Ryszard Czarnecki: POZNAŃSKA JASKÓŁKA, WSPOMNIENIE INTERTOTO
Czy poznańska jaskółka czyni wiosnę? Oby. Lech Poznań wygrał ze szwedzkim rywalem u siebie na tyle, że jest faworytem w walce o ćwierćfinał Ligi Konfederacji Europy. „Kolejorz” chce udowodnić kibicom z Bułgarskiej, że nawet jeśli nie obroni tytułu mistrza – a bardzo trudno będzie mu go obronić - to i tak będzie to historyczny sezon dla klubu ze stolicy Wielkopolski. Bo awans do „ósemki” tego europucharu – skądinąd jednego już z trzech - będzie zapisany białą kredą w kominie polskiej piłki, bo w tych nowych rozgrywkach pucharowych, na tym szczeblu, jeszcze nigdy nie było polskiego klubu.
Musiałem się jakiś czas temu nauczyć nowych nazw piłkarskich pucharów na Starym Kontynencie, bo przecież jak oglądałem mecze jako małolat nazwy były zupełnie inne. Był PEMK czyli Puchar Europy Mistrzów Krajowych – odpowiednik Ligi Mistrzów. Był również PZP czyli Puchar Zdobywców Pucharów. Był też dziś zupełnie zapomniany, ale starsi kibice na pewno nie wyrzucili go z głowy, Puchar Lata zwany też Pucharem Intertoto. Rozgrywki w nim zaczynały się w lipcu, a nie we wrześniu, jak w pozostałych pucharach, grały drużyny z dalszych miejsc, a więc czasem egzotyczne – i było ciekawie. Polskie kluby tej formuły nie zawojowały – lepsze były w tych najpoważniejszych rozgrywkach : finał Górnika Zabrze w PZP w 1970 czy półfinał Legii w Pucharze Europy w tym samym roku (Mickiewicz westchnąłby: „O roku ów!”)
"Piłkarskie wspomnienia"
W Jaśle był właśnie premier Morawiecki, ale piłkarscy kibice tego podkarpackiego miasta, znanego z silnych struktur AK podczas okupacji niemieckiej, żyją możliwym powołaniem wychowanka UKS Jasło Michała Rakoczego do kadry Fernando Santosa. Jako 13-latek przeprowadził się do Cracovii, a trzy lata później zadebiutował w Ekstraklasie mając 16 lat i 50 dni, jako jeden z dwóch najmłodszych piłkarzy w historii „Pasów”!
Po drugiej stronie krakowskich Plantów odwieczny rywal – Wisła ma świetną wiosnę i realnie może myśleć o powrocie do Ekstraklasy, jeśli nie z awansu bezpośredniego ,to po barażach. Skądinąd w tym sezonie mogą do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócić kluby tak zasłużone dla polskiej piłki, jak Ruch Chorzów, ŁKS Łódź, „Biała Gwiazda” właśnie, czy Arka Gdynia. A to oznacza ekstraklasowe derby: Łodzi, Krakowa, Śląska albo Trójmiasta z całym ich kolorytem. Królem strzelców I Ligi jest na razie też zawodnik Wisły Luis Fernandez , który strzelając karnego w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, uratował drużynie Henryka Reymana i Kazimierza Kmiecika punkty w meczu z innym zasłużonym zespołem, którego od lat nie widziała Ekstraklasa, czyli GKS Tychy.
Pisze o I lidze, bo walka na zapleczu Ekstraklasy jest pasjonująca, a rywalizują tam kluby, które w sumie zapisały setki lat w dziejach polskiego futbolu...
*tekst ukazał się na portalu i.pl (13.03.2023)