Tomasz Terlikowski: Alkoholizm, demografia i potrzeba debaty
Tak jest z wypowiedzią prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Ełku. To tam prezes Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat realnego problemu jakim jest gigantyczny kryzys demograficzny przypomniał, że poza kwestiami socjalnymi i finansowymi ma on także głębsze podłoże kulturowe i cywilizacyjne. To jest oczywiście prawda. Ale na tym, niestety, kończy się prawdziwość owej tezy. Tak się bowiem składa, że główną odpowiedzialność prezes Kaczyński złożył na kobiety. - To jest kwestia pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań - mówił. Dlaczego tylko pań? Nie wiadomo, bo tak się składa, że panowie także często nie chcą mieć dzieci, wolą życie wolnych ptaków, a jeśli ktoś zostawia swoje dzieci (co też nie zachęca do większej ich liczby) to raczej panowie. Męska niedojrzałość też jest potężnym problemem.
Nie wolno też nie dostrzegać, że demograficzna dziura wynika także z kwestii, z którymi trudno siebie poradzić za pomocą transferów socjalnych. To kwestia mieszkań i ich dostępności, możliwości dzielenia pracy i większych uprawnień dla matek, to kwestia lęku przed utratą pracy czy zarobków, z faktem, że wielodzietność oznacza u części realny spadek zamożności i poczucia bezpieczeństwa socjalnego. I z tym także trzeba walczyć. To nie są kwestie, które można rozwiązać szybko, ale trzeba je dostrzegać i rozwiązywać, zamiast zrzucać wszystko na kulturę i kobiety.
Ale nie to zasmuciło mnie w tej wypowiedzi. O wiele smutniejszy był śmiech po wypowiedziach na temat tego, że mężczyźni mogą pić nadmiarowo i dopiero wówczas zostać alkoholikami (tak wiem, że prezes powiedział, że różnie bywa, ale taki właśnie był przekaz), a kobiety tylko dwa lata. I pomijając już, że to nie jest prawda (owszem kobiety uzależniają się szybciej, ale nie dziesięć razy szybciej, a ich alkoholizm bywa bardziej, a może lepiej powiedzieć szybciej destrukcyjny dla nich samych, ale nie jest tak, że uzależniają się dziesięć razy szybciej), to śmiech ten pokazuje zadowolenie facetów, którzy - zapewne - sami często piją za dużo, ale dowiadują się, że ich nadmiarowe picie czy nawet alkoholizm nie jest przecież takim problemem, jak picie kobiet. A to zwyczajna nieprawda.
Alkoholizm i mężczyzn i kobiet jest tak samo niebezpieczny dla rodzin, dla dzietności, ale przede wszystkim dla dzieci. Mężczyźni „dający w szyją” przed dwudziestym piątym rokiem życia uzależniają się też błyskawicznie, ja sam miałem na podwórku i w podstawówce kolegów, którzy już w ósmej klasie byli uzależnieni, a na studiach spotkałem ludzi, którzy właśnie wtedy zaczęli ryzykownie pić i błyskawicznie zostali alkoholikami. Nie należy więc lekceważyć tego zjawiska. Nadmiarowe picie (o którym w dość lekkim tonie wypowiadał się prezes) jest zaś dla wielu dzieci i młodzieży także ogromnym dramatem. Widok urżniętego ojca, zataczającego się i bełkoczącego, urwane filmy, wyzwiska i groźby (a także przemoc) ma dla dziecka dramatyczne skutki, zostaje z nim na długo, i to niezależnie od tego, czy ojciec jest już alkoholikiem czy tylko „niebezpiecznie pije”. Te obrazy zostają na długo, i już choćby dlatego każdy mężczyzna i każda kobieta, powinna zadać sobie proste pytanie, czy powinien w obecności swoich dzieci, pić nadmiarowo, doprowadzać się do stanu upojenia, do poziomu „gruzu”.
I jeśli to piszę, to nie po to, by włączać się w jakąkolwiek nagonkę, ale dlatego, że mam świadomość, że alkoholizm jest gigantycznym problemem, z którym trzeba walczyć. I to nie tylko z przyczyn demograficznych, ale także czysto ludzkich. Nie żartujmy sobie z niego, nie kpijmy, nie budujmy wrażenia, że jest on problemem tylko kobiet.