Rosja i gra Chin
Wizyta prezydenta Chin w Moskwie ma wieloznaczny charakter. Na krótka metę oznacza ona oczywiście poparcie Pekinu dla Rosji. Na dłuższą jednak jest elementem pewnej globalnej gry ChRL, w której topniejące w zakresie wpływów imperium Kremla jest jedynie kartą o mocno ograniczonym znaczeniu. „Kraj Środka”, jak określa się od dawna drugie mocarstwo świata chce zapewne przedłużyć wojnę w Europie Wschodniej, bo choć prezydent Xi tego nigdy publicznie nie powie to słabnąca w wyniku własnej awantury militarnej Rosja w nieuchronny sposób skazana jest na łaskę (lub niełaskę) Chin. Uzależnianie się ekonomiczne Moskwy od Pekinu jest już faktem. To relacje dwóch mocarstw: jednego globalnego i na fali wznoszącej, a drugiego słabnącego i coraz bardziej już tylko regionalnego. Chińskie elity nie są zadowolone z przekształcenia się wojny Rosji z Ukrainą na wojnę Rosji z Zachodem. I o ile liczą, że „konflikt militarny” - jak to określają zwolennicy Moskwy - w Europie Wschodniej jeszcze bardziej skaże Kreml na coraz bardziej jednostronny sojusz z Chinami to też nie chcą, aby trwał w nieskończoność. Pekin bowiem powiększa swoje wpływy w świecie przez gospodarkę - i dlatego na dłuższą metę obawia się ekonomicznych konsekwencji ciągnącej się wojny. Słowem: ChRL gra w inna grę niż Rosja, nawet jeśli wizyta Xi jest kroplówką dla Putina.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (publ. 22.03.2023)