NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego: Czy z polskiego wybrzeża znikną ostatnie kutry?

Do końca grudnia br. maja być złożone przez rząd konkretne propozycje rybakom, którzy zostali pozbawieni łowisk, a tym samym „warsztatów” pracy. Pracownicy Morza Bałtyckiego, właściciele kutrów, którzy uprawiają wędkarstwo rekreacyjne oraz po części komercyjne, łowiący przy pomocy sieci, włoków i wędek morskich zrzeszeni w NSZZ „Solidarność”, by bronić miejsc pracy, czekają, ale desperacja rośnie.
 NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego: Czy z polskiego wybrzeża znikną ostatnie kutry?
/ fot. pixabay.com

Po wprowadzeniu embarga na połowy dorsza oraz łososia i w perspektywie budowy farm wiatrowych na Bałtyku – są nie do uratowania. Rybacy domagają się odszkodowania, które umożliwi stworzenie nowych miejsc pracy, a przynajmniej spłatę zaciągniętych na zakup kutrów i łodzi kredytów. Porozumienie w tej sprawie zostało zawarte przed prawie czterema laty z rządem, reprezentowanym przezMarka Gróbarczyka, szefa ówczesnego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (2015–20). Wylądowało gdzieś na dnie ministerialnej szuflady.

Do rozmów, po interwencji m.in. Krzysztofa Dośli, przewodniczącego ZRG NSZZ „S”, znającego – jako dawny marynarz PLO, specyfikę pracy na morzu, udało się włączyć Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (Departament Rybołówstwa). Czy dwaj wicepremierzy Henryk Kowalczyk i Jacek Sasin będą potrafili lub mogli rozwiązać palący problem likwidacji warsztatów pracy rybaków tzw. rekreacyjnych? Werbalne deklaracje są. Konkretny muszą przyjść do końca roku. W czerwcu br. u wejścia na półwysep Helski obywała się manifestacja rybaków.

– Promyk nadziei zaświtał po przystąpieniu do rozmów z ministrami, ze wsparciem NSZZ „Solidarność”. Padła ze strony wicepremiera Jacka Sasina deklaracja, że nasze postulaty zostaną poważnie rozpatrzone i otrzymamy odpowiedź co do ich realizacji do końca roku. Mamy jeszcze trzy tygodnie. Ludzie są zdesperowani. Nic dziwnego skoro zamiast wypływać w morze muszą, by przetrwać, imać się prac dorywczych, przejadać resztki oszczędności, zapożyczać się – relacjonuje sprawę przewodniczący KM Pracowników Morza Bałtyckiego NSZZ „S” Michał Niedźwiecki.

Związkowcy skarżą się, że nie ma ze strony rządu recepty za odebranie łowisk i programu rekompensat za brak możliwości prowadzenia działalności rybackiej. Co dalej co z rybołówstwem „rekreacyjnym” i „komercyjnym”?

Do kontaktów z rybakami i znalezienia sposobu na rozwiązanie ich problemów oddelegowany został wicepremier Kowalczyk. To on stwierdził, że skoro było zawarte porozumienie wypada się zająć jego wypełnieniem. Jak? Nad tym pracują w jego ministerstwie. Rządowe Centrum Legislacji wyraźnie określa i wskazuje ministra rolnictwa, jako odpowiedzialne za rybołówstwo. Czekamy na odpowiedzi co dalej i kiedy rybacy otrzymają warunki nowego porozumienia, a być może – propozycję gratyfikacji i przelewy za – niezawinioną przez nich, likwidację miejsc pracy.

Tysiące rodzin żyje z pracy na morzu

KM NSZZ „S” Pracowników Morza Bałtyckiego zrzesza rybaków, armatorów i pracowników od Gdańska i Gdyni, przez Hel, Władysławowo, Ustkę ,Łebę, Darłowo i Kołobrzeg. Na połów organizmów morskich, dla organizatora zawodów na prowadzenie połowów z brzegu, jak i armatora statku, pozwolenia wydaje Główny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego, jednostka organizacyjna MRiRW.

– Uciekliśmy się do „Solidarności”, związku zawodowego o znaczącej sile i historii. Traktowano nas jak intruzów, naprzykrzających się kolejnym ministrom i podsekretarzom stanu – komentował w maju br. w rozmowie z nami Michał Niedźwiecki.

Rybacy – związkowcy piszą petycje, uczestniczą w kolejnych sejmowych komisjach. Kolejne pismo wysłali do Krzysztofa Ciecióry, wiceministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wyrażając zniecierpliwienie biernością urzędników. Jednostki warte kilkaset tysięcy złotych, zbudowane lub kupione z kredytów, które są jeszcze nie spłacone, zamiast zarabiać przynoszą koszty utrzymania i opłaty portowe.

Na Wybrzeżu kilka tysięcy rodzin z dziada pradziada żyło z pracy na morzu. Unia Europejska zezwala na wykorzystanie środków krajowych, żeby łagodzić skutki ekonomiczne wprowadzenia zakazu połowu dorsza. Gdy rybołówstwo „komercyjne” odchodzi od prowadzenia działalności – państwo wypłaca pieniądze, pochodzące z budżetu Unii. Z rybołówstwem rekreacyjnym nie zrobiono niczego. Sytuację komplikuje fakt, że polskie rybołówstwo rekreacyjne nie jest uwzględnione w Europejskim Funduszu Morskim i Rybackim, stworzonym na rzecz unijnej polityki morskiej i rybołówstwa. Dlaczego? Ministerstwa milczą. Związkowcy – armatorzy i rybacy, oczekują odpowiedzi kiedy będzie zrealizowane porozumienie. Kiedy zostanie uruchomiony fundusz mogącym być wsparciem dla rybaków w czasie obowiązywania wprowadzonych przez Komisję Europejską zakazów połowów ryb na Morzu Bałtyckim – nie wiadomo.

Morze Bałtyckie jest morzem śródlądowym. Efekt połowów zależał od dorsza, teraz od śledzia, szprota i ryb płaskich. W Bałtyku łowi się rocznie blisko 500 tys. ton ryb. Połowy są limitowane (ang. TAC – total allowable catch). Limity są rozdzielane pomiędzy państwa członkowskie UE jako kwoty krajowe. Największe połowy osiągają Finlandia (ok 130 tys. ton, głównie śledzie i łososie), Polska (ok 110 tys. ton, głównie szproty, śledzie i ryby płaskie) i Szwecja (ok 100 tys. ton, głównie śledzie i łososie). Dorsz był przez dekady kluczowym gatunkiem w Bałtyku i stanowił podstawę rybołówstwa. Na naszym wybrzeżu jeszcze dwa lata temu było 700 jednostek należących do rybaków przybrzeżnych. Problem z łowieniem rekreacyjnym i konieczność przeorientowania działalności dotyczy sto kilkudziesięciu kutrów, należących do ludzi, którzy od dwóch lat nie mogą wyjść w morze. To też kilkaset pomorskich rodzin zaangażowanych w rybactwo.


 

POLECANE
Marsz Niepodległości 2025 z lotu ptaka. Mamy nagranie z ostatniej chwili
Marsz Niepodległości 2025 z "lotu ptaka". Mamy nagranie

Mamy nagranie przedstawiające tysiące uczestników Marszu Niepodległości na rondzie Dmowskiego w Warszawie, tuż przed rozpoczęciem pochodu.

Polska będzie zwolniona z paktu migracyjnego? KE twierdzi, że to możliwe z ostatniej chwili
Polska będzie zwolniona z paktu migracyjnego? KE twierdzi, że to możliwe

Komisja Europejska poinformowała, że sześć państw UE, w tym Polska, może ubiegać się o zwolnienie z relokacji migrantów.

Incydent w Warszawie. Na lewicowej manifestacji z ostatniej chwili
Incydent w Warszawie. Na lewicowej manifestacji

Jeden z uczestników zgromadzenia zorganizowanego przez środowiska lewicowe rzucił racę na schody konsulatu Stanów Zjednoczonych.

Niemcy znów szkalują Marsz Niepodległości: „Przyciąga prawicowych radykałów, homofobów i antysemitów” gorące
Niemcy znów szkalują Marsz Niepodległości: „Przyciąga prawicowych radykałów, homofobów i antysemitów”

Odnosząc się do genezy Marszu Niepodległości, niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) napisał: „Wydarzenie to zawsze przyciąga [...] prawicowych radykałów, przeciwników aborcji, homofobów i antysemitów”.

Marsz Niepodległości 2025. Tak Krzysztof Bosak przywitał prezydenta Karola Nawrockiego z ostatniej chwili
Marsz Niepodległości 2025. Tak Krzysztof Bosak przywitał prezydenta Karola Nawrockiego

– Mamy dzisiaj specjalnego gościa. Jednego z nas, który został wyniesiony do najwyższego urzędu w państwie, a dziś zdecydował się iść, jak każdy inny uczestnik, z nami. Czołem panie prezydencie! – mówił tuż przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości w Warszawie wicemarszałek Sejmu i jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak.

Marsz Niepodległości 2025. Ratusz podał frekwencję z ostatniej chwili
Marsz Niepodległości 2025. Ratusz podał frekwencję

W tegorocznym Marszu Niepodległości bierze udział około 100 tysięcy osób – poinformował dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Jarosław Misztal. Policja oceniła frekwencję marszu na około 160 tys. osób.

Copa-Cogeca krytycznie o propozycjach KE ws. WPR: Są nie do przyjęcia gorące
Copa-Cogeca krytycznie o propozycjach KE ws. WPR: Są nie do przyjęcia

„Dostosowania krańcowe w Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) i Wpólnotowej Polityki Rolnej (WPR) są dalekie od tego, co jest potrzebne do zabezpieczenia rolnikom źródła utrzymania i bezpieczeństwa żywnościowego UE” - napisali przewodniczący Copa i Cogeca w specjalnym liście do posłów PE.

Ten transparent nie spodoba się Tuskowi. Mentzen opublikował zdjęcie z ostatniej chwili
Ten transparent nie spodoba się Tuskowi. Mentzen opublikował zdjęcie

Sławomir Mentzen opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie z Marszu Niepodległości, na którym widać, jak uczestnicy wydarzenia trzymają transparent z krótkim przekazem do premiera Donalda Tuska.

Prezydent Karol Nawrocki dołączył do Marszu Niepodległości. Jest nagranie z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki dołączył do Marszu Niepodległości. Jest nagranie

Tuż przed godz. 15 Kancelaria Prezydenta RP opublikowała nagranie, na którym widać, że do wydarzenia dołączył – tak jak zapowiadał – prezydent Karol Nawrocki.

Prof. Wojciech Polak: Nad polską niepodległością zbierają się czarne chmury tylko u nas
Prof. Wojciech Polak: Nad polską niepodległością zbierają się czarne chmury

„Nad naszą niepodległością, nad naszą wolnością zaciągają się czarne chmury” - powiedział w wywiadzie dla portalu Tysol.pl prof. Wojciech Polak, historyk, wykładowca Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, od 2016 roku członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

REKLAMA

NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego: Czy z polskiego wybrzeża znikną ostatnie kutry?

Do końca grudnia br. maja być złożone przez rząd konkretne propozycje rybakom, którzy zostali pozbawieni łowisk, a tym samym „warsztatów” pracy. Pracownicy Morza Bałtyckiego, właściciele kutrów, którzy uprawiają wędkarstwo rekreacyjne oraz po części komercyjne, łowiący przy pomocy sieci, włoków i wędek morskich zrzeszeni w NSZZ „Solidarność”, by bronić miejsc pracy, czekają, ale desperacja rośnie.
 NSZZ ,,Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego: Czy z polskiego wybrzeża znikną ostatnie kutry?
/ fot. pixabay.com

Po wprowadzeniu embarga na połowy dorsza oraz łososia i w perspektywie budowy farm wiatrowych na Bałtyku – są nie do uratowania. Rybacy domagają się odszkodowania, które umożliwi stworzenie nowych miejsc pracy, a przynajmniej spłatę zaciągniętych na zakup kutrów i łodzi kredytów. Porozumienie w tej sprawie zostało zawarte przed prawie czterema laty z rządem, reprezentowanym przezMarka Gróbarczyka, szefa ówczesnego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (2015–20). Wylądowało gdzieś na dnie ministerialnej szuflady.

Do rozmów, po interwencji m.in. Krzysztofa Dośli, przewodniczącego ZRG NSZZ „S”, znającego – jako dawny marynarz PLO, specyfikę pracy na morzu, udało się włączyć Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (Departament Rybołówstwa). Czy dwaj wicepremierzy Henryk Kowalczyk i Jacek Sasin będą potrafili lub mogli rozwiązać palący problem likwidacji warsztatów pracy rybaków tzw. rekreacyjnych? Werbalne deklaracje są. Konkretny muszą przyjść do końca roku. W czerwcu br. u wejścia na półwysep Helski obywała się manifestacja rybaków.

– Promyk nadziei zaświtał po przystąpieniu do rozmów z ministrami, ze wsparciem NSZZ „Solidarność”. Padła ze strony wicepremiera Jacka Sasina deklaracja, że nasze postulaty zostaną poważnie rozpatrzone i otrzymamy odpowiedź co do ich realizacji do końca roku. Mamy jeszcze trzy tygodnie. Ludzie są zdesperowani. Nic dziwnego skoro zamiast wypływać w morze muszą, by przetrwać, imać się prac dorywczych, przejadać resztki oszczędności, zapożyczać się – relacjonuje sprawę przewodniczący KM Pracowników Morza Bałtyckiego NSZZ „S” Michał Niedźwiecki.

Związkowcy skarżą się, że nie ma ze strony rządu recepty za odebranie łowisk i programu rekompensat za brak możliwości prowadzenia działalności rybackiej. Co dalej co z rybołówstwem „rekreacyjnym” i „komercyjnym”?

Do kontaktów z rybakami i znalezienia sposobu na rozwiązanie ich problemów oddelegowany został wicepremier Kowalczyk. To on stwierdził, że skoro było zawarte porozumienie wypada się zająć jego wypełnieniem. Jak? Nad tym pracują w jego ministerstwie. Rządowe Centrum Legislacji wyraźnie określa i wskazuje ministra rolnictwa, jako odpowiedzialne za rybołówstwo. Czekamy na odpowiedzi co dalej i kiedy rybacy otrzymają warunki nowego porozumienia, a być może – propozycję gratyfikacji i przelewy za – niezawinioną przez nich, likwidację miejsc pracy.

Tysiące rodzin żyje z pracy na morzu

KM NSZZ „S” Pracowników Morza Bałtyckiego zrzesza rybaków, armatorów i pracowników od Gdańska i Gdyni, przez Hel, Władysławowo, Ustkę ,Łebę, Darłowo i Kołobrzeg. Na połów organizmów morskich, dla organizatora zawodów na prowadzenie połowów z brzegu, jak i armatora statku, pozwolenia wydaje Główny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego, jednostka organizacyjna MRiRW.

– Uciekliśmy się do „Solidarności”, związku zawodowego o znaczącej sile i historii. Traktowano nas jak intruzów, naprzykrzających się kolejnym ministrom i podsekretarzom stanu – komentował w maju br. w rozmowie z nami Michał Niedźwiecki.

Rybacy – związkowcy piszą petycje, uczestniczą w kolejnych sejmowych komisjach. Kolejne pismo wysłali do Krzysztofa Ciecióry, wiceministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wyrażając zniecierpliwienie biernością urzędników. Jednostki warte kilkaset tysięcy złotych, zbudowane lub kupione z kredytów, które są jeszcze nie spłacone, zamiast zarabiać przynoszą koszty utrzymania i opłaty portowe.

Na Wybrzeżu kilka tysięcy rodzin z dziada pradziada żyło z pracy na morzu. Unia Europejska zezwala na wykorzystanie środków krajowych, żeby łagodzić skutki ekonomiczne wprowadzenia zakazu połowu dorsza. Gdy rybołówstwo „komercyjne” odchodzi od prowadzenia działalności – państwo wypłaca pieniądze, pochodzące z budżetu Unii. Z rybołówstwem rekreacyjnym nie zrobiono niczego. Sytuację komplikuje fakt, że polskie rybołówstwo rekreacyjne nie jest uwzględnione w Europejskim Funduszu Morskim i Rybackim, stworzonym na rzecz unijnej polityki morskiej i rybołówstwa. Dlaczego? Ministerstwa milczą. Związkowcy – armatorzy i rybacy, oczekują odpowiedzi kiedy będzie zrealizowane porozumienie. Kiedy zostanie uruchomiony fundusz mogącym być wsparciem dla rybaków w czasie obowiązywania wprowadzonych przez Komisję Europejską zakazów połowów ryb na Morzu Bałtyckim – nie wiadomo.

Morze Bałtyckie jest morzem śródlądowym. Efekt połowów zależał od dorsza, teraz od śledzia, szprota i ryb płaskich. W Bałtyku łowi się rocznie blisko 500 tys. ton ryb. Połowy są limitowane (ang. TAC – total allowable catch). Limity są rozdzielane pomiędzy państwa członkowskie UE jako kwoty krajowe. Największe połowy osiągają Finlandia (ok 130 tys. ton, głównie śledzie i łososie), Polska (ok 110 tys. ton, głównie szproty, śledzie i ryby płaskie) i Szwecja (ok 100 tys. ton, głównie śledzie i łososie). Dorsz był przez dekady kluczowym gatunkiem w Bałtyku i stanowił podstawę rybołówstwa. Na naszym wybrzeżu jeszcze dwa lata temu było 700 jednostek należących do rybaków przybrzeżnych. Problem z łowieniem rekreacyjnym i konieczność przeorientowania działalności dotyczy sto kilkudziesięciu kutrów, należących do ludzi, którzy od dwóch lat nie mogą wyjść w morze. To też kilkaset pomorskich rodzin zaangażowanych w rybactwo.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe