te gry dobrze pokazuje cały kontredans wokół samochodów spalinowych i „elektryków”. Najpierw większość niemieckich europosłów zagłosowała za faktycznym wyrzuceniem tradycyjnych aut na „szrot”, potem Berlin oficjalnie groził wetem, a w końcu nie zawetował, bo uzyskał czego chciał, czyli warunek wprowadzenia paliwa „zero emisyjnego”, które ma uratować samochody „nieelektryczne” ,ale przede wszystkim nabić kabzę niemieckim firmom takież paliwo produkującym.
Poza względami ideologicznymi i gospodarczymi oraz zrobienia z Fit for 55 instrumentu zmniejszającego konkurencyjność niektórych krajów (jak Polska), a zwiększającego konkurencyjność innych (szereg krajów „starej Unii”, na czele z Niemcami), dochodzą jeszcze nieporuszane specjalnie w debacie publicznej w Polsce kwestie dotyczące polityki stricte wewnętrznej w poszczególnych krajach członkowskich UE. Oto szereg partii centroprawicowych skupionych w Europejskiej Partii Ludowej głosuje za rozwiązaniami nawet radykalnie ekologicznymi – i to wbrew swoim wyborcom! – ponieważ zauważyły odpływ części elektoratu wielkomiejskiego do „Zielonych”. Dla nich zatem ważniejsze jest aby nie stracić władzy lub by ją odzyskać, niż gigantyczne koszty, które z tytułu tego ekoideologicznego przymusu poniesie nie tylko Polska, ale również kraje Europy Zachodniej...
*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (29.04.2023)