[Wywiad] Janusz Kowalski: Biomasa agro jest sojusznikiem polskiego węgla
Mariusz Patey: Dzień dobry Panie ministrze. Minęło już 6 miesięcy od czasu przyjęcia przez Pana misji w Ministerstwie Rolnictwa. Jakie obszary są w gestii Pana zainteresowań?
Janusz Kowalski: Zostałem powołany we wrześniu 2022 roku do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju WSI jako pełnomocnik rządu do spraw transformacji energetycznej obszarów wiejskich z misją stworzenia programu, by transformację energetyczną oprzeć również o fundament polskiego rolnictwa.
W mojej ocenie paliwem OZE numer 1 w Polsce powinna być biomasa, która zapewniłaby nie tylko dochody dla polskich rolników, ale pozwoliłaby produkować tanią zieloną energię przez 100% roku, a nie, jak w przypadku wiatraków czy fotowoltaiki - źródeł bardzo niestabilnych - tylko przez 10, 20, 50 dni w roku. W mojej ocenie ich dominacja będzie tworzyć dodatkowy koszt dla odbiorców energii.
To źródła biomasowe, szczególnie jeżeli chodzi o ciepłownictwo lokalne na poziomie powiatowym, są znakomitym rozwiązaniem i dla społeczności lokalnej, i dla rolników. I w tym sensie chcę bardzo jasno podkreślić, że biomasa agro, a więc wszystkie pozostałości po produkcjach rolno-spożywczych, które dzisiaj traktowane są w większości jako odpady, powinny być wykorzystywane do produkcji energii i ciepła. Biomasa agro jest bowiem znakomitym sojusznikiem polskiego węgla, bo można ją znakomicie wykorzystywać przy współspalaniu w ciepłowniach lokalnych, w gminach, a także w elektrowniach.
Ja osobiście jestem zwolennikiem tego, żeby biomasa nie była wykorzystywana do elektroenergetyki zawodowej, a tylko do ciepłownictwa na poziomie lokalnym .
W tym sensie biomasa agro jest sojusznikiem polskiego górnictwa, bo przedłuża, można powiedzieć, inwestowanie w polskie górnictwo, chroni miejsca pracy i naturalnie związki zawodowe. Górnicy widzą w biomasie agro-sojusznika dla sektora, który dzisiaj odpowiada za produkcję ponad 60 % energii elektrycznej, czyli sektora węgla kamiennego i brunatnego. O współspalaniu mówię oczywiście przede wszystkim w kontekście węgla kamiennego.
Biogazownie
Co się udało już zrobić, a co jeszcze zostało do wykonania?
Podszedłem do sprawy zadaniowo i w tej chwili, po sześciu miesiącach, projekt ustawy jest już w konsultacjach społecznych, które są jednymi z najszerszych od lat. Projekt ustawy, który został przygotowany jako moja autorska „specustawa o biogazowniach rolniczych”, został wysłany do 160. organizacji rolniczych, związków zawodowych i organizacji branżowych. Jest to, jeżeli chodzi o rolnicze OZE, przełomowa ustawa, ponieważ umożliwia szybką realizację ścieżki, szybką realizację inwestycji w biogazownie rolnicze.
Jest ważna dla rolników, którzy mają już dzisiaj gospodarstwa np. z trzodą chlewną czy z bydłem, i dla zakładów przetwórczych, a także wspiera możliwości budowy takich partnerstw biznesowych pomiędzy dużymi podmiotami z branży energetycznej, jak PKN Orlen, który chce inwestować w produkcję biogazu i biometanu właśnie wspólnie z rolnikami.
Specustawa o biogazowniach rolniczych poprawia nie tylko ekonomikę gospodarstw rolnych i rolników, ale spowoduje, że biogazownie mogą stać się w końcu opłacalne, dlatego że rozstrzyga kwestie, o których się mówi od kilkunastu lat, tak zwanego pofermentu, a więc tej masy, która pozostaje po fermentacji w reaktorach biogazowych, a także ciepła produkowanego w biogazowniach rolniczych, które dzisiaj traktowane jest jako odpad.
Odpad z biogazowni jest przecież znakomitym naturalnym nawozem, masą złożoną z naturalnych składników. Biogazownia jest miejscem nie tylko produkcji energii cieplnej, ale może być zakładem produkcji nawozu naturalnego, znakomitego, który poprawia ekonomikę produkcji rolnej. Rolników do biogazowni nie trzeba przekonywać.
Jestem przekonany, bo takie głosy płyną ze wszystkich środowisk, że będzie mieć pełne poparcie ze strony wszystkich partii politycznych. Mieliśmy bardzo mało czasu, przygotowanie jej trwało 4 miesiące, a musiałem w międzyczasie skompletować zespół specjalistów o różnych kompetencjach.
Ta ustawa, dzisiaj procedowana, jest również bardzo ważnym elementem odpowiedzi na kryzys zbożowy, dlatego że część słabszej jakości zboża może być wykorzystywana w biogazowniach rolniczych. Przygotowałem też wkład merytoryczny, który jest już częścią największej nowelizacji ustawy Ministerstwa Klimatu i Środowiska o odnawialnych źródłach energii.
Przygotowałem ponadto reformę dotyczącą spółdzielni energetycznych po to, żeby były one tymi podmiotami, które efektywnie realizują inwestycje OZE na obszarach wiejskich. Dzisiaj, niestety, jest tylko 6 spółdzielni energetycznych w Polsce, a powinno być ich setki, jeśli nie tysiące. W Niemczech jest ponad 1500 takich spółdzielni, a ponad dwa tysiące w Danii. I ten fragment o spółdzielniach energetycznych znalazł się już w ustawie o OZE po to, żeby była szybka ścieżka legislacyjna.
I tam również został zawarty trzeci element, ważny nie tylko dla rolnictwa, a mianowicie przepisy dotyczące biometanu. Są one szczególnie ważne dla PKN Orlen i dla producentów biometanu. W obecnym otoczeniu politycznym i ekonomicznym Polski dążymy z tym większą determinacją do zastępowania importowanego gazu gazem zielonym, produkowanym dzięki polskiemu rolnictwu. Poprosiłem Panią Minister Annę Moskwę, by tę część legislacji wpisać do pakietu OZE. Muszę tu zaznaczyć, że w obszarze wsparcia stabilnych OZE znakomicie nam się współpracuje.
I czwartą reformą, która jest przygotowana, i która stała się dzięki mojej rekomendacji częścią 11-punktowego porozumienia z rolnikami w czasie Okrągłego Stołu Rolniczego, zorganizowanego przez Pana wicepremiera Kowalczyka, jest zobowiązanie do przegłosowania przyjęcia do końca maja 2023 roku ustawy o biokomponentach w kontekście tzw. standardu benzyny E10. Jeśli chodzi o E10, to mogłyby być jeszcze inne zmiany, ale to jest szeroki temat na inną rozmowę...
Mam nadzieję, że uda nam się wynegocjować zwiększenie procentowej zawartości biokomponentów w paliwie. To oznacza czystsze powietrze, a ponadto zmniejsza uzależnienie nas od importowanej ropy naftowej i wreszcie przede wszystkim spowoduje możliwość odbioru od polskich rolników dodatkowo 500 600 tys. ton zboża (głównie rzepaku) rocznie. To jest znakomite rozwiązanie dla polskiej gospodarki i jest na to zgoda koalicyjna.
Podsumowując: mamy cztery filary przygotowanych przeze mnie reform: ustawę o biogazowniach rolniczych, pakiet biopaliwowy, pakiet biometanowy i ułatwienia dla spółdzielni energetycznych.
Ze zmianami otoczenia prawnego spółdzielni energetycznych wiąże się również nasz wniosek, który jest procedowany razem z Komisją Europejską, bardzo pozytywnie do tego nastawionej, aby w tzw. "repower" było przeznaczone wsparcie finansowe. W tej chwili jest na stole miliard euro na budowę nowych linii przesyłowych energii elektrycznej na obszarach wiejskich, czyli ponad cztery i pół miliarda zł.
Wsparcie dla spółdzielni energetycznych będzie połączone ze zdobyciem pieniędzy, które będą zastrzykiem dla poprawy efektywności realizacji inwestycji OZE na obszarach wiejskich. Nie ukrywam, że mamy dziś problem z przesyłem, który był projektowany wiele lat temu i nie uwzględniał znaczącego udziału źródeł odnawialnych. Istnieją problemy techniczne z podłączaniem rozproszonych źródeł energii.
Uważam, że przygotowanie takiej legislacji w sześć miesięcy, w pół roku, było olbrzymim wyzwaniem. To na pewno wesprze dużą część transformacji energetycznej na obszarach wiejskich. Wszystkie informacje na ten temat, jeśli mogę oczywiście prosić o zamieszczenie, są na stronie internetowej www.transformacjaenergetyczna.org. Tam każdy może zapoznać się z projektami. Tam jest cała informacja właśnie o tych wszystkich projektach ustaw. Zachęcamy do konsultacji, zachęcamy do poparcia. Również NSZZ Solidarność otrzymało prośbę o ustosunkowanie się do naszych projektów. Teraz czeka nas ciężka praca po wejściu w życie legislacji, by udało się zabezpieczyć środki na realizację niezbędnych inwestycji.
Czyli jest synergia między energetyką a rolnictwem?
Tak, rolnictwo potrzebuje taniej dostępnej energii, ale rolnictwo może też w jakimś zakresie być producentem energii. I mogę powiedzieć jasno, że my te synergie dostrzegamy i wspieramy. Opracowaliśmy przełomową ustawę, jedną z najważniejszych, jak nie najważniejszą, jeżeli chodzi o OZE rolnicze w ostatnich kilkunastu latach.
Kryzys zbożowy
Zmieniając temat proszę naszym czytelnikom wyjaśnić, na czym polega spór z rolnikami. Czy rzeczywiście tak dużo i w sposób niekontrolowany trafiło ziarna ukraińskiego na polski rynek?
Nie ma sporu z rolnikami. Mówię tym samym głosem, co polscy rolnicy.
Unia Europejska 30 maja 2012 roku podjęła decyzję i wyszło rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej o pełnej liberalizacji handlu Ukraina - Unia Europejska.
Ta liberalizacja spowodowała to, że Polska, która miała być wyłącznie państwem tranzytowym, jeżeli chodzi o przesył na inne rynki produktów rolnych z Ukrainy, w tym przede wszystkim zboża i rzepaku, stała się dla wielu firm, ale też i wielu cwaniaków, państwem, w którym to tańsze zboże jest po prostu sprzedawane i zalewa polski rynek.
O ile import w 2021 roku zboża ukraińskiego w ogólnym wolumenie importu zbóż stanowił 9%, to w 2022 roku to było 75%, a w przypadku kukurydzy 91% importowanej do Polski to kukurydza ukraińska. I to jest rzeczywisty problem. Polscy producenci bankrutują, polscy producenci nie mają gdzie sprzedać swojego zboża, czy rzepaku.
Ten problem się będzie pogłębiał. Dlatego jestem zwolennikiem (i takie prace zainicjowano w polskim rządzie, i taka decyzja Rady Ministrów na wniosek ministra Zbigniewa Ziobry została podjęta), że Polska skorzysta z tzw. klauzuli ochronnej tego rozporządzenia z 2022 roku, czyli złoży formalny wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, które otworzy drogę do np. nałożenia ochrony na polskich producentów zbóż cłami lub będzie związane również z rekompensatą finansową, bo moim zdaniem Unia Europejska powinna pokryć straty wszystkich polskich rolników. To jest spór o politykę handlową, to jest też spór o to, czy jesteśmy wewnątrz Unii Europejskiej solidarni, no bo nie może być tak, że kilka państw na flance wschodniej cierpi z powodu nadmiernego importu produktów rolnych, a inne państwa na tym po prostu zarabiają. I dlatego uważam, że Polska ma argumenty, żeby żądać od Unii Europejskiej reakcji, ponieważ kwestie dotyczące ceł, polityki handlowej są wyłączną kompetencją Unią Europejską. Za taki wniosek i walkę o kształt polityki handlowej i ceł odpowiada nie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju WSI, ale Ministerstwo Rozwoju i Przedsiębiorczości. I my dostarczamy argumentów Ministerstwu Rozwoju Przedsiębiorczości, żeby wywalczyć nałożenie ceł na produkty rolne z Ukrainy.
No właśnie, bo jak wyważyć interesy producentów, np. żywca, dla których koszt pasz jest kluczowy dla utrzymania rentowności przemysłu piekarniczego, cukierniczego, a także konsumentów, którzy nie chcą przepłacać za chleb, bułki z ważnymi interesami producentów zbóż?
Najważniejsze jest bezpieczeństwo żywnościowe. Nie możemy doprowadzić do tego, że będzie zagrożenie w produkcji zbóż, rzepaku czy innych produktów rolnych w Polsce przez niekontrolowany import z innego państwa produktów rolnych, w tym przypadku z Ukrainy. Ufamy wszyscy, że wojna się skończy i mam nadzieję, że skończy się szybko, że sytuacja się unormuje. Do tego czasu jednak polski potencjał produkcyjny może nie przerwać.
Nie możemy pozwolić, by z powodu okresowej perturbacji na rynku rolnym wielu polskich rolników po prostu zbankrutowało. I solidarność na tym właśnie polega, że chroni się część producentów z tych państw, które są narażone na fatalne konsekwencje nadmiernego importu. Niestety, wiele firm kierując się tylko zyskiem po prostu sprzedaje w województwie lubelskim, podkarpackim, podlaskim czy mazowieckiem zboża czy rzepak ukraiński.
Firmy paszowe często wypowiadały kontrakty na odbiór polskiego zboża i mamy kryzys. On się kiedyś skończy. Oczywiście, niektórzy cwaniacy na tym zarobili, ale pamiętajmy, że ta sytuacja strukturalnie uderza w podstawy bezpieczeństwa żywnościowego. W mojej ocenie tu trzeba te racje wyważyć i przede wszystkim chronić polskich rolników.
Można to zrobić, wprowadzając cła ochronne, kontyngenty na ostateczny wwóz na teren UE, bądź bezpośrednim wsparciem rolników rekompensatami finansowymi, umożliwiającymi zniwelowanie strat wywołanych stratami wywołanymi przez spadek cen.
Czy perturbacje na rynku rolnym w związku z tańszymi ukraińskimi produktami rynku rolnego mogą wpłynąć negatywnie na polsko-ukraińskie relacje?
Zaradzenie temu kryzysowi jest bardzo ważne, bo to może rzeczywiście rodzić problemy
w polsko-ukraińskich relacjach. W mojej ocenie brak reakcji Unii Europejskiej na prośby o ochronę polskich rolników służy przede wszystkim Niemcom, którzy widzą, że ta kwestia może być pewnego rodzaju miną pod polsko-ukraińskie relacje. Prowadzi do niepotrzebnego napięcia, ale i też uderza w konkurencyjność polskiego rolnictwa. Polscy producenci ziarna są w kryzysie i na tym korzystają po prostu rolnicy i gospodarki Niemiec, Holandii czy Belgii. To jest brutalna gra. No bo trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego przez tak długi okres Unia Europejska nie zareagowała na ochronę polskiego rynku?
Dlaczego nie ma reakcji Komisji Europejskiej, która widzi, że kilka państw, tj. Polska, Bułgaria czy Rumunia, jest zalewanych zbożem?
Mamy kryzys i nie dostajemy ochrony? Moim zdaniem odpowiedź jest oczywista.
Dziękuję
Wywiad przeprowadził: Mariusz Patey
Współpraca: Włada Janczy